Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Jestem piękna, bo jestem kobietą...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37358
Komentarzy: 1039
Założony: 1 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 4 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
chimera27

kobieta, 40 lat,

164 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 czerwca 2013 , Komentarze (38)

 Cześć Babeczki :)

Niedziela mija zgodnie z programem dietetycznym, ale za to bardzo nudno. 
Ogólnie nie lubię niedzieli, zazwyczaj ten dzień spędzamy z teściami, 
dziś wyjątkowo nie jemy razem obiadu. 
To nie jest tak, że ja nie lubię swoich teściów, wręcz przeciwnie, 
traktuję ich jak moich rodziców. 
Jednak nadal nie potrafię się przy nich tak całkowicie wyluzować, 
przy swoich rodzicach też nigdy nie mogłam. 
Nie lubię spędzać czasu z ludźmi, przy których nie mogę być naturalna.

ŚNIADANKO- bez szału, zwyczajna jajecznica i kilka plasterków odtłuszczonego salami. 
Mieliśmy mieć dziś gości, miał nas odwiedzić kuzyn mojego faceta z nową dziewczyną. 
Cieszyłam się, bo ta dziewczyna jest też z polski i mogłabym z nią pogadać po polsku. Jednak godzinę przed umówionym spotkaniem, 
kuzyn napisał, ze nie przyjdą, bo się pokłócili. 
Wkurzyłam się trochę, bo mogliśmy jakoś zaplanować ten dzień, 
a teraz siedzimy sami w domu i jakoś nie możemy sobie miejsca znaleźć. 
Mnie nosi żeby zjeść coś słodkiego
Kevin gra w jakąś nową gre na PS3, 
a snickers rozrabia i doprowadza mnie do szału. 
Tak, ostatnio mam z nim skaranie boskie:) 
Potrafi podbiec, ugryźć mnie w palce i uciec. 
Albo wskakuje na lowboard i obgryza figurki z drewna, a jak ja podchodzę to szybko ucieka. 
Zamykam go w klatce to kratki metalowe gryzie, 
a ja umieram ze strachu że cos z ząbkami sobie zrobi. 
Ehhh...rozpieszczony i tyle.

NO ALE JAK TU GO NIE KOCHAĆ :)








Później też się wkurzyłam, bo przypomniałam sobie o obiedzie, a raczej o braku obiadu, mieliśmy iść we czwórkę na obiad do restauracji.
Na szybko zrobiłam kurczaka z miodem, bo to danie dziesięciominutowe i zła jak sto pięćdziesiąt, opchnęłam cały talerz (bez talerza)
Tak się zastanawiam teraz nad kawką i ciasteczkami jakimiś, próbuję odsunąć tę myśl, a ona ciągle wraca :) Może jak poczytam co u was, to jakoś zapomnę o ciągotach :) a jak nie, to pójdę poćwiczyć:)

MIŁEGO WIECZORU I RESZTKI DNIA :*

16 czerwca 2013 , Komentarze (26)

Dobry wieczór 
Jejku, jest przed 24, a ja jeszcze nie śpię :)
Nie śpię, bo przytulona do piersi mojego faceta, oglądam film:) Dziś to ja wybierałam film, więc oglądamy REQUIEM FOR A DREAM. Jared Leto jest kolejnym facetem, którego kocham, zaraz po Kevinie i Snickersie oczywiście :)

Dzień minął bez większych wpadek, chociaż nie idealnie. Zjadłam dziś trzy nadprogramowe placuszki serowe z jogurtem waniliowym. Dobra, udajmy że tego nie było. Co było a nie jest, nie pisze się w rejestr  :)
Oczywiście z domowego spa nic nie wyszło, bo zanim dziś wstaliśmy, zrobiliśmy zakupy, posprzątałam, to jeszcze zdążyliśmy tylko iść na siłownię. Później trochę leniuchowaliśmy na kanapie, bo ja kończę ostatni tom PIEŚNI LODU I OGNIA, Kevin też coś kończył czytać i tak aż do 22. Ach zapomniała, zrobiłam też małe porządki w pamiętniku, ale wpisów nie usuwałam, ani nie zmieniałam. 
Teraz zrobiłam sobie małą przerwę w seansie, żeby sprawdzić co u was :)

Fotomenu dziś nie będzie, bo nie miałam czasu tego ogarnąć, ale przed wyjściem na siłownię cyknęłam sobie fotę DZIEŃ 5 :)
Tak, tak, tutaj ciągle pada i na dodatek strasznie wieje :( Dlatego też wyglądam dziś jak wyglądam, TRAGICZNIE. No ale każdy ma raz gorsze i raz lepsze dni :)
Snickers miał dziś swój CHEAT DAY :) nie mógł już, ale jadł... na leżąco, bo nie miał siły wstać :)
 
DOBRANOC :*

14 czerwca 2013 , Komentarze (38)

Potworny ból głowy kłania się nisko 
Jaki dziś humor?
Nawet może być, tylko kur**sko boli mnie głowa!
I jeszcze ta pogoda- raz pada, raz słońce świeci.

