Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem zwyczajną kobietą, która już ma dość swojego ciała. W ciąży przytyłam 23 kg Wróciłam do swojej wagi sprzed ciąży po ok 2 latach. Niestety przytyłam i to znacznie, co okropnie mi przeszkadza, dlatego mam zamiar zrobić porządek ze swoim ciałem. nie tylko zgubić kg i cm ale również efektywnie wyrzeźbić ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11437
Komentarzy: 205
Założony: 18 marca 2013
Ostatni wpis: 14 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aa5iek

kobieta, 39 lat, Szczecin

168 cm, 72.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2013 , Komentarze (2)

Dziewczynkiii cudownie!!! Byłam w niedzielę z szefową na fitneessie i trenerka dała nam popalić. Najpierw rozgrzewka (u mnie do czerwonosci) potem ćwiczenia z hantelkami. Myślałam, że mi ręce poodpadają. Następnie milion brzuszków (już prawie umarłam), ale musiałam jeszcze wykonać kilka serii ćwiczeń na posladki+udka. Ooooaaaale się umęczyłam. Ale dobrze mi było. Po ćwiczeniach poszłyśmy na chwilę relaksu w saunie... Ooo jak dobrze. Cuuudownie się czułam. W poniedziałek za to troszkę byłam zdegustowana. Jak wspominalam wcześniej, poniedziałki to istny hardcore. Najpierw poszłam na ABF. Ćwiczenia ogólnorozwojowe. Suuuper! Już przed wejściem się troszkę zlękłam, bo usłyszałam, że trenerka prowadzi bardzo intensywnie cały trening. No ale dałam radę. Po ćwiczeniach godzinka odpoczynku i na JOGĘ. To był błąd. To zupełnie nie dla mnie. Babka mnie tak powyginała i kazała tkwić w tej pozycji (mi się zdawało) godzinami... No masakra. Wyszłam po tym jakaś taka zła i obolała. Wieczorem FitDance. Porażka. Chodziłam na to półtora roku temu i to była świetna zabawa przy muzyce, jakiś układ taneczny, bardzo rytmiczny i można było się nieźle spocić. Na koniec drobne ćwiczenia na mięśnie brzucha, ud i pupy, rozciaganie i koniec. Wczoraj to była katorga. Szczególnie, że odczówałam ból w mięśniach, babka cwiczyła głównie na mięśnie pupy (ok 25min) i brzucha (jakieś 15min) potem się spytała czy coś dziś tańczymy (?!) no szkur** mać!!! To ma być FitDance czy fitness? Zła byłam. No ale co zrobić. Wiem tylko, że na jogę już więcej nie pójdę. Jutro czeka mnie PILATES. Zobaczymy. Ale mimo wszystko czuję, że żyję. Wszystkie mięśnie mnie bolą, ale to jest przyjemny i strasznie satysfakcjonujący ból. Wiem, że coś robię, coś dobrego, co sprawi, że moje życie stanie się lepsze... BARDZIEJ FIT! A to powód do dumy :-D

4 maja 2013 , Komentarze (4)

No kurcze nie wiem co jest... Pogoda piękna się robi, a ja jakiś humor mam melancholijny... może dlatego, że chętnie poszła bym na spacer, może na rolki, a ja na całą dobę do pracy. Zaraz chyba wyniosę sobie krzesło przed budynek i wystawię mordkę do słońca... chociaż tyle. 

Jutro się wyżyję. Wybieram się na BS. (BS to wzmacniający trening dla każdego, z użyciem hantli i mat. Podczas tych zajęć angażujemy do pracy wszystkie najważniejsze grupy mięśniowe, dużo czasu poświęcamy na mięśnie rąk i grzbietu dodatkowo ćwiczymy mięśnie ud, pośladków i brzucha.
 
Ten stosunkowo łatwy w swej konstrukcji trening sprawia, że mięśnie zostają wzmocnione a ciało nabiera ładnego jędrnego wyglądu.
 
Ten trening to 55 minut pracy na rzecz pięknej, zgrabnej sylwetki.) Potem sobie wejdę do sauny. Mogło by być już jutro...

Oto mój grafik pracy i ćwiczeń:


Poniedziałki to mega hardcore ;p


3 maja 2013 , Komentarze (5)

Majóweczka zleciała, trzeba wracać do pracy... Ale to dopiero jutro.
Wczoraj po całej dobie, gdy zeszłam o 7 rano ze służby, postanowiłam sobie kupić coś na grilla, by nie zażerać się kiełbachą, czy karkówą. Kupiłam sznycel z indyczka i kilka płatów rybki Mintaja. Grill wyszedł super. Odbywał się jak zwykle u mojej babci i dziadka. Pojechałam z Tomem, moją mamą, ojczymem i zabraliśmy ze sobą Toma mamę. Najwyższy czas by nasze mamy się spotkały, poznały i polubiły. Wszystko wyszło świetnie. Pożyczyłam od ojczyma autko i pojechałam na 16 na siłownie, bo umówiłam się z szefową. Było zaje*iście! Wyszalałam się na siłce i naprodukowałam mnóstwo endorfin. Bardzo mi się podobało i nie ma innej opcji, by przestać chodzić. Umówiłam się na niedzielę na fitness. Już nie mogę się doczekać :D

Po siłowni wróciłam na grilla (oczywiście wszyscy pod wpływem % już byli i śmiali się ze mnie... "pokaż się, ale już schudłaś") i zjadłam rybkę. Świetna mi wyszła ;)

Po powrocie do domu, ok godz 22 padłam jak zabita. Po dobie, siłowni i prawie całym dniu na świeżym powietrzu... spałam jak niemowlę :D obudziłam się dziś o 6 rano jak nowo narodzona. Dawno się tak nie wyspałam. Ale pomału mnie już ścina... Mam ochotę wtulić się w ramiona Morfeusza... Jutro czeka mnie kolejna doba...

