Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem bardzo wesołą i pogodną Monią. Lubię muzykę rockową, Antyradio, horrory i filmy z lat '80. I nadal bardzo lubię NKOTB. To miłość z "nastolactwa". Uwielbiam czytać Stephena Kinga i Małgorzatę Musierowicz. Urodziłam trzy wspaniałe córy. Pierwszą w sierpniu 1998, drugą we wrześniu 2011, a trzecią w listopadzie 2013. Ćwiczę 5 razy w tygodniu z Ewą Chodakowską i nie tylko.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 71334
Komentarzy: 4241
Założony: 29 grudnia 2011
Ostatni wpis: 15 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Monia1076

kobieta, 48 lat, Warszawa

156 cm, 51.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Utrzymać wagę na poziomie max 52 kg!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 listopada 2012 , Komentarze (16)

Helołsik wieczorny dla moich laseczek niebieściuteńkich!

Ja dosłownie na sekundę
Idę wieczorem z Pafciem do kina na 21.20 na komedię fhancuską "Niewierni". To o Waszych mężach!!! No bo ja męża nie mam!

I będę tam wpierdzielać naczosy i pić coca colę, ale ciiiii..... nie mófcie nikomu, po pomyślą sopie, sze ja coś ściemniam..... ciiiiichoooooo szaaaaaa.......

Ale ja wiem, że te naczosy będę wpierdzielać, zatem od wczoraj prawie nic nie jem A wiecie, ile ja dzisiaj rano ważyłam? No nie wiecie, bo skąd niby macie to wiedzieć?
Dzisiaj, kochane moje wspieraczki w niedoli grubasa, Monia zwinnym krokiem staje se na waginę....  a bałam się, że będzie dużo, bałam się..... a tu milusie zaskoczonko, bo na wadze śliczne me oczęta brązowe ujrzały ..... UWAGA UWAGA!!!! wróble na stół!!!!  eeee..... znaczy się WERBLE..... no bo dzisiaj rano ważyłam 52,9 kg!!!!
HIP HIP HURAAAAA!!!!!!!!!!!!!
Mówię Wam, jak ja się cieszę!!!
Jutro znowu porcje głodowe, bo trzeba będzie te naczosy późnowieczorne zrzucić


Jutro idę do szkoły, więc pewnie nie będę miała czasu na wpis. Może Was zdążę pokomentować choć troszkę
A teraz lecę do Jej Maleńkości

Paaaaa!!!!

Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba

6 listopada 2012 , Komentarze (42)

Siemka lachonki moje przefajne!!!!

Miałam napisać o tym, jak to całowałam się z Jackiem Sz. - gitarzystą Papa Dance
Otóż było to tak, że w sobotę wieczorem odeszłam 3,5 m od moich drzwi i zapukałam do drzwi sąsiadów. Otworzył mi Jacek Sz. i zaprosił do środka. Był sam, tylko w slipkach... i ta jego owłosiona klata.... hmmm.... Zaprosił na salony... znaczy się do salonu. A ja zamiast wyjść i powiedzieć, że przyjdę później, jak on się ubierze, to weszłam dalej. Usiedliśmy na kanapie. Zaproponował mi do picia drinka, a ja nie odmówiłam. W pewnym momencie zaczął głaskać mnie po policzku. Ja speszona, co on qwa robi!!! A on przekręcił moją twarz w kierunku swojej i normalnie zaczął mnie całować!!!! A ja.... nie opierałam się!!! Pafcio nic nie wie, bo by mnie zabił!!! Normalnie Jacek wymiętosił moje cycuszki, wycałował.... A ja się tak tym wszystkim przejęłam, że uciekłam w tepędy!!!


Czy taką historyjkę chciałyście usłyszeć? Czy mam inaczej zmyślać? Czy może prawdę napisać? Lasky nebeske, oczywiście, że to nie było tak... hehehe.... Przecie ja wierna jak ten pies mojemu Pafciowi Poza tym Jacek nie jest w moim typie i jest dla mnie za stary

A teraz prawdziwa wersja wydarzeń.
W sobotę wieczorem odeszłam 3,5 m od moich drzwi i zapukałam do drzwi sąsiadów. Otworzył mi Jacek Sz. i zaprosił do środka. Żanetka karmiła właśnie Laurkę pizzą na kolację! A ja tak na szybko, bo mi się w domu marfefka do ryby po grecku smażyła. Zaprosiłam ich na niedzielę na obiadek do nas, w nasze nieskromne progi Byli ciut zdziwieni, że aż na obiad! Powiedziałam, że będzie nam bardzo miło i że lepiej się poznamy, pokochamy, pobzykamy.... hehe... znowu się zagalopowałam Och ja niegrzeczna dziewczynka
Zaproszenie przyjęli, podziękowali, Jacek kazał pozdrowić męża, więc szybko mu wyjaśniłam, że to nie mąż ino nazecony!

Przyszli w niedzielę ok.14.00. Dostałam bukiet pięknych kwiatków od Laury, czekoladki od Żanetki, a od Jacka płytę Papa Dance z autografami i z dedykacją "dla Moniki, Pawła, Julii i Majci" !!!!!! Bardzo się ucieszyłam, bo to najnowsza płyta z 2008 roku "BEZIMIENNI". Słuchałam jej wczoraj przez cały dzień i jest fajna
No i tak sobie siedzieliśmy przy rybce po grecku, szarlotce i muffinkach mojej własnej nieprzymuszonej roboty
Wszystko oczywiście gościom smakowało, a jakże! Bardzo miło się rozmawiało. Gadaliśmy o latach '80, o komiksach, o magnetofonach szpulowych i kasetowych, o matach słomianych nad łóżko i w ogóle o pierdołach, jak to było za dzieciaka Bardzo mi się podobało, że nie było sztywno, tylko na luzie. Jacek to prosty chłop, nie żaden ą ę, bułkę przez bibułkę, bo takich ludzi nie cierpię. Ja sama jestem prosta dziołcha z Warszawy, nie tam żadna hrabianka!
Dzień spędziliśmy bardzo fajnie, bardzo ich lubię, a Laurka jest cudowna. Ma 2,5 roku, a nawija jak stara. Wszystko rozumiem, co do mnie mówi! Majka przy Laurce wygląda jak GULIWER, bo Laurka jest bardzo chudziutka.
Zaprosili nas na niedzielę 11 listopada. Przyniesiemy jakieś gry planszowe i będziemy grać, może w Monopol albo w warcaby. Bo się zgadaliśmy, że oni bardzo lubią i my też!
No i jak już wychodzili, to Żaneta dała mi buziaka w polika na pożegnanie. Paweł pocałował Żanetę, a Jacek już wyszedł. Ale się wrócił i odezwał się w te słowa:
"Monice muszę dać buzi, bo będzie się czuła pokrzywdzona".
A ja na to, że owszem i to bardzo
No i podszedł do mnie i buziak w policzek mam u Jacka zaliczony!!!


