chora....
Caly dzien w lozku.... kurcze plecy mnie bola i ten bol promieniuje na tyl glowy...uhhhh....
Mezus dobry zrobil jajecznice i kawe... bede musiala wstac bo w domu jak po wybuchu bomby.... ale dam sobie jeszcze godzinke....
Waga bez zmian... dzieki marii za dajacy kopa komentarz, wiem ze samo sie nic nie robi... baterie juz dawno wymienione:))) ale waga nieublagalnie pokazuje ciagle to samo... dobrze ze nie wiecej:)))
jestem len i tyle....
Nie pisze i nie pisze bo to jakas porazka jest ze mna. Ja zamiast sie odchudzac to zre jak nie wiem... waga dalej nie dziala.... tez tak macie??? Juz 2tyg aja ciagle zapominam kupic baterie.... moze i dobrze bo musialabym zmienic pasek pewnie na wage startowa.... upppssss.... hmmm.... moze to tak ze jak sobie wmawiam ze sie odchudzam to moj mozg wysyla informacje ze trzeba magazynowac:))) juz nie mam innego wytlumaczenia....
W telefonie moj synus cos mi poprzestawial i nie mam polskich znakow....WRRRRR
nic się nie zmienia, a waga nie słucha...
Dzień za dniem mijają a ja dalej jestem że tak powiem w dupie... Dieta bardzo rozregulowana, znaczy się jem wtedy kiedy mam czas i to co jest pod ręką... Wydaje mi się że jem mniej ale to uczucie może być złudne.... W ostatnią sobotę chciałam się zważyć ale moja waga nie działała, pewnie baterie są słabe i nie mogłam zsynchronizować wagi z wyświetlaczem, więc uznałam że nie powinnam się ważyć bo pewnie mnie to zdołuje i "mądra " waga chce mnie przed tym uchronić;-) hehehe zważę się eięc w tą dobotę i się okaże co i jak. Lenistwo pozatym zajżało w moje oczy i nie chce mi się ćwiczyć, jeuż dawno nie byłam na basenie i czas najwyższy to zmienić! Może ta pogoda mnie tak męczy, zero słońca, wiatry, deszcze i wogóle, no i nie mam już polskiej tv więc wszystko po angielsku na pełnym skupieniu oglądam, ale to akurat jest dla mnie bardzo dobre :-) mam nadzieję że do soboty jeszcze trochę zrzucę :-)
było ważenie...
Jest ok, jest spadek, nic imponującego, ale jest:-)
Dziś waga pokazała 58,1 :-) mały spadek ale nie byłam całkiem fair w stosunku do diety i był dzień że się obżarłam na noc, a poza tym codziennie coś słodkiego, buuuuu... Gdyby nie to pewnie byłoby więcej....
Nie byłam ani razu na basenie w tym tygodniu, niestety praca na 2 zmianę była... W przyszłym tygodniu postaram się poprawić:-)
jest mały spadek, małymi krokami do celu:-)
Zważyłam się i jest!! 58.8:-) super!!! tylko troszkę ponad kilogramam ale dla mnie to coś!!! Postaram się o taki sam wynik w przyszłym tygodniu.... To by było coś!!!! Więc wszystkie słodkości i tłuste żarcie precz!!!
koLejny dzień...
Wczoraj wszystko poszło sprawnie, tylko ma siłownię nie zdążyłam ale basen zaliczony. Co do mojej zupy to cholerstwo się na szczęście skończyło i już do tego nie wracam przez dłuższy czas. Takie to niestety ochydztwo...
Dzisiaj źle się czułam pewnie przez to że nie piłam kawy rano i niestety pożarłam kilka czekoladek... Słaba jednak ze mnie istota., żyję jednak tym że jutro będzie lepiej:-)
dzień 4 mam nadzieję znów aktywny:-)
Wczorajsxy dzień spędziłam w pracy.. Nudziarstwo... Pracuję w sklepie i miałam drugą zmianę. Wszystko było ok, tam zawsxe jest coś do zrobienia więc sie nie nudziłam, całe 8 godxin na nogach... Przyjechał też jakiś wyżej postawiony i sprawdzał papiery w biurze. Ja jako zwykły robol niczym się nie muszę martwić ale wkurzające jest jak ktoś przez kilka godzin cię obserwuje i patrzy na ręce.... Wrrrrrr!!!!! No ale coż taka jego praca:-)
Wczoraj pochłaniałam moją zupkę kapuścianą i dzisiaj zamierzam to samo. Tylko wczoraj jak wróciłam z pracy to zjadłam jeszcze bułkę z szynkąi miseczkę mizerii, po 11ej!!!!!
Dzisiaj planuję wyskok na siłownię a później na basen, są w jednym budynku i płacę 5 e za wejście więc czemu nie skorzystać, a później okaże się co z moich planów wynikło....
dzień nr2 zaczynam dietę kapuścianą...
Dzisiaj dzień przeleciał całkiem przyjemnie, rano joga, później mnóstwo spraw do załatwienia i okazało się że trzeba już dziecko ze szkoły odbierać. Potem takie całkiem zwykłe sprawy typu sprzątanie, gotowanie i inne blablabla.... Ugotowałam w międzyczasie zupkę kapuścianą bo podobno jak będę jej dużo jadła to więcej schudnę... Pożyjemy, zobaczymy...
Rano była joga którą uwielbiam:-) później wieczorem aqua aerobic... Tu itu dostałam niezły wycisk, ale muszę się trochę ruszać botylko jak wyszłam z basenu to wpieprzyłam batonika....wrrrrr!!! A potem dużą bułkę z kiełbasą na kolację.... Upssss... Jutro mam nadzieję dużo zupki kapuścianej, bo ja to ciągle głodna jestem!!?
Muszę sobie wmówić że jest pyszna i już! Bo ona jest zupełnie bez soli...
mój nie tak pierwszy dzień:-)
Kurcze w końcu zdecydowałam się założyć pamiętnik i konto na vitalii:-)vitalii czytam często pamiętniki tutaj i stwierdziłam że założę własny. Mam nadzieję pisać często i rozliczać sama siebie z tego co robię. O odchudzaniu myślę od dawna ale moją wadą jest niesystematyczność i miłość do słodyczy... Usprawiedliwiam się tym że ćwiczę jogę raz w tygodniu i czasem chodzę na basen.... Mam świadomość że to nie wystarcza bo waga nie spada ale jestem z siebie dumna że coś zaczęłam z sobą robić. Obiecuję poprawę;-) zapraszam wszystkich chętnych do znajomych i mam nadzieję wspierać się nawzajem i zagrzewać do walki ze zbędnymi kilogramami i tłuszczykiem! Powodzenia dla was i samej siebie:-)