Pamiętnik odchudzania użytkownika:
WitaminaE

kobieta, 30 lat, Kutno

163 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Od ostaniego wpisu dużo się wydarzyło. Obroniłam pracę licencjacką, zaczełam nowe studia.  Przytyłam dostałam prace, zwolnili mnie dostałam  nową prace i wczoraj wykupiłam pierwszyraz dietę.  PIerwszy raz nie bede sama kombinować  tylko oddałam się komuś w ręce. I zobaczymy. Mam nadzieje, że będe chodziła najedzona. Bo tylko tego się boje, że mam tak rozepchany zoładek, że ciągle bede głoda,  Tym razem i mój małżonek stwierdził, że musi schudnać. Myślę, że wyjdzie mu to na dobre i mam nadzieje, że nie będzie chrapać! Tym czasem zmykam bo mam egzamin z anatomi  i przyznam szczerze kiepsko to widze.

19 października 2015 , Komentarze (3)

Ogólnie weekend ok. Piątkowe ćwiczenia mniej intensywne niż być powinny ale były. W sobotę u babci, ani kawałka ciasta, kawałek pieczonego kurczaka i mnóstwo herbaty,  bardziej z racji przesilenia przeziębienia niż jakiś większych ograniczeń. Za to niedziela kiepsko. Fakt, że przeziębienie mnie minęło ale złapał mnie straszny nerwoból w klatce, nie ukrywam, że w momencie kiedy nie mogłam  oddychać bez walki z bólem mnie przestraszył.   Przyznaję się do 2 tych mniejszych snickersów i Kinderniespodzianki. Z racji tego, chwile przed ogólno domowym oddelegowaniem mnie do lekarza, z racji, że niedziela to pogotowie. Także po  osłuchaniu mnie bardzo dokładnie, pomiarach ciśnienia i EKG pani doktor uznała, że to nerwoból. Dostałam nakaz brania witamin przepisanych i megnezu i hydrokzynie  na wyciszenie.  To jakie głupoty mi się po tym śniły to masakra. Oczywiście zamiast jak zazwyczaj wrócić do Łodzi busem o 20 wróciłam ty o 17. żeby odpoczywać.  Zaczęłam się też zastanawiać czym się mogę tak denerwować. Bo są dwie możliwe przyczyny tego bólu ale to, że czyś się denerwuj, albo ogólne zmiany które widoczne byłyby na prześwietleniu klatki które nie tak daw no miąłam i było w porządku. Więc pytanie czy dalej podświadomie stresuje sie slubem, weselem i wszystkim z tym związanym, czy to może mieszkanie. A raczej fakt, że moja współlokatorka i zarazem właścicielka mieszkania mnie ostatnio tylko wkurwia, syfem jak tylko się pojawia( na szczęście ostatnio jest tylko w weekendy i praktycznie się mijamy ale syf zostaje) i tym, że ciągle jej boski starszy o 16 lat aro jest zawsze jak ona tu jest i ciągle nocuje.  Syfem z którym i ja i trzecia z nas już nawet nie mamy siły walczyć. I oczywiście wszystko mi wyjada, bo jak.  Miałam ochotę na zupę z kapusty kiszonej i soczewicy ktora jadłam kiedyś na jakiejś tam diecie i co się okazało, że moja kapusta została zjedzona to  samo z chlebem który sobie przywiozłam. Tak samo kefir , pestki dyni.... OK. też mi się zdarzało coś jej zjeść ale jej mówiłam a ona juz przestała. Podjęłam już w sumie decyzje ze w przyszłym roku będę mieszkać z przyjaciółką która kończy w tym roku studia w Szczecinie i chce dokończyć je  w Łodzi i jakoś muszę do czerwca tutaj wytrwać,

16 października 2015 , Komentarze (2)

