Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4662
Komentarzy: 58
Założony: 19 listopada 2011
Ostatni wpis: 2 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
beamis

kobieta, 31 lat, Kraków

157 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 30 wrzesień - wymarzona waga.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 listopada 2013 , Komentarze (5)

No dobrze, będę pisać. Może mi się uda chociaż co jakiś czas się zmobilizować.

Postawiłam sobie wczoraj wyzwanie, nie jest ono może specjalnie ciężkie, ale na dobry początek może się przydać.

Troszkę go zmodyfikowałam, bo oprócz deski będę robić jeszcze brzuszki i przysiady. :) i zwiększać ilość tak jak zwiększa się ilość sekund deski. Zobaczymy czy dam radę. I nie chodzi o to czy dam radę fizycznie, ale czy dam radę zmotywować się na tyle żeby pamiętać o tym codziennie, i nie wykręcać się głupimi wymówkami.

Tak więc PIERWSZY dzień za mną. :)

A dziś idę na zumbę i postaram sie potem wskoczyć jeszcze na 15 minut na orbiterek. Muszę odpracować weekendowe lenistwo i odbiegnięcie od diety.

CEL : do wakacji ważyć 48 kg.  - czyli mam 7,5 mca na osiągnięcie celu :) dam radę.

Wiem, że trochę chaotycznie, ale muszę się przyzwyczaić do pisania. Może akurat do wakacji będzie lepiej ;)

Buziaki

17 listopada 2013 , Komentarze (3)

Tak to jest. Chęć do pisania przychodzi zazwyczaj jak jest bardzo dobrze, albo jak jest gorzej. Tak mam, po prostu. I chociaż chciałabym być bardziej zorganizowana, dzielić się tym co przechodzę, to jakoś w dni normalne weny nie mam. A dziś? Dziś jestem zła na siebie. Tak to jest: wracam do domu na te dwa dni i nagle nie ma już diety, nie ma ćwiczeń. I wieczorem siedzę w łóżku i czuję do siebie wstręt. Bo jak można? Jak można się poddawać dla jakiegoś głupiego chleba czy obrzydliwego majonezu. Nie rozumiem. Mimo, efektów, mimo tego, że w końcu mogę w przebieralni w sklepie nie patrzyć na siebie z obrzydzeniem, to jakoś w domu powstrzymać się nie mogę. Ale koniec z tym! Od jutra znów, mimo tego, że jeszcze nie wracam na studia, od jutra znów wracam na tory, na te dobre tory, które pozwoliły mi zrzucić te 10 kg tłuszczu. 10 kg, 10 kg, 10 kg. Będę to powtarzać jak mantrę. Będzie dobrze.

29 października 2013 , Komentarze (3)

Zaczynam jeszcze raz. Po raz setny jeszcze raz. Ale tym razem się udaje. Może dlatego, że zaczęłam inaczej do tego podchodzić.
Nie oczekuję na cuda "10 kilo w dwa tygodnie". Nie. To nie moja bajka. Już nie.
W sierpniu nowa zasada weszła w życie: ćwiczyć, mniej żreć i czerpać radość z życia. I nawet jak zdarzy mi się potknięcie to nie rezygnuję. ; ) bo nie warto.
Chcę tu pisać, ponieważ mimo sukcesów potrzebuję jakiejś nowej motywacji, czegoś, co pozwoli mi z nową energią utrzymywać starą dietę.  ;)
Moje postanowienia na ten tydzień:
Odżywiać się racjonalnie mimo odwiedzin w domu !!
3 - 4 razy w tygodniu pójść na fitness (już jeden raz za mną - wczoraj zumba i było cuuuuuuuudownie)
Nie poddawać się złym nastrojom i nie myśleć o tym co jest złe.
Wierzyć w siebie i z uśmiechem witać każdy nowy dzień.
No więc do dzieła. ! ; )

Obiecuję SOBIE, że do lutego będę zadowolona ze swojego ciała, będę czuć się pewnie i będę w stanie kupić sobie ekstra ciuszka tak, żeby wszystkim, którzy mnie zranili zrobiło się słabo na mój widok.

No więc. Do dzieła !