Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od zawsze byłam taka, jaka jestem teraz- niewymiarowy pulpecik (mały biust, duuuuży brzuch). Były momenty, że na prawdę pogodziłam się z tym, jaka jestem, jednak konsekwencją każdego takiego momentu były 3 kilogramy więcej, bo przestawałam się kontrolować.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91055
Komentarzy: 1299
Założony: 1 maja 2012
Ostatni wpis: 19 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emiiily

kobieta, 34 lat, Legnica

165 cm, 78.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 stycznia 2014 , Komentarze (26)



Witajcie:) Jak sobie radzicie?
Trzymacie się swoich noworocznych postanowień?

Wiecie co? Coś mi się wewnętrzny zegar przestawił,
bo nie mogę rano zwlec się z łóżka! Tym bardziej to dziwne,
bo zawsze wstawałam po 7 lub przed 8 rano
i byłam wypoczęta, a teraz? Ledwo do 9:00 udaje mi się wstać.

Dziś rano zdążyłam przed zajęciami zrobić jeszcze obiad na uczelnię i dla S.
bo bidulek skręcił kostkę i ja- dobra dziewczyna,
nie pozwolę przecież, aby stał w kuchni i coś sobie sam przyrządzał,
nie mówiąc już o robieniu zakupów:P

Ogólnie, jakoś bardzo nie zniechęcam się tym, że waga płata figle
i raz spada,a  raz rośnie.
Robię swoje, poprzednie efekty osiągnęłam bardzo szybko,
teraz trzeba się trochę pomęczyć:D
Czasem sobie trochę za bardzo folguję, ciężko jest mi wbić się w restrykcyjny tryb,
jaki prowadziłam na początku swojego odchudzania.

Jutro czeka mnie cały dzień na uczelni,
na szczęście została mi reszta obiadu z dzisiaj,
więc nie będę musiała już nic na jutro kombinować:)

MENU:

ŚNIADANIE: owsianka z musem jabłkowo- truskawkowym, mandarynką, orzechami włoskimi, otrębami i żurawiną
OBIAD: makaron razowy z kurczakiem+ pomidory i sos z pomidorów z puszki+ brokuły
PRZEKĄSKA; banan (po treningu)
PODWIECZOREK: kromeczki z grahamki z twarożkiem i wędliną + szklanka soku pomidorowego
KOLACJA: koktajl owocowy z banana, kefiru, mandarynki i otrębów
GRZESZKI; kostka czekolady + 2 cukierki

AKTYWNOŚĆ- dzisiaj na plus:) wczoraj też:P

BIEŻNIA- 45 minut biegu
ROWEREK- 15 minut
ORBITREK- 10 minut
wewnętrzna strona ud-
60 powtórzeń
zewnętrzna strona ud- 60 powtórzeń
ręce- 20 powtórzeń

i na koniec FOTOMENU:



Mamy potem oglądać z S. jakiś film,
ale teraz skorzystam z okazji
i trochę was poczytam i pokomentuję,
bo ostatnio z braku czasu bardzo to zaniedbałam:(

Przesyłam Wam jeszcze moje ulubione "selfie" zdjęcie:P
edit: włosy mam naturalnie kręcone jak sprężynki, tu są po prostowaniu i już się powywijały:D


6 stycznia 2014 , Komentarze (18)



Witajcie Kochane!
Ostatni weekend był dla mnie trudny pod względem dietowym i niestety i muszę się przyznać, że dobrze nie było. O ile piątek był całkiem okej pod względem jedzenia i wypitej wody, o tyle w sobotę przeszłam samą siebie. Tyle alkoholu to ja w siebie dawno nie wlałam. Z jedzeniem źle nie było, ale ten alkohol... W konsekwencji całą niedzielę umierałam w łóżku, posilając się tym wszystkim, czego nie powinnam: słodkie napoje, spaghetti (tu plusem jest jedynie pełnoziarnisty makaron), bułeczki pszenne z masłem.
Poniedziałek zaczął się dietowo dobrze, ale kończy się dwoma kawałkami pizzy, które notabene ledwo w siebie wcisnęłam.
 Czy może być gorzej? Na kolacje nic już nie jem!