Ha! A wy myślałyście, że ja naprawdę mogłabym.... och nie! hahahaha!!!!
Pamiętajcie, że ja jestem EROTOMAN GAWĘDZIARZ!


Dziewczyny, chciałam Wam bardzo podziękować za to, że jesteście i że czytacie moje śmieszne wypociny. Bo ja dla Was to tworzę! I te wszystkie poematy, którymi Was raczę, to wszystko dla Was i z myślą o Was!
Nie da się ukryć, że lubię być w centrum uwagi, jak każda Monika. Marusia kiedyś pisała o Monikach. I mi tam prawie wszystko się zgodziło!
Więc chwalcie mnie i prawcie mi komplementy i mówcie, jaka to ja szczupła jestem i jaka fajna. I że mnie kochacie i wogle!!! hahahaha  
Bo ja Was kocham bardzo i nie wyobrażam sobie życia bez Was, już nie!
Jesteście wyjątkowe! Tak, nawet Ty Łobuzie! I Ty też Kubinko!!! A Wercia nie! hahaha!!! Żartowałam!!!! WERCIA TEŻ JEST MOCNYM WYJĄTKIEM!!!!!

Uwielbiam być Waszym głupkiem wioskowym
Już nie mogę się doczekać, kiedy Wam opowiem historię mojego nędznego życia, poprzedniego życia. I jak doszłam do wagi 42 kg w ekspresowym tempie.
Ale na to muszę mieć chyba cały dzień, a narazie nie mam.


A dzisiaj to już wszystko.

Wasza na zawsze popitolona
Monisława von Pszygłup de la Schajba

5 listopada 2012 , Komentarze (31)

Helołsik moje kochane niunie i lasky nebeske oraz Waldemarze!

Na wadze dzisiaj z rana 53,5 kg!!!! Juuupiiiii hejże ho!!! Zostało półtora kila do zwalenia! Mam 19 dni, dam radę! Nie oddam Julce tysiaka, bo go nie mam. Julka też pięknie idzie jak burza! Myślę, że obie wygramy ten wyścig szczurów, a raczej świnek chrum chrum

Ostatnio byliśmy z Pafciem i Majkosiem na zakupach, coby buciki zakupić dla Klólewny, zieby jej nóśki nie źmalźły No to żeśmy kupili jej butki. Ciężko było z przymierzeniem, bo Majka za cholere nie chciała wepchać nuny w bucika.
Ja się cała spociłam, pot zalewał mi oczy i nic nie widziałam Dwóch par butów niestety nie udało się przymierzyć, bo Majka stawiała czynny opór.... Ale trzecia para weszła prawie do końca i te zostały zaklepane i zakupione
I wyobraźcie sobie, że mi Pafcio też POZWOLIŁ Z ŁASKI SWOJEJ kupić sobie coś! Och jaki on, kurna, łaskawy! Aż się pokłóciliśmy z tego powodu! Widzicie, nie tylko Terespol kłóci się o kasę! Szajbostwo też się kłóci! No bo do cholery!!!!
A było tak: (kto nie chce, niech nie czyta moich smętów).
Jest taki sklep UNISONO i tam są super ciuchy. Ale nie zbyt tanie, a właściwie to one są drogie. Ale tak mi się dwie rzeczy spodobały, że powiedziałam Pafciowi, że muszę sobie uzbierać parę złotych na ciuszki.
A on na to, że jedną rzecz może mi kupić. No to wracamy do tego sklepu i ja nie mogłam się zdecydować na tylko jedną, bo podobały mi się dwie. No wiecie, ja - kobieta. Prawda?
I pytam się Pafcia, a właściwie to błagam go, że ja chcę te dwie rzeczy, bo są cudne i plose plose pliz pliz. A on mi mówi, że dobrze, ale jedna to już na Mikołajki. A ja na to, że oki doki, może być.
I kupiłam se to:

To jest takie ponczo, mówię Wam śliczne jest, kosztowało 139 zł.


A ta bluzka kosztowała 119 zł. Nie mam fotki samej bluzki, więc trzeba podziwiać ją na mnie Przepraszam, że ja taka nieuczesana

Jak wracaliśmy do domu z tych zakupów, to zaczęłam narzekać, że takie błaganie o cokolwiek upokarza mnie, bo ja nie lubię się prosić. I że ja przecież też pracuję, tylko nic nie zarabiam. I że staram się jak mogę, że dobre obiadki, że ciasto, że muffinki, że dzieci zadbane i nakarmione, że czysto w domu, że poprane.....
I nawet nie zarobiłam 260 zł, żeby sobie te sweterki kupić? Że jeden musi być na Mikołajki? No i tak zrzędziłam, że Pafcio w końcu powiedział, że no jednak zarobiłam i okay - będzie bez okazji No to Monia już zadowolona. Wystarczy troszkę ponarzekać i już jest lepiej!
A czy jest na sali ktoś, kto się stęsknił za Plobościem??? No bo jeśli tak, to mam kilka fotek:




Majka ma już swoją własną BEBE - to taka pomadka


Tu Maja wyszła jak pijaczek


A tu rośnie mi perkusistka!!!



Majka w kąpieli


A tu na spacerku na osiedlowym placyku zabaw :)


A tu świeża dzisiejsza perkusja :))

I to by było na tyle. Tyle na dzisiaj. Piszę ten wpis już od kilku godzin, bo ciągle mnie KTOŚ odrywa. Taki KTOŚ, kto jest mały, okrąglutki i tłuściutki

A o tym, że całowałam się wczoraj z Jackiem Szewczykiem - gitarzystą PAPA DANCE, napiszę jutro

No to nara!!!

Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba


2 listopada 2012 , Komentarze (30)

Hej hej!!!
Ale się domagacie wpisu!!! Myślałam, że trochę odpocznę, ale nieeee....
Moja koleżanka Makaj chciała opisu wszechczasu.... hmmm..... no nie wiem, czy tak mogę bez zgody i autoryzacji Pafcia pisać o naszym pożyciu intymnym . Zapytam.
-PAAAAAFCIUUUUUU!!!???
-Czego znowu chcesz, kobieto?
-No bo moje dziewczyny chcą pikanterii z naszej sypialni, to mogę?
-Ale co możesz?
-No opowiedzieć im ze szczegółami nasz ostatni seks wszechczasów, mogę?
-Ale o czym konkretnie chcesz im napisać?
-No o tym i o owym...
-Monia, mówże no jaśniej! Wiesz, że jestem 100-procentowym facetem i nie wszystko rozumiem...
-No bo, Pafciu kochany, ja chciałam, żeby one wiedziały, jak Ty mi dobrze robisz języczkiem i wogle! I że jak było "na żółwika" to żem doszła 2 razy pod rząd I jeszcze chciałam im napisać o tym, że jak Ci trzaskam lodzika to Ty tak podniecająco jęczysz i mówisz "o, Monia..." A mogę też powiedzieć o tym, że jak miętosisz moje korbole, to ja się wiję pod Tobą, mogę?
-Nie no, Monia, nie zdradzaj im takich szczegółów! Wystarczy, że im powiesz, że po prostu jestem dobry w łóżku i że wiele zawdzięczam Tobie, bo mnie dużo nauczyłaś Reszty nie musisz pisać.
-Dobrze kochanie, to tylko napiszę, że jest mi z Tobą dobrze, okay?
-Dobrze, Ty moja najukochańsza na świecie i wszechświecie kobietko

No więc same widzicie, że nie mogę zdradzać intymnych szczegółów naszego współżycia przedmałżeńskiego
Powiem tylko, że jest nam ze sobą dobrze Reszta niech pozostanie TAJEMNICĄ
poliszynela chyba...

Co by tu napisać?
Wczoraj nawet laptocika nie otwierałam, bo spędzałam czas z rodziną, czyli Pafciem, Majką i Julką.


Poszliśmy z Pafciem i Majką w ramach spaceru, na cmentarz, bo mamy blisko. Julka postanowiła nie iść z nami. Zapaliliśmy na trzech opuszczonych starych grobach po jednym zniczu, pomodliliśmy się przy każdym z nich... Na tym cmentarzu jest pochowana moja prababcia, która umarła w 2004 roku. Ale ja nie wiem, gdzie ona leży. Muszę iść do biura cmentarza i się dowiedzieć, żeby móc ją odwiedzać.

Dziewczyny, waga mi stoi, kurde.... Prawie nic nie jem, a ona nie chce iść w dół. Co ja mam robić? Za 23 dni koniec zakładu i mam ważyć 52 kg. A tu będzie doopa blada A nie może być doopa blada, bo wtedy będę musiała dać Julce 1000 zł, a nie mogę jej dać 1000 zł, bo NIE MAM!!!!
Proszę o rady i porady w w/w sprawie. Wiem, że zawsze można na Was liczyć


A teraz nadejszła chwila na wiersza poematowego dla Jovity28. To jest moja bardzo fajna koleżanka, która jest księgową (tak jak ja) i uwielbia Małgorzatę Musierowicz (tak jak ja). Małgorzata Musierowicz to taka pisarka z Poznania, która pisze superśmieszne książki, które ja czytam od 16. roku życia
Jovitka kończy dzisiaj ileśtam lat i w związku z tym napisałam dla niej wierszyk.

Wszystkiego najlepszego Jovitko!!!!

**********

Halo halo tu Vitka
A na Vitce Jovitka
Na Jovitce Vitek siedzi
I trzy po trzy sobie bredzi:
W którym miejscu Jovitka ma wały?
Czy te wały już trochę stopniały?
Gdzie Jovitka ma tłuszcz? No bo nie wiem...
Czy Jovitka se często... hmmmm.... grzebie?
Kto najlepszą księgową jest w świecie?
Po co pytam, Jovitka to przecież!
Czy Jovitka tu dietę stosuje?
Co Jovitka na obiad gotuje?
Czy brokuły już polubiła?
Ile kilo dotychczas zgubiła?
Tyle pytań się ciśnie na usta...
Czy lodówka Jovitki jest pusta?
Czy tam światło już tylko buszuje?
Czy Jovitka kiełbaski skosztuje?
Nie, nie pożre kiełbaski ni szynki
Bo chude chce mieć nożynki
Po 18-stej Jovitka już nie je
Ale wodę litrami zaś chleje
Pieguski, delicje nie skuszą Jovitki
Bo zgrabne pragnie mieć łydki
Ile Jovitka jeszcze wytrzyma?
Przez ile nie będzie słodyczy wcinać?
Ćwiczenia, dieta toż to mordęga
Ale w Jovitce drzemie potęga!
Potęga ducha, potęga ciała
Ile Jovitka schudnąć by chciała?
Czy chce szkieletem być i wieszakiem?
Czy mąż postraszył ją WIELKIM PTAKIEM
I wnet zakazał być chuderlakiem?
Bo chude doopki już nie są w modzie
Teraz krągłości liczą się w Łodzi!
Ale nie takie, że w szwach się pęka
Tylko troszeczkę. Ot, grubsza ręka
Może i stopa trochę pulchniejsza
Pyzata buzia - rzecz najpiękniejsza
Żyj nam Jovitko w zdrowiu i szczęściu
W baranim futrze, w czystym obejściu
Niech mąż Cię wielbi aż pod niebiosa
Kwiaty przynosi pachnące rosą
Niech synek mądry rośnie i duży
Niechaj w Twym życiu nie będzie burzy
Tylko słoneczko niechaj Ci świeci
Niech Cię kochają wszyscy poeci
I poematy chwalebne piszą
Niech na Twój widok faceci dyszą
Niech panie z ZUS-u i ze skarbówki
Nie zaprzątają Twej ślicznej główki
Bo przyjdą Vitki i skopią im doopki
100 lat Jovitko dzisiaj Ci życzę
I wręczam świeżych warzyw koszyczek!

**********

I tym optymistyczno-poemackim akcentem kończę swój dzisiejszy wpis. Zaraz idziemy na zakupy, bo trzeba Jej Maleńkości jakieś trzewiki zakupić zimowe. Chociaż ona jeszcze nie chodzi, ale nóżki jej marzną na boso przecież No wiecie jak to wygląda, jak tutaj czapa, szalik, kurtka, spodenki, kocyk ciepły, a spod kocyka gołe bose nuny wystają.... Trzeba śniegowce kupić
Może przy okazji i mi coś skapnie z pańskiego stołu? Jakiś sweterek może albo co?


Do poczytania później! Pa!!!

Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba



26 października 2012 , Komentarze (32)

Witam serdelecznie
Czy to już dzisiaj jest 26 październik? Czy to już? Filunia.... niech ja ino zerknę w kalendarzyk małżeński.... zara zara.... TAK!!! To już dzisiaj!
A skoro tak, to moja zacna koleżanka, Łobuz, ma dzisiaj urodziny!!!
Większość z Was zna Obuza, bo podebrała mi znajomych bądź też mogło się tak zdarzyć, iż ja jej podebrałam co nieco
Dla tych z Was, którzy Łobuziątka nie znają przybliżę króciutko jej łobuzerską postać.
Jest to kobieta , lat 32 właśnie dzisiaj!
Śliczna, prawie tak śliczna jak ja! Mądra, prawie tak mądra jak Wercia! Ma przeogromne poczucie humoru, które ja wprost uwielbiam, jest prawie tak samo śmieszna jak ja! Mieszka w takiej dziurze, Świerklany. Zara przy granicy polsko-czechosłowackiej Przejeżdżała ja przez jej wiochę 2 razy w drodze na Chorwkę i z powrotem.
Łobuz jest czysty do bólu!!! 3 razy w tygodniu zapierdziela z Mr Muscle i okna myje! Ciągle piecze jakieś ciasta, pasztety (nie mówię o Was), krokiety mrozi, odwiedza kuzynostwo, chodzi po kominkach na kawki, herbatki, ciasteczka.
Łobuz jest szczupły, waży tyle co ja plus minus 16 kilo a raczej plus Ale w ogóle po niej tego nie widać! Ja nadal twierdzę, że ona ściemniajet z tą wagą! Bo ja bym jej
dała 58 , serio!!!
Łobuz nie ma szczęścia w miłości Zakochuje się w zajętych facetach... Nie wiem, co z tym zrobić i jak jej pomóc. Pafcia żywcem nie oddam! Mam tylko nadzieję, że w końcu zjawi się księciunio na białym rumaku i Obuz się zakocha z miejsca!
A teraz obiecana pieśń pochwalna dla Łobuza na urodziny
Wszystkiego najlepszego Łobuzie!!!!
Pamiętacie Krzysia Antkowiaka i "Zakazany owoc"? No to na tę nutę trza se mruczyć!

**********
Mówią jej tak: "Na kochanie masz czas,
Nie dla Ciebie ten Byś, bo on już kogoś ma"
Mówią jej tak: "Schudnąć najwyższy czas"
Łobuz słucha tych rad
Powtarzanych od lat
Najzgrabniejszy Łobuz chodzi z podniesioną głową
Pracowity Łobuz umył okna dzisiaj
Najpiękniejszy Łobuz widzi bank - przechodzi obok
Chociaż Byś siedzi tam   ohooo.....hooo.....
Łobuz już wie - w miesiąc odchudzi się
Nie je szynki i mięs
Ciasta nie tyka też
Łobuz za dnia ćwiczy Ewkę i ma
Jędrną dupkę o tak
Wymarzoną od lat
Zakazane mięcho Łobuz dziś odgarnia ręką
Świeże paróweczki lecą z lodóweczki
Budyń z galaretką, Łobuz wie - nie będzie lekko
Ale zawziął się tak  ohooo.....hooo.....
Łobuz ma plan - prawo jazdy chce zdać
Chce przejechać przez wieś
Własne autko już mieć
Łobuz by chciał zrobić na Bysiu gwałt
Ale Byś broni się, więc nic z tego, o nie
Łobuz był w kościele
Słyszał komplementów wiele
Spotkał dawną miłość, było bardzo miło
Bąbel zaręczony, lecz nie kocha przyszłej żony
Bo z Łobuzem chce być  ohooo.....hooo.....
Och Ty mój Łobuzie otwórz oczy zamknij buzię
Miłość Ci prawdziwa przejdzie koło nosa
Moja Ty Marzenko otwórz serce dla Bąbelka
Bo on tak kocha Cię.... yeee yeeee....

**********

Łobuziaczku, mam nadzieję, że prezent Ci się spodobał!
Ja tą piosenkę pisałam już dawno temu i tak czekała na Ciebie....


Laski nebeske, ja dziś lecę do szkoły jak co 2 tygodnie. Pewnie odezwę się w poniedziałek.
Życzę wszystkim miłego weekendu, odpoczywajta ile wlezie.

U mnie dzisiaj kolejny spadek o 100 g tylko, ale zawsze to coś, a zatem więc dzisiaj ważę 54,4 kg!!! Jupiiiii!!!! I już trzeci dzień bez słodyczy!

Lecę się szykować, a jak zdążę, to Was jeszcze przelecę

Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba



25 października 2012 , Komentarze (30)

Witajcie kochani!
Haremie mój przepyszny... mniam mniam... Wasze paluszki u nóg.... mmmmm... pycha!
Chórki... gdzie są chórki???


Posłuchajcie mnie teraz uważnie. Skończyło się babci sranie i opierdalanie i pitu pitu! Koniec z tym!
Podjęłam nowe wyzwanie: do 24 listopada osiągnąć 52 kilo!
Ale żeby nie było mi tak smutno, to ścigam się z moją Burmuszką - Juleczką Bo ona się już bardzo zaniedbała. Nie mówcie nikomu, ale moja Julka - lat 14, waży już!!!! o zgrozo!!!! UWAGA!!!! trzymacie się mocno??? Kto ma czego się złapać, lepiej niech zrobi to teraz!!! Łobuz, łap się płynu do mycia szyb! Monia Terespol, łap się torta z masą czekoladową! Wercia, łap się dziennika nauczycielskiego! Kofinko, łap się Edzia! Ellysa, łap się mulastego kolegi! Elżunia, łap się ogona Szajby - Twej kotki! Maruśka, łap za mopa! Jovitko, trzymaj się pani z US!
Dobra, powiem Wam w końcu, ile to moje dziecię waży. Otóż w chwili obecnej po total zapuszczaingu się waży Julka 63 kg!!! 14-latka! No ręce opadają! A w czerwcu ważyła 57 kg. I widzę, że się męczy, ale ona po prostu rzuca się na jedzenie! I na słodycze!
Zaproponowałam jej układ pieniężno-finansowo-kasowy W końcu jestem księgową - na kasie się znam - manko nie raz robiłam... eeee... tzn. zyski oczywiście!
Otóż, Julka zbiera na laptopa i ma już 1900 zł w skarbonce-żabce. Pytam więc mojej córeczki, jak bardzo jej zależy na schudnięciu. No bardzo bardzo słyszę w odpowiedzi. No to ja jej na to, że oddaje mi tysiączek, tutaj pięknie kładzie na rączki mamusi. I jeśli w ciągu miesiąca nie schudnie do 60 kg, to tysiączek ma mamusia i idzie sobie do Arkadii na zakupy ciuszkowe . Bo mamusia jest biedna i nie ma swoich dochodów, jeno same ODCHODY
Julka uderzyła w protest, że nie odda mi tysiąca, tylko 100 zł. No i tu ją wyśmiałam, bo co ja kupię za 100 zł w Arkadii?   eeee.... to znaczy.... chciałam powiedzieć, że 100 zł to żadna motywacja! Nie będzie jej zależało, żeby odzyskać 100 zł, ja to wiem. Ale 1000 zł to już inna para kaloszów! No i w końcu się zgodziła. Ale żeby jej nie było smutno, to powiedziałam, że ja też zrzucę 3 kg i też wykładam 1000 zł, których na razie nie mam, bom bida z nędzą, a Pafcio pedział, że mi nie da I doopa, muszę się spiąć i nie przegrać. I wiem, że nie przegram, bo nie tyle już w życiu chudłam. Co to jest 3 kg w miesiąc? No NIC!
Powiedzcie szczerze, jest to możliwe? Wg mnie jest!
I teraz tak, jeśli Jula wygra, a ja przegram - Jula ma 2000 zł (swoje odzyskane i moje zagrabione... tfu... zarobione).
Jeśli ja wygram, a Jula przegra - ja mam 2000 zł.
Jeśli obie przegramy lub wygramy - bilans wychodzi na zero - jestem księgową, więc wiem co to bilans - nie to samo co balas. Bo balas to taki Tomaszek
No i zaczęłyśmy wczoraj.
I ja wczoraj grzeczna na maxa, zero słodyczy, porcje malutkie i rano woda z cytryną. Zaczęłam  z wagą 55,1 kg. Dzisiaj już mam 54,5 kg. Szybko idzie. Muszę uważać, bo jak mi się spodoba to se dojdę do 48 kg i wtedy Pafcio mnie z domu wyrzuci za chudość. 2 lata temu, jak go poznałam to ważyłam 48 kg i Pafcio mówił na mnie "kruszynka". A teraz? Teraz jestem BABA HEROD VEL HELGA

