Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MllaGrubaskaa

kobieta, 46 lat,

165 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 maja 2014 , Komentarze (26)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Środa zleciała mi błyskawicznie. Cały czas miałam coś do zrobienia, mało co mogłam sobie spokojnie posiedzieć i odpocząć.
I dobrze, lubię takie dni.

Wieczorem oczywiście zaliczyłam godzinkę orbiego, a przed tym ekspresowy przejazd na rowerze z pracy do domu w wielką ulewę. Spodnie miałam caluteńkie mokre.
Dobrze ze w pracy wisi awaryjna kurtka przeciwdeszczowa bo inaczej cała bym była przemoczona.

Dziś poranek zimny i deszczowy.
Mąż mnie przywiózł do pracy samochodem, ale z powrotem będę musiała już drałować na piechotkę.

Jeszcze tylko dziś, jutro, soboty nie liczę bo krócej i od poniedziałku normalność.

Orbi chyba wciąga mnie na nowo.
Tak sobie zakodowałam że muszę poćwiczyć że wchodzę do domu, wypuszczam psinę, idę do łazienki, przebieram się i wskakuję na swojego rumaka.
Oby już mi tak zostało na dłużej, a od poniedziałku wracam do kręcenia tyłeczkiem czyli hula-hop.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

28 maja 2014 , Komentarze (22)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Wtorek podobnie jak poniedziałek.
Praca 13 godzin, orbi 60 minut, prysznic, krótka rozmowa z przyjacielem, poczekałam aż M wróci z drugiej zmiany i przed 23 spać.

Dziś 4:20 pobudka.
Strasznie szybko spałam, dosłownie położyłam głową na poduszkę i zaraz zadzwonił budzik, a jeszcze miałam taki sen że szok! Dosłownie rozwodowy, ale jaki przyjemny :p]:>. Jednak o tym sza.. na forum publicznym o takich zbereźnych rzeczach  pisać nie będę.

W pracy od rana ciągle coś i nawet nie miałam chwilki żeby wpaść na V i dodać wcześniej notkę.

Zupy nie ugotowałam, bo miałam do wyboru poćwiczyć, albo gotować i wolałam jakoś poćwiczyć.
Ratuje się więc pokrzywą i  herbatką, nie marznę, a brzuszek dobrze pracuje, tyle że częściej latam siusiu.

Jak środa minie to już z górki. Zostanie tylko czwartek i piątek po 13 godzin i sobota 7. Całe szczęście w sobotę ostatni więc będę miała co robić,

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
       

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

27 maja 2014 , Komentarze (32)

Misie i Szproetczki Moje Kolorowe.

Pierwszy dzień po urlopie w prac zleciał o dziwo szybko i bez boleśnie.
Chociaż nie bez boleśnie, bo nikt nie raczył mnie uświadomić że od zeszłego tygodnia od środy pracujemy o godzinkę dłużej i miałam niespodziankę.
Prezes wie jak uszczęśliwić swoich pracowników.

Dzielnie jednak wytrwałam te 13 godzin i mogę się jeszcze pochwalić że po powrocie do domku zaliczyłam godzinkę orbiego.

Spać poszłam po 22 i spałam jak niemowlę do 4:20.
O dziwo jestem wyspana i pełna energii.

Dieta grzecznie, muszę tylko dziś wieczorkiem ugotować sobie zupę i przynosić ją ze sobą w termosie do pracy. Jednak mój organizm  jest przyzwyczajony do ciepłego posiłku, a z resztą w pracy chodzi klima i to może i dla tego. Zawsze jak chłodno to mam ochotę na ciepłe jedzonko, a nie zimną sałatkę.

Wasze wpisy nadal nadrabiam, w kilka dni sporo żeście naprodukowały, ale dam radę, lubię was czytać, a dziś powinnam mieć już luźniejszy dzień więc może się uda.

Widzę że edytor już zaczął działać, całe szczęście już mnie denerwowała ta żałoba.
Nie podobają mi się takie barwy na V, wolałam jak było zielono.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają
 

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

26 maja 2014 , Komentarze (18)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Koniec wolności, dziś już w pracy i na dokładkę teraz to ja zasuwam za dwie, czyli od 6 do 18.