Mój S. kazał mi się tu przed Wami przyznać do wszystkich grzechów, więc piszę, uczciwie:)

Zgodnie z powyższym mogę dodać do swojej listy kolejne postanowienie- ograniczenie alkoholu do minimum. To akurat nie będzie trudne, bo ogólnie spożywam mało alkoholu, wręcz wcale, to był jednorazowy wyskok.

Pasek zaktualizowałam wczoraj, z 75 kg na 74,2 kg, bo tyle waga wczoraj pokazała. Zważę się dopiero w piątek-sobotę i zobaczę, czy ten stan się w ogóle utrzyma, sądząc po zjedzonym i wypitym w ten weekend arsenale- nie sądzę.

Mój cel w postaci 70 kg do 15 lutego coraz bardziej się oddala. Grudzień był o tyle ciężki, że przez obecność świąt i Sylwestra moja waga wahała się raz w dół, raz w górę, w konsekwencji zatrzymując się na 75 kg. Od kiedy pamiętam, ważyłam mniej więcej tyle, więc niełatwo jest oszukać organizm i zejść poniżej tej liczby. No ale nie ma rzeczy niemożliwych, prawda?:)

Na dniach zamierzam zebrać się w sobie, zrobić jakieś zdjęcia porównawcze i coś niecoś Wam pokazać:)
_______________________________________________________________________
Na pierwszym zdjęciu- mój strój na sobotnie wyjście na imprezę. Bluzkę Jack'a Danielsa w pewnym stopniu przerobiłam sama, ze zwykłego t-shirtu- wycięłam dekolt w łódkę i podcięłam rękawy, bo były typowo t-shirt'owe. Do tego zwykłe jeansowe tregginsy i najwygodniejsze botki na świecie:)

A jeszcze niżej, moje dzisiejsze pyszne śniadanie, szkoda, że po południu wygrała pizza:(
Koktajl z kefiru, banana, 1/2 jabłka, kiwi, orzechów włoskich i odrobiny posypki + bułka razowa z serkiem, wędliną i pomidorem







1 stycznia 2014 , Komentarze (30)



Witajcie:)
Pierwszy post w Nowym Roku chcąc nie chcą musi być postem podsumowującym rok ubiegły. No i obiecującym pewne postanowienia na rok, w który już wkroczyliśmy. Bo przecież trzeba sobie coś postanowić, aby życie miało bieg:)

1. Minus 11 kilogramów!:)


Przede wszystkim udało mi się osiągnąć coś, co kiedyś wydawało się dla mnie czymś niemożliwym. Udało mi się pozbyć 11 kilogramów. Nie mogę pominąć też faktu, że na początku i mniej więcej w połowie roku udało mi się kilka kilogramów przytyć, no ale...najważniejsze, że je zrzuciłam:)

2. Siłownia!

Bez ćwiczeń na siłowni (główne cardio) na pewno nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz.Wiem, że bez siłowni nie osiągnęłabym tego. W ŻYCIU nie potrafiłam zmusić się do ćwiczeń w domu dłużej niż 3-4 dni, smutna prawda. Podchodziłam do Ewki, do Mel B, ale szybko traciłam zapał do dywanówek, to totalnie nie dla mnie.

Cieszę się, bo na prawdę poczułam się lepiej w swoim ciele, czuję się atrakcyjniejsza,
mój mężczyzna coraz częściej mnie komplementuje i mówi, że świetnie wyglądam:)
Chętniej gdzieś z nim wychodzę, nie wstydzę się już swojej wagi, która jeszcze te 10 kilo temu przyprawiała mnie o płacz, gdy miałam ubrać się w coś na imprezę.
Dostałam mega zastrzyk pewności siebie:)

SYLWESTER!