No ale cóż, jakoś trzeba to przeżyć :) Najważniejsze, że w piątki zazwyczaj miałam cheat day, a dziś jakoś się na to nie zapowiada. Do kawki naszykowałam dwa wafle ryżowe z ciemną czekoladą, ale tylko jednego pochłonęłam, po czym cofnęło mnie. Nawet kawy nie dokończyłam :/ 
Najgorsze jest to, że mimo dwóch godzin pracy, dzieciaki dały mi ostro popalić :(
Zauważyłam, że ostatnio brakuje mi jakiegoś takiego konsekwentnego i sprawiedliwego podejścia do dzieci. Jakoś nie mogę się skupić, zaplanować, nie mogę nawiązać z nimi kontaktu. Kurczę muszę się wziąć w garść, bo na głowę mi wejdą. 
Kevin właśnie poinformował mnie, że w niedzielę będziemy mieli gości. Przyjdzie na obiad jego kuzyn z nową dziewczyną POLKĄ!!! Chociaż jedna dobra wiadomość, jeśli to fajna dziewczyna, to wreszcie będę miała jakąś koleżankę polkę. 
LATTE Z ODTŁUSZCZONYM MLEKIEM, OCZYWIŚCIE :)

Teraz spróbuję się jakoś zrelaksować, więc odsuwam na bok problemy dietowo-szkolne :p Za dwie godzinki wróci mój ukochany i razem będziemy umilać sobie dzień. Mam dziś w planach iść razem na basen, więc na siłownie nie idę. Zrobię tylko wieczorem tradycyjnie dywanówkę. Ach i jeszcze zakupy tygodniowe, tego nie lubię baaardzo :( 

Muszę przejrzeć wasze pamiętniki, potrzebuje jakiegoś natchnienia na obiad, nie tylko ten dzisiejszy, również ten niedzielny. Jakieś pomysły?  
A poza tym na sobotni wieczór szykuję sobie domowe spa, macie jakieś pomysły na domową pielęgnację?  Jakie wy zabiegi przeprowadzacie w domowym spa? Na pewno zrobię termo maskę z kawy na całe ciało, WIĘCEJ POMYSŁÓW BARK.

Do później kochane :*
Pomidory z mozzarella light, wasa z szynką i awokado, kawałek melona.

NO I LECI DO WAS OBIADEK: pieczona pierś z ananasem i ser odtłuszczonym (tylko jeden plasterek), mieszanka ryżowa (brązowy z dzikim) z pietruszką, szpinak z awokado.

Zamierzam fotografować się przez 30 dni, więc trochę was pomęczę tymi fotami kiepskiej jakości. Trzydzieste zdjęcie będzie w kostiumie kąpielowym, nawet jeśli na zewnątrz będzie padał śnieg. Moja 30 dniowa metamorfoza :)  

13 czerwca 2013 , Komentarze (25)

Witajcie dziewczynki!!!

Dziś tak szybko, bo lecę się ogarniać. Zabiegany mam dzień strasznie i do tego te trudne dni mi się zbliżają. Rano porządne śniadanie, bo dużo energii dziś mi potrzeba...

 Jak jadłam, to na zewnątrz dopiero świtało. O 6.30 na jogę, a później do pracy.
W pracy tragedia, tak duszno, że mało nie umarłam!!! Bycie grubą ma naprawdę wiele wad, pociłam się jak prosie.
Po pracy pojechałam na ZUMBE i tam tragedia, myślałam że umrę. Koszulka była taka mokra, że po wszystkim wyciskałam wodę, wiem obrzydliwe, bleee.
Ciśnienia takiego dostałam, normalnie odliczałam sekundy do zgonu. 
Miałam w planach iść na step i saunę, ale dałam sobie spokój. 
Teraz ogarniam się na urodzinki i z tego upału (a raczej duchoty) wypiłam tylko mleko z siemieniem, nie dam rady nic więcej wcisnąć. Mam nadzieję, że na urodzinach będzie coś dietetycznego, znajomi do których idę, też są na diecie :)
Ok, zmykam, życzę wam spokojnego wieczory bez parcia na słodkie :)
BUZIAKÓW STO :*