Dieta jako tako idzie, ćwiczeń w domu nie było, ale ruchu na świeżym powietrzu miałam sporo. Co dziennie rower i spacer. Na rowerze robiliśmy do 40 km, spacer minimum 10 km.

Waga bez zmian.

Myślę sobie że powinnam przestać się odchudzać.
Wrzucić na luz i wtedy będzie łatwiej.
Bo zawsze tak to jakoś jest na przekór, jak się staram to mi nie wychodzi, jak odpuszczam to robi się łatwiej i jakoś wszystko toczy się takim torem jak powinno.

W ogóle ostatnio mam jakieś dziwne i ciężkie dni. 
Chyba miałam za dużo czasu na myślenie i doszłam do dziwnych wniosków.
Nic to, w pracy teraz będę całe dnie to na myślenie o głupotach czasu nie będzie.
I dobrze.

Wpis nadal w czarnych barwach bo edytor nie działa jak trzeba.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
    


*Dziękuję za wszystkie komentarze.

23 maja 2014 , Komentarze (16)

Misie i Szproteczki Moje kolorowe.

Urlopuję się dalej, korzystam z pięknej pogody i zamiast ćwiczyć w domku to jeździmy z M na rowerkach i spacerujemy.

Przed wczoraj było jeszcze w domu 60 minut orbiego i 60 minut hula, a wieczorem spacerek 2.5 godziny i jakieś 15 km na liczniku.
Wczoraj była wycieczka rowerowa zrobiliśmy prawie 40 km i wieczorem spacerek koło 10 km.
Dziś za chwileczkę też wyruszamy na rowerki.

Przepraszam że was zaniedbuję, po weekendzie nadrobię.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
     

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

wpis w czarnych barwach bo kolorki nie chcą się włączyć, ale wiadomo jak to jest jak V coś zmienia i ulepsza ;))

20 maja 2014 , Komentarze (46)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziś postanowiłam się pobawić i robić fotki swoich posiłków.
Reakcja męża: "A ty co zwariowałaś czy się nudzisz?" i stuka się palcem w czoło.
Niech się stuka, jego problem.

A moje dzisiejsze jedzonko wygląda tak.
Śniadanie: Kanapka z chleba orkiszowego, sałata, baleron i do tego kawałek ogórka, pół pomidora i pół papryki. Zielona herbata.
 

Na drugie śniadanie miał być serek i jabłko, ale zjadłam tylko serek więc jabłko zostało na podwieczorek.



Obiad mało dietetyczny, ale już dawno mężowi obiecałam i w końcu zrobiłam.
Naleśniki z serem i rodzynkami, zjadłam dwa i jestem pełna jak bąk.



Na kolację będzie serek wiejski z dymką i ogórkiem i kromką chleba orkiszowego ze słonecznikiem- własny wypiek. 


Zaliczyłem też dziś 60 minut hula-hop i 60 minut orbiego.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
         
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

19 maja 2014 , Komentarze (43)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Zrobiłam dwa dni WO, na wadze 0.8 kg mniej.

I na tym koniec.

Przemyślałam co napisała mi w komentarzu megan292. 

Mlla, a które to już jojo zaliczasz po którejś z kolei dietce? Nie rozumiesz, że WO to nie jest zdrowa i zbilansowana dieta? Ty musisz się nauczyć jeść zdrowe i zbilansowane posiłki, żeby wyrwać się z błędnego koła dieta-obżarstwo-dieta-obżarstwo. Dieta to nie może być coś na miesiąc lub dwa, żeby szybko zrzucić kg i pochwalić się koleżankom. To musi być nowy styl życia, żeby efekty były zdrowe i trwałe.
Dziękuję.
Zaznaczę tylko że nie odchudzam się dla koleżanek, tylko dla siebie.

Doszłam do wniosku że rzeczywiście lepiej rozsądnie i powoli, niż na WO szybko, a później w sytuacji kryzysowej i napadach na jedzenie ekspresowo nadrabiać to co spadło. 

Wiem że łatwo nie będzie, ale postaram się.
Muszę wyrwać się z tego błędnego koła.
Do końca lipca mam prawie 10 tygodni, czyli zdrową dietą i ćwiczeniami mogę zgubić 10 kg.
Myślę że to rozsądnie.

Trzymajcie za mnie kciuki.

Od dziś mam tydzień wolnego więc nie ma wymówek żeby nie ćwiczyć!