Dobra, nie zanudzam. Trzymać tam kciuki za mnie i za Julę też. Bardzo nie chcę, żeby przegrała, na serio W końcu to moja córeczka malutka

Jeszcze tylko słówko o moim sąsiedzie Poszłam ostatnio do nich, żeby powiedzieć sąsiadce, że za godzinę idę na spacer i żeby spinała doopkę i się szykowała. Otworzył mi Jacek zaspany, w piżamce i zaprosił do środka. Była godz. 10.15, a Żaneta jeszcze spała! Jacek do mnie przemówił: "Wejdź, Żaneta już prawie wstała". WOW!!! Odezwał się do mnie Jacek Szewczyk z Papa Dance!!!! hihihi....

Dziękuję za przemiłe komentarze pod ostatnim wpisem! Strasznie się śmiałam. Nie rozumiem, czemu nikt nie potrafi wyobrazić sobie tej pozycji, w której my z Pafciem ten teges... no wiecie.... się wszechczasowaliśmy Kubince to jakiś ŁABĄDŹ z tego wyszedł

Zaraz przyjedzie do mnie mój 19-letni brat Wojtek, będę mu rachunkowość tłumaczyć. Sama tego nie rozumiem, w końcu dopiero 17 lat jestem księgową

Pa!!!

Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba

22 października 2012 , Komentarze (31)

Witam serdelecznie

Po pierwsze i najważniejsze: bardzo ale to bardzo serdecznie & z całego serca & z całej duszy dziękuję za wsparcie, jakim mnie obdarowałyście! Jesteście cudowne, kochane, mądre, chude i wogle Was lovciam!!! Już mi lepiej

Chciałam dzisiaj Wam coś opowiedzieć. Zdarzyło mi się to w ten sam dzień, w którym przyłapałam Julkę po raz pierwszy. I nie miałam kiedy o tym napisać, żeby nie zagłuszać tamtego problemu. Bo to jest zabawna historyjka! Taaaak!!!! Nawet mi przydarzają się zabawne historie, a nie tylko proza życia
Otóż, mam sąsiadów! hahaha!! Ale to nie jest zabawne.
Moi sąsiedzi (jedni z kilku na tym samym piętrze) mają córeczkę Laurę (ma 2 latka i 4 m-ce). Sąsiadka jest dużo młodsza ode mnie, a sąsiad starszy. Wiele razy ich widziałam i zawsze "dzień dobry dzień dobry" i koniec.
Kilka razy chciałam upiec ciasto iść do nich i się zapoznać, żebyśmy razem na spacery chodzili, bo ja tu nikogo nie znam. Ale w końcu nie poszłam, bo ja jestem zbyt nieśmiała! Tak, jestem!
Ale kilka dni temu szłam z Jej Maleńkością na spacer i spotkałyśmy po drodze do parku sąsiadkę z Laurką. Sąsiadka mówi mi "dzień dobry", ja jej "dzień dobry' i już już miałam iść dalej, ale nieeeee.... Pomyślałam sobie, że zwolnię i pójdziemy razem. Zaczęła się rozmowa. Po 3 minutach przeszłyśmy na "ty". Ma na imię Żaneta, ma 23 lata. A ja 36! Ale nie czuję różnicy wieku, naprawdę. To jest bardzo fajna dziewczyna, dojrzała i inteligentna. Pochodzi z Bytomia.
No ale do rzeczy.

Zapytałam się, czy są po ślubie. Nie są. My też nie I mówi mi, że Jacek (jej facet) jest od niej starszy. Ja jej na to, że no wiem, heloł, przecież to widać. A ona mi mówi, że on jest od niej starszy 23 lata. A ja oczy   No nie powiedziałabym, że gościu ma 46 lat! Jest po rozwodzie, a potem jeszcze owdowiał. A teraz jest z nią i mają Laurkę. A on ma synów 22 i 24 lata z pierwszego małżeństwa. 
Ale do rzeczy...
Myślałam, że sąsiad tak po 30-tce. Bo on tak młodzieżowo się ubiera i ma taką fryzurkę kudłatą i jeansy podarte. Żanetka na to, że to z racji zawodu.
- Radio czy telewizja?
- Gra w zespole.
- No nie słyszałam, żeby u was perkusja grała.
- On gra na gitarze. Jest gitarzystą w tym zespole.
- A jaki to zespół? Jakiś znany?
- No wiesz, Jacek ma już 46 lat... Ten zespół był znany w latach '80.
(JA KOCHAM LATA '80!!!!!!!! )
- A jaki to zespół?
- Papa Dance.
Moja reakcja:
- PAPA DANCE???? JA KOCHAM PAPA DANCE!!!!!! JA MAM ICH PŁYTY!!!! KOCHAM PAWŁA STASIAKA, ON MI SIĘ ŚNIŁ WIELE RAZY!!!!!! JA BYŁAM NA KONCERTACH!!!! TWÓJ FACET JEST GITARZYSTĄ PAPA DANCE????? JACIEEEEEE!!!!!!! Ale od początku?
- No prawie, ale zaczynał w latach '80.
- No tak, on mi kogoś przypominał. Kurcze, moim sąsiadem jest gitarzysta Papa Dance.

