Witajcie
Czas zacząć weekend, ale zanim na dobre się zacznie.... jak minął mi piątek. Spokojnie. Dziś obie dziewczyny były w domu, więc rano ogarnęłam szybko zakupy. Potem po lekcjach pojechałam z dziewczynami na galerię, a właściwie zawiozłam je ;) Pomimo deszczowej aury, samopoczucie na wet ok... chociaż coś głowa mnie ćmi, oby się ból nie rozwinął.
Waga rano mnie zaskoczyła, bo nie było dwójki....ale zaliczyłam spadek ;)0,3 kg od wczoraj a od poniedziałku 0,8 kg. Myślę że jest całkiem spoko. Oby tak dalej. Powoli, małymi krokami ale idę po swój cel. Woda ładnie wypita, kroki hmmm póki co niewiele, bo 8686, może uda się dobić do 10 tyś. A jak nie, to trudno. W sumie może być ciężko, bo jestem już senna. Od 5 na nogach bo kociaki domagały się jedzenia ;)
Posiłkowo piątek przedstawia się tak:
ŚNIADANIE: kasza manna z dżemem domowym truskawkowym
II ŚNIADANIE: baton orzechowo-karmelowy energy
OBIAD: makaron podsmażony z szynką, serem + ketchup
KOLACJA: bułka serowa z serem, sałatka jarzynowa + ketchup + śliwki
Dziś razem wyszło 1695 kalorii, całkiem nieźle, najedzona położę się spać. W weekend pewnie jakieś filmy z dziewczynami i całkiem możliwe, że wpadnie coś niedozwolonego ;) Ale płakała nie będę. Czy w weekend będę liczyła kalorie? Nie wiem. Ale nie planuję, też obżarstwa. Wszystko w granicach rozsądku ;) Tak myślę ;) Ale wiecie...plany planami a życie sobie ;)
Także spokojnie, bez stresu. Życzę Was udanego weekendu. Pamiętajcie aby robić wszystko z głową, nie wyrywać sobie włosów z głowy... bo np. zjecie batona, czekoladę... Każdy ma lepsze i gorsze dni. Ale przypomnę Wam za to o piciu wody ;)
Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :*