dzisiaj goraco jak na pustyni,skwar,duszno i slonce ostre.mimo takiej pogody mi sie prawie pic nie chce.wybiore sie na spacer,potem schlodze sie letnia woda i spac bede pod kocem przy uchylonym oknie.od dzisiaj mam cel,zbierac kase na orbitreka.
w dniu swoich urodzin zycze sobie ,zeby nie braklo mi cierpliwosci,motywacji ,wytrwalosci w dazeniu do upragnionego celu jakim jest gubienie kg.bym byla mniej zla na siebie no i innych (im tez sie obrywa)za to,ze waga nie spada,bym znalazla motywacje ktora poprowadzi mnie za reke ,da kopa i pozwoli byc szczesliwa bez tych wstretnych kg.
kochane dzisiaj chyba wstalam z negatywnym nastawieniem.mam dosc diety,jakichkolwiek cwiczen.chyba koncze z dieta.co stego,ze sa cwiczenia ,dieta,spacery skoro waga spadla a po dwoch dniach powrocila do starego stanu.mam to wszystko gdzies.nie bede cierpiala ponad 1.5 miesiaca skor gowno to wszystko dalo.tylko pochlastac sie.poddaje sie.nie wiem kiedy tu sie pojawie.pozdrawiam.
dzisiaj dzien nudzenia sie.na pozniejsze sniadanie [bo wstalismy po 10.30]
zrobilam salatke i tylko ja ja jadlam bo mezus kroma chleba,musztarda i kawal kielbasy w reke.jak to moj mezus nieumiejacy zyc bez miesa.ja sie tak napchalam salatka,ze do tej pory nie jestrm glodna.obiad zrobilam tylko mojemu P.niewiem czy dam rade o 18.00 zjesc mala kolacje bo czuje,ze nic nie zmieszcze.moj P idzie na 3 w nocy do pracy.ja zrobir dwie rzeczy w domku,kolo 21.00 spacer z psem i do lozka.tv nastawie na czas gdybym usnela.jutro male zakupy,do tesciowej i ogladanie grad pri czy
jak to sie pisze w necie ale mezus kompa laczy kablem z tv i obraz z neta w tv.
kurde ale mi sie chce spac w ten piekny,cieply majowy dzien.powinnam z mezem isc na spacer a nie siedziec i ziewac.jeszcze troche i obiadek trzeba zrobic .moze po obiadku ruszymy dupsko w troki i troche pospacerujemy.jak zalicze spacerek to wieczorkiem cwiczonka.chce by do soboty cos tam bylo mnie mniej.kazdy gram mniej mnie ucieszy.chyba walne sobie kawe bo usne a nie chce przespac tak pieknego dnia. dzisiaj stanekam przed szafa i zal dupe mi sciska bo prawie wszystkie ciuchy wiszace sa na mnie opete i jakby piwiedziala moja mama ,ze wygladam jak glizda w ciazy.
w sobote bylam w lumpku a tam,zeczy uzywane i nowe po duzo nizszych cenach niz w sklepienp taka podoba blyzeczka w sklepie po 60 zl a tam mozna za 20zl.wiec z tych nowych ciuchow znalazlam zarabiasta bluzeczke ale co z tego ze 3× xxl a i tak na mnie zamala.to zalamalo mnie i dalo mi bardzo duzo do myslenia nad soba,tusza.dotarlo do mnie ze na pletfala blekitnego ciezko znalesc cos fajnego.wiec jeszcze bardziej wzielam sie za siebe bo niechce byc juz taka jak teraz.jeszcze szukajac pracy w pewnym miejscu gdzie skladalam cv uslyszalam,ze z taka tusza to szybko pracy nie znajde.ucieklam i w domu poplakalam sie.to byl drugi bodziec by walczyc i pracowac nad soba.
2 kromki chleba smaruje ledwo co maslem.klade plasterek mielonki na to plasterek sera.piekarnik nagrzewam do 150 stopni.po nagrzaniu wkladam na blache grzanki i patrze czy ser sie rozpuszcza,po 3 min.jak tak to trzymam jeszcze dwie min i wyciagam.pycha.chodz maja ser to nie zawieraja tluszczu jak te z patelni.
witam.moje sobotnie wazenie i o 2.10 kg mniej to moj pierwszy sukces.mam nadziej,ze bedzie nastepny sukces,potem kolejny i tak jeden za drugim.powiem wam ze jem prawie wszystko tylko w duzo mniejszych ilosciach i staram sie nie jadac juz tak od 18.15.chodze na spacery,wieczorem polprzysiady i sklony robie w dwoch seriach po 40.pije 3 zielone herbaty i 1-1.5 litra wody a i unikam batonow,cipsow,cukierkow,ciastek ,ciast.wybieram zamiast smietany jogurt naturalny,zjadam dwa nieduze kartofle,zjadam duzo surowek,zupe wlewam sobie bez smietany.staram sie nie myslec o jedzeniu.tak wyglada moje odchudzanie.