EDIT:
Jeśli kogoś uraziłam, to przepraszam, wpis odnosi się do mojej osoby. Pocę się jak prosie i wiem, że to wina tego, że jestem gruba. Gdybym nie była gruba, to by mnie tu nie było! Przepraszam, że nie jestem jeszcze grubsza, bo wtedy znalazłabym akceptację u wielu z was. Ważyłam 72 kg przy wzroście 164, niech mi nikt nie mówi, że byłam chudzinką. Teraz cieszę się z tego jak wyglądam, każdego dnia robię sobie fotki, bo nie mogę uwierzyć w to że schudłam. Jednak nadal jestem gruba i dopóki nie osiągnę upragnionej wagi, będę tak o sobie mówić. Proszę was, patrzcie na problemy ludzi jako na ich indywidualne problemy, bo to co dla was nie jest problemem, innym może spędzać sen z powiek.


A TU FOTKA KOLACJI, tak jak myślałam, na przyjęciu były same dietetyczne dania. Wszystko było light, każdy sos robiony własnoręcznie z produktów odtłuszczonych, mięska pieczone na grillu, duuuużo sałatek i zamiast tortu było lody light i glaretka z owocami. Świetnie zorganizowane! Już nie długo moje 29 urodziny, wiec i ja zorganizuję takie przyjęcie. 

12 czerwca 2013 , Komentarze (44)

Witam was chudzinki!!!
Dziękuję za wczorajsze komentarze, cieszę się, że moje dzieciątko spodobało wam się. Nie bez powodu nazwałam go Snickers, jest naprawdę słodki. 

Kolejny sukces, więc tak się zastanawiam- co ja się martwię jakimiś łydkami?
Jaki sukces? Dziś ważenie i mierzenie :) Wchodzę na wagę a tam 1,5 kg mniej czyli 62,5. Oczywiście przyjmuję to jako 63, bo te 500 g to takie raz mnie, raz więcej.
Dziewczyny 5 kg, to dla mnie bardzo dużo i tak bardzo się ciesze, że mam jeszcze więcej sił aby walczyć z kilogramami. 

A teraz kolejna porcja szczęścia- mierzenie :)

               BYŁO                           JEST                                 
SZYJA: 35 cm                      33 cm -2 cm
BICEPS: 28 cm 27 cm -1 cm 
PIERSI: 95 cm 92 cm -4 cm
TALIA: 79 cm 69 cm -10 
BRZUCH: 88 cm 81 cm -7 cm 
BIODRA: 99 cm 94 cm -5 cm
UDO: 60 cm  58 cm -2 cm
ŁYDKA: 41 cm 38 cm -3 cm 

Teraz zastanawiam się, czy ja na początku dobrze się zmierzyłam, bo wynik w centymetrach jest niesamowity! Talia - 10 cm!!!!!!!! No i łydka, schudła mi łydka :)))))
Czuje, że trochę schudłam, ale nie wiedziałam, że z brzucha aż tyle poleciało, przecież to tylko 5 kg. Jak to możliwe? 


Z innej beczki...

Dziś miałam pojechać do pracy znowu w spodenkach, ale pogoda marna :( A tak się cieszyłam na tę myśl, dostałam nawet od koleżanki spodenki takie do połowy uda :) 
Wstaję szczęśliwa a tu chmury :( W centrum już pada, więc wskakuję w spodnie, kalosze, w rękę ponczo i do pracy... W międzyczasie ulubione i obowiązkowe śniadanie nas wszystkich czyli musli z owocami i jogurtem naturalnym. Ach kawka, bez tego nie funkcjonuje... i do pracy. Dziś mam na 13, więc trochę pospałam... a miałam rano trening zrobić 

Ok. zmykam, bo za 20 minut powinnam być już w pracy, cholera spóźnię się  

BUZIAKI OGROMNE, MIŁEGO DNIA CHUDZINKI!!! 

ŚNIADANKO
EDIT, DODAM JESZCZE MÓJ OBIADEK: KURCZAK Z POMIDORAMI KOKTAJLOWYMI I PAPRYKĄ, FRYTKI Z SELERA PIECZONE W PIEKARNIKU, ZIELONA HERBATKA.
A TERAZ DORZUCAM KOLACJĘ- DZIŚ NA SŁODKO, BO JAKOŚ CAŁY DZIEŃ ZA MNĄ SŁODKIE CHODZI :) KASZA MANNA Z TARTĄ WANILIĄ I MANGO. 

