Waga ok, ale nastrój mam parszywy. To chyba przez pogodę. Czekam na sobotę jak na zbawienie, będę spać do południa (planuję to w każdą sobotę i nigdy nie wychodzi). A później zrobię kawę i zjem duuuży kawałek sernika (to marzenia).O matko jak ja nie lubię się odchudzać.
I znów maleńki bo maleńki ale sukces. Bardzo to motywuje i cieszy. Tylko z tymi ćwiczeniami to u mnie bardzo kiepsko, oj bardzo. Troszkę spacerów i to wszystko. Leń ze mnie i tyle. Trudno najwyżej będę dłużej gruba. ogólnie jestem zadowolona czego i wa życzę.
Ale jestem dzisiaj gruba. Masakra, czuję się jak balon.mam nadzieję, że to do jutra minie, a w niedzielę czas ważenia. Śniło mi się, że stałam na wadze i widziałam wynik 62 kg. To był piękny sen szkoda , że rano tak wcześnie trzeba wstać.
Wolniutko zrzucam sadełko i jak widzę pasek wagi, że jednak się zmniejsza to nawet na lody nie mam ochoty.Długo nic się nie działo i trudno mi było wytrzymać na diecie a teraz to nie problem. Wszystkim Wam tego życzę bo jest dużo łatwiejkiedy zachcianki znikają. Miłej niedzieli bez pokus .
Oj, się narobiło, nie wytrzymałam zjadłam kawałek(maleńki) tortu, później 1,5 godz. spaceru i nie mam żadnych wyrzutów sumienia , a co tam od razu nie zaszkodzi a więcej imprez w tym roku nie będzie.
Dobry wieczór wszystkim! Maleńki sukces, troszkę drgnęło, może teraz będzie lepiej.Cieszę się bardzo chociaż wynik nie poraża, ale dieta jest ok. Daję radę.
Mam pytanie, za tydzień idę na komunię i co, mam tam nie jeść? Myślicie, że jak będę się pilnować i zjem mało to i tak przytyję? Bo to nie będzie dietetyczne tylko z majonezem olejem i kremem. Jak mam się oprzeć tortowi? Chyba zostanę w domu, inaczej nie dam rady.
Dzień dobry wszystkim. Wyspałam się co najważniejsze, kawę wypiłam, na śniadanie zjadłam dwie kromki razowego chleba, drobiowo cielęcą parówkę (według producenta sztuka to 45 kcal.) i pomidora. Nie zważyłam się i nie zmierzyłam też. I jestem dzisiaj szczęśliwa. Humoru nie zepsuje mi nawet deszcz który pada od rana. Miłego dnia kochane...
Pięknie to Andaluzja napisała "nie zjadać problemów" będę to sobie powtarzać bo właśnie nadeszły problemy i niestety w większości to sama jestem im winna. Trudno, dam radę i nie jeść i jakoś je rozwiązać. Będę twarda jak mój chleb który sama piekłam (masakra).