No i tak właśnie było owego dnia
Bardzo fajnie spędziłam z nią czas.
Przyszłam do domu i zaraz szybko wyciągnęłam płytę PAPA DANCE, patrzę na okładkę.... no jest sąsiad! hahaha

Jak byłam z Julką w Łebie w 2007 roku na wakacjach, to tam był koncert  Papa Dance i my poszłyśmy i ja robiłam fotki. No i wzięłam album ze zdjęciami i mam go! Mam sąsiada na zdjęciach w moim własnym albumie
Jak powiedziałam to sąsiadce na drugi dzień, to się śmiała.
W sobotę poszliśmy na ŚWIĘTO DYNI koło naszego osiedla i tam spotkaliśmy sąsiadów. I się zapoznaliśmy z Jackiem Szewczykiem - gitarzystą Papa Dance.
Ja wiem, że dla Was to dupna opowiastka, ale jam szczęśliwa!! Bo ja naprawdę bardzo lubię ten zespół! A może któregoś dnia przyjdzie do nich Paweł Stasiak, a ja tam przypadkiem przyjdę po szklankę cukru? Kto wie....
A gdybym znała kogoś, kto zna New Kidsów, to bym zeszła na zawał serca!

I tym optymistycznym akcentem kończę mój dzisiejszy wpis.
Acha... jeszcze tylko chciałam powiedzieć, że przedwczoraj miałam taki wszechczas, że mało nie umarłam!
Pafcio to chyba cichaczem ogląda filmy instruktażowe Bo tak mi dobrze robi i zaskakuje mnie co i raz!
No dajmy na ten przykład przedwczoraj.
Jedną ręką macał cycuszka, drugą ręką drapał się po..... głowie, języczek drgał tam gdzie drgać powinien, głowa jego przełożona przez moje kolano lewe dotykała prawym uchem prawego półdupka mego lekuchno uniesionego w pozycji świecy, stopy moje na uszach Pafciowych, a środkowy palec prawej stopy Pafcia próbował się wepchnąć do... ale mu się nie udało. hehehe!!! W każdym bądź razie było super!

Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba





20 października 2012 , Komentarze (20)

Cześć kochani.
Jestem zdruzgotana Pafcio mówi, że nie widać tego po mnie. Dobrze się z tym kryję.
Opowiem Wam coś. Ale zanim to zrobię....
Chciałam bardzo serdecznie podziękować Wam za wspaniałe komentarze pod ostatnim wpisem. Jesteście kochane moje Niunie Śliczne i Cudowne!!! Nigdy nie miałam takich wspaniałych ludzi wokół siebie. DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERCA za wsparcie w tych trudnych dla mnie chwilach. Jesteście ze mną! Tak, czuję to! Mój ty HAREMIE!!!
A teraz do rzeczy
Wczoraj (piątek) Juleczka umówiła się po lekcjach z koleżankami i miały iść sobie na spacer, bo piękna pogoda. Przyszła szybko do domu ze szkoły, wysprzątała pokój, bo to był warunek! Zjadła obiad i poszła. Mnie nie było wtedy w domu, bo byłam na spacerze z Majką.
Julka wróciła o 18.00. Ja od razu ją wypytuję, z kim była i czy one palą.
- Nie, mamo, Klaudia i Sandra nie palą.
Podeszłam i wącham włosy. Nie śmierdzą. Ubranie nie śmierdzi. Myślę sobie "ok. widocznie to naprawdę był jeden jedyny raz". Ale coś mnie tknęło. Matką jestem, heloł!!!
- No co mnie tak obwąchujesz? Może mam Ci chuchnąć?
- Tak, chuchnij.
- huuuuuu!!!! (zdecydowane, nie bojące się niczego!)
- Julka, czuję papierosy. Paliłaś!
- Mamo, ty jakaś przewrażliwiona jesteś. Nie paliłam. Wczoraj tylko spróbowałam. Nie paliłam dzisiaj.
- Pokaż palce.
Powąchałam jej palce. Poczułam papierosy!!!!!!!!!!
- Julka, palce ci śmierdzą papierosami! Zapomniałaś o palcach! Pokaż kieszenie, muszę Cię przeszukać.
- Mamo, ja muszę siku.
Tu zaczęłyśmy się trochę szarpać, bo ona chciała koniecznie w tej chwili iść do łazienki na siku, ale z torebką swoją! Próbowałam jej zabrać tą torebkę, ale zaczęła się wyrywać. Czujecie??? Tłumaczyła, że musi z torebką, bo tam ma szczotkę i dezodorant. Zanim zamknęła mi drzwi przed nosem, spojrzałam jej głęboko w oczy i powiedziałam "Ty wiesz i ja wiem". I dałam zrobić siku.
Okazało się, że nic w tej torebce nie było, tzn. śladów papierosów. Sprawdziłam też kibelek i najbliższe otoczenie w poszukiwaniu tytoniu, ale było czysto.
Wyszła z łazienki i rozmowa od nowa się zaczęła, tym razem o szkodliwości papierosów, o ich cenie bardzo wysokiej. I po prostu mówię jej "Juleczko, nie pal, bo to nie jest fajne, proszę Cię, nie pal już więcej". Obie wiedziałyśmy, że Julka pali i że to nie był jej pierwszy raz. To był PIERWSZY RAZ KIEDY ZOSTAŁA PRZYŁAPANA.
Milion myśli w mojej głowie, jak mam to rozegrać. Wasze komentarze przewalają się przez łeb, że ROZMOWA, że WSPANIALE TO ROZEGRAŁAŚ, że MEDAL i BRAWO!
- Juleczko, ja nienawidzę kłamstwa. Najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. Nie ukryjesz się z tym paleniem. Prędzej czy później Cię przyłapię. Ja chodzę na spacery wszędzie, między różnymi blokami też. Nie wiem, kiedy Cię spotkam z fajkiem w ręku!
Julka już coraz bledsza się robiła, oczy za mgłą.
- Juleczko, jak Cię złapię, to stracisz wiele rzeczy.
- Co na przykład?
- Zero wakacji z nami, zero obozów tanecznych, zero wycieczek szkolnych, za rączkę do szkoły i ze szkoły. No ale co Ty się przejmujesz, przecież nie palisz... A my chcemy jechać w wakacje do Francji albo do Hiszpanii...
- Do Hiszpanii????
- Jula, jak powiesz teraz wszystko jak na świętej spowiedzi, to nie będziesz miała ŻADNYCH KONSEKWENCJI. Ale jak Cię złapię na kłamstwie, to masz przerąbane i marny żywot.
- Bez żadnych konsekwencji?
I tu już oboje z Pafciem wiedzieliśmy wszystko!
Spowiedź się zaczęła.

Pierwszy raz zapaliła 3 tygodnie temu. Przyniosła ze swojego pokoju 4 puste paczki po fajach: 2 paczki po L&M niebieskich, 1 paczka po UWAGA!!! Marlboro!!! i 1 paczka Black Devil. Pieniążki miała swoje uciułane. To wszystko wypaliła nie sama, tylko na spółę   UWAGA!!!  z Kajetanem!!! I kasa też była na spółę!
Przyznała się do wszystkiego. Nikt na nią nie krzyczał, nawet się śmieliśmy i było całkiem miło. Przepraszała milion razy. Mówi, że nie musi palić, bo nawet jej nie ciągnie. Kajetan jej się nie podoba, więc nie chciała mu zaimponować.
Nie wiem, czemu tak się stało. Z racji wieku? Nie wiem. Obiecała, że już nigdy więcej. Tłumaczyłam jej, że to jest okropny nałóg. Te z Was, które palą to wiedzą. Ja paliłam od 18 roku życia. Kilka razy próbowałam rzucić to cholerstwo. Ostatecznie rzuciłam w styczniu 2011, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży z Majeczką.
Nie palę, nie ciągnie mnie, nie chcę palić. Julka ma dobry przykład w rodzinie. My nie palimy, nie chlejemy, nie krzyczymy, nie awanturujemy się, nie bijemy się. Zawsze jest czysto w domu, obiad zrobiony. Na wakacje jeździmy, Julka zawsze gdzieś na obóz. Chciała grać na gitarze, proszę bardzo, Paweł kupił jej gitarę. Na narty jeżdżą razem z Pawłem, bo ja nie lubię.
Jesteśmy normalną porządną rodziną. I czemu tak się stało? NIE MA NA TO REGUŁY!!!
No cóż, nie zanudzam Was.
Mam nadzieję, że moja kochana córcia, moja pierworodna wspaniała Julia, którą kocham nad życie (i właśnie łzy mi lecą), że ona zmądrzeje. Bo jest fajna dziewczyna, mówię Wam, ona jest po prostu super. I ładna jest i mądra! I tak dobrze się uczy! I ja nie chcę, żeby to wszystko puściła z dymem!

A teraz, niech mnie ktoś przytuli jeszcze raz.....



19 października 2012 , Komentarze (19)

Witajcie, Mafio moja Haremie mój Chórki.... gdzie są chórki?
Przedstawię Wam teraz pewną sytuację wczorajszą. Proszę, żebyście uważnie przeczytali.

Wróciłam ze spaceru z Jej Maleńkością około godz. 16.00, odstawiłam spacerówkę na bok, bo Klólewna śpała siobie siodko Zaczęłam zdejmować kurtkę i buty, gdy za moimi plecami wyrosła Burmuszka, aż mnie wystraszyła normalnie. Burmuszka była blada jak ściana, a usta miała prawie białe!
- Mamo, źle się czuję.
- Chodź do kuchni, bo tu Majka śpi.
- Jest już obiad? Jestem głodna, ale jest mi niedobrze, ale jakoś tak jestem głodna.
- Trzeba było nie jeść wczoraj muffinków z parówkami.
- Oj, mamo....
- Siadaj, odgrzeję Ci barszczu czerwonego.
W tym czasie nałożyłam ziemniaczki do miseczki, wlałam barszczu i do mikrofali, co by się podgrzało. Podchodzę do Julki, która siedziała sobie na taboreciku, sprawdzam ustami jej czoło, czy nie ma przypadkiem gorączki, bo taka blada Mój nos znalazł się tuż nad jej włosami. Jakiś dziwny zapaszek... Niuch niuch zrobiłam... Jakoś tak dziwnie, skąd ja znam ten zapach.... Kurcze, skąd? I nagle ŻARÓWECZKA niczym pomysłowy Dobromir!
- Julka, włosy ci śmierdzą papierosami!
- (ulubione powiedzenie Julki) Jak to?
- No tak to, śmierdzą papierochami! Paliłaś?
- Nie!
- Przebywałaś z ludźmi, którzy palili przy Tobie?
- Nie!
- Julka!!! Przecież czuję papierosy! Czy przebywałaś z ludźmi, którzy palili przy Tobie?
- Nie.... (już niepewniej)
- Chuchnij!
- hu  (słabiutkie jak cholera)
- Mocniej mi tu chuchnij!!!
- Huuuuu!!!!
- PALIŁAŚ!!! Czuję papierochy!!!
- Nie paliłam (niepewnie, obojętny ton)
- Kto dał Ci papierosa????
- Kajetan. Ale ja tylko spróbowałam! Nie paliłam, tylko raz spróbowałam....
- Julka, widzisz, jak ja wszystko wyczuję? Dlaczego to zrobiłaś?
- Bo chciałam spróbować, jak to smakuje....
- A jak twoi koledzy piliby wódkę, to też byś chciała spróbować?
- Nie, bo mówiłaś, że wódka jest obrzydliwa w smaku.
- A jak powiedzą Ci: "Julka, właśnie się tniemy żyletkami, chcesz spróbować?"
- Nie będę się ciąć.....Mamo, nie mów Pawłowi, bo mi zaraz jakąś karę da, a ja nie chcę....
- Juleczko, ja muszę powiedzieć Pawłowi, ja nie będę przed nim niczego zatajać.

Poszłam do gabinetu Prezesa Pafcia i opowiedziałam mu całą sytuację. Śmiał się z tego. Powiedział, że nie da jej kary, bo już wystarczającą karą jest to, że jest jej niedobrze, że jest blada i że się źle czuje.
Potem, na drugie danie, przyszła Julka do kuchni i jak zobaczyła Pawła, to się uśmiechnęła. Pafcio swoje musiał jej do łba wcisnąć, Jula wysłuchała. Powiedziałam jej, że tym razem darujemy, ale jak następnym razem poczuję, to kara do końca życia na wszystko! OBIECAŁA, ŻE TO BYŁ PIERWSZY I OSTATNI RAZ!
Wierzę jej, choć mam wątpliwości.
Zakazałam polekcyjnych kontaktów z Kajetanem.
Kajetan to uczeń drugoroczny, który w tym roku doszedł do klasy. Jest złym uczniem, zaniża poziom kalsy, nie słucha się, źle się uczy. Moja Julka ma same piątki, szóstki, wzorowe zachowanie.... Nie chcę, żeby zeszła na psy.

Pytanie do Was: Czy według Was dobrze to rozegrałam? Nie krzyczałam, nie dałam w pysk,  nie kopnęłam w dupkę. To była normalna spokojna rozmowa, chociaż ugotowały mi się chyba wszystkie narządy wewnętrzne
Ciężko jest rozmawiać z nastolatką. Nie wiadomo jak postępować, żeby się dzieciak nie zbuntował i nie zamknął w sobie.

Pytanie do rodziców nastolatek/nastolatków: Czy Wy macie takie problemy z dziećmi, czy może gorsze? Albo może w ogóle nie macie problemów?

