Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania? Hmmm Lustro !!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15274
Komentarzy: 224
Założony: 17 maja 2012
Ostatni wpis: 3 lutego 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Bragadino

kobieta, 47 lat, Warszawa

158 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 października 2012 , Komentarze (2)

Dziś był kolejny turniej z cyklu "Gramy dla Hani"
To ta słodka dziewczynka na stronie: 
https://app.vitalia.pl/pomoc.htm
Hania dzięki dobrej woli darczyńców robi ogromne postępy. 
Więc jeśli możecie pomóc to każdy grosz wpłącony na konto podane na stonie z dopiskiem "Pmoc dla Hani Wróbel" sprawi mały cud. Może to dzięki Wam po raz pierwszy stanie sama na nóżkach? Hanka jest twardzielka i się nie poddaje ale to nie wystarcza niestety.

A teraz dieta. Zmieniłam ważenie na czwartek coby już wieczorem mieć listę zakupów i móc kupić owoce i warzywa w piątek na bazarku. (kolejny dzień targowy jest we wtorek i wtedy już zazwyczaj jestem po zakupach w markecie a jednak te bazarowe warzywa tak jakoś lepiej smakują:) Długo mi zajęło wpadnięcie na zmianę ale Nobody is perfect :( Przez ten jeden dziń zabrakło mi 0.2 kg, które osiągnęłam w piątek rano, więc się nie zmartwiłam obłędnie, że znowu się nie udało. 
Dziś na śniadanie NALEŚNIKI :)))))))) W czwartek @ tak bolesna, że musiałam wziąć dzień wolny, bo nie nadawałam się do prowadzenia samochodu, więc w piątek robota do późnej nocy. Wstaję rano (10.00 :)) a na stole już stoją dwa pachnące z szyneczką i pieczarkami. (no jak nie kochać mojego męża? :). Cały dzień już mogę nic nie jeść tak mi smakowały. 
Właśnie odrobiłam trening czwartkowy, bo nijak nie byłam w stanie go  wtedy wykonać. Dieta podana na nadchodzący tydzień nawet nawet choć najbardziej mnie ubawiło zjedenie 1 i 1/4 jajka na miękko:) Na szczęście jajka mam giganty więc się ograniczę do jednego (oczywiście od teściów ze wsi od znajomych kur:)
Obiad idę gotować...

11 października 2012 , Komentarze (1)


Kopalnia Żelaza i Boksytów w okolicy Eizenerz (Styria)

7 października 2012 , Komentarze (6)

 
Dla równowagi po skałach - kąpiel w zimniej wodzie :)

5 października 2012 , Komentarze (1)



Twardym trzeba być a nie mientkim :)

5 października 2012 , Komentarze (5)

 
to przejście "z pampersem" :)
CDN...

5 października 2012 , Komentarze (4)

Dieta zrobiła się okropnie monotonna. Trzeci tydzień z rzędu te same dania  - jedyne błogosławieństwo to wymiana posiłków, bo inaczej bym się poddała. Coraz poważniej rozważam powrót do "zdrowego serca"  - nie było tam kochanych jajek czy naleśników ani bagietek, czy topionego sera ale przynajmniej posiłki się tak nie powtarzały. 

Tempo chudnięcia zerowe. Wiedziałam, że im dalej tym będzie trudniej, ale w tym tygodniu diety się trzymałam, a zabrakło 0,1 kg do zamierzonego celu.   Niestety powoli dojrzewam do myśli, że 55 kg to ładna waga (kiedy tyle ważyłam miałam 15 lat:)- a  kiedy ważyłam 50 kg? nawet nie pamiętam...

Z ćwiczeniami też robi się problem - albo trening na głodno i obiad o 18.00 albo truptanie po mieszkaniu, bo zanim się obiad uleży w żołądku to na dworze robi się ciemno. Chyba będzie się trzeba przekonać do siłowni. Nigdy nie byłam. Nawet raz postanowiłam, że pójdę i próbowałam zamienić trening  na siłownię ale poległam na pytaniach co się na tej siłowni znajduje, bo skąd mam wiedzieć? Przecież się dopiero wybieram :)
Jutro idę na grzyby - mam nadzieję. Wprawdzie budzik się buntował, że nie ma na nim godziny 5.00, ale zawsze można spróbować poobiedniej drzemki. Mąż znów w delegacji, więc nikt nie będzie przeszkadzał.  A w jadłospisie mnóstwo grzybów...

A tak przy okazji. W nowościach znalazłacm: "Nowością jest opcjonalny wybór deseru, jako jednego z posiłków w wybranym dniu tygodnia. Ma to ułatwić stosowanie diety i ją uprzyjemnić. Desery zostały opracowane przez naszych dietetyków"
Znalazła to któraś z koleżanek i wie jak to ustawić?

