Witajcie
Kolejny dzionek leci jak szalony. Dosłownie, szalony od samego rana. Najpierw udało się na spokojnie zjeść śniadanie, po czym dostaję wiadomość od M że paczka czeka w paczkomacie.... Hmmm mówię sobie, pojadę z rana to resztę dnia będę miała dla siebie. Tak też zrobiłam :) Pojechałam po śniadaniu, śniadanie się ułozyło ;) hihhi
Po powrocie pyk, pyk i przebrałam się w strój do ćwiczeń ;) No i udało się zrobić trening, czyli kółeczko 10x6 serii, krokodylki x10 ( drugi dzień je robię) i ćwiczenia na macie z gumami i ciężarkami -30 minut, plus 10 minut twister i 40 minut hula hop. Ładnie poszło z treningiem
Posiłkowo dzień wygląda tak
Śniadanie: omlet z szynką, mozzarellą i szczyporkiem
obiad: zupa z botwinki i gotowane skrzydełko
przekąska: lód
kolacja: sałatka śledziowa z burakiem ( chodziła za mną od dwóch tygodni) i grzanki pomidorowe
Samopoczucie dziś ogólnie ok, chociaż boli mnie głowa i bez tabletki się nie obejdzie... Dziewczyny dały mi dziś konkretnie popalić.... Ale i tak bywa ;) Nikt nie mówił,że z dziećmi będzie lekko i przyjemnie hahahah.
I już myślałam,że po obiedzie będzie u mnie spokojnie....a tu zonk :) Dzwoni Mama,że jest do mnie przesyłka ;) Myślę, co to może być, otwieram a tam..... moja wygrana z instagrama :) Pochwale się jeśli, dostane zgodę na publikację zdjęcia ;)
Woda ładnie pita ;) Dziś dzień 121 :) uwierzycie..... bo ja dalej w to nie wierzę :) I przy okazji zachęcam do kolejnego wyzwania z wodą :) Już jest na V wrzucone czyli " maj-nawyk picia wody" Zapraszam :) Co tu jeszcze napisać... waga po weekendzie zaczyna spadać ;) Także jest dobrze. Działamy dalej, nie poddajemy się, walczymy o lepsze samopoczucie, zdrowie :*
Powodzenia, trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam :*