Dzisiaj się płakałam pierwszy raz od porodu. Zaczęły mam się problemy z pępkiem, szwy na kroczu ciągn, piersi mnie bolą jak diabli... Dzisiaj była położna i Młody ma chyba ciut za krótkie wędzidełko i rani mi brodawki... Stąd ten ból. Mamy na razie obserwować. Zaciskam zęby i walczę choć mój syn nie chce... Pociągnie dwa razy, a potem to sobie tylko ciumka przy tej piersi albo zasypia . Leniuch straszny!! Przez to się nie najada, ale dzisiaj za radą położnej odciągam laktatorem i dokarmiam go na koniec, żeby te 3h wytrzymał.
przynajmniej urzędowe sprawy już ogarnięte. Mamy akt urodzenia, pesel. Wszystko przez internet, a listonosz przyniósł dzisiaj dokumenty listem poleconym. Fajnie też Miśka sprawdza się w roli starszej siostry. Bardzo pomaga, tylko nie potrafi cicho mówić. Cały czas krzyczy... Może w końcu zrozumie.
Trochę chaotycznie, ale chciałam zdać krótka relację co i jak.