Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

40 lat minęło ..... i Blue Monday zamienił się w cały Blue January i February. Zimno, ciemno, smutno i + następne 3 kilogramy nie nastrajają optymistycznie. Ale malutkie światełko w tunelu, że może tym razem....

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4754
Komentarzy: 182
Założony: 18 lutego 2013
Ostatni wpis: 7 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Wonkaa

kobieta, 51 lat, Tomaszów Mazowiecki

165 cm, 92.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 listopada 2013 , Komentarze (18)

Nooo.... myślałam, że się już nie nawrócę.  Ale ściągnęłam lejce i wtarabaniłam się z powrotem z pola na drogę. 

Niby nic wielkiego się nie stało, bułeczka jedna, kawałek ciasta,  obiad u teściowej itd. itp. A żołądek głupi myślał, że zmiana trybu na stałe i zareagował radosnym ssaniem. Czy Wy tez się czujecie jak jakieś alkoholiczki czy raczej jadłoholiczki, że wystarczy niewielkie przypomnienie starych nawyków a płynieeeemy ...?

Cały czas próbuję to rozkminić, jak ten umysł działa, przecież jak sięgam po drugi  kawałek ciasta czy kanapkę z boczkiem, to nie jestem głupsza niż jak sięgam po jabłko. Próbuję uchwycić ten moment, w którym zapada decyzja, że sięgam po to albo coś innego. Może ja mam jakiś guziczek do wyłączania myślenia? Dzieciakom zawsze powtarzam: ?Chłopaki, myśleć, to nie boli? a sama czasem jak ten.... eh

Jak stosuję się do zasad i zdrowo sobie dietkuję na SD z Vitalii, to naprawdę,  to co jem mi wystarcza i nawet nie mam ochoty na nic innego. Może sobie stać góra ciastek czy schabowych z kapustą i w ogóle mnie nie rusza. I o co tu chodzi? Jakbym miała dwa tryby. Pstryk przełączamy się na nowe nawyki, pstryk przełączam na stare nawyki. Tylko jakby ten jeden pstryczek rozmontować.

Ale nasmęciłam, kapujecie o co mi chodzi ? bo coś tak dzisiaj bredzę.....))

Macie jakieś nietypowe sposoby na zaparcia, bo typowe już chyba wszystkie wypróbowałam? I właśnie przez to cholerstwo  moje zmagania są takie huśtawkowe. Nie jem słodkiego, woda 1,5-2 l, maślanka, kefir, jogurty naturalne, szklanka wody gotowanej na czczo, śliwki suszone ? piszę , żebyście nie musiały się powtarzać ;)

26 października 2013 , Komentarze (13)

Trochę można. Mam dzisiaj wyjątkowo ambiwalentne uczucia względem siebie. To 0 - to zero spadku w tym tygodniu. I mogłabym opisać całą historię jak minął ten tydzień przed @, że dietę trzymałam prawie wzorowo, ale pewnie każda z Was wie, że bywają takie dni, że utrzymanie tej samej wagi kosztuje więcej wysiłku niż w inne dni spadek o 0,5 czy nawet 1kg. Więc nie będę się batożyć, tylko spokojnie przeczekam jeszcze dwa dni, do końca @. Oczywiście dietę cały czas utrzymuję i mam nadzieję, że od poniedziałku dołączę z ćwiczeniami, bo zazdrość mi d.pę ściska. 
Na szczęście u Was spadki są, więc świat idzie do przodu, a ja swoje 0 zapisuję na koszt utrwalania niższej wagi.
Ale cudna u nas pogoda. Zamawiam taką do połowy grudnia!

24 października 2013 , Komentarze (5)

Ja tylko na chwilkę, z życzeniami z okazji Dnia Walki z Otyłością. Życzę Wam i sobie wszystkiego najchudszego i wszystkiego najzgrabniejszego. Najmniejszego rozmiaru (w sensie ciuchów a nie tego o czym myślicie Świntuszki ) oraz  największej satysfakcji. I żebyśmy w tym wszystkim nie zgubiły poczucia humoru i dystansu do świata i samych siebie.  
Ja się trzymam, nie puszczam. Podglądam Wasze pamiętniczki, podczytuję i wysysam motywację. Na razie nie mam czasu, ale niedługo coś skrobnę. Jakby tylko ktoś mógł mnie kopnąć w tyłek do ćwiczeń. 
Trzymajcie się cieplutko.

14 października 2013 , Komentarze (4)

Moje to są takie, że nie ma o czym pisać.  Zawsze były masywne. Jak ja zazdrościłam tym grubiutkim "piłeczkom" na cienkich nóżkach....
Jedno z moich pierwszych marzeń to:...................uwaga, uwaga!
  Założyć nogę na nogę! 
I żeby ta górna nie tarasowała pół pokoju, tylko ładnie zwisała, a jeszcze lepiej wdzięcznie się oplatała wokół pierwszej.  Obiecuję przeprowadzić demonstrację zdjęciową. Kiedyś.
Takie mam jakieś skoki nastroju. Raz jestem zadowolona i radosna jak skowronek (o rany! ładny mi skowronek, hi, hi, hi), to znowu dopadają mnie jakieś strachy i lęki. Kurcze, za dużo ludzi wokół już wie, że jestem na diecie. A co jak się nie uda? Nie lubię jak mi coś nie wychodzi, nie znoszę żadnych litościwych spojrzeń.
Dobra nie ma co marudzić, bo na razie nie idzie źle.

12 października 2013 , Komentarze (4)

Powiedziałam zgoła coś innego godzinę temu gdy leciałam w dół bo...... taboret się pode mną załamał 
I co z tego że był plastikowy, i co z tego że był stareńki, i co z tego, ze go krzywo postawiłam na jakimś kołku. Wlazłam  i srru.... w dół. No, to był gwóźdź do mojej słoninkowej trumienki. Nawet gdybym się nie dietowała od dwóch tygodni, to teraz zaczęłabym na mur beton.
Wsparcie motywacyjne jak cholera...... 