 Nie warzyłam się, zrobię to za tydzień w domu ale wykopałam centymetr i ogólnie w trzecim tygodniu już od ćwiczeń  ok po 1/2 cm mniej. Z wyjątkiem brzucha tam 1 na plusie, nie wiem czy to dlatego, że jestem po śniadaniu 2 herbatach i to jednej takiej dużej i  szklance wody. Mam nadzieję, że to właśnie z tego powodu.  Kiedy skończę tą fazę ćwiczeń  czyli za 2 tygodnie przymierzę swoje ulubione sponie które były za ciasne, w końcu kupowałam je przy wadze 59. Zaraz zabieram się za ćwiczenia i mam nadziję, że to cholerne katarzysko z którym się dzisiaj  obudziłam  mi nie przeszkodzi jakoś bardzo. Dobrze, że wyzwanie akurat weszło w tryb powtórki treningów od początku i te pierwsze playlisty są takie łagodniejsze. Tak teraz sobie myślę, że nigdy nie dotrwałam do tego momentu w wyzwaniu. Jak tak dalej pójdzie to mam nadzieję , że wytrwam do końca czyli do sylwestra, a później wezmę udział w następnym. Jutro czeka mnie mega wyzwanie dla silnej woli Imieniny u babci.  Trzymajcie za mnie kciuki.

10 października 2015 , Komentarze (4)

Nie widzę efektów, no zero. Wiem,za szybko bym chciała ale 10 dni treningów to już jak na mnie rekord i nic, nawet pół kilo mniej.  I nie ważę się codziennie. Waga w Łodzi mi nie działa.    Mam na koncie jeden dzień porażkowy z 2 ciastkami owsianymi i malibu z bitą śmietana i ogólnie alko dużo za dużo. Odpokutowałam to solidnym kacem i faktem, że zjedzenie głupiego obiadu zajęło mi prawie 2 godziny.  W sumie chyba jeszcze trochę boli mnie głowa.  Ale  nie zapowiada się jak na razie powtórka z rozrywki. Dobrze chociaż, że ten kac wypadł w dniu resetu.    Wracając do efektów pocieszam się stwierdzenie i powtarzam sobie prawie jak mantrę, że skoro nie przytyłam wczoraj to nie schudnę jutro. I nie poddaję się jeszcze tydzień, dwa, trzy i zauważę, albo nawet nie będę wiedziała kiedy a wejdę w ukochane spodnie kupione przy wadze 59 kg, znaczy mieszczę się w nie ale mi  w cholerę nie wygodnie, a nie o to chodzi.  Staram się też pracować trochę nad soba psychicznie, to ,że schudnę nie poprawi mojej samooceny samo w sobie, sama w siebie muszę uwierzyć. Niższa waga nie zaszkodzi ale też nie zrobi wszystkiego. Prawda? Damy radę? Jasne! 

3 października 2015 , Komentarze (3)

Nie ma tragedii. Nie jem  jak powinnam  tak naprawdę ale ćwiczę codziennie. Jutro wracam do mieszkania studenckiego i wcale się nie cieszę. Chciałabym, żeby M, był codziennie ze mną, ale nie da się tak. Jeszcze rok do ślubu. Jeszcze 2 do licencjatu a co z magistrem to się okaże. Nie umiem się z niczym zorganizować zasadniczo dzisiaj jedyne co zrobilam to ogarnęłam paznokcie(i to też nie idealnie), teraz poćwiczyłam i coś tam jdałam i ogladam chirurgów. To jest jakieś moje uzależnienie. Oglądałam od początku. Byłam na 12 sezonie!  Na bierząco i co? a co tam zacznę od początku poprzypominam sobie. I jestem n a 9 :)  Krótko bez polotu ale  będzie lepiej.  Mam nadziję

