Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MllaGrubaskaa

kobieta, 46 lat,

165 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 maja 2014 , Komentarze (13)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Wczorajszy dzień fatalny.

Po pracy walnęłam się spać, obudził mnie ból brzucha, normalnie jak by mi się wszystko wywijało na drugą stronę. Tak właśnie przywitała się zemną moja spóźniona miesiączka.
Tak się spodziewałam że to przez ten stres i ostatnie problemy to opóźnienie, choć nie powiem że płomyk nadziei że to dzidziuś gdzieś tam był.
Nic to może jeszcze kiedyś się uda.

Na dodatek głodomorra mnie dopadła i nawet wam się nie przyznam co i w jakiej ilości zjadłam bo sama nie wierzę że dałam tyle radę.

Nie idzie mi ostatnio, dieta kuleje, ćwiczeń brak.

Od poniedziałku będę miała urlop.
Mam nadzieję że uda mi się zresetować, wrócić do ćwiczeń i wzorowej diety.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
    

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

13 maja 2014 , Komentarze (20)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziś w pracy na rano.

Na dworze kalejdoskop, raz słońce raz deszcz i zimno, a mnie jedyne co się che to spać!
Żebym tak chociaż na chwileczkę dostała poduszkę i mogła przyłożyć do niej głowę i przynajmniej godzinkę się zdrzemnąć.....................
ech....................marzenie.

Dieta w miarę jest, ćwiczeń nadal brak, @ nadal brak.
Weny do pisania też brak.
Przepraszam na dzisiaj tyle.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
     
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

12 maja 2014 , Komentarze (26)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

I po weekendzie.
Nie był najgrzeczniejszy, ale nie był też i taki zły, a najważniejsze że teraz nie mam problemu z powrotem na właściwe tory.

Waga nadal nie znana.
@ powinna przyjść w piątek i nadal jej nie ma.
Brzucho i piersi  mnie pobolewają.
Nie lubię jak mi się coś w cyklu przestawia. 
W marcu i kwietniu miesiączka przychodziła za wcześnie, teraz się spóźnia, a już tak długo miałam regularne 28 dniowe cykle.
Jak jednak widać ostatnio przeżyty stres zrobił swoje.
Jest jeszcze opcja ciąża, ale test zrobię dopiero jak minie tydzień i @ się nie zjawi.

Ćwiczeń na razie brak, w piątek było tylko 60 minut orbiego. 
Teraz mam lenia i nie chce mi się ruszać.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
      

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

9 maja 2014 , Komentarze (26)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Od rana mam dobry humor, a właściwie od wczorajszego wieczora.

Dziś w pracy do 12 i weekend.

Poćwiczyć nie poćwiczyłam bo na skype siedziałam z przyjacielem.
Dzięki niemu też mi lepiej.
Może głupie, ale komplementy chyba zawsze cieszą i poprawiają nam samopoczucie.
Podczas takiej luźnej rozmowy, znaczy się ja nawijałam, nagle on się odzywa " Jaka Ty jesteś piękna" Zamurowało mnie, ale fajnie coś takiego usłyszeć zwłaszcza w takim momencie gdy człowiek nie czuje się dobrze w swojej skórze i jakoś nie bardzo się sobie podoba.

Dietę utrzymałam i o dziwo ta przeogromna ochota na słodkie gdzieś koło południa sobie poszła i wieczorem już nie wróciła.
Muszę się też przyznać że zaczęłam na nowo uzupełniać zapasy w swojej słodyczoewj szufladzie, bo po moich obżarstwach zionęła pustką, a wczoraj wrzuciłam do niej dwie czekolady. Nawet nie pomyślałam żeby się do nich dobrać.

Zaczynam chyba wychodzić na prostą.

Teraz jeszcze jedna próba przede mną czyli weekend, ale o dziwo jakoś bardzo się go nie boję.

Miłego weekendu życzę i niech nam kilogramy spadają.
 

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

8 maja 2014 , Komentarze (33)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Mam kryzys!
Chcę słodyczy!

Trzymam się jednak dzielnie, ale czuje się jak narkoman czy alkoholik na odwyku.

Wczoraj sernika nie zjadłam i pięciu innych rzeczy też raczej mało dietetycznych też odmówiła. 
Lekko nie było, ale jakoś dałam radę, a miałam przeciw sobie i mamę i jej brata którzy oboje usiłowali mnie czymś nakarmić.

