Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Powrót na Vitalię po kilku latach. Zmieniona, z innym podejściem. Chcę stosować NVC I Mindfulness w drodze do zdrowia z miłością i akceptacją mojego ciała.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 45716
Komentarzy: 1243
Założony: 3 lutego 2013
Ostatni wpis: 4 października 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Onigiri

kobieta, 33 lat,

173 cm, 111.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do końca roku dwie cyfry :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 listopada 2015 , Komentarze (11)

Zamawiam sobie koszule nocne do szpitala. Sprawdzam wymiary i pękam ze śmiechu.
Jak zaczynałam z Vitalią miałam 20cm więcej w pasie niż teraz w ostatnim miesiącu ciąży.

To już niedługo. Przesyłki mi przychodzą powoli. Już prawie wszystko gotowe. Jeszcze tylko chwila i mały będzie z nami. Termin na 19stego grudnia. Życzcie nam zdrowia :)

17 października 2015 , Komentarze (7)

A to lekarze zgrywusy. Jednak będzie syn.
Dobrze, że w ogóle powiedzieli przed porodem :P

Niedługo powrót. 3ci trymestr, jak dotąd +11kg. Jeszcze dwa miechy. Plus minus dwa tygodnie. Jeśli w terminie, co daj Boże. W drugim trymestrze miałam fazę słodyczową, teraz wróciła mi faza zdrowego żarcia (hip, hip - hurra!). Uwielbiam wszelkie sałaty i im podobne. I sok marchewkowy.

Młody pozdrawia z brzuszka, właśnie się obudził. Ciekawe czy to na myśl o tym soczku.. W sumie dzisiaj tato wpadł do nas z pięciokilowym worem marchewki, wypadałoby coś z tym zrobić :D

Kończy mi się obsesyjne myślenie o porodzie, zaczyna obsesyjne myślenie o byciu mamą. Chcę być dobrą mamą. Chcę mieć szczęśliwe dziecko. I w ogóle całą rodzinę. Takie standardowe lęki - czy podołam. A potem patrzę na te silne ramiona, w których zasypiam, które wyręczają mnie kiedy już padam na pyszczek, które wczoraj całą noc głaskały mnie po głowie, bo nie mogłam spać przez przeziębienie - i już niczego się nie boję.

15 września 2015 , Komentarze (7)

Tak sie martwilam. A tu taki skok wagi.
No nic, żyję, mam się dobrze, będzie dziewczynka.

9kg na plusie. A jeszcze 3 miesiące. Ech, no nic, będzie walka po ciąży.
A już wiem, że potrafię.
Teraz nic, tylko cieszyć się, że mała ma się dobrze ;)

24 lipca 2015 , Komentarze (6)

Hej dziewczyny.

Waga mi się waha. Maksymalnie w ciąży było 92.3(ze 2 tygodnie temu), potem zaczęło spadać, dzisiaj zeszło do 89.9. Spodziewam się, że znowu wzrośnie, a potem zmaleje.
Nie wiem czy to dobrze. Powiedziałam rodzicom, że schudłam, a ci, że super. Tylko to już 2gi trymestr i nie wiem czy to wskazane. Oni na to, że mam się nie martwić, jak jem zdrowo to dziecko wszystko weźmie co potrzebuje.

A jem zdecydowanie zdrowiej niż przed ciążą. Tylko za mięsem już tak nie przepadam, dlatego porcje mięsa na obiad biorę mniejsze. Owoce wcinam ile się da, nie umiem wytrzymać dnia bez owoców. Soczki warzywne własnej produkcji. Jajek jem trochę więcej. Ogólnie w miarę spoko.

Idę w środę do gina, dowiemy się jaka płeć. Wszystkie biologiczne wskaźniki dot. owulacji, trybu życia itp. wskazują na chłopaka, a moje wewnętrzne przeczucie ciągle z tą dziewczynką. Ale co tam płeć, ważne żeby było zdrowe. Wiem, że to wyświechtany tekst, ale teraz, kiedy się jest mamą nagle okazuje się znaczący.

Teraz tak.. Chciałabym jakoś zadbać o skórę brzucha. Po odchudzaniu mam masę nadmiarowej skóry, więc żadne rozstępy mi nie straszne, bo już mam ich na potęgę. Z tego się zawsze z L. śmiejemy, że jeden duży plus tego, że nie mam ciała nastolatki - nie będę płakać po ciąży, że mi ciało zrujnowała :D Wiem, że "dobre matki" w ogóle o tym nie myślą, ale już rzygam tym kiedy myślę co "dobre matki" powinny, a czego nie. Później się dziewczyny obwiniają, wpadają w depresje poporodowe - ja tak nie chcę. Także zasada jest prosta: nie słuchać co tłum mówi, a robić co jest dobre dla dzidziusia.

