Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

O mnie

Nie ważne, czy biegniesz czy lecisz, czy maszerujesz, czy się czołgasz, ważne, że z każdym dniem jesteś bliżej celu. Do góry łeb!:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 191846
Komentarzy: 1725
Założony: 12 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Trendgirl

kobieta, 33 lat, Gdańsk

170 cm, 102.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 maja 2016 , Komentarze (4)

Cześć dziewczyny, jak majówka?

U mnie się troszkę działo. W sobotę pojechałam z kuzynką do Świnoujścia i był to czysty relaks. W sobotę trochę połaziłyśmy po sklepach, po deptaku i nad morzem a w niedzielę o 11 zjadłyśmy na plaży śniadanko i tak leżałyśmy do 16. Żadnej z nas się wstawać nie chciało. Było tak przyjemnie eh i trochę już tego brakuje. Po plaży poszłyśmy na obiad i się trochę przejść. Mój ex wstawił na fejsbuka zdjęcia z jakimiś dwiema laskami ( też byli nad morzem), a że jest to jeszcze świeża rana to troszkę mnie to męczyło. I powiem wam, że jak tak spacerowałam z kuzynką po promenadzie to okazało się, że właśnie zespół Tabu ma swój koncert. Posiedziałyśmy chwilę, chłopaki przestali grać, a ja do ochroniarza, że dawać ich do zdjęcia:D hahaha:D No i oczywiście, że wstawiłam je na fejsbuka:D Najpierw przyszło 3 do zdjęcia, a ja do nich "nie, nie, nie ja chce wszystkich" hahah i tak znalazło się około 10 xD Kuzynka nieźle się uśmiała. Pomyślałam sobie " a co mi szkodzi?!" Do odważnych świat należy:)

W niedzielę wyruszyłam do domu o 21 i ponad 2 godziny czekałam na prom. Myślałam,że już tam zasne, ale powiem Wam dziewczyny że mimo, że był to krótki wyjazd to BARDZO mi się przydał. Leżałam na tej plaży jak kłoda. Nikt nade mną nie stał, nikt na mnie nie krzyczał, nic nie chciał, a ja po prostu leżałam i pachniałam :D Coś pięknego!

Z jedzeniem starałam się pilnować, ale wiecie jak to na takich wyjazdach bywa. Zjadłam gofra i loda. Myślę, że tragedii nie będzie. Zwłaszcza, że zabieram się ostro do roboty. Na dniach planuję po rowerku robić fitness blender. Włączę muzykę i rura! Już jakoś nawet troszkę lepiej wyglądam. I lepiej się czuję.

Wczoraj spotkałam się z kolegą z Niemiec. No i powiem Wam tak. Ja mu się podobam. Jest straszne opiekuńczy itd, ale no nie jest to mój typ. Dzisiaj byłam z nim na basenie i nawet jak mnie przypadkiem dotknął to nie chciałam, żeby było coś więcej. Nie chce znowu się w coś pakować i znowu być nieszczęśliwa. Koniec. Może być moim znajomym, ale nic więcej z tego nie będzie. Przykre, ale człowiek uczy się na błędach i ja  nie chce powtórki z rozrywki.

Zastanawiam się poważnie czy przestać brać tabletki antykoncepcyjne. W sumie w najbliższym czasie nie będę zabezpieczenia potrzebowała. Organizm by odpoczął, ale boje się,że znowu wrócą silne i nieregularne miesiączki, a tego bym bardzo nie chciała. Jak myślicie przestać czy kontynuować?

A tak piękny zachód słońca był w niedzielę:

Było bajecznie. Buziaki:*

26 kwietnia 2016 , Komentarze (9)

Hej dziewuszi,

odpadł mi kawałek ósemki. Poszłam do dentystki i na wejściu mówię " pani doktor tym razem znieczulenie nie pomoże, narkozę poproszę" xD Moja kochana dentystka się tylko ze mnie śmiała bo wie że ja panikara jestem.  Jak zobaczyła zęba to powiedziała, że się tego nie podejmie i że muszę iść do chirurga szczękowego:( A to kolejna osoba, której będę musiała zaufać i boję się tego bardzo. Poszłam dzisiaj do doktor po skierowanie, pokłóciłam z higienistką bo była tak k... niemiła, że mi aż ciśnienie skoczyło. Najpierw do mnie z tekstem, że a co to prywatnie dr mi nie może wystawić?A jak jej powiedziałam, że widocznie nie może skoro musiałam tutaj przyjśc to ona do mnie " do chirurga nie jest potrzebne skierowanie" no to ja do niej " to niech pani to idzie powiedziec pani doktor bo ja z pracy dla własnej przyjemności się nie zwalniałam żeby tutaj przyjść" aaaaajefhsdhfuchnkscdn co za babsko! 

