Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania: głównie względy zdrowotne, a tak w ogóle to zaczynałam w 2009 roku ważąc 163 kg. Instagram: potatocourier

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 92578
Komentarzy: 1581
Założony: 5 września 2011
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
luumu

kobieta, 36 lat, Kraków

168 cm, 106.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 listopada 2014 , Komentarze (4)

Co u mnie?

Nic nowego. Kryzys trwa. Waga stoi w miejscu, mimo podejmowanych przeróżnych akcji.

Ze zdrowiem też nie jest najlepiej. Zwłaszcza tym psychicznym. Dostaję nagłych ataków płaczu no i izoluję się od otoczenia. Denerwują mnie ludzie, ładna pogoda i fakt, że muszę w ogóle wstawać z łóżka.

Beznadzieja absolutna.

13 listopada 2014 , Komentarze (8)

Nie mam już serca do tego. Jem, ćwiczę według planu, a waga nie spada. Odpuszczę na chwilę (uprzedzając komentarze - nie, nie wpieprzam bez opamiętania) i już + 3 kg w tydzień. Zero wsparcia ze strony rodziny, presja ze strony ukochanego, która jest tematem na osobny wpis.

Czuję się źle z tym wszystkim.

22 września 2014 , Komentarze (1)

Remont łazienki nadal trwa, choć miał się skończyć tydzień temu. Ba, na moje oko to potrwa on jeszcze z tydzień. Kiepsko, kiepsko.


Dziś.

ś. bułka pełnoziarnista ze szynką i jajkiem na twardo, minipomidorki. no i kawka.

II. jogurt naturalny z cynamonem, banan.

o. coś.

pk. coś na ciepło, chyba parówka i kromka chleba. i minipomidorki.


Całe szczęście, że nie wskoczyłam dzisiaj w nowe buty, bo byłaby kaplica. Chodnik na ulicy Bratysławskiej jest jedną wielką kałużą. Będę tę trasę przemierzać jeszcze kilkukrotnie w tym tygodniu, więc chyba zainwestuję w stylowe kaloszki z kokardką.


Znów szykuję się do najazdu na Wielkopolskę w połowie października na co najmniej dwa tygodnie. Miałam rozpocząć stałą okupację, ale w Krakowie mam rozpoczętą inną kampanię, która uniemożliwia długotrwały pobyt poza nim.


Miłego poniedziałku.

16 września 2014 , Komentarze (4)

Wczoraj po wyjściu od dentysty Babcia zapragnęła zwiedzić pobliską piekarnię. Zobaczywszy wybór pieczywa oraz słodkości, wybierała i wybierała coś na kolację chyba z pięć minut. Ja z plombą i silnym znieczuleniem (oraz dietą) mogłam się tylko patrzeć. W końcu nabyła kołacz wiśniowy oraz pasztecik szpinakowy.

I kiedy jadła, to om nom nom i "jakie to dobre", i powinnam żałować, że nic nie wzięłam. A może kupi ciastka do domu i sobie zjemy. Albo torcik jakiś. To może bułkę na późną kolację?

Nie!


Babcia ostatnio namiętnie się obżera ciastkami, drożdżówkami i innymi grzesznymi przekąskami, choć ma cukrzycę i waży ponad 100 kilo. I jeszcze mnie próbuje utuczyć, bo jej się uroiło, że jestem anorektyczką. (zombie)


Odnalazłam swój raj w lodziarni Grycana. Sorbet śliwkowy i lody czekoladowa śliwka. Na szczęście to był jednorazowy wybryk, bo 5 zł za dwie minikulki to rozbój w biały dzień.


dziś.

ś. zacierki na mleku. <3

II. mus z malin, dwa wafle kukurydziane.

o. druga porcja chińszczyzny z ryżem.

pk. serek bieluch ze szczypiorkiem.


Życzę wspaniałego wtorku. (prezent)

13 września 2014 , Komentarze (5)

Znów wpis nie na temat odchudzania. A może coś tam jednak napiszę.


Absztyfikant jest uparty. Mimo, iż dowiedział się, że mam narzeczonego, nie rezygnuje. Posyła mi rozmarzone spojrzenia i rzuca tekstami w stylu "posprzątam klatkę schodową, jeśli pójdziesz ze mną na kawę". Jednak najbardziej mnie rozwalił faktem, że nie mogąc wpłynąć na mnie bezpośrednio, uderzył po pomoc do mojej babci i to ją usiłuje oczarować przez co ona ma agitować na jego korzyść. Babcię ten fakt bawi, a ja czuję się skrępowana, łażąc po mieszkaniu obserwowana przez pana P. Dlatego też staram się w godzinach pracy przebywać poza domem. Matkę też to bawi, na dodatek gada do mnie głupoty w stylu "przynajmniej remonty do końca życia będziesz miała za darmo". Szał, nie ma co.