Szajbol jest w potrzebie Pomóżcie mi z tym się uporać, proszę
Wiem, że na pewno coś mądrego mi doradzicie, bo jesteście bardzo mądre!
Walduś też jest niegupi!

No i niech mnie ktoś przytuli.....


15 października 2012 , Komentarze (28)

Helołsik moi kofani
Dostałam opierdziel za to, że za mało piszę! No wiecie.... Jam zapracowana i zauczona matka Polka A kto za mnie napisze kolejny rozdział pracy maginstranckiej? No kto? Werka? Może Ty? Ellysa? Zgadzasz się? No weźcie pomóżcie Szajbolowi w potrzebie! Zlitujta się nade mną Jakby tak każda napisała i nawet Walduś po jednej stronce, to już bym miała 49 stron. No plosę Plis plis plis

Tak, wiem, muszę sama. Wszystko sama i sama Sama sprzątam i gotuję, sama piorę i prasuję. Wszystko sama robię sobie, sama sobie kupkę zrobię. Zrobię siku sama sama! Bo ja jestem supermama!
Ha!


A wiecie, jaki jest dzisiaj dzień? Dzisiaj mój taki jeden znajomy z Vitalii, pewnie go nawet nie znacie, ale właśnie taki jeden Waldemar ma dzisiaj 38. urodziny! Ależ on stary! On taki sam stary jak Matka Chrzestna Mafii Vitalijskiej, niejaka (pewnie też jej nie znacie) Donia Veronica
Jakiś czas temu Waldek poprosił moją jakże niezwykle skromną osóbkę w rozmiarze M łamane na S, żebym mu napisała coś na urodziny. No i ja oczywiście wywiązuję się z powierzonych mi obowiązków, a jakże! Wzięłam se ja jakiś czas temu mój zeszycik z wierszykami i piosenkami i zaczęłam tworzyć pieśń radosną i pochwalną na cześć i sie ma Waldusia Oto co mi wyszło. Proszę sobie nucić na melodię "King Bruce Lee karate mistrz" Franka Kimono, popularnego w latach mego dzieciństwa Innymi słowy "Nie rycz mała nie rycz". Znacie, prawda? Te starsze paniusie na pewno znają!
E włala:

**********

Dla Valdiego

Nie tyj mała, nie tyj
Ja znam te wasze podniety
Z frytek tłuszcz kapie mi na koszulę
Z napisem WAL-DE-MAR VITALII MISTRZ
Ja na Vitalii mam 60 w talii
W rzeczywistości jestem grubej kości
Ja mogę przysiąc
Pompek robię tysiąc
Na rękach stoję przy ścianie, bo się boję
Ja jestem WAL-DE-MAR VITALII MISTRZ
Już Wam mówiłem, że lubię rowery
Na rowerach wywijam numery
Po dobrym piwsku jam lepszy na boisku
Na bramce stoję, goli się boję
Ja jestem WAL-DE-MAR VITALII MISTRZ
Jajka goliłem wczoraj, gdy się myłem
Bo moja żona na gładkie napalona
Ja lubię cyce wielkie jak donice
Bzykam się codzień, nawet przy powodzi
Ja jestem WAL-DE-MAR VITALII MISTRZ
A gdy jest gorzej Valdi Ci pomoże
Valdi przytuli, szepnie słówko czułe
Valdi żonaty - nie przyjdzie do Twej chaty
Ja jestem WAL-DE-MAR VITALII MISTRZ
A co do diety to lubię kotlety
Zajadam mięcho nieumytą ręką
I marmoladę spod ladzi od Władzi
Marchewka z groszkiem wychodzi mi już boczkiem
Ja jestem WAL-DE-MAR VITALII MISTRZ
Jestem przystojny jak gwiazda filmowa
Niejedna laska na mój widok chowa
Swoje paluszki do swojej cipuszki
I se tam gmera jak jasna cholera
Ja jestem WAL-DE-MAR VITALII MISTRZ

**********

Kochany Waldemarze!!!! Z okazji Twoich urodzin życzę Ci spełnienia marzeń, osiągnięcia wymarzonej cyferki na wadze, dobrego, a nawet jeszcze lepszego samopoczucia, jeszcze więcej seksu, pociechy z córy i żeby się interes kręcił! Ale nie ten interes, co go w rozporku trzymasz! Tzn. ten też, ale wiesz... chodzi mi o Twoją firmę I nie wyrzucaj do śmieci swojego poczucia humoru!

Moi kochani! Cóż więcej mogę Wam dzisiaj napisać?
Muszę zaraz lecieć na bazarek i do Biedronki. A no właśnie, propo Biedry! Dlaczego nikt mi nie powiedział, że tam jest tak tanio i że są takie dobre rzeczy???? Bo ja dopiero od dwóch tygodni chodzę do Biedrony. Tak!!! Kierfur i real zawsze były na topie. Ale to się zmieniło odkąd zaczęło nam kasiory brakować Tak, laseczki, prawda brutalna jest taka, że przymieramy głodem Ledwo ciągniemy, bo cholera jasna już 500 zł wydałam na dentystę! A jeść trzeba. I dlatego odkryłam Biedronkę 1,5 km od mojego super strzeżonego osiedla Tzn. ja już ją od dwóch lat mijam po drodze, ale nigdy tam nie zachodziłam. No bo zaszłam w łóżku (to sie wie!) A teraz zajdę w Biedronce! Albo z Biedronką Albo... No dobra, dość tych głupot.
A propo dr Ciacha... Wy chyba nie myślicie, że ja na serio tak o nim??? Koffinka to aż się oburzyła i tłumaczyła mi jak krowie na miedzy, że przecież tylko Pafcio może mnie bzykać i wogle. Laski kochane, ja jestem tylko erotoman gawędziarz. Kocham Pafcia całym sercem i całą cipeczką I nigdy przenigdy.... nawet z Wercią... absolutnie... nawet z Elżunią ani nawet z Obuzem!!! Bom wierna jak pies!
Co nie zmienia faktu, że dr Ciacho bardzo mi się podoba i aż miło popatrzeć i posłuchać, bo mówi ciekawe rzeczy o analizie menedżerkiej Ale wczoraj miałam już ostatnie zajęcia z nim, dopiero 1 grudnia się spotkamy na ZALICZENIU! Ale ja go nie będę zaliczać ani on mnie Będę ino pisać egzamin, z którego zamierzam dostać 5. Ot i cała historyja!
A teraz pozwolicie, że się oddalę w kierunku łazienki, coby ręczniki świeżouprane wyjmnąć i rozwiesić A  potem trza się ubrać, ubrać Jej Maleńkość i iść na zakupy.

Pa pa pa całów 122

Wasza na zawsze
Monisława von Pszygłup de la Schajba