No i niestety jutro o 9 nastąpi przykre rozstanie z moją ósemką. Trzymajcie kciuki żeby wszystko łatwo poszło i nie było komplikacji. To mój pierwszy wyrywany ząb od około 15 lat! No ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Urlop w pracy już wziełam jakby mi zwolnienia nie chcieli dać.

Dobrze moje miłe panie koniec tych kiepskich wieści. Dobra jest taka, że pierwszy tydzień za mną i 2 kg spadło.  Jaaabaaaadaaaabaaaduuuuu!:D Małe, ale cieszy:D Chce walczyć dalej i dobrze się zaczyna. Trzymam się planu. 

Co prawda wczoraj wypadły mi ćwiczenia nie z mojej winy, ale w końcu jedzenie jest czyste! Nie mam odskoków. Bardzo ciężko było mi wskoczyć we właściwy rytm. A teraz widzę, że sie udało! Juuuhu laseczki I tak minie tydzień, dwa, miesiąc, trzy i będę znowu w formie! Aż chce się żyć! 

23 kwietnia 2016 , Komentarze (19)

Hej dziewuszki!

Cieszę się, że wróciłam na to forum i że tu jesteście. Wasze komentarze po moim ostatnim poście dodały mi skrzydeł i upewniły, że dobrze zrobiłam.  Kolega z Niemiec codziennie pisze i sprawdza jak się mam. Miło z jego strony. On też miał problem z nadwagą i sporo zrzucił, więc wie jak to jest ciężkie i mnie rozumie. Mój były mówił mi, że jak nie zrzucę 10kg to nie będziemy razem... aleee to już temat zamknięty. Kolega z Niemiec nazwę go P. napisał, że teraz codziennie ćwiczy i ma nadzieję, że do jego przyjazdu i naszego spotkanie ładnie się wyrzeźbi:D No to nie pozostaje mi nic innego jak też się brać do roboty. 

Jutro minie pierwszy tydzień ćwiczeń i racjonalnego żywienia. I już czuję się lepiej psychicznie. Myślę, że za miesiąc będę mogła zmienić pasek.  Nie jestem głodna, ale też nie pcham na siłe i bardzo ograniczyłam słodycze. Nie jestem w stanie zrobić tego zupełnie, ale pierwszy raz w życiu potrafię zjeść np kawałek czekolady a nie całą tabliczkę i nie myślę o tym żeby zjeść więcej. Poza tym zauważyłam, że jak nie zjem posiłku o mojej stałej porze to szukam słodkiego, dlatego bardzo staram się pilnować godzin posiłków. 

Od jutra zaczynamy z mamą "detoks". Piłam codziennie rano wodę z miodem i cytryną, ale postanowiłyśmy to troche zmodyfikować. Wygląda to tak :

SKŁADNIKI:

1,5 litra  wody
1/2  długiego lub jeden gruntowy ogórek
1 cytryna
1 limonka
6 plastrów imbiru ( lub łyżeczka w proszku)
2 gałązki mięty

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:

Wszystkie warzywa i owoce myjemy, parzymy i kroimy w plastry razem ze skórką. W skórce zawarte jest mnóstwo dobra, nie zapominajcie o tym!

Do dzbanka wrzucamy miętę ( całe gałązki), pokrojony imbir, cytrynę, ogórka i limonkę.

Lekko ugniatamy łyżką, aby puściły trochę soku.

Zalewamy wodą.

Wstawiamy na noc do lodówki.

Pijemy 3 szklanki dziennie. Jedną po przebudzeniu, drugą w ciągu dnia, trzecią po ostatnim posiłku ( około 3 h przed pójściem spać).

Z naszej porcji wychodzi 6 szklanek. Dwa dni kuracji.