Wczorajszy wieczór spędziliśmy w domu- z moim S,
naszym przyjacielem- współlokatorem i dwójką moich znajomych,
łącznie w 5 osób. Było na bogato, od jedzenia począwszy, na alkoholu skończywszy.
Przekąski starałam się z robić w miarę lekkie,
oczywiście nie udało mi się to w 100%, ale w jakichś 80 % na pewno:)
- pieczone podudzia z kurczaka + puree ziemniaczane
- jajka faszerowane serkiem łososiowym i czosnkowym ze szczypiorkiem
- tortille z sosem czosnkowym (na jogurcie), szynką z indyka, sałatą, pomidorem, ogórkiem i czerwoną cebulą
- szaszłyki z kurczakiem, ogórkiem, papryką, ananasem i pomidorkami koktajlowymi
- krokiety z barszczem (bez panierki)
kanapki (chleb ciemny i jasny) z serkiem, wędliną, warzywami i jajkiem
- sałatka gyros (przyniesiona przez koleżankę)

Do picia wybraliśmy soki 100% bez dodatkowych cukrów, zamiast jakichś napojów czy nektarów. Robiliśmy też drinki z wódką, lodem limonką, cytryną i miętą, pychota:)
Oczywiście 3/4 jedzenia zostało:P
Przesadziłam trochę z alkoholem, no ale na co dzień nie piję więc skusiłam się na alko ten jeden raz w roku;p

Teraz trochę zdjęć z Sylwestra:)







No i na koniec POSTANOWIENIA!!:)

Pierwsze- schudnąć w tym roku 10 kilogramów i osiągnąć wagę 65 kg
Drugie- kontynuować uczęszczanie na siłownię
Trzecie- przemóc się w końcu i SYSTEMATYCZNIE ćwiczyć w domu!
Czwarte- pić butelkę 1,5 l. niegazowanej wody DZIENNIE, z tym idzie mi mega ciężko.
Piąte- ważyć się raz na tydzień, a nie każdego dnia

To by było na tyle:) Mam nadzieję, że Sylwester Wam się udał:)

29 grudnia 2013 , Komentarze (41)




Witajcie:) Dzisiaj wpis wielotematyczny-

począwszy od tematu Sylwestra i imprez, a na grahamkach skończywszy:)

Wczoraj z S. wyskoczyliśmy na imprezę, w sumie to na dwie imprezy:)
Dawno nigdzie razem nie byliśmy, więc wykorzystaliśmy ten czas do maksimum i wróciliśmy do domu dopiero po 5:00 rano:) Nieźle się wybawiłam, 4-5 godzin nieustannego tańca chyba całkiem dobrze spalają kalorie?:P
Do tego wypite pół butelki czerwonego wina i dwa drinki z sokiem pomarańczowym, na wadze nie widać negatywnych skutków więc chyba nie jest najgorzej:)

Wczoraj również była premiera mojej nowej rozkloszowanej skórzanej spódnicy:)
Doskonale się w niej czuję i myślę, że bardzo często będę ją nosić.



POSTANOWIENIA...no właśnie, ja też swoich kilka spisałam, oby w tym roku udało się je zrealizować;)
Po pierwsze- schudnąć do 65 kg!:)
Po drugie- kupić laptopa.
Po trzecie- brać regularnie leki na tarczycę i ciśnienie
Po czwarte- pić dziennie minimum butelkę 1,5 l wody
Po piąte- rozsądniej kompletować garderobę, bo ja NA PRAWDĘ za dużo kupuję
Po szóste- ogarnąć wszystkie egzaminy i zadania do wykonania na studia, no i...napisać magisterkę.
________________________________________________________
Dzisiaj ćwiczeń brak, ale nocne tańczenie chyba nieco to rekompensuje:)

MENU DZIŚ:

śniadanie: jajecznica z dwóch jaj ze szczypiorkiem, 2 kromki chleba żytniego z serkiem, wędliną i pomidorem + banan
II śniadanie: banan
obiad: makaron razowy tagiatelle z kurczakiem, sosem pieczarkowym i brokułami
podwieczorek: garść daktyli + banan (znowu? za dużo bananów jak na jeden dzień)
kolacja: dopiszę

mniejszy talerz mój, większy- S:)



Sylwester się zbliża...z racji, iż wybitnie
nie chce nam się w tym roku nigdzie wychodzić,
robimy skromną imprezę u nas w mieszkaniu, zaledwie na 6 osób,
chyba że ktoś jeszcze nawinie się
w ostatnich dniach. Dla mnie to nawet lepiej,
wolę spędzać czas w mniejszym gronie,
 aniżeli wśród kilkunastu osób, nie mając przy tym nawet gdzie usiąść-
bo tak zawsze wyglądały imprezy studenckie;p