30 września 2012 , Komentarze (2)

Wczoraj byłam na imprezie i spotkałam się ze znajomymi, których nie widziałam średnio pół roku. Dobrałam odpowiednie ciuszki, make-up, fryz i jazda:)
Każdy, kto mnie zobaczył robił wielkie oczy i pytał jak to zrobiłam, że jest mnie pół :)
Powiem Wam szczerze powtarzając za reklamą- bezcenne :))))
Z diety doleciałam do obiadu potem jadłam co było na imprezie, wybierając dietetyczne produkty: warzywa, sałatki, ciemny chleb plus chyba uznam to już na prześladowanie  - jedna porcja szarlotki.
Acha i piwo bezalkoholwe 0,66l. Kalorie to musi miec i tak bo mimo, że wzięłam pszeniczne słodkie to było i tak.
Znacie jakieś piwo bezalkoholowe, które nie jest słodkie  - to już czwarte jakie próbuję i kolejne pudło :( - tylko prawdziwie piwne?


28 września 2012 , Komentarze (1)

No niestety waga w górę.
Spodziewałam się tego ale i tak przykro.
Niemiej było to ciekawe doświadczenie. Postanowiłam sprawdzić, co będzie jak dieta się skończy. Odstępstwa od vitaliowej diety były spore, pomijając wspomniany strudel, który mimo iż mąż robił co mógł :) wystarczył na kilka dni do kawki. Skończył się strudel, teściowa przekazała szarlotkę (też coś musiała z tymi jabłkami zrobić:)
Trochę się podziębiliśmy, więc wieczorami grzane piwko, z przyprawami ok ale też z miodem, sokiem malinowym, likierem wiśniowym... no co Wam będę pisać. Kolacje zjadłam dwie (mimo, że prawie od początku one mi przepadały, bo już byłam najedzona i za późno mi wychodziły) ale jak miałam nie zjeść jak dostałam najprawdziwsze JAJO (raz w postaci jajecznicy z pomidorami a raz w postaci zapiekanego parmezanu mniam...No nie potrafiłam się oprzeć i o 21.00 jajeczko wpadało :(
Na pewno było tego więcej ale jakoś nie pamiętam.
Treningi też dwa albo trzy wypadły w domu, więc kalorii spalonych dużo mniej.
Wynik - jeszcze nie jestem gotowa, by się z Vitaliowej diety wymiksować. Owszem w ramach eksperymentu pozwalałam sobie na więcej niż gdyby to było normalne codzienne żywienie ale efekt jest prosty i możnaby szybko wyliczyć, kiedy tak rosnąc po 0,2 kg tygodniowo (a może i więcej bo zima idzie i pewnie jak Vitaliowy bat by nade mną nie wsiał to i treningi łatwiej byłoby odpuszczać) wróciłabym do starej wagi. Brrr.
Dobrze, że abonament jeszcze trwa:)

26 września 2012 , Komentarze (5)

Skoro ten tydzień i tak na straty wczoraj postanowiłam popełnić przestępstwo i zjeść "zakazany owoc".  Przeliczyłam kalorie za kaszę co to miała być do obiadu i wyszły dwa - pyszne działkowe gotowane ziemniaki z wody nawet bez żadnego tłuszczu smakowały jak ambrozja. Cztery miesiące bez ziemniaka...jak tak można człowieka karać? :)
Za to dzisiaj bodajże po raz pierwszy w smacznie dopasowanej (już ponad miesiąc jak zmieniłam ze zdrowego serca) zielona zupka - pyszna z cukinii i to na dwa dni. Czy koleżanki z tej diety też mają tak  mało zup czy to ja tak trafiam?
Teraz wymyślam, co można zrobić z 20 kg winogron. Wino? Ciasto? Dżem? Jakieś pomysły dopuszczalne na diecie? Zjeść nie dam rady zanim się nie zepsują a i w lodówce miejsce nie bardzo jest, bo mieszkają tam (czekajcie już sprawdzam) pomidory, dalsze jabłka, kabaczki, biała rzodkiew, fasola, gruszki, śliwki... Ta działka teściów ma 1200 metrów kwadratowych - jak to możliwe, że to się tam wszystko mieści - wszak my dostajemy zaledwie część tych darów.

Trening dziś znowu w domu, bo ciemno się zrobiło zanim doszłam do kardio i dobrze że nikogo nie było. Ostatnio mąż sugerował cobym sobie szmatki pod stopy podczepiła to chociaż ładnie wyfroteruję podłogę:) Sama wiem, że kalorii mniej ucieka niż na dworzu, bo nie można się tak rozpędzić ale lepsze to niż nic:(. Wyznaczyłam sobie marszrutkę - przedpokój, kuchnia, salon, dziwne spojrzenie papugi, sypialnia, gabinet, przedpokój, kuchnia, papuga rysująca sobie kółko na czole... A jesień idzie i będzie coraz gorzej.