Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

I don't love who I am, so I'm working on a fix...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6249
Komentarzy: 62
Założony: 12 października 2012
Ostatni wpis: 5 listopada 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
froiuzd

kobieta, 27 lat, Białystok

161 cm, 62.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: idąc do liceum, będę ważyła najwyżej 50kg i to UTRZYMAM

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2013 , Skomentuj

Hej :)
 Ooo, to już dwa tygodnie od rozpoczęcia mojej diety! Wiele nie schudłam, ale to dopiero początek :D Prawdę mówiąc, to dopiero teraz czuję, że zaczynam się odchudzać. No, mniejsza to. Dziś rano ćwiczenia na ABSy+48min. biegania, potem tak ze trzy godziny rolek, a dieta nie najgorzej :)
śniadanie: biały twaróg z miodem, 1/2 awokado, kawałek wczorajszej tarty z warzywami, 2 kawałki Milki z orzechami
2. śniadanie: jabłko, duży kawałek sękacza
lunch: pomidorówa z proszku, kawałek sękacza
podwieczorek: gratka, kawałek Milki z orzechami, kawałek mlecznej czekolady Wedel

 Z jedzenia to tyle. No, gdyby nie było tych sękaczy i czekolady, to byłoby lepiej, ale nie narzekam. Mam nadzieję, że choć część spaliłam na rolkach. 
 Jeśli chodzi o efekty, to z nóg niby trochę mi zeszło, tzn. tak twierdzi moja mama. Brzuch raczej zawsze miałam dość płaski, ale teraz wydaje mi się trochę większy. 
 Buziakiii :*

5 maja 2013 , Komentarze (1)

Hej!
 Wczoraj nie pisałam, bo w sumie nie miałam nastroju. To znaczy ogólnie dieta i jogging był, ale jak wróciłam do domu po spotkaniu z Ulą to zjadałam trochę Lay'sów z pieca, czekolada, jakieś kanapki itp. więc trochę zwaliłam :( ale już trudno.Wieczorem napiszę, jak dziś było :) Od chyba piątku się nie ważyłam i ostatnio było 57,9kg.

3 maja 2013 , Komentarze (1)

Hej :)
 Zacznę od tego, że wczoraj się ważyłam i było 57,9kg a dziś znów 58,6kg. Trochę mnie to dezorientuje, postaram się nie ważyć codziennie, no ale...
 Dziś może zjadałam trochę za dużo, ale starałam się zdrowo. Poza tym byłam z koleżankami w KFC, nic nie jadłam, ale czułam te zapachy  i dlatego trochę się podłamałam. Ale kontynuuję. 
śniadanie: płatki+jogurt
2. śniadanie: zupa z proszku, 5 ciastek owsianych, ze dwie krówki
lunch: jogurt gratka
obiad: omlet z jogurtem, dużo płatków fitness, 3 kawałki tarty z warzywami, a właściwie samych warzyw, bo ciasto było niedobre. Aa, do tego doszło trochę surowego ciasta do ciasteczek owsianych, ze dwa ciastka owsiane, kawałek mlecznej czekolady z brzoskwiniami... 2 zielone herbaty. 
 Rano tylko się rozciągałam i ćwiczenia na ABSy, wieczorem biegałam 50min i też ćwiczyłam ABSy. Nie mogłam biegać rano, bo padało. Może jutro będzie lepiej. Spróbuję zjeść mniej. Zobaczymy jak to wyjdzie :)
 całuję i trzymam za Was wszystkie kciuki!

2 maja 2013 , Komentarze (4)

Hej :)
 Dziś nie było tak tragicznie. Rano pobiegałam. Dieta... może i mogło być lepiej, ale wierzę, że jutro będzie. Starałam się jeść jak najmniej, ale do posiłków na poczatku wpadło parę czekoladowych pralinek, potem parę czekoladowych płatków śniadaniowych, a przed chwilą zrobiłam ciastka owsiane  i podjadłam trochę surowego ciasta, a potem z 4-5 ciastek upieczonych. Aaa, no tak i jeszcze parę wafli ryżowych.

śniadanie: jogurt+płatki owsiane
2. śniadanie: jabłko +4 pralinki
lunch: serowa zupka z proszki
podwieczorek: danio light
kolacja: truskawka, jogurt gratka 

 Gdyby nie te słodkości, to byłoby naprawdę nieźle. Kurczę, jeżeli jutro utrzymam mój jadłospis bez żadnych słodyczy, to będę naprawdę z siebie dumna. 

1 maja 2013 , Komentarze (9)