12 października 2013 , Komentarze (1)

Powoli, powoli, jak żółw ociężale, ruszyła maszyna.......
Na wadze spadek, chociaż w tygodniu jak leciutko podejrzałam, było ciut więcej (spadku, nie kilogramów). 
Czy macie jakiś sposób na weekendy? W tygodniu nie jest źle, nieraz nie zdążę nawet wszystkich 5-ciu posiłków pożreć, Ale sobota i niedziela to jakaś masakra.  
W tygodniu odstawiłam moich "tylko dużo mięsa mamo/kochanie" facetów od domowej przetwórni. Młodsi dostali bilety na szkolne obiady, a małż - raz teściowa, raz mamusia, raz bar mleczny. Zresztą on i tak ciągle  w rozjazdach to obiady jadł w domu wieczorem, a teraz chłopina zje o przyzwoitej porze.
No ale jak przychodzi sobota, niedziela. A ja... jak to kura, chciałabym im umilić im życie, to pichcę, a to pichcenie to wiecie jak się może skończyć.

W tygodniu, jak się wkurzyłam na swego małża to wiecie jak skwitował moją "rzucawkę? cytuję: "jeszcze nie chude, a już takie nerwowe..." 
Ale tak naprawdę, to gościu mnie wspiera, tzn nie gada za dużo i schodzi mi z drogi, a czasem rzuci: "oooo znowu wysmuklałaś..." 

2 października 2013 , Komentarze (3)

Wróciłam.stop.Tym razem z dietą SD.stop.Od czwartku 26.09.stop.Na razie się trzymam i nie puszczam się.stop.Trzymajcie kciuki.stop.

21 lutego 2013 , Komentarze (3)

No tak nasmęcić na początek ?  Przedwczorajszy wpis - toż to w ogóle nie w moim stylu.Chyba ktoś się pode mnie podszył. Na łeb mi się rzuciła ta 40-cha czy co? Dzisiaj już dużo lepiej - i sens widać i światełko w tunelu jakby jaśniejsze.
DZIĘKI, DZIĘKI, DZIĘKI ZA WSPARCIE I MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE PRZYCZYNIŁAM SIĘ DO CZYJEGOŚ SPADKU MOTYWACJI.
Założenia pozostają bez zmian. Odstawienie słodyczy - dla mnie jedyny moment to Post. Wtedy jakoś nie mam dużych problemów z tym. W innym czasie, żeby nie wiem co, to nie daję rady.
Jem razowy chlebek. Uważajcie na razowe chlebki, wybierajcie taki prawdziwy, nie farbowany i "dmuchany".
Moje menu wczoraj w skrócie: dwie kromki chlebka razowego (takie małe, ze śliwką)  z szynką, talerz kapuśniaku, kanapka razowca, pomarańcza, i ......odwiedziła mnie kuzynka i........miałyśmy dużo do pogadania   i............ zrobiłam michę sałatki !! ale jakiej !!
Moja ukochana  rukola + rzodkiewki + pomidorek (sorry, że z marketu) + papryka + cebulka + natka pietruszki + jajko na twardo + odrobina suchej kiełbaski, np suchej krak. + sos ziołowo-koperkowy ( z 2 łyżkami oliwy)
No normalnie na takiej diecie to ja mogę całe życie. Polecam!!!  z czystym sumieniem.
Następnym razem zrobię zdjęcie.
Ruch też nieźle - trzy godziny ganiania po mieście (dzięki, że nie jeżdżę samochodem jak jest ślisko) plus godzina odśnieżania.
Plan wykonany. Odmeldowuję się na dzisiejsza wartę.

19 lutego 2013 , Komentarze (15)

Witam, to ja. 
40 lat za mną - i to te lepsze, ponad dziewięćdziesiąt kilo żywej wagi - naprawdę nie ma się z czego cieszyć.  
Dlatego moje Blue Monday zamieniło się w całe Blue Month.
Nie ma żadnych ale to żadnych  powodów, dlaczego teraz miałoby się udać !!
Bo niby co, bo wiosna idzie ? Bo obiecałam sobie, że wreszcie zadbam trochę o siebie ? Chociaż w ramach przeglądu serwisowego zrobiłam badania, typu morfologia, tarczyca, cukier, cholesterol i wyszło,że jeszcze trochę pożyję.  
Mimo tego całego zimowego pesymizmu jest jakieś światełko w tunelu, że może jednak............
Nie ukrywam, że po cichutku liczę na Wasze wsparcie, bo nikt tak nie zrozumie 40-tki "szczupłej inaczej" od innej 40-tki "szczupłej inaczej", nawet najfajniejszy mąż, choć też 40-tek. Kiedyś jak rzucałam palenie non stop siedziałam na takim fajnym serwisie i pomogło, nie palę 3 lata. WIELKA SIŁA W DOBREJ GRUPIE, NIE ZOSTAWI CIĘ W CZARNEJ  D... 
Moje założenia na start (choć start był już ze cztery dni temu)
1. ZERO  TOLERANCJI  DLA  SŁODYCZY (w kryzysie dopuszczalna suszona śliwka lub morela)
2. ZERO  TOLERANCJI  DLA  BIAŁEGO PIECZYWA
3. ZAKOCHAĆ SIĘ W ... CHODZENIU, BIEGANIU I SKAKANIU (na szczęście mam jeszcze ze trzy dni luzu ze względu na pogodę i te... kobiece)

Skończyłam pisać  i jeszcze się zastanawiam, czy to ma sens?