Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Jestem piękna, bo jestem kobietą...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37356
Komentarzy: 1039
Założony: 1 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 4 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
chimera27

kobieta, 40 lat,

164 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 czerwca 2013 , Komentarze (46)

Witajcie chudziutkie, piękniutkie kobietki :D

Wpadłam tu tylko na chwilkę, aby podzielić się z wami moim szczęściem. 
Byłam, jestem i będę w nim zakochana do końca życia. 

Wszystko się poukładało i w zasadzie nie było czasu na wyjaśnienia, bo Kevin wrócił wcześniej i od wejścia rzuciliśmy się sobie w ramiona. Jakby to powiedziała Carrie Bradshaw, w tym nie było logiki, czyste szaleństwo :) 
Cieszyliśmy się sobą i cieszyliśmy... 
Na rozmowę przyjdzie jeszcze czas, teraz najważniejsi jesteśmy my i nasze szczęście.

Kilka słów o diecie... 

Do 16 nie mogłam nic w siebie wcisnąć, chyba ze strachu :( A kiedy Kevin wrócił, nie było czasu na jedzenie i na trening także. Najlepszym treningiem było to, że przytulaliśmy się bez końca i .... takie tam :)
Tak więc oprócz zielonej herbaty, kawy i wafla ryżowego, nie zjadłam nic i chyba dam sobie dziś już spokój. Chcemy położyć się, przytulić i zasnąć. 

Na zakończenie, jak zawsze baaaardzo dziękuję za komplementy i wszystkie komentarze. Nawet nie wiecie jaka radość, kiedy tyle osób trzyma kciuki :D UWIELBIAM WAS :*

Razem przesyłamy buziaki, dobranoc :*

1 czerwca 2013 , Komentarze (25)

Muszę przyznać, że uspokoiłyście mnie trochę. Dobrze wiedzieć, że większość z was postąpiłaby podobnie. 

Ja naprawdę ześwirowałam, bo Kevin jest całym moim światem i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ciągle mam wyrzuty sumienia, bo ja jemu także sprawiłam wiele bólu, a tak naprawdę nie miałam takiego prawa. Nie mogłam z nim porozmawiać, bo obecnie, od wczoraj jest na szkoleniu służbowym i wróci dopiero jutro wieczorem. Wrzuty, jak i tęsknota, nie pozwoliły mi jednak spokojnie spać. 
Napisałam wieczorem wiadomość, że jest mi bardzo przykro, ale zareagowałam tak, bo kocham go tak mocno, że tracąc jego, straciłam też siebie. Zaproponowałam wspólną kolację w niedzielę wieczorem w celu wyjaśnienia sobie wszystkiego. 
On odpisał (wiadomość sama przetłumaczyłam na polski): najbardziej boli to, że w jednym momencie chciałaś przekreślić wszystko co do tej pory stworzyliśmy, nie dając szansy wyjaśnienia. Gdybym odszedł bez próby wyjaśnień, nie zrobiłabyś nic aby nas uratować. Kocham cię, tęsknie i odliczam sekundy do naszego spotkania. 

Poczułam się tak... nawet nie wiem jak to opisać :( łzy płynęły i płynęły, aż zasnęłam. Teraz czekam, muszę być dzielna.
Teraz trochę o diecie. 
Dieta poszła w pizdu :( Przepraszam za słownictwo, postaram się więcej nie używać wulgaryzmów, jednak w tym przypadku inne słowo jakoś mi nie pasuje. 
Niby zdrowo się odżywiam, ale w chwilach zdołowania, sięgam po słodycze i kaloryczne przekąski. 
Jedyne czego nie odpuściłam to treningi :) Dziś po śniadaniu postanowiłam wyrzucić wszystkie moje żale razem z potem. Gdybym miała worek i rękawice, to nakleiłabym tę sukę na worek i tak zlała, że wiórki papierowe by się sypały. Jednak worka nie mam, ale mam Ewe Chodakowską i razem z nią wdeptałam tę s**e w podłogę. Trening turbo bardzo pomógł i po wszystkim poczułam ogromną ulgę. Teraz zarówno fizycznie, jak i psychicznie odpoczywam, a jutro zafunduję sobie domowe spa, żeby na wieczór błyszczeć.

