Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem młodą mężatką. Skończyłam studia, pracuję i leniuchuję. Od kiedy pamiętam od zawsze ważę za dużo, choć pamiętam czasy kiedy ważyłam 20 kilo mniej. Moje tycie zaczęło się kiedy poznałam mojego męża. Obecnie nie mamy dzieci, jednak bardzo chcemy je mieć. Boję się zajść w ciąże ważąc 80 kilo. Chciałabym mieć niższą wagę zachodząc w ciążę, no i nauczyć się zdrowo odżywiać żeby moje przyszłe maleństwo urodziło się zdrowe.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11134
Komentarzy: 48
Założony: 23 września 2012
Ostatni wpis: 20 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asiul123

kobieta, 38 lat, Corby

178 cm, 98.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 sierpnia 2018 , Skomentuj

dziś wyjątkowo kładę się spać z małą iskierka nadziei, ale o tym potem

17 sierpnia 2018 , Komentarze (1)

Postanowiłam sobie ze poza dieta będę tez co dziennie pisać coś, żeby ogólnie tez pozostać w tematyce odchudzania. Krew mnie zalewa tylko z tym laptopem....jakiś czas temu młodszy synek wylał na niego kawę z mlekiem i niektóre klawisze nie działają i cały tekst później muszę poprawiać myszka, a w niektórych przypadkach nawet kopiować literę z alfabetu i wklejać ja w tekst :PP 

Kostka nadal byle jak (szloch) Biegać pójdę chyba jednak dopiero w poniedziałek. Maz mi wytłumaczył ze lepiej ja doleczyć niż zaraz wpakować się w nowa kontuzje. Chyba ma racje....

jestem bardzo dumna z siebie bo już od 4 dni nie tknęłam żadnych chrupek ani chipsów. To moje przekleństwo....To tak silny nałóg ze jak się od nich odzwyczaję to już chyba po prostu żadnego nigdy więcej nie zjem. To trudna decyzja ale chyba jedyna właściwa.

Wczoraj na obiad zrobiłam leczo i ryz. Bylo pyyyyysznie, tylko trochę za duzo kiełbasy....ale chyba lepiej trochę za duzo kiełbasy niż słodycze, chipsy i piwo.....Powoli zbliżają się moje urodziny będzie tort ale nic poza tym. Wyjątkowo w tym roku czuje jakiś wstręt do urodzin. Prezent od męża dostałam już w tamtym tygodniu wiec chyba po prostu wyłączę tel i będę udawać ze to dzień jak co dzień.

a to moje ulubione 2 śniadanie, pełnoziarnisty tost, serek naturalny paprykowy i jajko sadzone (slina)

16 sierpnia 2018 , Skomentuj

Z nogą na szczęście już lepiej, nigdy nie miałam tak mocno skręconej kostki...trzeci dzień i jest już całkiem spoko. Biegać dziś znowu nie będę ale poszłam na długi spacer z dzieciakami. Nie wiem czy dobrze bo znowu zaczęła mnie pobolewać po spacerze. W zasadzie najbardziej mnie wkurza ze moje kolana trzeszcza podczas chodzenia a teraz jeszcze mi kostka klika. Normalnie człowiek orkiestra

bije się z myślami ciągle i bez przerwy. Jestem typem człowieka który za duzo myśli. Na szczęście częściowo zdaje sobie z tego sprawę i ostatnio staram się ograniczać. Przyjęłam taktykę ze jak zacznę za duzo myśleć o czymś to zmienię temat. Problem w tym ze wszystko ostatnio nie jest takie jak powinno i w zasadzie o niczym nie powinnam myśleć. 

Dieta ok, jak na razie bez grzeszków. Przy moim organizmie jednak nie ma to sensu bez wysiłku fizycznego a z ta kostka nigdzie nie pobiegam. No cóż oby nam się

15 sierpnia 2018 , Skomentuj

Dieta od poniedziałku, pierwsze bieganie i we wtorek już skręcona kostka :x. Głupia dziura w chodniku i trach, mimo najlepszych chęci najbliższe dwa dni co najmniej wykluczona z biegania. Najlepszy i tak był lekarz który spojrzawszy mi głęboko w oczy stwierdził ze kostka jest cala i najlepiej będzie jak wezmę paracetamol (tak mieszkam w Anglii :p) Wczoraj na szczęście jeszcze zdążyłam pojeździć na rowerze ale dziś to chyba nic nie zrobię, może jedynie brzuszki....?

