Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Życie nie raz dało mi w kość i wystawiało na ciężkie próby ale co nas nie zabije to wzmocni - w końcu uda mi się osiągnąć swój cel - szczupłą sylwetkę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5676
Komentarzy: 151
Założony: 9 marca 2013
Ostatni wpis: 16 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
lala134

kobieta, 38 lat, Łódź

178 cm, 138.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2013 , Komentarze (4)

Tak oto minął drugi tydzień tej nierównej walki. I póki co jest 2:0 dla mnie
Niemożliwe żeby przez dwa tygodnie schodziła ze mnie sama woda także pokłady tłuszczu można uznać za ruszone:)

Co najważniejsze zaczęłam ćwiczyć - póki co 30 minut dziennie ćwiczenia dywanowe ale lepsze to niż nic 
A moją najlepszą przyjaciółką została 1,5 litrowa butelka z wodą niegazowaną

15 marca 2013 , Komentarze (2)

Lato 2012 w okolicach 130 kg:(

J
a naprawdę wiem, że jest źle, że jest bardzo źle ale naprawdę nie miałam pojęcia, że zobaczę na wadze ponad 130 kg:( Już kiedyś osiągnęłam taką krytyczną wagę i wydaje mi się, że wyglądałam dużo gorzej:(
 Ale nie jestem tu po to żeby rozpamiętywać przeszłość tylko po to by walczyć o swoją przyszłość:)

Najtrudniej było podjąć decyzję o rozpoczęciu tej nierównej walki, teraz może być już tylko lepiej.

Teraz najważniejsze - jestem z siebie dumna bo od dwóch tygodni nie miałam nic słodkiego w ustach
 To naprawdę ogromny sukces bo jeszcze do niedawna dzień bez potężnej porcji słodyczy był dniem straconym. I nawet nie jest tak trudno:)

12 marca 2013 , Komentarze (5)

Postanowiłam w końcu wprowadzić trochę ruchu  więc wybrałam się na zumbe i co się okazało? Były to moje ostatnie zajęcia - tak chaotycznych ruchów jeszcze nigdy nie wykonywałam, a moje poczucie rytmu położyło się na podłodze, zostało zdeptane i nie może się podnieść.
Muszę poszukać innych zajęć, bo do zumby zraziłam się na jakiś czas, a ruszać się trzeba.

Zastanawiam się nad basenem ale jeszcze nie włożę na siebie żadnego kostiumu - może za 20 kg

11 marca 2013 , Komentarze (3)

Mam nadzieje, że już niedługo będzie co porównywać także wstawiam zdjęcie z wagą ok 130 kg - można powiedzieć, że jest najbardziej aktualne


11 marca 2013 , Komentarze (3)

Tak więc pierwszy tydzień walki o siebie minął.
I można powiedzieć, że z tej bitwy wyszłam zwycięsko
Tak wiem, że te 6 kg to głównie woda ale i tak ciesze się jak dziecko a moja motywacja wspięła się na Mount Everest
Ale nie ma co popadać w samozachwyt trzeba zabrać się do roboty i zacząć ćwiczyć - a jakoś nie mogę się zebrać w sobie. Chociaż dzisiejsze przejście dwóch przystanków można uznać za poranny rozruch i pierwsze nieśmiałe próby podjęcia jakiejkolwiek aktywności fizycznej.
Mam w planach zapisywanie tego wszystkiego co spożywam w ciągu dnia, tylko nie wiem czy będę miała w sobie tyle zapału ;)
A w nagrodę za taki wynik kupię sobie dziś dresy - w końcu w czymś ćwiczyć trzeba ;)

10 marca 2013 , Komentarze (11)

Bardzo, bardzo dziękuje za wszystkie komentarze i wsparcie, które teraz jest mi szczególnie potrzebne
Obliczyłam, że do górnej granicy mojej prawidłowej wagi muszę zrzucić 60 kg - wiem że to strasznie dużo ale dam radę - dla siebie, dla mojego zdrowia i dobrego samopoczucia.
Pierwszy cel ustawiłam sobie trochę bliżej do września chciałabym rozmienić stówkę i myślę, że jest to w moim zasięgu.
To tak ogólnie a teraz trochę konkretów:
1. Decyzję o zmianie siebie podjęłam 04.03.2013 roku i wtedy też zaczęłam zmieniać swoje nawyki. Także jutro pierwszy dzień prawdy w mojej długiej drodze do sukcesu.
2. Najważniejszą zmianą jest całkowite odstawienie słodyczy - bo wbrew pozorom wcale tak dużo nie jadłam ale słodycze były moim gwoździem do trumny dzień bez tony słodyczy był dniem straconym ale koniec z tym.
3. Większy problem mam z aktywnością fizyczną, póki co silnej woli wystarcza mi na godzinę fitnessu tygodniowo, ale wiosna już coraz bliżej a rower czeka w pogotowiu


Teraz niecierpliwie i z nadzieją czekam na jutrzejsze ważenie...

9 marca 2013 , Komentarze (19)

Witam Vitalijki,
     Zacznę od tego, iż ostatni rok nie należał do najszczęśliwszych w moim życiu Po pięciu latach zostawił mnie facet, który po tym jak napisałam mu magisterkę uznał, że miłość się skończyła i nie ma sensu udawać że jest dobrze. Szkoda, że jak byłam na każde zawołanie to miłość była ogromna. A kiedy ja coś chciałam było już po miłości... Ale nie ma co rozpamiętywać.
    Później było różnie ale to zostawię na inną okazję.
    W ciągu tego roku podejmowałam kilka prób odchudzania, które kończyły się po jednym dniu, co najwyżej dwóch.

    A do ostatecznego kroku jakim dla mnie jest dzielenie się z innymi moim problemem było to co zobaczyłam w zeszły piątek na wyświetlaczu wagi, a mianowicie 134 kg - zupełnie się tego nie spodziewałam Wiem, że jestem gruba ale żeby aż tak To był dla mnie szok - łzy leciały mi jak groch i postanowiłam coś ze sobą zrobić.
A że nie potrafię sobie sama poradzić z moim problemem Wy jesteście dla mnie ostatnią deską ratunku...