Na zakończenie, jak zwykle chciałam wam bardzo podziękować. Pomimo stresu, strach i tęsknoty, przesyłam ogromny uśmiech. Buziaki i dobranoc :*


 

31 maja 2013 , Komentarze (33)

Błagam pomóżcie, napiszcie to co myślicie, nawet jeśli stwierdzicie, że jestem totalnie beznadziejna i chora na głowę.

Jak wiecie, od jakiegoś czasu przechodzę emocjonalne piekło :( Niektóre z was czytały zapewne mój pamiętnik i część z was wie, że rozstałam się z moim facetem. Żadna z was jednak nie wie jak to się stało. Opowiem wam to w skrócie, bo nie chce przynudzać i opowiem dlatego, że potrzebuję oceny sytuacji. 

Nasze telefony zawsze leżały na wierzchu, nigdy ich nie kontrolowaliśmy, ufaliśmy sobie bezgranicznie. Często brałam jego telefon żeby zrobić fotkę albo pograć. Pewnego dnia robiąc zdjęcia naszemu zwierzaczkowi, postanowiłam przejrzeć telefon. Nie wiem co mnie podkusiło, nigdy tego nie robiłam. Weszłam w messenger facebookowy i nawet nie wiem jak to zrobiłam, weszłam w wiadomości zarchiwizowane. Okazało się, że od prawie pół roku mój facet pisze z dziewczyną, z którą kiedyś się przyjaźnił. Zawsze byłam trochę o nią zazdrosna i nie ukrywałam, że jej nie lubiłam, chociaż nawet dobrze jej nie znałam. Moja pierwsza myśl i w zasadzie ostatnia, bo tak myślę do dziś, że on mnie z nią zdradzał. Nie mam na to żadnych innych dowodów, jak tylko te wiadomości, które przeczytałam wyrywkowo. Ale pomyślałam, że facet który pisze z dziewczyną pół roku i ukrywa to, musi robić to w jakimś celu. Do teraz nie wiedziałam co dokładnie było w tych wiadomościach, bo jak przeglądałam messenger, to świat wirował, z oczu płynęły łzy i robiło mi się niedobrze. Mój facet do dziś przekonywał mnie, że to ona do niego pisała a on odpisywał z grzeczności. Nigdy się z nią nie spotkał i zawsze zaznaczał, że jestem najlepszą "rzeczą" jaka mu się w życiu zdarzyła. Nie wierzyłam w to, faceci potrafią przecież kolorować. On każdego dnia chciał żebym dokładnie przeczytała te wiadomości, ale ja rzucałam telefonem, nie chciałam tego widzieć, za bardzo bolało. Dziś po powrocie od znajomych, zobaczyłam iż wszędzie porozwieszane są kartki A4 z wydrukowaną treścią tych wiadomości, a na stole notatka, że oryginał do wglądu w jego telefonie. Zaczęłam to czytać i faktycznie przez te pół roku on nigdy do niej pierwszy nie napisał, zawsze to ona go zaczepiała. Nigdy nie reagował na propozycje romansu i zawsze podkreślał, że jest w szczęśliwym związku. Zwariowałam, nie wiem co o tym myśleć, byłam pewna, że oni się spotykają. To co przeczytałam wtedy w napadzie złości, to tylko wyrwane z kontekstu bzdety. 
Nie wiem co mam teraz robić, bo nadal nie rozumiem po co to ukrywał. Czy ja zrobiłam z siebie idiotkę? Co powinnam teraz zrobić? Czy powinnam ratować ten związek? Świat zawalił mi się po raz drugi :(



Dziękuję za wszystkie miłe słowa, którymi po prostu obsypałyście mnie :) Wiecie jak sprawić, aby człowiek uśmiechał się choćby do ściany.