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
     

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

17 maja 2014 , Komentarze (60)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

I nadszedł w końcu ten dzień. 
Stanęłam ze szklaną twarzą w twarz, a raczej twarzą w wyświetlacz.
Wiedziałam że dla mnie to nie będzie miłe spotkania, nawet wolała bym go uniknąć, ale...
Nie dało się.
Z resztą czasem lepiej spojrzeć prawdzie w oczy, mimo że nie jest przyjemna.
Wyrok został wydany, pasek zaktualizowany.
Pochwalić się raczej nie mam czym, chyba ze własną głupotą, ale tym to raczej nie ma co się chwalić.
Jak bym mogła sama bym sobie dupę skopała.
STARA, A GŁUPIA!
Inaczej to o sobie powiedzieć dziś nie mogę.
Dobra, koniec owijania w bawełnę i lania wody.
Jak się narozrabiało to trzeba się przyznać.
Robię to z wielkim bólem.
No więc, a przepraszam nie zaczyna się zdania od no więc.
Dziś na wadze..................................................





68.6 kg!


Nadrobiłam prawie 6 kg!!!

Od dziś warzywno-owocowa. 

Sobotę mam jeszcze pracującą, a od poniedziałku tydzień laby.
Pewnie mało będę tu zaglądać. 
Wstawię więc sobie tabelkę w której będę zapisywać jak dieta i ćwiczenia.

  DATA       DIETA    ĆWICZENIA     WAGA  
17.05.14 WO dzień 1   68.6
18.05.14
19.05.14
20.05.14
21.05.14
22.05.14
23.05.14


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

16 maja 2014 , Komentarze (23)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

U mnie od rana, szaro, zimno i deszczowo.
Połowa maja, a pogoda depresyjna jak na jesieni.

Nie daję się jednak złemu nastrojowi. 
Koniec z dietetycznymi wpadkami, koniec z podjadaniem słodyczy, koniec z leniuchowaniem i nie ćwiczeniem.
Koniec z gadaniem, czas na działanie.

Dziś już rano się ruszyłam i zaliczyłam godzinkę orbiego.

Z WO nie czekam do poniedziałku, zaczynam od jutra.
Dziś po pracy małe zakupy warzywne i owocowe, a rano odpalam sokowirówkę i zaczynam dzień od pysznego świeżo wyciśniętego soku z jabłek i marchewki.

Pod koniec lipca mam się spotkać z kimś na kim chcę zrobić wrażenie. Chcę żeby na mój widok kopara mu opadła.
I opadnie.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
         
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

15 maja 2014 , Komentarze (26)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Wczoraj małpa dalej mnie maltretowała, a żebym nie zjadła nic słodkiego to chyba trzeba by było mnie związać i zakneblować.
I tak oto wyszedł mi wczoraj dzień krówki.
I żebym jadła ją w cukierkach to ilość nie była by straszna, ale ja jadłam ją w batonikach, takich 60g. I zjadłam ich 4, albo 5.
                           
Jeśli lubicie krówki i w jakimś sklepie spotkacie te batony, nie kupujcie są tak dobre ze na jednym trudno poprzestać.

Dziś ma szczęście już mnie mdli i na słodkie totalnie nie mam ochoty.
@ się zbiera do odejścia więc i zachcianki zabierają się razem z nią.

Od dziś już grzecznie, bez pieczywa i nabiału, a od poniedziałku WO.

Mam mobilizację bo wczoraj spotkałam taką znajomą z którą za bardzo się nie lubimy i pierwsze co od niej usłyszałam to to że chyba parę kilo mi wróciło!
Oj, gul mi poszedł. 
Szkoda że nie wpadłam na nią przed pożarciem krówek.
Nic to, mało się z nią widuję i mam nadzieję że przy następnym spotkaniu po moich dodatkowych kilogramach nie będzie śladu.

Od dziś grzeczna dieta, od jutra powrót do ćwiczeń!

Koniec z laniem wody!
Więcej działania, mniej gadania jak to mówi Skania79.

Co do ciąży, to ja wielkiego parcia nie mam. Chciała bym, ale wiem że u mnie łatwo nie będzie. Jak się uda będę szczęśliwa, jak nie trudno.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  


*Dziękuję za wszystkie komentarze.