wystarczą dwa ciastka, których Ty zjeść nie możesz
, choć pachną i wyglądają wspaniale. wtedy szukasz takiego
męskiego odkurzacza (w szkołach to nie trudne), dajesz słodkości i życzysz smacznego. w nagrodę dostajesz zazwyczaj
rozkoszny uśmiech i likwidujesz swój problem. hłe, hłe.
a z innej beczki. jako osoba potwornie nieśmiała i wiecznie niezadowolona ze swojego wyglądu, teraz, kiedy schudłam i ciut się wylaszczyłam -
bywam zbulwersowana .
to, że mam parę cycków nie jest równoznaczne z daniem pozwolenia facetom na jakieś wulgarne uwagi, pogwizdywania itd. tak, można się w ten sposób dowartościować - ale ja tego nie lubię, nie chcę i o to nie zabiegam
do jasnej cholery .
rozumiałabym, gdybym ubierała się jak panienka, która tańczy przy rurze i "daje" to co ma najlepsze po kątach. ale, ale... w worku po ziemniakach też nie będę chodzić -
jestem kobietą. chcę cieszyć się nową figurą, atrakcyjnym wyglądem, spódniczkami i sukienkami, które zawsze podziwiałam na szczupłych dziewczynach, a tak rzadko miałam na sobie.
dzisiejsze menu:
ŚNIADANIE: 400g jogurtu + cynamon + dwie łyżki otrębów
OBIAD: naleśniki z serem + aromat cytrynowy
KOLACJA: omlet z dwóch jaj + 100g łososia
nie mogę jeść. zastanawiam się nad przyczyną. czy to na pewno gorąco? nie mam apetytu, ogarnął mnie jakiś ból istnienia, spleen.
AHA! nie wiem dlaczego, najważniejsze ostatnio przypomina mi się na końcu
po siedmiu treningach pani Chodakowskiej stwierdzam u siebie wydłużenie mięśni, kondycję, talię i ... ślad kaloryfera na brzuchu.
wiggle, wiggle, wiggle, wiggle, wiggle, yeah!