 

Kurację stosujemy nie dłużej niż 4 tygodnie. Pijemy codziennie przez siedem dni, następnie robimy dzienne przerwy i pijemy co drugi dzień, po dwa dni. Może powtórzyć po kilku miesiącach.

Wszystkie składniki już są. Specjalnie dzisiaj nawet na rynek po dzbanek pojechałam :D Wiem, że nie zastąpi mi to ćwiczeń ani diety, ale będzie to zdrowy dodatek. Jak będę miała kiepski dzień to dodam trochę rumu xD Haha nie no żartuje:D

Tak przy okazji jak byłam na rynku to stwierdziłam, że chciałabym sobie kupić sexy szlafrok. No i szukałam i szukałam i znalazłam: 

Co prawda nie jest sexy ani ja w nim sexy, ale jest tak mięciusi i taki że normalnie się w niego wtulam. Kolorystyką pasuje do mojej obecnej wagi. Zapłaciłam 89 zł. A na szlafrok sexy przyjdzie jeszcze czas:)

Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień to przestrzegałam diety w 100%. Ćwiczeń nie było bo i nie było przewidzianych. Jutro może coś wymyślę:)

Buziaki :*

PS Wyglądam w tym szlafroku jak sierota, ale on jest taki jak ja. Wygląda słabo, ale jest milusi :D

21 kwietnia 2016 , Komentarze (66)

Hej dziewczyny, 

dzisiaj tak trochę jak to celebrytki mówią "prywaty" :)

Właśnie rozpadł się mój 1,5 roczny związek. Facet miał 39 lat ja 25. Dogadywaliśmy się jakbyśmy byli w tym samym wieku. Od początku jak się związaliśmy to tak jakbyśmy byli starym dobrym małżeństwem. Każde wiedziała co robić, aleee dopiero teraz widzę, jakim on był dzieciakiem, jak on mnie wykorzystywał. Byłam po prostu idiotką, że się na to godziłam, ale wiecie dlaczego? Dlatego, że był to mój pierwszy poważny związek, wreszcie miałam kogoś do kogo mogłam zadzwonić, kogo mogłam przytulić, na kogo mogłam liczyć. A ja tego pragnęłam od dawna tak bardzo, że jak pojawiła się nadzieja, że to będę miała to brałam w ciemno. Całe życie uważałam, że jestem gruba i brzydka, że nigdy nie będę miała męża i dzieci i zestarzeje się sama bo nikt mnie nie zechce. :(

Aż pojawił się on. W którego ramiona mogłam się wtulić. Poleciałam do niego jak ćma to lampy. I tak też się poparzyłam.Bardzo.

Od początku mi uświadomił, że kobieta ma robić jedzenie i sprzątać w domu. ( Jedzenie nie tylko zrobić, ale i nałożyć na talerz i podać bo sam nie weźmie). Nawet jak nie mieszkaliśmy razem to chciał żebym u niego sprzątała na co się nie godziłam i były spiny jaka to ja jestem nieogarnięta.  Pomyślałam, że skoro dzielimy na obowiązki damsko-męskie to on te męskie weźmie na siebie. Taaaka głupiutka byłam. Gdy w aucie ciężko mi chodziły wycieraczki to się ze mnie śmiał, gdy trzeba było żarówkę wymienić to nigdy tego nie zrobił i nigdy nic nie robił przy aucie bo stwierdził, że  on ma od tego ludzi. Tylko ja niestety musiałam za to płacić. nawet kół nie potrafił zmienić. Ja nie mówię, że musiał się na tym znać, ale on nawet nie próbował ani tego zrobić ani się nauczyć tylko ciągle wymagał ode mnie.

Później męczył mnie powtarzając mi co tydzień " Środa, dzień loda" Miał być i h*j. Kiedyś się pokłóciliśmy bo nie chciałam, to obraził się na mnie, miesiąc czasu się nie odzywał po czym napisał "siema co tam?". A ja zdesperowana do niego wróciłam, bo myślałam, że nic lepszego mnie nie czeka. Wstydziłam się tego. Na każdej imprezie na której byłam rodzinnej byłam sama bo on nie chciał, a moja mama go nie chciała poznać i nie tolerowała. W końcu tak się z nią pokłóciłam, że wyprowadziłam się do niego i mieszkałam miesiąc. Później musiałam wrócić do domu bo nie miał kto zostać z psem, a mój facet zwierząt nie toleruje. Ja sobie nie wyobrażam życia bez psa.  