Do domu wróciłam po 18.
Nie poćwiczyłam bo miałam mega-giga ból głowy. Telepało mnie z zimna w ogóle czułam się nie ciekawie i chciało mi się potwornie jeść, oczywiście wszystko jedno co byle słodkie.
Przed 20 zjadłam dwa kiwi, wypiłam szklankę wody z imbirem i limonką, zawinęłam się w kołdrę i zaległam na kanapie w salonie. Na szczęście zasnęłam i obudził mnie dopiero M jak wrócił z pracy.

Dziś jestem nadal jakaś taka nie do życia, rozespana, rozmemłana i głowa jakoś jeszcze mnie ćmi.
Ćwiczeń rano nie było,mam nadzieję że wieczorem będę się czuła lepiej i uda mi się zaliczyć przynajmniej orbiego.

Proszę o dalsze trzymanie kciuków za moją silną wolę.

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...................... jutro powinna pojawić się @!!! Jak ona przyjdzie apetyt na słodycze sobie pójdzie!

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  


*Dziękuję za wszystkie komentarze.

7 maja 2014 , Komentarze (16)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziękuję za wszystkie komentarze pod wczorajszym wpisem, jak zawsze mogę liczyć i na was i na wasze wsparcie.

Wtorek przebiegł wzorowo. 
Grzeczne i dietetyczne jedzenie, zero słodyczy, choć z tym nadal nie jest za łatwo i jeszcze po pracy wieczorkiem zaliczyłam 60 minut hula-hop.

Dziś trzeci dzień wychodzenia na prostą.
Dla mnie właśnie najtrudniejszy dzień bo jak zawalam to przeważnie trzeciego dnia, jak przetrwam będzie z górki.

Czeka mnie też dziś wizyta u mamy.
Będę miała tu niezła próbę silnej woli bo mama już wczoraj mi zapowiedziała że ma sernik.
  
 

Oczywiście powiedziałam mamie że ja ciasta nie jem, oczywiście mama tak jak babcia nie rozumie słowa nie. Na pewno będzie nakłanianie do zjedzenia bo przecież mały kawałeczek nie zaszkodzi. 
Ja jednak wiem swoje i zamierzam wytrwać w swoim postanowieniu i nie zaszczycić sernika nawet jednym swoim spojrzeniem.

Nie wiem jak dziś będzie z ćwiczeniami bo nie wiem o której wrócę do domu, mam nadzieję że uda mi się zaliczyć orbiego.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
            


*Dziękuję za wszystkie komentarze.

6 maja 2014 , Komentarze (42)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Kwiecień mogę podsumować jako wielką porażkę, początek maja niestety też.
Od świat praktycznie totalny bez diet i obżarstwo na maksa.

Nie będę pisała co i w jakich ilościach zostało prze zemnie pochłonięte, bo trudno nazwać to jedzeniem.
Jadłam przede wszystkim nie zdrowo i za dużo. Do tego zaniedbałam picie wody, a pojawiły się napoje gazowane. W momentach opamiętani, ale było ich nie wiele piłam soczek ze świeżo wyciskanych owoców, ale to nie wiele wpływało na moją fatalną dietę.

Waga nie znana, powinnam była stanąć na nią 1 maja, ale bałam się i nie zrobiłam tego do dziś..
Teraz dodatkowo jestem przed okresem i jeszcze zatrzymała mi się woda.
Czuje się jak bym przytyła ze 20 kg co najmniej.
W ciuszkach ciaśniej i to sporo.

Źle się czuje sama ze sobą.
Nie podoba mi się to co widzę w lustrze.

Sprawy rodzinne jakoś uporządkowała, i postanowiłam następnym razem podchodzić do wszystkiego mniej emocjonalnie i mniej brać na siebie.
Koniec z przejmowaniem się, skoro innym wszystko wisi to mnie też.
Mogę pomagać, ale nie muszę, nie mam takiego obowiązku, to tylko i wyłącznie moja dobra wola.
Nie pozwolę więcej się wykorzystywać.

Od wczoraj staram się wrócić na dobre tory.

Pierwsza rzecz to odwyk od słodyczy. Jadłam ich takie ilości że wstyd się przyznać, ale dwie czekolady dziennie to mało.