PHOTO SESSION PRZED WYJŚCIEM :) 


 ...AND SNICKERS

11 czerwca 2013 , Komentarze (88)

WITAJCIE!!!
Tak, tak, to znowu ja 
Dziewczynki, jaka jestem dziś szczęśliwa!!! Mało tego, że w spodenkach dzień minął bez zarzutów, to jeszcze dostałam podwyżkę
Gdybym nie była na diecie, to bym się upiła.

Wstałam dziś godzinę wcześniej, żeby dobrze się obejrzeć, bo jeszcze nie do końca byłam przekonana odnośnie stroju, chciałam też zrobić kilka zdjęć. 
Ha ha, zrobiłam całą sesję 

Jadąc rano do pracy trochę krzyżowałam nogi i chowałam pod siedzenie, bo jakoś głupio mi było, al później wrzuciłam na luz. A jeszcze kiedy zostałam wezwana do Pani dyrektor, to po rozmowie emocje całkowicie opadły. Cały dzień z nerwów nic nie jadłam, więc też jakoś się tak lekko czułam. Pani dyrektor zapytała czy u mnie wszystko w porządku, bo jakoś ostatnio schudłam, więc wytłumaczyłam, że to dieta i fitness. Z pracy odebrał mnie teść i oczywiście zaczęła się gadka o odchudzaniu, że na pewno się głoduję, że za ciężko ćwiczę, że mam za dużo obowiązków... no ale jemu nic się nie da wytłumaczyć, na siłę zabrał mnie do domu i musiałam zjeść z nimi obiad. 
Teraz lece na fitness, a później na zumbe, oczywiście w krótkich spodenkach.
Na koniec wklejam trochę fotek, przepraszam za jakość, mój telefon woła o pomstę do nieba. Mało tego nie jestem osobą fotogeniczną i tak ogólne, to ciężko zrobić zdjęcia sobie samemu.  

A OTO EFEKT KOŃCOWY :)
i jeszcze mój pierwszy sukces, zaczynają mi się pokazywać mięśnie, może słabo widać na tym zdjęciu, ale przysięgam, że są :)

ACH, ZAPOMNIAŁAM 
JESZCZE FOTKI MOJEGO DZIECKA
Dopiero co się obudził, więc taki trochę potargany






 

10 czerwca 2013 , Komentarze (16)

Na wstępie, dziękuję za wszystkie miłe wpisy, zarówno za rady, jak i komplementy.  

Przepraszam was również za huśtawkę nastroju, ale bycie TU jest dla mnie bardzo ważne. Jestem tu jeszcze świeża i muszę nauczyć się, że komentarze nie zawsze będą miłe. 
Bycie TU nie tylko ułatwia mi utrzymanie diety, ja także potrzebuję z kimś pogadać. W Polsce nie byłam już prawie 2 lata, nie mam tam już nawet do kogo jeździć (chodzi mi tu o rodzinę), a przyjaciółki z młodzieńczych lat mają swoje rodziny i kontakt z nimi nie jest już taki jak kiedyś. Istnienie na jakimś polski portalu jest dla mnie ważne, bo dzięki temu czuję, że ten kraj jest nadal moim domem. Ostatnio jakoś często się rozklejam i kiedy zobaczyłam na vitalia reklamę serków danio, to się popłakałam. Kiedyś jak mieszkałam w Polsce, to często jadłam takie waniliowe, uwielbiałam je. Nawet miałam się was zapytać, czy jadłyście te nowe serki i jakie są jeszcze smaki. Bla bla bla, już mam łzy w oczach :D











Głęboki oddech i liczymy do 10, piszemy...

Według waszych porad postanowiłam się przełamać i... 
JUTRO IDĘ DO PRACY W SPODENKACH 

Nie w takich krótkich, tylko takich do kolana z takim podwinięciem (już nie pamiętam jak to się nazywa po polsku). Mam plan unikania nauczycieli, a dziećmi się jakoś nie przejmuję, pewnie nawet nie zauważą. Gorzej będzie w metrze i na ulicy, ale może jakoś to przełknę. Na wszelki wypadek zabiorę ze sobą długie spodnie do torebki 
Rano zrobię fotki i wieczorem wstawię, bo to będzie mój pierwszy dzień w spodenkach. Ach, zapomniałam, spodenki pożyczyłam od koleżanki, jeśli się do nich przekonam, to zrobię porządki w mojej szafie i zaopatrzę się w kilka par. Jeju, jaka jestem podekscytowana  

Dieta:
Nadal nie przekraczam 1500 kcal, ćwiczę każdego dnia minimum 60 minut. 
W środę będę się mierzyć i wtedy wrzucę moje wymiary, zobaczycie jaka nieproporcjonalna jestem. 