29 maja 2013 , Komentarze (31)

Czy to, że właśnie przechodzę piekło emocjonalne, 
jestem na diecie i ciągle pada deszcz, to jeszcze za mało? 
Czy życie musi dawać mi jeszcze bardziej w kość? 
Naprawdę mam dosyć, więc jeśli zjem dziś lody waniliowe i kilka misiowych żelków, 
to nic się nie stanie?
Jadąc dziś rano do pracy, spotkałam tę wywłokę, która zniszczyła mój (myślałam że idealny) związek. Ok, może nie tylko ona jest winna, ale i tak jej nienawidzę bardziej. Ta suka dobrze wiedziała, że jesteśmy w poważnym związku, mieszkamy razem i planujemy stworzyć rodzinę. Skoro wiedziała to wszystko, po co weszła w moje życie bez pytania? 
Ona mnie nie widział, na całe szczęście, bo nie wyglądałam dobrze. Mam za sobą wiele nieprzespanych nocy, więc energią nie tryskam. Ja natomiast, obejrzałam ją sobie doskonale i muszę stwierdzić, ze nie wiem na co on poleciał. Jest młodsza wiekiem, ale z wyglądu wydaje się starsza. Jest szczupła i zgrabna, ale z twarzy nie ma szału. Bardzo mocno się maluje, bardzo wyzywająco i do tego zero gustu. Inteligentna też podobno nie jest, za to bardzo rozrywkowa. Przez chwilę zrobiło mi się dobrze, bo naprawdę wyglądem dupy nie urywa. Jednak teraz czuję tylko pustkę :(  Staram się trzymać w całości, nie rozpaczać  i nie płakać, bo nie chcę być tą pokrzywdzoną. Udaję silną i pewną siebie, nie pozwolę aby on oglądał moje łzy. Teraz to tylko ja mogę patrzeć na jego łzy, niech błaga i prosi na kolanach! A jak mi się znudzi to jego skamlanie i piszczenie, to wywalę go za drzwi! 

TEGO KWIATU, TO PÓŁ ŚWIATU!

Dziękuję za wszystkie budujące moją pewność siebie komentarze, jesteście wspaniałe, uwielbiam tu być :*  Szczególne podziękowania dla Valdi4320, wywołałeś na mojej buzi uśmiech, a ja już prawie zapomniałam jak to jest być uśmiechniętą :)



27 maja 2013 , Komentarze (23)

Witajcie !!!

Ostatnio w moim życiu wiele zmian, postanowiłam wszystko zacząć od początku. Skoro mój facet wolał inną, to widocznie nie zasługiwał na mnie. Oczywiście tłumaczy się i przeprasza każdego dnia, twierdzi że kocha i nie chce mnie stracić. Tylko że teraz na tłumaczenia za późno. Twierdzi, że jeszcze mi udowodni, że nigdy niczego złego nie zrobił. Teraz to nie ma znaczenia, bo ja postanowiłam pokazać mu ile byłam warta. Niech teraz on cierpi! 

Ja tymczasem wariuję, trzymam dietę, ćwiczę i upiększam się :) A co tam!!!

Dziś zmieniłam kolor włosów, trochę przyciemniłam górę i rozjaśniłam dół - wild ombre. Co wy na to? Może trochę przesadziłam z tymi jasnymi końcówkami ?