Poniedziałek zaliczyłam wzorowo pod względem diety, ale ochotę na słodkie miałam ogromną, całe szczęście w domu nic co by mnie mogło skusić nie miałam.
Ćwiczeń nie było bo głowa mnie bolała i jakaś osłabiona byłam.

Dziś jest już lepiej, ochota na słodkie już mniejsza.

Zaliczyłam też 60 minut na orbim, a wieczorem może jeszcze hula pokręcę.

Od przyszłego tygodnia ograniczam pieczywko i nabiał, a za dwa tygodnie wskakuję na WO minimum na dwa tygodnie, a może nawet na 4.

Moc wraca, i mam nadzieję że nic mi już nie stanie na przeszkodzie!


"Nie odniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10.000 błędnych rozwiązań. ”

               [ Thomas Edison]

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
       

*Dziękuję a wszystkie komentarze.

30 kwietnia 2014 , Komentarze (23)

ale mi nie wychodzi...........
jestem beznadziejna...........................
pocieszam się jedzeniem,  mimo że wiem że to nie jest najlepszy pomysł....................

podobno żeby się odbić trzeba sięgnąć dna................

29 kwietnia 2014 , Komentarze (25)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Jestem głupia!
Bez przerwy popełniam te same błędy.
Za bardzo przejmuję się innymi, za wiele na siebie biorę, a swoje sprawy i uczucia spycham na dalszy plan.
Przecież bliskim trzeba pomagać, troszczyć się o nich i dbać.
Dbanie tylko o siebie to egoizm, ale całkowite usunięcie siebie i swoich spraw na dalszy plan też nie jest rozsądne.

Zawalam ostatnio wszystko.

Diety nie ma, ćwiczeń nie ma, chęci na nic nie mam.

Zaczynam się źle ze sobą czuć, ale dopadło mnie takie zniechęcenie i taka apatia, do niczego nie potrafię się zmobilizować.

W spodniach miało robić się luźniej, a za miast tego robi się ciaśniej.

Najchętniej uciekła bym gdzieś na koniec świata, zamknęła w jakiejś mysiej dziurze i nie wystawiła nosa póki wszystko nie minie.
Tyle że ucieczka nic nie da, problemy zostaną, same się nie rozwiążą.
Najgorsze to to że ktoś oczekuje pomocy i zrozumienia, ale bez całkowitej współpracy ze swojej strony

Nie lubię takiej siebie, marudzącej i zniechęconej do wszystkiego.
Gdzie się podział mój zapał i chęci do wszystkiego, gdzie mój optymizm i wiara ze jak się chce to można wszystko.

Muszę się zebrać i jakoś wszystko poukładać bo taki stan jak teraz nie prowadzi do niczego dobrego.

Trzymajcie za mnie kciuki

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
              
 

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

26 kwietnia 2014 , Komentarze (21)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Już się zaczynałam po woli cieszyć że wszystko zaczyna się układać, a tu dupa blada!
Nerwy, stres, kupa zmartwień.
Nie chcę się tu dokładnie rozpisywać o co chodzi bo to nic nie da, sama muszę sobie z tym poradzić, ale ciągnę już resztkami sił.

Dieta wczoraj padła. 
Na pocieszenie, odstresowanie i rozluźnienie była wczoraj wieczorem whisky.
Wiem że to głupie i problemu nie rozwiązało, ale chociaż na chwilę pozwoliło oderwać się od rzeczywistości.
I po whisky rano nie odczuwam żadnych skutków ubocznych.

Dziś znalazłam na fb i chyba powinnam sobie to często powtarzać.


Czasami po prostu trzeba być odważnym. Trzeba być silnym. Czasami nie można ulegać czarnym myślom. Trzeba pokonać te diabły, które wpychają się do Twojej głowy i próbują wzbudzić paniczny strach. Przesz naprzód, krok za krokiem, z nadzieją, że nawet jeśli się cofniesz, to tylko trochę, tak że kiedy znowu ruszysz przed siebie , szybko nadrobisz zaległości.

[ John Marsden]

Plecy nadal bolą, co prawda łopatka już mniej ale kark nie odpuszcza.
Ćwiczeń na razie brak.



Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy padają.
  


*Dziękuję za wszystkie komentarze i przepraszam za smęcenie.