Wymyśliłam już kilka potraw, jakie przygotujemy.
Na pewno będą pieczone podudzia z kurczaka no i chłopaki koniecznie chcą ziemniaki i frytki.
Moja mama zrobi krokiety i jabłecznik,
nie jest to co prawda dietetyczne jedzenie,
ale ja raczej krokietów nie będę jeść, za to jabłecznik...mniam:P
Do tego zrobię chyba kanapki z ciemnego i jasnego pieczywa z sałatą, pomidorami, jajkiem i wędliną.
Jeśli się uda to zrobię też jajka faszerowane łososiem i szczypiorkiem:)
A, i bym zapomniała- drobiowe szaszłyki z warzywami:)
_____________________________________________________
Fragment o grahamkach usunelam,
 juz wiem ze maka graham to maka pszenna
i dalsze uswiadamianie mnie jest niepotrzebne:)
________________________________________________
Ostatnia sprawa- byłam w piątek na gastroskopii,
bo wcześniejsza kolonoskopia nic nie wykazała.
Po gastroskopii dowiedziałam się, że mam bakterię Helicobacter pyroli
i dostałam paczkę leków, po 5 dziennie przez 10 dni. Znakomicie.
Ale przynajmniej wiem, że coś się dzieje.

Uciekam leniuchować:) Buziaki;*


28 grudnia 2013 , Komentarze (20)



Witajcie Laseczki!;)
Wracam do Was po świętach, nie jakoś szczególnie lżejsza, ale też nie CIĘŻSZA:D co niezmiernie mnie cieszy:) Pojadłam, nie ma co, nie będę kłamać- wpadła ryba, trochę domowej roboty wędliny, jakieś ciasto (choć niewiele), sałatka, uszka i barszczyk etc.
Po świętach od razu wróciłam na właściwe tory:) nie obyło się bez poświątecznych grzeszków, ale...idzie dobrze:)

A jak u Was po świątecznym leniuchowaniu?

Jeśli o święta chodzi...słabe w tym roku, ze względu na sytuację rodzinną. Może i nie powinnam tu o tym pisać, ale...nie znacie mnie osobiście więc nie muszę się martwić, że ktoś wytknie mi to w twarz na ulicy.
Mam kiepski kontakt z ojcem, ogólnie jest on totalnie antyrodzinny, antyświąteczny, antyrozmowny, jest anty na wszystko. Tegoroczne święta bardziej przypominały zwyczajny weekend, aniżeli rodzinne Boże Narodzenie. Mój tato najchętniej nie ubierałby w ogóle choinki, nie przygotowywał nic do jedzenia. Nie da się z nim porozmawiać, nie celebruje świąt jak niektóre rodziny. Chwilami było mi na prawdę przykro, jak zobaczyłam na Facebooku zdjęcia z rodzinnych Wigilii...u nas to nie do pomyślenia. Wigilia trwała tak na prawdę 15-20 minut bo tato musiał iść do pracy...Co prawda mógł iść za godzinę, ale oczywiście poszedł tak szybko, jak mógł, by tylko nie siedzieć ze mną i z mamą.
Dziwne to wszystko, zwłaszcza, że przeżył 5 zawałów i balansował na granicy życia i śmierci, zamiast być wdzięcznym za to, że żyje to narzeka, marudzi, ciągle wrzeszczy i totalnie nie da się z nim nawiązać zdrowych relacji. Wiem, że mnie kocha, ale totalnie nie potrafi tego okazać- wychodzi wręcz odwrotnie. O nawet głupiej czekoladzie od niego pod choinką nie wspomnę- głupio mu się zrobiło, bo ja mu kupiłam prezent, a on nie dał mi nic. No ale...nie zawsze może być idealnie.

Wracając do życia codziennego:) Wczoraj i dziś trzymałam dietę, poza 3 paskami czekolady, które dzisiaj wpadły w moje ręce;(
Zaliczyłam też dzisiaj i wczoraj siłownię, po 1,5 godziny każdego dnia:)

MENU:
ŚNIADANIE: jajecznica z 2 jajek ze szczypiorkiem, 2 kromki chleba żytniego z serkiem fit, wędliną i pomidorem
II ŚNIADANIE: banan
OBIAD:
kasza gryczana z sosem pieczarkowym i kurczakiem, pół pomidora + sok wielowarzywny 330 ml
PODWIECZOREK: 3 paski czekolady
KOLACJA: dopiszę