Wracając do wątku - wiem, że można się smarować oliwkami i tak dalej (wstyd się przyznać, jeszcze nie zaczęłam), ale mam takie wrażenie, że to mało. Znaczy, że chciałabym coś jeszcze. Wiem, że to co nie zaszkodzi dzieciaczkowi to na pewno picie wody, które też jest świetne na skórę, no i ruch dostosowany do możliwości ciąży.
Ale tak sobie myślę, żeby zrobić coś co pobudza krążenie krwii w skórze. Na nogi stosuję zimne prysznice i tak się zastanawiam.. Na brzuch to chyba odpada? A może właśnie lepiej niż ciepły prysznic? Sama nie wiem. Masaż to przypuszczam, że głównie taki delikatny jak przy wsmarowywaniu oliwki.. Macie jakieś sposoby na to? Szukam jakichś artykułów w necie, ale jeszcze nic konkretnego. Ciągle tylko rozstępy i rozstępy. A ja chcę zwyczajnie skórę ujędrnić, bo moja jedyna szansa na jej jako takie wchłonięcie to będzie dokładnie ten czas po porodzie, kiedy hormony współpracują i wspierają chudnięcie..

19 lipca 2015 , Komentarze (19)

Żeby nie było, że umarłam na ciążę :D Żyję, mam się raz lepiej, raz gorzej. Ogólnie ciążę znoszę średnio - nie jest fatalnie, nie jest "jak na skrzydłach" jak niektóre mamusie mają. No spoko. Głównie przemęczona się czuję, ale nic wielkiego mi nie doskwiera.

Brzuszek rośnie. Nigdy nie miałam takiego widoku - taki duży brzuch i takie kontrastujące nogi (bo nie napiszę "chude" bo chude nie są). Z moją kliniczną otyłością już widywałam większy brzuch niż mam teraz, ale nogi były proporcjonalnie, więc śmiesznie mi się na siebie patrzy jak siedzę na łóżku. A to dopiero drugi trymestr.

Młode zaczęło się ruszać wyraźnie jakiś tydzień temu. Nie mogę się doczekać najbliższej wizyty, bo jeszcze płci nie znamy. Śniło mi się, że córka, czyli w związku z tym, że moje sny nigdy się nie sprawdzają - pewnie będzie syn :D
A tak poważnie.. Ciągle myślimy nad imieniem i ciągle nie umiemy znaleźć żadnego, które podobało by nam się obojgu, a już szczególnie mi. No nic, dla córki znalazłam w książce, nic tylko czytać więcej.
A jak to w związku mieszanym, L. nie rozumie, że imię "Stefan" po prostu brzmi brzydko, a ja nie czuję, że "Karol" byłoby niemęskie w Indiach :P

Zauważyłam u siebie dużą tendencję do widocznych naczynek krwionośnych na nogach. Wiem też, że szczególnie jedna moja gałąź biologiczna ma duże tendencje do żylaków. Ale muszę powiedzieć, że zimne prysznice nóg działają cuda i to nie jest placebo. Także, już chyba je wprowadzę na stałe, nie tylko na czas ciąży, bo żylaki wcześniej czy później będą chciały się pojawić, to ja już wolę później.

Jeszcze dorzucę foty z mojego wdzięczenia się do kamerki. Nie mam gdzie, na fejsa się nie nadają, a tutaj tego typu foty jak znalazł.
Będzie do porównania twarzy jak schudnę po ciąży (jeśli schudnę).

11 czerwca 2015 , Skomentuj

Od niecałego miesiąca jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami papużki falistej.
To nasza pierwsza wspólna falka (ma na imię Feynman :D), więc przeszukaliśmy Internet w poszukiwaniu wspólnej wersji opieki nad nim.
Jeden z artykułów był o otyłych papużkach. Dokładnie mi uświadomił moje wcześniejsze problemy z jedzeniem (już po kompulsywnym żarciu).

Papugi tyją, kiedy nie mają odpowiedniej ilości witamin. Mózg im komunikuje, że brakuje składników odżywczych, więc pojawia się głód, żeby je jakoś dostarczyć. A że jednolita karma nie dostarcza ich, to mózg dalej głodny i tak błędne koło się toczy..
I cyk! Żaróweczka!
Przecież to nie tylko papugi.
To dlatego jedząc śmieciowe żarcie byłam częściej głodna.
To dlatego teraz, kiedy jadę na witaminach w ciąży, nie mam praktycznie żadnej potrzeby podjadania między posiłkami.

Jesteście głodne? Sprawdźcie co jecie.

2 czerwca 2015 , Komentarze (26)

No właśnie. Udało nam się. 11tc, w sobotę badania prenatalne, okaże się czy dzidziuś ma się dobrze.