A poza tym waga poszła w dół i kilka centymetrów ubyło :D Mam dziś taki humor, że mogłabym chyba wszystko :D  


19 maja 2013 , Komentarze (7)

Zawsze dbałam o siebie, starałam się każdego dnia wyglądać przynajmniej "dobrze" 
Pewnego dnia postanowiłam, że chcę wyglądać "bardzo dobrze". Ćwiczyłam, dbałam o siebie jeszcze bardziej i zdrowo jadłam... od ludzi słyszałam same pochwały, ale tylko te wypowiedziane z jego ust miały sens.
Wszystko to robiłam przecież dla niego!!! Przecież stworzyliśmy razem dom, stworzyliśmy rodzinę.

Kłamał i zdradzał, a ja się tak bardzo starałam, chciałam być dla niego wyjątkowa. Mógł mi powiedzieć, mogłam spróbować wyglądać tak jak ona, bo kochałam go jak nikogo... 

Boże, jak mam zapomnieć... chciałabym przestać myśleć.
Z dnia na dzień nasze życie może stracić sens, pokazując jak bardzo ulotne i fałszywe jest szczęście.

a miało być tak pięknie
miało nie wiać w oczy nam
i ociekać szczęściem
miało być "sto lat! sto lat!"

3 marca 2013 , Komentarze (6)

  Pomyślałam właśnie, że to idealna pora na herbatkę i postanowiłam przy tej okazji napisać co ja cenię w niej najbardziej.

Ostatnio czytam wiele pamiętników i zauważyłam, że praktycznie każda z was pije jakieś herbatki. Najczęściej zieloną, czerwoną, białą albo mieszanki ziołowe.  Przekonujecie w swych pamiętnikach o dobroczynnym działaniu tego cudownego napoju. Macie rację! Te herbatki nie tylko pomagają utrzymać nam prawidłową wagę, nawet często odchudzają. Te herbatki przede wszystkim sprawiają, że z dnia na dzień jesteśmy ładniejsze i zdrowsze. W tym miejscu chciałabym wspomnieć o pamiętniku NigdyNieKochalam. Osoba która go pisze, przekonuje do picia herbatki i jeśli chcecie zobaczyć efekty, to obejrzyjcie jej fotki. lepszej motywacji nie potrzeba!

Ja zawsze wybieram herbaty tzw. sypane, te najmniej przetworzone. Zieloną, czerwoną i białą kupuję na wagę, a później doprawiam wg własnego gustu. Przedstawię wam moje ulubione kombinacje:

1. Herbatę zieloną mieszam z suszonym rumiankiem, po zaparzeniu dodaję plaster cytryny i plaster pomarańcza. 

2. Herbatę zieloną mieszam z suszoną lub świeżą miętą, przy parzeniu dorzucam trawę cytrynową i miód. 

3. Herbatę czerwoną pu-erh piję z domieszką herbaty rooibos karmel. Zaparzoną przyprawiam świeżo otartą wanilią i cynamonem. 

4. Herbatę czerwoną pu-erh lubię także pić z plasterkiem mango lub ananasa.

5. Biała świetnie smakuje ze składnikami z punktu pierwszego jak również z trawą cytrynową i miodem. Jednak moja ulubiona kombinacja, to biała herbatka z melisą i plastrem jabłka.

Herbatkę zawsze słodzę słodzikiem, czasami odrobiną miodu. 

Na zakończenie chciałabym wam przekazać coś bardzo ważnego!!! Skoro pijecie dużo herbaty, uważajcie na wodę. Woda, zwłaszcza ta miejska, zawiera ogromne ilości kamienia. Zainwestujcie dziewczynki w czajnik bezprzewodowy z filtrem albo dzbanek filtrujący wodę. Ja polecam czajnik z filtrem, bo to naprawdę duża wygoda.

Jestem użytkowniczką takiego czajnika z filtrem Brita i naprawdę polecam gorąco!

                                         


2 marca 2013 , Komentarze (2)

HEY!