Teraz lecę prasować, bo koszul 20 wisi  Dobranoc, trzymajcie
 kciuki!

9 czerwca 2013 , Komentarze (27)

Po wczorajszym wpisie i nagonce na moją osobę, postanowiłam przestać szukać na siłę zrozumienia. 

Podejrzewam, że każda osoba zalogowana na vitalia ma jakieś kompleksy odnośnie swojej figury i to nie zawsze chodzi tylko o nadwagę. Logujesz się tu, bo myślisz- jak dużo jest tu kobiet z podobnymi problemami do twoich. Piszesz o tym co Cię boli i raz otrzymujesz zrozumienie i wsparcie, a innym razem chłostę za to jaka jesteś chora.  Czytając komentarze, zrozumiałam jak wiele jest osób, które dodają komentarz tylko po to aby udowodnić swą mądrość, nie próbując przy tym zrozumieć cierpienia osoby publikującej. 
A ja zamiast próbować się podnieść, upadłam jeszcze niżej. Czytając, próbowałam tłumaczyć, a później płakałam (czy teraz za to także dostanę chłostę? Tak właśnie płakałam i dopiero wtedy zrobiło mi się lepiej. Płakałam jak dziecko, jak wtedy gdy miałam 16 lat i każdy się ze mnie śmiał!) Od zawsze, mimo tego iż wcale nie byłam gruba i byłam nawet dosyć ładna, miałam problemy z nogami. Zawsze ktoś mi docinał albo się ze mnie naśmiewał. Często słyszałam komentarze chłopców: taka ładna jest, a ma takie dziwne nogi.  Wielu innych kompleksów się pozbyłam, ale tego jednego chyba nigdy się nie pozbędę. Zastanawiam się ile osób dodających komentarz, zmierzyło swoją łydkę i przyrównało do mojej. 

Kiedyś płakałam, bo rówieśnicy mi dokuczali, dziś ubolewam nad brakiem zrozumienia dla ludzkich kompleksów.  Przykro mi, że nawet tu, wśród tak wielu zakompleksionych osób, mój problem jest dla was śmieszny. 

8 czerwca 2013 , Komentarze (44)

-Kochanie, znajomi zapraszają nas na grilla, którego organizują nad jeziorem. Pojedziemy?
-Nie wiem kochanie, mam jeszcze sporo sprzątania.
***

Po dwóch godzinach...
-Kochanie, to co, jedziemy?
-Wiesz, muszę jeszcze poprasować, zrobić zakupy, przyszykować jakiś obiad...
-To ja ci pomogę, a później pojedziemy.
***
-Zbieraj się, jedziemy.
-Nie kochanie, ja nie jadę bo jestem za gruba! Jak ja będę wyglądała w stroju kąpielowym wśród tych wszystkich ładnych dziewczyn.
-Kochanie przecież ty jesteś też ładna, dla mnie idealna!
-Nie kochanie, nie pojedziemy, bo ja się wstydzę! 

AWANTURA
Oczywiście to jak wyglądam i to jak się czuję, niszczy nasz związek i nasze życie towarzyskie. Od zawsze wstydziłam się tego jak wyglądam i wolałam zostać w domu, niż wyjść z przyjaciółmi. Zawsze kończyło się na tym, że albo pokłóciłam się z koleżanką, albo z partnerem, z którym akurat byłam. Teraz nie jest inaczej!!! Czy wy też tak macie? Jak z tym walczyć? Jak mam wyjść z nim na bikini party, skoro będę tam najgrubsza? Mało tego, ze najgrubsza, to jeszcze najbardziej niezgrabna, nieproporcjonalna.
  Nawet całkiem ładny brzuch + grube uda + grube łydki + nogi iksy + cellulit + masywne ramiona + lekko przygarbiona postawa = JA 

Przecież ja nawet tu na vitalie wstydzę się wstawić moje zdjęcia, gdzie tysiące dziewczyn grubszych ode mnie, wstawia swoje fotki. Często wtedy myślę : no i co że jesteś gruba? ale chociaż masz proporcjonalną figurę, schudniesz i będziesz fajna babka. A ja co bym nie robiła, to i tak siebie nie zmienię.