SIŁOWNIA:
bieżnia- 45 minut
orbitrek- 20 minut
brzuszki- 100
wewnętrzna strona ud- 15 powtórzeń x 5 serii
zewnętrzna strona ud- 15 powtórzeń x 10 serii
plecy- 15 powtórzeń x 5 serii

Wiecie co? Będąc w domu, ponad 2 godziny spędziłam na rozłupywaniu orzechów włoskich;p Mam cały pojemnik + reklamówkę całych, do rozłupania;) W sklepie są cholernie drogie! A ja na ogrodzie mam rosnącego orzecha i bardzo obrodził w orzechy, stąd też mam w domu zapasy:) będę dorzucać do jogurtów albo muesli, owsianki.

Wpadłam ostatnio z przyjaciółką do Orsaya, bo robiłam któreś już podejście do kupna rozkloszowanej spódnicy skórzanej, niestety nie było 40-stki, a 42 była za duża. Ale...Dagmara ma jakieś moce nieziemskie i wyczarowała 40-stkę;P Ktoś najwidoczniej ją oddał:) Weszłam więc w posiadanie rozkloszowanej czarnej skórzanej (ekoskóra) spódnicy z wysokim stanem!!;) jest cudowna i wkrótce wam ją pokażę:)

Mam jeszcze dla Was mały mix świątecznych zdjęć:)

Zmieniłam kolor włosów- byłam wypłowiało ruda, teraz mam ciemny brąz wpadający w mahoń:)



z mamusią:)



z moimi kochanymi kotkami:)



z przyjacielem pod naszą choinką w centrum miasta;)


i we Wrocławiu:)



i z moją najlepszą ;*!


To by było na tyle;)

Uciekam powoli się szykować, bo lecimy dzisiaj z moim S. na imprezę, muszę się wyszykować:) Jutro dodam zdjęcie tego, co miałam dziś na sobie:)

Buziaki ;*

Macie już swoje postanowienia na Nowy Rok?:)

24 grudnia 2013 , Komentarze (8)


Witajcie w ten szczególny dzień- Dzień Wigilii:)
Stwierdziłam, że muszę napisać Wam kilka słów w te święta, w końcu dzięki Wam udało mi się już zrzucić te kilka kilogramów;)

Życzę Wam przede wszystkim wytrwałości w dążeniu do celów, bo pewnie wiele z Was znajdzie jakieś postanowienie, które towarzyszyć będzie w nadchodzącym roku;)

Nie odmawiajcie sobie świątecznych pyszności, jedzcie je z wielką przyjemnością, ale i z umiarem:) Ja po świętach znów wskakuję w rytm diety i siłowni i nic nie będzie mnie w stanie z niego wybić;)

Bądźcie szczęśliwe i myślcie pozytywnie, a wszystkie Wasze marzenia się spełnią;) Trzeba tylko pomóc im w realizacji:)
Buziaki!

A na koniec- częstujcie się, sama upiekłam:) Już większość zniknęła;p


17 grudnia 2013 , Komentarze (12)


Z wyzwania nici, bo wczoraj byłam tak padnięta po siłowni, że nie byłam w stanie nawet włączyć komputera, od razu poszłam spać.

Dzisiaj mam totalnie kiepski dzień, więc wpisu jako takiego nie będzie.
I nie wiem, kiedy pojawi się kolejny, pewnie dopiero wtedy, gdy nastrój wróci na dobre tory.

Napiszę tylko, że i wczoraj i dziś zaliczyłam siłownię.

dziś ze skutkiem:
bieżnia- 60 minut
orbitrek- 23 minuty
brzuszki- 100
talia- 40x prawa strona, 40x lewa strona
wewnętrzna strona ud- 4 serie x 15 powtórzeń
zewnętrzna strona ud- 4 serie x 15 powtórzeń
plecy- 5 serii x 15 powtórzeń

Z dietą też jest dobrze, poza dzisiejszymi czterema nieplanowanymi cukierkami. Zajadanie negatywnych emocji to najgorsze, co może być.