Nie wiem co napisać. Nie wiem czy ktoś tu jeszcze zajrzy, tyle mnie nie było.
Mam wahania nastrojów ciążowe.
Wszystkie inne wahania - jak ręką odjął.
Już jesteśmy po wszystkich katorgach szybkich ślubów, po cywilnym, po kościelnym, po załatwianiu księdza na ostatnią chwilę, bo nasz się wykruszył.. Już zdążyłam zapomnieć - i dobrze. Dużo stresów było. A teraz.. żyjemy. Jak to w związku, czasem słońce, czasem deszcz (tak, tak, sformułowanie nieprzypadkowe). Dzisiaj pochmurnie. Ale mimo to cały czas jestem tak cholernie zakochana..
Jak dotąd to jest najbardziej wyjątkowe uczucie jakiego doświadczyłam - budzić się w ramionach męża. Miałam dużo radosnych chwil w życiu. Ale to przebija wszystko.
Na razie.
Bo niedługo pojawi się nowa istota, z którą prawdopodobnie będą się wiązały raz po raz salwy emocji. Znaczy istota już jest, tylko na powietrzu będzie za parę miesięcy.
Ludzie mówią, że miłość do dziecka przebija wszystko.
Jeszcze nie umiem sobie tego wyobrazić.
Bo bywałam już zakochana, ale to co czuję do L... To przebiło wszystko razem wzięte i to wielokrotnie.
Podobno to zasługa oksytocyny. Podobno taki stan może utrzymywać się około 7dmiu lat, potem oksytocyna opada, a w nielicznych przypadkach jej poziom wzrasta na stałe.
To takie nieromantyczne.
I co z tego?

Wracając do tematyki portalu.
Nie dietuję, oczywiście, no bo jak?
Nie ćwiczę, bo nie umiem się zebrać do lekkich ćwiczeń a intensywnych nie mogę. Podobno. Przynajmniej tak pani doktor powiedziała.
Waga mi się waha w przedziale 88-90. Bo czasem mam napad na słodkie. A czasem na wszystko mnie mdli.
Za mało piję. To wiem.
Jem witaminy.
Jem dużo więcej owoców, nie umiem żyć bez owoców.
Coraz mniej mi smakuje mięso. A już wieprzowina to w ogóle. Niby dobrze, piersi z kurczaka takie dobre. Ale L. lubi świnkę. Dzisiaj nie dałam rady - on dostał karkówkę, ja zdjadłam sałatkę z warzywek. O.
Zrezygnowałam totalnie z capuccino od którego byłam uzależniona. Nie ze względu na ciążę. Przez ciążę. Na początku próbowałam wytrzymać bez, potem stwierdziłam, że raz na zaś mogę - spróbowałam.. Ohydztwo. Więcej dotąd nie tknęłam.

Ech, ech.
Oby te studia mimo ciąży jakoś szły.

5 marca 2015 , Komentarze (185)

Mąż mnie przekonał.
Foty w bieliźnie, ale bez twarzy. I tak znacie moją twarz.

A więc tak się wygląda po schudnięciu 40stu kilo.
Mimo wszystko, wciąż o niebo lepiej niż było. Wtedy praktycznie nie miałam szyi :D

Ostatnio wahnięcia wagowe. Trochę źle jem, trochę w związku fazą lutealną (a może coś jeszcze...? :D).

No nic. Proszę mnie pochwalić, skoro już się tak wystawiam.
No bo po co mi hejty? Mam lustro :D

Btw, jak myślicie, jak schudnę to jaki będzie typ sylwetki? Będzie klepsydra? :D:D:D

1 marca 2015 , Komentarze (22)

Taaaaaka szczęśliwa.
Waga się utrzymuje.
Jak dopisze nam szczęście to niedługo pójdzie w górę (IUKWIM) :D:D:D

Obiecałam zdjęcia to wstawiam.
Oczywiście wyszłam grubo na tych cywilnych, ale chuda nie jestem więc wyszłam jak wyszłam :D

Ale jak się domyślacie i tak wrzuciłam najlepsze jakie się dało :D:D:D

Nasz miesiąc miodowy przewspaniały, oboje jesteśmy sobą coraz bardziej zachwyceni z dnia na dzień. Łapiemy chwile, bo wiadomo, że życie nie całe będzie takie miodowe.
Byle razem.

20 lutego 2015 , Komentarze (20)

Odpowiedź?
Poczekać na przyjazd narzeczonego :)

Nie mogłam ruszyć z wagą od miesięcy. Dzisiaj już miałam wahnięcia nawet 87.9.
No waga jak z gimnazjum, żeby być szczerą ze sobą.

Ale radocha niesamowita.
Otyłość porzucona, mam nadzieję, że raz na zawsze. Taka jestem zadowolona, że mam ochotę wykrzyczeć światu: da się, można! Wszyscy chudli a ja nie, a teraz i mi się udało! Miliony prób, lata "stracone" - da się!!!
A co więcej - WARTO!!

W następnym poście będzie update zdjęciowy. Na razie nie mam kiedy.
Btw, wiecie, że jutro biorę ślub? :D