Od początku naszego związku mówił mi, że gdybyśmy wpadli to by to nic złego nie było. No i ta myśl ciągle gdzieś między nami była bo on sobie postanowił, że we wrześniu jedziemy do Chorwacji i staramy się o dziecko. Nie zapytał mnie o zdanie, a jak powiedziałam że nie ma takiej możliwości. Co najwyżej za dwa lata. Nie chciałam ryzykować. Po prostu mam teraz umowę na 18 miesięcy jeszcze. Zajdę w ciążę, urodzę, a ten się obrazi i zostanę z dzieckiem i bez pracy. Musiałabym być nieźle popieprzona żeby się na to zgodzić. I znów przestał ze mną gadać. Po tygodniu weszłam na jego fejsa i widzę, że jakaś laska mu napisała, że fajnie byłoby pojeździć na motorze i wiecie co jej napisał? Że będzie po nią za 30 minut. ;) To był dla mnie koniec  pojechałam zabrałam swoje rzeczy, on nie wiedział o co mi chodzi, powiedział " no ale przecież jej nie ruchałem". 

Seks był bardzo kiepski. Ciągle to samo. Poza tym nie był w stanie dojśc i chciał żebym to ja to kończyła. Przez 1,5 roku nie miałam ani jednego orgazmu. Sama musiałam sobie radzić, a on mi wypominał, że mu loda odmówiłam.

Wybaczcie, że jestem taka szczera, ale musiałam to z siebie wyrzucić.

Niedawno poznałam chłopaka, który jak mnie zobaczył to się zauroczył. Jest to dla mnie zupełna nowość. Niestety wyjechał do Niemiec na długo, mamy codziennie kontakt. Mam wrażenie, że jakbym z nim była to nie musiałabym się o nic martwić. Pisałam mu, że bardzo chciałabym mieć hamak. On też. Powiedział, że możemy go zrobić u niego na działce, a jak zapytałam czy jest do czego go przymocować to powiedział, że wyleje i wstawi słupki i że to nie jest dużo roboty i to żaden problem. Poza tym mam wrażenie, że mnie chroni. Takie to głupie bo niby przed czym, ale nie jestem w stane tego wyjaśnić. Może to właśnie jego Bóg mi zesłał, żeby mnie uratował. Czas pokaże. 

Uff... trochę się rozpisałam. Mam nadzieję, że was nie zanudziłam. 

Buziaki:*

19 kwietnia 2016 , Komentarze (15)

Hej dziewuszki,

ostatnio moja mama w prezencie dostała bon na masaż twarzy i kręgosłupa. I tak jak już leżała i się masowała, to wypytała masażystkę co jeszcze ma w ofercie. Na co ona odpowiedziała, że między innymi masaż wyszczuplający.

No to ja jak o tym usłyszałam to wykonałam telefon i tak oto wczoraj mnie przemasowała.

Szczerze? Myślałam, że wyrwę tej babce włosy! Bolało strasznie! Zrobił mi się krwiak na brzuchu! Masuje mnie i masuje i naciągała mi skórę, a mi się coś wyrwalo Auć czy coś a ona " cooo boli?" a ona mi skórę do kości przyciskała bo nie zwróciła uwagi! To jak to kur.... miało nie boleć? Byłam tam pierwszy i ostatni raz. Więcej nie planuje. Ma-sa-kra!

Żeby powstrzymać negatywne komentarze to z góry wyjaśniam, że trzymam dietę, ćwiczę, a na masaż poszłam bo lubie jak ktoś się mną zajmuje, a po tym masażu skóra miała też lepiej wyglądać. No ale po tym terrorze nie zamierzam tam nigdy więcej iść.

Zapisałam się na rowerki. Trzy razy w tygodniu po godzinie, raz w tygodniu basen i jakieś bonusy (rolki, rower w terenie itp). I będzie dobrze! 

Dzisiejsze menu tak jak obiecałam:

ŚNIADANIE

bułka sportowców

pasta z łososia

szczypiorek

papryka czerwona

II ŚNIADANIE

miseczka winogronu (pyszny był)

OBIAD

Boeuf Strogonow z surówką z młodej kapusty

PODWIECZOREK

Serek Danio brzoskwiniowy

KOLACJA

bułka sportowców muśnięta masłem :D

jajecznica z trzech jajek 

szczypiorek

zielona herbatka

Jest okej?:) Musi być!:D Buziaki:*

18 kwietnia 2016 , Komentarze (67)

Tak jak obiecałam, tak i wstawiam chociaż miłe to to nie jest. Z kici zmieniłam się na świnkę. Wyglądam jakbym co najmniej po dwóch ciążach była, a u mnie niestety to tylko słodycze. Im dłużej patrzę na te zdjęcia tym większe mam chęci do pracy nad sobą. 

Jest źle. Jest bardzo źle, ale to nie znaczy, że nie może być lepiej. I tego sobie i Wam życzę:*

18 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

Dziewczynki moje kochane,

od poniedziałku czyli 25.04.2016 rozpoczynam dietę OXY. Pierwszy raz mam z nią styczność. Powiem Wam coś w tajemnicy. Byłam do niej sceptycznie nastawiona, ale jak zobaczyłam jadłospis to się lekko zdziwiłam bo mi się podoba! Poza tym mogę wymieniać każdy posiłek, a w posiłku każdy produkt. I to jest to!:D W weekend zrobię zakupy, a w poniedziałek startuję. Ktoś też może jest albo był na tej diecie? Jakie wady, jakie zalety?

Ja ogólnie dziewczyny wiem co mam jeść. Baaaardzo dużo czytałam o tym, siedziałam tutaj z wami, chodziłam na konsultacje ds żywienia. Pewnie pomyślicie sobie, taa taka mądra a grubas. A no grubas bo mimo sporej wiedzy na temat racjonalnego odżywiania nie znałam umiaru  i pchałam słodycze i fast foody na potęgę. Ja wiedziałam, że powinnam jeść co innego, ale mam wrażenie że w momencie obżerania się miałam zaćmienie umysłu xD

Teraz dzięki tej diecie będę się trzymała planu i kupowała tylko to co potrzebuję. Wygląda to naprawdę fajnie. Dzisiaj jak przyjdę do domu to postaram się zrobić zdjęcia swojej sylwetki, żeby później móc Wam pokazać swoją zmianę. Trzymajcie proszę za mnie kciuki, żebym była na tyle silna, aby móc znów się pojawić w zakładce Sukcesy.

 

17 kwietnia 2016 , Komentarze (7)

Hej dziewczyny,

zgłosiłam się ostatnio do dietetka online i dostałam tak żałosne menu, że tylko się wkur... Postanowiłam, że po prostu dzień wcześniej będę planowała sama 5 posiłków.

I jutro będzie wyglądało to tak:

Śniadanie

bułka sportowców z serkiem włoskim i dżemem

II Śniadanie

Racuchy

Obiad 

Makaron z kurczakiem i warzywami

Podwieczorek

trzy kiwi, banan

Kolacja ( może być tak, że nie zdążę)

jajecznica z bułką sportowców

No i duuużo wody pomiędzy,

Jest okej?

31 marca 2016 , Komentarze (8)

Hej dziewczyny, 

ze mną nie najlepiej. Od kilku dni chodzę i kaszle. Dwie noce miałam z głowy bo tak kaszlałam, że się dusiłam i budziłam. Jak na złość mojego lekarza nie ma i nie będzie do odwołania jak mnie raczyła poinformować pielęgniarka. Poszłam do lekarza na opiekę nocną i akurat był mój sąsiad ( o losie). No i diagnoza jest następująca: " Ma pani prawdopodobnie trzeci migdał ( trzeba iść do rodzinnego żeby dał mi skierowanie do laryngologa) i ma pani jakieś dziwne szumy nad płucami ( trzeba zrobić zdjęcie). Niestety do lekarza rodzinnego dostać się nie mogę więc chodzę sobie i tak kaszle i kaszle i mam wrażenie, że przy następnym kaszlnięciu wypluje płuca. 