 To chyba będzie najbardziej depresyjny post w tym roku. Wiem, że już dziś pisałam, ale jest mi tak przykro, że muszę napisać znów, żeby się wyżyć. 
 Po pierwsze to strasznie tęsknię za moją przyjaciółką. W sumie na co dzień też się nie widujemy, bo mieszka w innym mieście, ale brakuje mi rozmowy z nią i w ogóle... W takich chwilach jak ta, doceniam naszą przyjaźń najbardziej. Boże, nie wyobrażam sobie tego, że nagle miałybyśmy stracić kontakt. Chyba umarłabym z samotności i tęsknoty :(
 Po drugie zebrało mi się na wspomnienia. W zeszłym roku schudłam ponad 10kg. I potem to przytyłam. Serio? Osiągnęłam swój cel i tak zejbałam. Czuję się przez to jak gówno. Serio. Teraz znów muszę zapieralać z tym odchudzaniem, a najgorsze jest to, że nie mogę się zmotywować. I już cały dzien jem spoko, a potem nagle wszystko się sypie... Zupełnie nie rozumiem, dlaczego. Boli mnie to i cchiałabym być szczuplejsza. Kocham siebie, ale momenty jak takie sprawiają, że czuję do siebie maksymalną odrazę. 
 Nie wiem, dlaczego nie umiem się powstrzymać od jedzenia. Próbuję znaleźć w sobie siłę, ale ciągle spotykam jakieś przeszkody i cały mój wysiłek idzie na marne. 
 Chyba najbardziej bolała mnie niedziela. Schudłam ok. 3kg, a potem w piękną niedzielę rzuciłam się na ciastka, haha, no poza tym jadłam chleb i wszystko, co mi wpadło w ręce. Serio, Zosia, serio? Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Jestem pewna, że to, co schudłam, już we mnie wróciło. Chcę cofnąć czas i nie przytyć, ale.. co poradzę. Znów się staram, ale wszystko idzie na nic, bo znów wpierdalam. Tak zataczam moje błędne koło. 
 Nie wiem, musiałąm to z siebie wydusić, musiałam to napisać. Pewnie brzmię żałośnie, ale nie mogę nic na to poradzić. Chcę schudnąć, ale nie potrafię. Jutro muszę trzymać dietę. Po prostu MUSZĘ. Od niedzieli codziennie się zawodzę. Nie ma chyba nic gorszego... :(

1 maja 2013 , Komentarze (1)

Hej :)
 To tak... Dziś było w sumie dość średnio. Rano biegałam i w sumie do kolacji zachowałam dietę, ale potem wpadł kawałek tortu czekoladowego, parę herbatników, nutelli... No, nie jestem z tego dumna i wiem, że muszę nad sobą pracować. Mam nadzieję, że wkrótce będzie lepiej. Bardzo chcę schudnąć, ale trochę nie idzie mi to ostatnio. Nie mam pojęcia, dlaczego. Łudzę się, że wkrótce dostanę okres i potem wszystko wróci do normy, ale po prostu muszę się zmotywować. Było nieźle, poza kolacją. Jutro musi być lepiej!

30 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Krótko mówiąc: ćwiczenia były, ale potem dietę trochę zjebałam. No nic. Mam nadzieję, ze wkrótce odzyskam moje samozaparcie :(

29 kwietnia 2013 , Skomentuj

Hej :)
 Dziś dieta w miarę, tylko na obiedzie zbyt wiele zjadłam, ale za to darowałam sobie kolację. Niesamowicie żałuję tego, że w niedzielę wręcz RZUCIŁAM się na jedzenie. Nie wiem, co we mnie weszło. Boję się, że to, co zrzuciłam (ok. 2kg) wczoraj wróciło. 
 Boli mnie to, że właściwie jest tak: szczupłe dziewczyny I JA. Serio, przy moich koleżankach tylko nabawiam się kompleksów :( Nienawidzę tego, jak wyglądam, ale ciężko mi z tym, że dieta nie przynosi efektów. Dlaczego? Bo ciągle zawalam.
 Chciałam do końca urodzin trochę zrzucić, ale chyba mi się nie uda... Na początku czerwca jest wycieczka do Pragi. Nie wiem, co zrobię, jeżeli do tego czasu nie będę ważyła 52kg.

28 kwietnia 2013 , Skomentuj

hej :)
 Dziś dzień fajny bardzo... Rano nie biegałam, bo padało no i na tym się zaczęło. Śniadanie niby OK, ale drugie to już tragedia... Mam wrażenie, że w ciągu dzisiejszego dnia pochłonęłam tyle niezdrowych kalorii, co przez cały zeszły tydzień. Cóż, przez następne siedem dni tylko owoce, warzywa i wafle ryżowe. Nic poza tym. Może uda mi się to spalić. Wczoraj ważyłam się - 56,5kg. Nie tak źle. Sprawdzimy za następne siedem dni. Jestem sobą załamana, bo nie było źle, a zjebałam. Życie :(
 Nie napiszę, co zjadłam, bo było zdecydowanie za dużo. Nie ważyłam się dziś i nie zamierzam.
 Jutro musi być ładna pogoda i musi być lepiej. 

27 kwietnia 2013 , Skomentuj

Hej :)
 Trochę słabo, dziś było baaaardzo duszno i biegałam tylko ok. 30min. Dłużej nie mogłam, czułam się jakbym miała zemdleć. Potem popracowałam trochę z mamą w ogrodzie i odpoczywałam. Najgorsze jest to, że podczas mojego obiadu/lunchu zjadłam kromkę ciemnego pieczywa (MĄKA :( ), ze dwa ciasteczka owsiane, trochę lodów, suszone banany, chyba to wszystko... Wiem, że nie powinnam, ale z drugiej strony bardzo chciałam. 
 Mama mówi mi, że lekkie efekty widać i nie chcę tego stracić. Nienawidzę tego, jak wyglądam, ale czasem to jest silniejsze ode mnie :( 
 Jeszcze się nie ważyłam i trochę się tego boję...