15 grudnia 2013 , Komentarze (21)



Witajcie po krótkiej nieobecności:)
Ostatnio rzadko piszę, bo raz bywa lepiej, raz gorzej, czasami nie ma się czym chwalić...Ale w ten ostatni przedświąteczny tydzień podejmuję wyzwanie.
Wpis będę zostawiać tu każdego dnia, bez względu na to, jaki będzie. Może to mnie zmobilizuje do roboty:)

Ostatnio pofolgowałam sobie trochę, czego skutkiem jest 0,5 kg więcej na wadze.
Nie łamię się, bo sama sobie na to zapracowałam, będąc w domu u mamy i pochłaniając słodkości- a przecież dobrze wiedziałam, jak to się skończy.

Moje wyzwanie polegać będzie nie tylko na codziennym dodawaniu wpisów, ale także na 100-procentowym trzymaniu diety i ćwiczeń.

Przedświąteczny tydzień mam luźniejszy pod względem zajęć na uczelni, dlatego też chcę codziennie być na siłowni i codziennie jeść bez żadnych potknięć w postaci słodyczy czy nieplanowanych przekąsek. Chcę sobie zaplanować wszystko tak, by potem nagle się nie okazało, że nie mam nic rozsądnego na śniadanie czy kolację. W miarę możliwości na siłowni towarzyszyć mi będzie A- bo gadając czas leci szybciej:)

Chcę do Świąt mieć na wadze 74 kg!

Chwilowo pasek jest lekko nieaktualny, trzeba doliczyć tam kilkaset gram, ale nie będę go przestawiać- niech motywuje i czeka, aż przesunę go w dół:)


Jestem zmotywowana, nie mówię, że nie, ale jak widzę, że waga coraz wolniej leci w dół to chwilami mnie to demotywuje i pozwalam sobie na to, na co nie powinnam pozwalać sobie zbyt często. Ostatnio mama mi powiedziała, że wyglądam coraz fajniej, miło to usłyszeć:)

Sprawiłam sobie prezent pod choinkę;p ehhhh;P Bluza z Reserved, zakochałam się w niej:)



Dzisiejsza aktywność:
bieżnia- 80 minut | 1000 kcal
orbitrek- 10 minut | 85 kcal
______________________
ŁĄCZNIE- 1085 kcal:)


MENU:
śniadanie: serek wiejski z truskawkami
II śniadanie: banan + sok z marchwi świeżo wyciskany (pychota)
obiad: makaron razowy z kurczakiem, szpinakiem, brokułami i pomidorem
deser: pasek gorzkiej czekolady (chce wykończyć ją, żeby nie kusiła, a szkoda wyrzucić;p)
podwieczorek: banan+ brzoskwinia+ pół gruszki + szklanka soku wyciskanego z marchwi
kolacja: grahamka z wędliną



Buziaki:) Lecę poczytać, co u Was;)

11 grudnia 2013 , Komentarze (22)



Witajcie po krótkiej nieobecności:)
Nie maiłam czasu pisać, nie było też za bardzo o czym,
bo niewiele się u mnie ostatnio dzieje.

U Was też dzisiaj było tak cieplutko? Czuć, jakby wiosna wracała:)

Staram się trzymać dietę- z mniejszymi lub większymi sukcesami
ale jakoś idzie do przodu:)
Słodkości też wpadną w niewielkich ilościach i w granicach rozsądku.

Z ćwiczeniami podobnie- przedwczoraj, wczoraj i dziś zaliczyłam aktywność:)

Dzięki Vitalii poznałam świetną dziewczynę- Agatę<-- link do jej profilu,
udało nam się załatwić karnety na siłownię w promocyjnej cenie
to zaczęłyśmy sobie chodzić;)


Wczoraj byłam pierwszy raz po 10-dniowej nieobecności
i muszę powiedzieć, że chodzenie po południu/wieczorem
to kiepski pomysł bo jest w cholerę dużo ludzi!

Dzisiaj musiałam czekać, aż zwolni się bieżnia,
bo żaden sprzęt cardio nie był wolny;/
U was też tak to wygląda na siłowni?