Mobilizuję się jak mogę. W tym momencie dieta dla mnie to nie opcja a konieczność więc po prostu staram się w 100% zaakceptować zmianę menu i aktywności:?

trochę fotek mojego menu

I coś do śmiechu (smiech)

(smiech)(smiech)(smiech)

Milego dnia  (pa)(pa)

16 stycznia 2017 , Komentarze (13)

Ostatnie 3 dni jestem poza wszelaką kontrola kaloryczna...Co się stało? Młodszy złapał wirusa jakiegoś i biegunkę miał przez 1 dobę. Taka że mnie rozgarnięta mama że dalej całowałam go jak wariatka i jeszcze tego samego dnia przeszło na mnie...On chorował 1 dzień ja 3....Koszmar. W końcu przestałam jeść w ogóle bo już nie miałam siły biegać do WC. Dziś w końcu czuje się lepiej. Mój mąż tylko wzruszył ramionami i stwierdził że nie ma nic lepszego na diecie od ostrej biegunki....Brak słów....

Od kiedy przeszłam na dietę zaczęłam popijać zieloną herbatę. Nigdy jej nie lubiłam, nie smakowała mi. Nie jestem osobą która lubi pić herbatę. No ale przecież zdrowa i na diecie niby pomaga itd. więc kupiłam tetleya w torebkach czysta zieloną herbatę. Nie samowita rzecz się stala....Ogromnie mi zasmakowala! Do tego stopnia że przestałam pić kawę, bo wolę wypić herbatkę zieloną. Cieszę się bo od dłuższego czasu piłam za dużo kawy (4-5) a teraz max 1. Pyszna jest zielona, teraz też jedna pije, pycha! 

14 stycznia 2017 , Komentarze (6)

Nie pisałam ostatnio bo złapałam doła i nie chciałam zarażać złym nastrojem ;-) doła złapałam ze względu na moją pracę, jakoś ostatnio nie jestem zadowolona z jej efektów....No ale mniejsza z tym.

Ciągle jestem na diecie, powolutku waga schodzi w dół. Muszę się bardziej pilnować żeby jeść mniej więcej o tych samych porach, żeby jeść więcej i pić więcej. Poza tym wszystko ok. Od paru dni mam dwoch strażników diety :-D mój starszy syn to znany już w całej rodzinie niejadek. Ostatnio dojrzał na tyle że bardzo duże znaczenie ma dla niego wygląd jedzenia. I w ten sposób najpierw spodobały mu się warzywa z kurczakiem z woka. Dla dzieci przygotowałam przepyszny gulasz z karkówki z ziemniaczkami, ale jak tylko spojrzał stwierdził że woli moje ;-) a jak nie jadek prosi o jedzenie to nie ma co czekać szybciutko oddałam mu swój obiad i sama zjadłam jakiś nędzny zamiennik. Wczoraj spodobała mu się moja kanapka z białym serem i wędzonym łososiem więc na kolacje zamiast dwóch zjadłam jedna :-D

Dzisiaj do strażników diety dołączył młodszy synek 12 miesięczny. Dzieci na śniadanie dostały tosty, ja zrobiłam sobie jajecznicę z 2 jajek i 1/4 parówki. Jaculeczek mój malutki miał takiego gloda rano że zjadł swojego tosta, potem pół mojej jajecznicy a na koniec zakosil tosta mojemu starszemu synkowi niejadkowi kiedy ten akurat nie patrzył :-D 

Hehehe, miłego wieczorku

7 stycznia 2017 , Komentarze (10)

Minął tydzień od kiedy jestem na diecie, jutro się zmierzę i zważę. Czuje się dużo lepiej już po tygodniu lżejszego jedzenia. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka byłam wcześniej ociężała. Staram się kalorycznie utrzymywać w okolicach 1500. Dzisiaj dosyć sporo pracowałam przez co trochę rozjechał mi się jadłospis i do wieczora miałam zjedzone jedynie 800 kcal. Zrobiłam sobie za to obfita kolację (3 jajka gotowane na twardo i bułka ciemna z ziarnami z masłem i salami). Mimo to został mi i tak spory zapasik do 1500 i zjadłam na koniec Grześka, oczywiście teraz mam wyżuty sumienia i czuje się z tym fatalnie. Mimo wszystko jednak nie przekroczylam zakładanych 1500 kcal. 

No więc jak to jest? Jeśli jest się na diecie ograniczającej kalorie można raz na jakiś czas zjeść jakieś słodycze? Widziałam dużo haseł mówiących że jak się odstawi słodycze i cukier to już po miesiącu człowiek czuje się zdecydowanie lepiej. Czyli jednak nie powinno się ich jeść wcale? Czytam wasze pamiętniki i widzę że zdania są podzielone. 

4 stycznia 2017 , Komentarze (10)

wczoraj nie byłam w najlepszym nastroju, pierwsze trudniejsze dni się zaczynają...Po swiateczno sylwestrowym obrzarstwie mój organizm zauważył chyba że coś ostatnio mało paliwa dostaje ;-) coraz łatwiej jest być na diecie pod względem liczenia kalorii i wartości mineralnych. Osobiście korzystam obecnie z aplikacji fitatu i jestem bardzo zadowolona. Praktycznie liczy wszystko za mnie :-D dziś 4 dzień diety, utrzymuje dzienną dawkę kalorii w przedziale 1400-1500 i jakoś leci.