Nie jestem zainteresowana panem P. ani trochę.


Dzisiaj zmiksowałam trochę malin z cukrem (jakieś dziwne kwaśne), przetarłam przez sitko (żeby nie było pestek) i wymieszałam z kartonem maślanki. I tak sobie popijam, ale wolałabym czekoladę. Albo parówkę w cieście.


Smutno mi i źle.

11 września 2014 , Komentarze (3)

Na stronie głównej straszy mnie baba wyfotoszopowana filtrem, który nadaje upiorny wygląd i sprawia, że drżę o swoją wątrobę. W ogóle większość grafik na stronie głównej jest mocno nietrafiona estetycznie.


Remont trwa już trzeci dzień. Obecnie najbardziej uciążliwy jest brak toalety w godzinach 9 - 17. Sąsiedzi to wredne małpy, więc do toalety muszę chodzić do swojego domku. Na szczęście to tylko trzy minuty marszu. Drugim minusem jest osobnik z ekipy remontowej, który wybitnie na mnie leci. Na razie jest grzeczny, więc majstrowi się nie poskarżę.


Jeśli chodzi o dietę, to jest nieciekawie. Stałe godziny posiłków leżą i kwiczą. I też porządny ciepły posiłek jem dopiero wieczorem. Byle do wtorku.

10 września 2014 , Komentarze (5)

Wczoraj waga mnie potraktowała bardzo miło, bo pokazała upragnioną, wyczekiwaną, wypłakaną i wymęczoną siódemeczkę z przodu. Uczciłam to nową torebką i odkryciem w zamrażarce trzech litrów malin.

Rodzice zabrali gremliny i pojechali w Polskę. Za to wkroczyła dwuosobowa ekipa remontowa do łazienki. Kafelków już nie ma, wanny też. Za to jest burdel wszędzie. Czyli równowaga w przyrodzie została zachowana.

Podejrzewam, że coś na ciepło zjem dopiero wieczorem, gdy panowie robotnicy opuszczą kołchoz. Tak więc dzisiaj czekają mnie kanapeczki, sałateczki i maliny.

4 września 2014 , Komentarze (4)

płatki kukurydziane na śniadanie to zło. na opakowaniu piszą, że sugerowana porcja to 30 g płatków. jem 50 g ze szklanką mleka 2 % i dodatkiem (dziś brzoskwinia o wadze 200 g), co łącznie daje około 390 kcal i po godzinie od śniadania jestem głodna. a drugie śniadanie dopiero za dwie godziny. tak więc płatki kukurydziane wylatują z menu.


przyczepiłam do lodówki kartkę z listą ulubionych past do kanapek. mam zapewnioną różnorodność na kilka tygodni. pracowałam nad nią trzy godziny.


miłego dnia...

2 września 2014 , Komentarze (1)

wrzesień.

szkoła, jesień i bogactwo warzyw oraz owoców. i śliwek, co zakrawa na kanibalizm.

we wrześniu chcę:

  • zrzucić 3 kg sadełka
  • zrobić kilkadziesiąt słoików dżemów, czatnejów i innego dobra
  • dożyć końca remontu łazienki
  • pozbyć się prawej dolnej ósemki (ten niepokojący błysk w oku chirurga)

dziś jem.

ś. bułka marchewkowa z parówką i plastrem koziej goudy.

II. 100 g winogron i jabłko.

o. druga porcja domowej chińszczyzny.

pk. sałatka z kuskusu i papryki.


ach, jak ten czas leci. była dziewiąta, gdy wyskoczyłam z wanny, a już zbliża się dziesiąta. nareszcie mogę obejrzeć końcówkę szóstego sezonu Winx. przy gremlinach się nie dało, a Kopytko na dodatek usiłował mi opowiedzieć finałowy odcinek sezonu.


znikam. <3

1 września 2014 , Komentarze (3)

nareszcie szkoła. gremliny od jutra zaczynają lekcje, więc będę miała mnóstwo czasu tylko dla siebie i mojej diety. dziś zaspałam, toteż ważenie jutro.


jem.

ś & II. kanapki z kozim serem od Koziego Wypasu.

o. chińszczyzna po domowemu.

podwieczorkokolacji nie będzie, na 17:15 jestem umówiona z dentystą. i jak sobie pomyślę o tej randce, zaczyna mnie boleć brzuch.


to wszystko na dziś. do juterka.