25 września 2015 , Skomentuj

 Idzie szczerze mówiąc, jak krew z nosa. Ale już w następną niedzielę będę na uczelni  więc ja zawsze nie będę kupować nic czego jeść nie powinnam i pójdzie mi  lepiej.   Chciałam   przez ten tydzień chodzić na basen rano niestety...(ale i bardzo dobrze) mam okres, na szczęście już końcówka. W pn zaczynam 3 miesięczne wyzwanie z Tips.   Życzcie mi powodzenia w wytrwaniu. Obiecałam sobie, że jeśli nie zrobię treningu w domu, bo znowu mi współlokatorki sprowadza do domu ekipę ( a wstydzę się nawet przy nich ćwiczyć, zwłaszcza, że mieszkam z miss (naprawdę)) to zaliczę basen. Pozostaje mi tylko zlokalizować  najbliższy basen albo koło mieszkania albo koło uczelni i chyba nawet zaraz się za to zabiorę.
Ogólnie najbliższy weekend będzie intensywny a nawet kilka dni więcej niż weekend. Dzisiaj, jutro i w niedzielę   nauki przed małżeńskie. Wiem do września kupa czasu ale akurat są teraz te 3 dniowe a nie takie gdzie przez 3 miesiące chodzę co sobotę.  Akurat M. zmienił prace i soboty będzie miał pracujące. Zresztą będzie już z głowy. We wtorek  jedziemy z mamą oglądać wstępnie sukienki. Czuję, że to będzie ciężki dzień.  I duuużo przymiarek. Oczywiście wybierać będę tylko orientacyjny krój, bo i tak będę ją szyć. Za bardzo jak dla mnie się wszystko świeci. I to jest moja motywacja której już dawno mi brakowało być piękna w tym jednym jedynym dniu :) I po nim dbać , żeby tak zostało. 

14 września 2015 , Komentarze (5)

Jak to jest, że pisze zawsze jak pojadę i zaczynam od nowa?
 Mniejsza o to, zrobiłam pomiary założyłam sportowy stanik złożyłam znowu rower stacjonarny i wsiadam zaraz na niego. Mam w planie godzinę uda się?

5 czerwca 2015 , Skomentuj

Dobra trzeba się przyznać. Pojechałam równo i w naprawdę krótkim czasie przytyłam. 64,5 nie pokazało się wadze od ponad roku. Czytaj jest chujowo pod tym względem. Wszystkie letnie ciuchy kupowałam ważąc 59- 60.  Mieszczę cię w 2 pary długich spodni w trzecią na styk.  Nie wiem czy to ile pokazała waga to kwestia tego, że od pn jestem chora, i że powinnam mieć już w sumie okres( niby przyzwyczaiłam się do ok 10 dniowych odchyłów w obie strony jednak zaczynam się martwić) tym, że sesja jest w toku i przez ostatnie 2 tygodnie jadłam wszystko w takich ilościach, że głowa mała.  Obudziłam się rano zważyłam, przeżegnałam  i jadłam grzecznie. Tak myślę.
Rano owsianka z owocami.
Obiad pierś kurczaka z młodą kapustą(bądź co bądź koniec kasy  jem co od rodzicielki w paczce caritas dostałam) i ryże.
Mała miseczka czereśni i truskawek pomieszanych razem
Końcówka wczorajszej sałatki z rzodkiewką, pomidorem odrobina rukoli tuńczykiem, papryką i chyba ogórkiem. 
Rzepa i kawałek ogórka.
Banan
 Nie liczę tabletek na gardło, aspiryny i litrów  herbaty.
 