To nie chodzi o to, ze mam niską samoocenę, że mam kompleksy...
Ja już dawno zaakceptowałam siebie, tylko nadal nie mogę zaakceptować ludzkich spojrzeń i negatywnych opinii. Zaakceptowałam siebie i potrafię jakoś z tym żyć w domu, ale nie wtedy gdy muszę wyjść do ludzi. 

Wczoraj chciałam wstawić zdjęcia porównawcze, więc zrobiłam sobie nowe fotki. Masakra!!! Spojrzałam na nie, później na kuchnię, w kuchni na lodówkę i tam już zostałam. Jadłam wszytko co popadnie!!!


Opanowałam się dopiero po przeczytaniu pamiętnika beeveedes, a dokładnie jej wpisu odnośnie cheat day. 

Niedawno Kevin przyszedł do mnie i powiedział mi, że każdego dnia odczuwa, iż nie czuję się sama ze sobą dobrze. Powiedział, że mogę wypłacić wszystkie nasze pieniądze i zainwestować w siebie ile tylko chcę, bo do pełni szczęścia brakuje mu mojego szczęścia. 
Nie mam już siły, wszystko niszczę :( 

 Edycja dla osób, które oceniają mnie tylko po wadze. Waga nie jest moim problemem, bo to da się zmienić. Mojej figury jednak nic nie zmieni, ponieważ taką niestety dostałam po mamie. Poniżej przedstawiam moją super zgrabną sylwetkę, jedyne 64 kg i baaardzo zgrabne nogi, którymi nie muszę się absolutnie przejmować. Łydka 41 cm, dobranoc! 

6 czerwca 2013 , Komentarze (24)

Wpadłam tu znowu tylko na chwilkę, 
żeby zostawić po sobie jakiś ślad. 
Dziś tylko o diecie, a innym razem, 
jak znajdę chwilkę, 
to opowiem jak przebiegła rozmowa z moim facetem. 


Od poniedziałku trzymam się całkiem nieźle, nie przekraczam 1500 kcal. Poza tym ćwiczę każdego dnia, podkreślę, że bardzo chętnie, bo zapisałam się do nowego fitnessstudio.

Po ostatnim burzliwym okresie jaki ja i mój facet przeszliśmy, postanowiliśmy wziąć urlop, żeby się sobą nacieszyć. Wiec każdego dnia wspólne opalanie, zakupy, wypady do portu, nad jeziorko, filmy, fitness i takie tam. We wtorek byliśmy na mega zakupach w celu odświeżenia garderoby Kevina i przypadkowo dostaliśmy ulotkę z reklamą fitnessstudio. Kevin mnie namówił, żebyśmy zapoznali się z ich ofertą, bo to do którego ja chodzę jest takie brzydkie, zaniedbane i mało nowoczesne. Może ma rację, ale ja się już przyzwyczaiłam, mam tam wielu znajomych. Poszliśmy jednak do tego nowego studio no i szok!!! 
Oczywiście natychmiast się zapisałam. 150 różnych zajęć np. dance aerobic, step, nauka tańca, bodystyling, bodyworks, total bodyworks, fatburner, różne sztuki walk, back fit, joga, pilates,  Qi-gong, wszystkie rodzaje zumby, sauna, masaż, solarium, zabiegi odnowy biologicznej, ciepłe i zimne napoje w tym drinki witaminowe, darmowe przedszkole dla dzieci, ogromne śliczne łaźnie, balsamy i płyny w łaźniach, dietetyk ustalający odpowiednią dietę... mogłabym wymieniać i wymieniać. Umowę podpisałam na rok i mogę korzystać ze wszystkiego do woli. A jaka atmosfera! Wszyscy traktują cię jak członka rodziny, normalnie wyjść nie możesz, bo każdy cię zagaduje. Jestem zafascynowana :D Od wtorku spędzam tam po trzy, cztery godziny.  Spróbuję zrobić tam fotki i pokaże wam jaka magia.

Przez ostatnie cztery dni spaliłam więcej kalorii niż zjadłam i wcale nie czuję zmęczenia, wręcz przeciwnie! Mam tyle energii, że mogłabym góry przenosić :)

Życzę wam wszystkim tyle energii, ile ja mam w tej chwili, bo absolutnie zasługujecie na to. Jesteście mega!!! Teraz mam dwa ulubione miejsca, moje fitness i vitalia :) dziękuję!!!