Poranne ważenie przyniosło efekty, na wadze 1,7 kg mniej. Wydaje mi się, że to troszkę za dużo, ponieważ to zaledwie 4 dni. Widocznie mój organizm przechodzi jakiś szok- więcej ruchu, mniej kalorii. A tak w ogóle, to nic nadzwyczajnego się nie zmieniło. Humor nadal nie dopisuje, dieta mnie nie męczy, nawet jej nie zauważam, natomiast do moich zajęć fizycznych dołączyłam jeszcze skalpel. Na koniec kilka słów odnośnie wczorajszego dnia: zrobiłam A6W mimo okropnych bóli miesiączkowych i muszę przyznać, że nawet poczułam się lepiej. Gorzej było w nocy, ponieważ musiałam często wstawać na zmianę tamponu, ale przynajmniej treningu nie zaniedbałam. Jutro wrzucę jakieś fotki całej mojej brzydkiej figury, żeby mieć jakieś porównanie gdyby udało mi się osiągnąć cel.

                   



1 marca 2013 , Skomentuj

Nie mam siły!

Miesiączka daje mi w kość, nawet tabletki z kodeiną przestały działać.
Mam wrażenie, że boli mnie każda część ciała.
W zasadzie, to mam wrażenie, że cały świat zbuntował się przeciwko mnie.
Kiedyś w takich chwilach pomagała biała czekolada, a teraz próbuję o tym nie myśleć.
Zrobiłam sobie kakao z mlekiem odtłuszczonym i słodzikiem. Nie pomogło :(
Mój humor (mimo ładnej pogody), w zasadzie nie uległ drastycznej zmianie.
Nie miałam siły dziś na bieganie, wiec postanowiłam się przespacerować. Szkoda, że nie miałam przy sobie aparatu, bo wiosna zbliża się dużymi krokami.
Spacer jednak pomógł dopiero wtedy, gdy Kevin dołączył do mnie. Mogłam się wyżalić i usłyszeć zapewnienia, że dla niego i tak jestem najważniejsza, najpiękniejsza.
Zdaję sobie jednak sprawę, że te zapewnienia były lekarstwem o silnym ale krótkotrwałym działaniu. Teraz siedzę z laptopem na kolanach i znowu szukam w myślach odpowiedzi na milion pytań.

Kurczę, zapomniałam o A6W, muszę zrobić dziś trening, ale czy dam radę, czy powinnam?Z bólu chce mi się wymiotować, ale wyrzuty sumienia nie pozwolą zasnąć jeśli zmarnuje tyle dni ćwiczeń.


Nie potrzebuję zainteresowania ani pomocy... potrzebuję zapewnienia, że jeśli będę się starć, to uzyskam upragniony efekt. 


                          

28 lutego 2013 , Komentarze (1)

Pomyśleliście, że dieta poszła w diabły? 

Nie, nadal się trzymam i nawet całkiem dobrze. Chociaż, to moje całkiem dobrze, odnosi się tylko do diety. O tym co się dzieje w mojej głowie, to chyba nawet nie powinnam pisać, bo trudno ubrać to w słowa. Czy takie huśtawki nastroju są normalne? Wczoraj piękny słoneczny dzień, aż chciało mi się góry przenosić, aż do utraty sił. Dziś niestety pogoda deszczowa, to i mój nastrój taki jakiś deszczowy.
Nie wiem jak to wytłumaczyć. Zazwyczaj kiedy byłam na diecie, to czułam się tak fajnie, lekko, szczupło... A teraz mimo diety i treningu, czuję się taka ciężka. Czuję, że przytyłam.

To powoduje, że w mojej głowie ciągle znaki zapytania. Dlaczego ja? Dlaczego nie mogę być tak po prostu, naturalnie ładna i zgrabna? A teraz zbliża się wieczór i znowu będę musiała położyć się z tym brzydkim ciałem, z tymi czarnymi myślami obok pięknego faceta, do pięknego łóżka, w pięknym pokoju... Co się ze mną dzieję, dlaczego nie potrafię zaakceptować swojego wyglądu? Nienawidzę swojego odbicia w lustrze, żal patrzeć!!!