Dzisiejsza aktywność rozpoczęła się od zajęć wfu i pierwszego prawie całego skalpela,
wykonanego w towarzystwie misssia13 :)

Nie wiem, czy się do niego przekonam, ale...pierwszy krok już wykonany.
Dodatkowo pomachałam trochę hantlami, a przed chwilą wróciłam z siłowni:)

AKTYWNOŚĆ:

- Skalpel
- Bieżnia 45 minut | 550 kcal
- Orbitrek- 22 minuty | 185 kcal

Dieta dzisiaj  wzorowo:P

ŚNIADANIE:
owsianka z żurawiną, i bananem + 2 ciastka BelVita
II ŚNIADANIE: sok wielowarzywny 330 ml
OBIAD:
miseczka zupy królewskiej Hortex+ makaron razowy ze szpinakiem, kurczakiem i serem mozarella light + 5 pomidorów koktajlowych
PODWIECZOREK: jogurt Fantasia + 2 ciastka razowe
KOLACJA:
jabłko i banan



Szklana waga mnie chyba nie lubi, bo coraz wolniej moja waga spada.

I na koniec mój dzisiejszy zestaw na uczelnię:)

sweterek- sh | torba= szafa.pl | tregginsy- sh | botki- sh

8 grudnia 2013 , Komentarze (12)



Chyba powoli wracam do Was, ponownie z pozytywnym nastawieniem:)
Niedzielę mieliśmy spędzić aktywniej, bo we Wrocławiu, spacerując po mieście i podziwiając Jarmark Bożonarodzeniowy, ale jak zwykle nic z tego nie wyszło. Tak to jest, jak zawsze przegrywam z miękkim łóżkiem i ciepłą kołdrą...

Piątek i sobota upłynęły mi raczej na dochodzeniu do siebie, zamiast na trzymaniu się swoich postanowień, ale dziś już zaczęłam dobrze i póki co- trzymam się dzielnie:)

Jutro z poznaną na Vitalii Agatą idziemy zorganizować nasze karnety na siłownię i będziemy sobie razem chodzić- i na siłownię, i na zajęcia:) Razem raźniej i myślę, że będziemy się wzajemnie motywować:)

Przeziębienie nadal mnie trzyma, ale powoli zaczyna puszczać, obym jutro już nie smarkała!

Mam sporo postanowień i rzeczy do zrobienia z dziedziny tych "niedietowych", ale nie mogę się z nimi ogarnąć;p:

- zamówienie pędzli do makijażu i Tangle Teezer'a i kilku rzeczy z Kosmetykiazameryki
- wymiana case'a do telefonu
- wystawienie ciuchów na Allegro
- dokończenie rozpoczętej książki
- kupienie odtwarzacza mp3 i parowaru
i jeszcze kilka rzeczy by się znalazło, ale...wiecznie czasu brak.

Udało mi się aktywnie spędzić wieczór:)
Najpierw zrobiłam Mel B: ramiona, pośladki i abs oraz boczki z Tiffany.

A potem udało mi się z S. pójść pobiegać. Nadał tempo, że szok:P Doszłam do wniosku, że bieganie razem to nie najlepszy pomysł, bo mamy totalnie różne tempa biegu, a chciałam dzisiaj dotrzymywać mu kroku. Niestety- zziajałam się jak pies, co nie miałoby miejsca, jak biegłabym swoim tempem. Pokonywałam już większe dystanse, ale wolniej- zdecydowanie jest to dla mnie lepsze rozwiązanie.
Ogółem- 5 km biegu, 35 minut, 410 kcal.

Menu dzisiaj bardzo udane:) Postanowiłam raz w tygodniu jeść ryby, bo jem je zdecydowanie za rzadko. Niestety S. jest totalnym zwolennikiem smażonych rzeczy, więc nie dojdziemy do kompromisu, on nie chce jeść moich potraw gotowanych czy duszonych na parze...A prawdę mówiąc nie chce mi się robić podwójnej roboty i smażyć drugą porcję.

ŚNIADANIE: pół grahamki z twarożkiem, wędliną drobiową, pomidorem i ogórkiem
II ŚNIADANIE: jogurt Jogobella 0% + 2 mandarynki
OBIAD: łosoś na parze z brokułami, sosem czosnkowym (na bazie jogurtu), pomidorem i ogórkiem
PODWIECZOREK: 3 wafle Chrunchella
KOLACJA: kawałek łososia na parze + pół grahamki z twarożkiem, wędliną, pomidorem i ogórkiem + 1 parówka (87% mięsa)

+ około 1,5 litra wody i 3 herbaty