Cały dzień nie byłam specjalnie głodna za to właśnie teraz o najgorszej porze zaczynam być głodna. Powinnam się uczyć mam 3 egzaminy od których dużo zależy w pn, wt , sr tymczasem nauczyłam się dzisiaj 4 wzorów i tyle. przeczytała pół książki posprzątałam wszystko, żeby się nie uczyć, gdybym chociaż nie była chora to bym się tak na siłę nie usprawiedliwiała

23 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Znowu czuję się kiepsko.  Poleciałam z jedzeniem i to ostro. Ale od tygodnia  wróciłam na dobrze tory. Próbuję też wrócić do przykładania się jak w pierwszy semestrze nauki ale idzie mi dosyć opornie. Wg jest mi przykro kiedy dziewczyny się mnie czepiają (współlokatorki) i rzucają teksty typu " jak już dostałaś pierścionek to myślisz, że możesz chodzić w barchanach i się nie malować?" No kurwa.  Mam w w mieszkaniu figi w których moja dupa wygląda zajebiście bo nie są to babcine gacie tylko fajnie wykrojone ladne i wg tylko ciepłe bo wszystko skąpe mam w domu na weekend jak się widzę z M. a tu najzwyczajniej w  świecie marzła mi dupa jak czekałam na tramwaj. W Kutnie nawet jak pracowałam chodzilam w stringach bo nie marzłam na przystankach.  Po za tym maluje się. Lekko. Bo  usilnie staram się poprawić stan skory na twarzy i wiem, że mogę to zarkryć tapetą ale później jest jestcze gorzej kiedy mi się to zatyka.  A  przepraszam co z tego, że S. ma zajebisty makijaż jak aż za bardzo?  I nie jestem zdania, że nie ważne, że przeszkadza, albo niewygodne ma być ładne i dobrze wyglądać. Ma być i ładne i wygodne.   Nie chcę robić jakiegoś kwasu i wg. mówię, że mnie jest dobrze, itd ale nie jest mi miło. Naprawdę.  
Po za tym mam wrażenie, że marnuje czas. Że skończę te studia a i tak nie będę mieć lepszej pracy niż przed nimi. Jest mi cholernie ciężko. Jest nie tak jak chciałam, chcialam studiować i pracować, ale nie z takimi godzinami zajęć. Zaczynam się zastanawiać czy się nie przenieść na zaoczne.  MIałam tak robic magistra.  I jeden rok po ślubie się przemęczyć. Ale kurcze to wesele to dużo kasy gdzie mnie wystarczyłby sam ślub i powrót do domu. Ale wiem, że to ważne dla M. Bo nie ma matki i chyba przez to chciałby tak rodzinnie i robię to dla niego. Ale i tak mialo być mało osób bo max 60 już się zrobiło 90 i nie wiem czy nie będzie wiecej, bo kurcze co nie poyśle to poniej wypaa zaprosić kogoś jeszcze i  co nie wymyślę jest źle.  Jeszcze  budowa i to też pieniądze.  A jeszcze ja na studiach przez rok i skąd na to brać kasę? Kurde nie będę sie czuła dobrze na utrzymaniu M.  Co innego gdybym była w domu i codziennie bym mu uprała ugotowala itd. a nie ja jestem tutaj on tam.  Mam tego dosyć. Nie wiem co wg mam zrobić. Naprawdę. Mam kompletny mętlik w głowie. Boję się. Wiem, że studia są ważne  ale nie wiem czy jest sens. BO to ok jest szansa na prace ale nie gwarancja, nie w kutnie. A nie chce  wracać do MC'Donaldu. Nie wiem poprostu nic juz nie wiem.

19 marca 2015 , Komentarze (3)

Ułaaaa, Ułaaaaa! Co się stało, nie zgadniecie!  M. mnie poprosił o rękę! Jest cudownie! Poprawia mi to humor mega! Ogólnie jest lepiej, lepiej się czuję- mniej zmęczona, mniej senna. Badani mi wyszły w porządku. Tylko zdecydowanie przegięłam z wydawaniem pieniędzy w tym tyg.  Naprawdę za dużo... Kupiłam karnet, byłam drugi raz na siłce dzisiaj i zastanawiam się, czy dam radę iść jutro w planie mam też piątki ale  najebali mi teraz odrabianie zajęć rano(wiem! można po południu ale mam karnet do 15). Wiecie co kończe bo mam wyrzuty sumienia ze nie pisze referatu.