Mam dziś wyjątkowo dobry humor bo zrobiłam sobie pyszny obiadek. Zrobiłam sobie w woku udko kurczaka z fasolka szparagowa, pieczarkami, sosem sojowym i makaronem z mąki konnyaku. Pyszności!!! Makaron ten nie ma praktycznie żadnych walorów smakowych ale za to w 100g jest całe 9 kcal !!! :-D w ten o to magiczny sposób zjadłam przepyszny i co najważniejsze nisko kaloryczny posiłek.

Tym miłym akcentem życzę wszystkim miłego wieczoru :-D

2 stycznia 2017 , Komentarze (1)

dzisiejszy dzień wieje nudą...Jadłam ładnie dietetycznie, ale jeszcze nie zaczęłam ćwiczyć. Zastanawiam się czy może poczekać do następnego tygodnia kiedy już będę czuła się pewniej na diecie. 

Od zawsze podczas jajeczkowania czułam kłucie w prawym jajniku, lewego nigdy nie czułam. Od czasu jak urodziłam dzieci ból nasilił się do takiego stopnia że czuje jakby ktoś mi tam wbijał rozrzażony sztylet. Ból jest taki że aż mnie zgina w pół i promieniuje do kregosłupa. Miałam robione co jakiś czas USG i nikt tam nigdy nie widział nic dziwnego, wy też tak macie?

No ale w zasadzie chciałam się z wami podzielić swoją pasją. Dzisiejszy dzień jak wspomniałam był bardzo nudny, połowę czasu spędziłam w pracy. Od wielu lat marzyłam o tym aby spróbować swoich sił jako groomer i w lipcu ubiegłego już roku poszłam na szkolenie. Od kiedy miałam psa którego trzeba było strzyc, zawsze myślałam sobie że to super zawód. No i od sierpnia zaczęłam prowadzić swoją działalność gospodarczą i zostałam psim fryzjerem :-D uwielbiam swoją pracę! Nawet kiedy rano sobie myślę że wcale mi się nie chce, to jak tylko zaczynam pracę, momentalnie się uśmiecham i mam super zajawkę na to co robie. Przez wiele lat nie wiedziałam co chce w życiu robić i chyba w końcu odkryłam. Wiem że jeszcze bardzo krótko to robię i jeszcze dużo nauki przede mną ale uwielbiam to :-)

https://app.vitalia.pl/photos/h2AyzK3cLd7BqwMp6

1 stycznia 2017 , Komentarze (7)

no i po raz kolejny zaczynam od magicznych 86 kilo. Droga już dobrze znana i przetarta, przynajmniej na odcinku do 76. Aż musiałam się zatrzymać i zastanowić czy rzeczywiście tyle właśnie ważyłam odchudzające się ostatnim razem....Ach zabaczyc znowu siódemkę na liczniku to by było piękne. 

No ale do rzeczy, to wszystko jego wina! Ostatnim razem mając już za sobą -10 kg zaszłam w drugą ciążę. Początkowo był to dla mnie duży szok, ponieważ nie planowaliśmy drugiego dziecka, nie mogłam się też pogodzić z tym że zamiast dalszych spadków będe znowu przybierać, ale nie ma tego złego...;-) tak oto mam już 2 synkow i nie wyobrażam sobie że mogłoby być inaczej. 

To też jego wina że dziś to pisze. Jako że za 6 miesięcy będzie obchodził okrągłe urodziny postanowił zmienić siebie, swoją wagę i swoje nawyki. Przygotowywał się do tego od co najmniej 2 miesięcy. Wyznaczył ten dzień jako początek i zaczął zmieniać swoje życie. Jako że po drugiej ciąży znowu zostały mi na pamiątkę nadliczbowe kg, stwierdziłam a co mi tam...Też mogę się zmienić.

Chcę być przede wszystkim zdrowsza, czuć się fizycznie lepiej. Nie mam potrzeby nikomu imponować ciałem. Czuje się emocjonalnie dobrze. Chcę być na diecie i ćwiczyć, ale raczej dla zdrowia. Może jedynym dodatkowym plusem będzie to że choć trochę polubie swoje odbicie w lustrze, albo nie będę się tak denerwować kiedy ktoś mi zrobi zdjęcie z zaskoczenia :-P

Dziś tylko dieta, bardzo ładnie poszło. Jutro pobiegam albo coś pocwicze. Jeszcze nie mam zaplanowanego programu ćwiczeń, muszę najpierw odkopać nasza bieznie :-D On będzie co dziennie relacjonował swoje postępy na swoim videoblogu, twierdzi że będzie go to motywować. Ja przy okazji jego wariacji z kamerą poprosiłam żeby zrobił mi 2 zdjęcia początkowe. Będę sobie robić co tydzień porownania :-) dziś w pozowaniu pomagał mi starszy synek

Heh, niesamowita ilość faldków