nie wiem czy dobrze robię zwierzając się na vitalii, do tej pory nie pisałam o sobie prywatnie.
Ale muszę się wyżalić.
Mam 30 lat, PCOS,insulinooporność, nie mam tarczycy.
I nie mogę zajść w ciążę coś we mnie pękło, nie mam już siły walczyć.Boję się że zwariuję.
Z mężem przeszliśmy razem różne problemy ale boję się że ten może nas podzielić. Ja już mam myśli żeby wszystko zostawić,uciec gdzieś.Nie mam siły walczyć.Boję się każdej kolejnej porażki.
Boję się że nigdy nie nastąpi ten cud. Że już za późno.
Wiem że psychika dużo ma do znaczenia, ale jak mam odpuścić????
Mam potężną pustkę w sercu.i żal.... wielki
Jeśli przeczytacie to i zechcecie mnie wesprzeć Błagam!!! nie piszcie - że Wam się udało za 1 razem i że współczujecie (mam taką koleżankę która za każdym razem przypomina mi że jej się udało od razu)
może znacie kogoś z moimi problemami, komu się udało??
bo ja kolejny dzień ryczę i nie wiem jak mam wyjść z tego...