Jeśli chodzi o dietkę to dzisiaj dzień na plus. Miałam tyle roboty w pracy, że nawet nie miałam czasu podjadać. Wczoraj przeniosłam się do nowego biura i jeszcze nie zdarzyłam się rozpakować, a już dostałam ponad 60 stron do przetłumaczenia. Powiem wam, że jak zaczynam tłumaczyć to normalnie cały świat mi zwalnia. Ludzie coś chcą, gadają a ja jak nieprzytomna. W biurze narazie tak jakoś pusto. Musze jakieś kwiatki pokupować bo to w końcu sekretariat i musi ładnie wyglądać:P 

Miałam dzisiaj iść na rower, ale powiem wam  szczerze, że tak jakoś się w tej pracy zmęczyłam, że dałam sobie na luz. Jutro pójdę biegać. W końcu tak jak pisałam wczoraj, nowe miesiąc, nowa ja! 

Co do tych badań to jak moja pani dr nie wróci do następnego tygodnia to pójdę chyba prywatnie zrobić zdjęcie. Te płuca mnie normalnie pieką a u mnie to bardzo dziwne bo ja zazwyczaj mam angine i katar. Nigdy mi sie nie zdarzyło jeszcze żeby choroba zaczynała się od kaszlu. Ten typ tak ma.

Dobra dziewczyny. Już wam tutaj nie marudzę! Wracam na formy i tutaj do Was. Powiem Wam, że takie pisanie, czytanie jest na prawde pomocne! Coś nas laski łączy. Wszystkie wiemy jak trudna jest droga do naszej wymarzonej sylwetki, jak wiele pułapek i cierpień czeka po drodze i jak dużo siły trzeba mieć żeby ten cel osiągnąć. No ale nic samo się nie zrobi dlatego piona! I działamy dalej! :*

30 marca 2016 , Komentarze (10)

Hej laseczki. 

Od kilku miesięcy próbowałam coś ze sobą robić i na próbach się kończyło. Tydzień maks i bziuuum do sklepu po słodycze. Pchałam i pchałam. I wszystko było takie pyszne. 

 No i na wadze widać jaka mądra byłam. 

W pracy otworzyli nam stołówkę. Dziewczyny! Wiecie jak ten kochany kucharz gotuje? No rewelacja! A najlepsze jest to, że mnie lubi i zawsze coś extra dla mnie zrobi. <3

A kobitki w pracy złe bo one nie dostają takich rarytasków. :D Negocjuje z nim żeby potrawy były mniej kaloryczne i powoli zaczyna to nam wychodzić!:D

W poniedziałek pokłóciłam się z chłopakiem. Tak właściwie to się rozstaliśmy. Tęsknię za nim strasznie, ale wiecie jaki mi numer odwalił? Jakaś laska napisała do niego na fejsie, że ładna pogoda i fajnie by było pojeździć na motorze, a on na to, że ma racje i chyba zaraz pójdzie pojeździć. A ona czy może zabrać ją ze sobą? A on że będzie za 30 min. Wziął mój kask i pojechał po nią! Nic mi o tym nie mówiąc. Dowiedziałam się bo zobaczyłam wiadomości na fejsbuku! Normalnie szlag mnie trafił! A on do mnie " no ale przecież jej nie ruchałem?!" Łzy mi poleciały. zabrałam swoje rzeczy i wyszłam. Tą szmate jakbym dorwała to bym rozerwała!

Byłam tak wściekła, że przebrałam się w dresy i ogień w las! I w ten sposób wróciłam do biegania. Za pierwszym razem 6 km. Dzisiaj 7, a ogólnie ponad 9. Jestem mega zadowolona i powiem wam szczerze, że tęskniłam. 

Pogoda jest coraz piękniejsza. Powoli zacznę odkopywać rolki i rower. I RUSZAM! Zaczynam najcięższą walkę w życiu. Z samą sobą.  Niech moc będzie ze mną xD

Mam do was OGROMNĄ prośbę.  Wiem, że się obijałam z wpisami i dużo osób już o mnie zapomniało, ale mam nadzieję, że ktoś ten wpis jednak zobaczy i mnie zaczepi. Powie mi dzisiaj, jutro czy za miesiąc " Młoda a czy Ty się nie zapomniałaś przypadkiem? Rusz te swoje cztery litery i walcz o swoje marzenia". 

Buziaki :*