Osiągnięcia celu wszystkim życzę ;) Mi do osiągnięcia mojego celu zostało... 120 dni.

DOBRANOC :*

1 maja 2013 , Komentarze (1)

POSTANOWIŁAM!!!

Przechodzę na dietę South Beach. Kiedyś już na niej byłam z moim współpracownikiem i było spoko, tyle, że zaczęliśmy od drugiej fazy i w sumie lekko szlo. Tym razem zaczynam od pierwszej fazy. Nie jest trudna i łatwo ją przejść. Jedynym problemem jest brak wszelakiego pieczywa przez dwa tygodnie, ale dam radę :D Kto jak nie ja?

Grafik uczęszczania na siłownie i fitness i FitDance już dostosowany do grafiku pracowniczego. Bardzo napięty ten grafik, mam nadzieję, że podołam... Najwyżej go troszkę zmodyfikuję. Czyli jutro dzień pierwszy i diety i porządnych ćwiczeń. Zaczęła bym od dziś, gdyby nie fakt, że caluśką dobę siedzę w robocie...

Już się cieszę na nadchodzący miesiąc 

1 maja 2013 , Komentarze (1)

Dziś jest pierwszy maja a wiecie co się z tym wiąże???
Zaczynam śmigać na siłownie!!! A żeby było lepiej... Moja Szefowa się do mnie przyłącza. Jutro pierwsze nasze wyjście. Będziemy się nawzajem motywować. Ona jest już po kuracji odchudzającej, ale nie zaprzestała chodzenia na fitness, teraz zaczyna chodzić na siłownie. Schudła 23 kg dzięki diecie białkowej i ćwiczeniom. Wygląda świetnie. Też osiągnę swój cel :D

Tak w ogóle to dawno mnie tutaj nie było. 
W sumie nic ciekawego się nie wydarzyło, oprócz tego, że w końcu przyszedł do mnie karnet z Benefitu i cały maj będę rządzić na salach siłowni, fitnessów, basenów, saun i salach tanecznych :D:D:D Trzeba się rozruszać przed wyjazdem, który mam nadzieję nastąpi już w tym roku ;) Cel musi zostać osiągnięty do końca sierpnia!!!

Nie mogę znaleźć dla siebie odpowiedniej diety... Potrzebuję taniej, bo nie śpię na kasie i nie stać mnie by codziennie latać do sklepu po jakieś wyszukane produkty...

Pora na dopasowanie grafiku do ćwiczeń ;) Dziś siedzę na dobowej służbie, ale już jutro się wyszaleję z dziewczynkami na siłowni :D Potem wizyta w saunie :)

Buziaki Mordeczki ^^

22 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

O TAK!!! Lubię takie poniedziałki :) Mam wolne :D Córcia w szkole Tom w pracy, a ja rządzę w domu. 

Plan na dziś... Porządki w domu, bo ostatnio jakoś nie miałam czasu i weny, potem moje marszobiegi, bo wczoraj dość późno wróciłam do domu i już nie wychodziłam. No i po córcię do szkoły. Na powrocie zahaczymy jakiś plac zabaw coby poganiać troszkę (zawsze to jakiś ruch ;)) No i do domku, bo muszę przygotować posiłki na wtorkową służbę.

Przyznaję, że zgrzeszyłam... Wczoraj mamusia przywiozła pierogi ruskie i pożarłam na kolację i na dodatek dokończyłam dziś na śniadanie... Ale idę to wybiegać, może dziś nawet jakiś trening zrobię... coś na łapki, bo muszę już zaczynać... w końcu zostało mi tylko... 132 dni do osiągnięcia celu.

Moja mantra:
JESTEM SILNA! DAM RADĘ! NIE PODDAM SIĘ!

21 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Jest niedzielny poranek, słoneczny ale jeszcze chłodny. Ja siedzę sobie w pracy na służbie (dziś tylko dniówka) i jak narazie mam dobry humor. Śniadanko zjedzone (płatki 7 ziaren+płatki owsiane+płatki migdałów+jogurt żurawinowy) z apetytem. Wyspana jestem i w końcu skończył mi się @ :D

Wczoraj nie ćwiczyłam, ale biegałam z moją córcią po placu zabaw i potem jeszcze we dwie pograłyśmy w piłkę nożną. Udało mi się zmęczyć :) Obie szczęśliwe, bo tak miło spędziłyśmy czas. Musimy to robić częściej! Przez moją pracę mam dla niej tak mało czasu. Ale to wszystko się zmieni jak tylko dostanę etat w Jednostce Wojskowej. 

W pracy łatwiej mi dietę trzymać i tę regularność posiłków, bo zjadam tylko to co mam przygotowane i z chęcią się idzie "na przerwę" coś zjeść co 3 godziny. Dziś za to pracuję z człowiekiem, który strasznie dużo gada, a ja tak właściwie to nie mam z nim wspólnych tematów. Np mówi mi (jak przyniosłam ze sobą butelkę wody), że on "też ma mineralkę w szafce, ale gazowaną. Ona może stać nawet rok, bo jest gazowana." Bardzo kluczowa informacja. A poza tym drażni mnie, że nie myje rąk po wyjściu z toalety. I sapie jak siedzi. Dziś niedziela, to u nas spokój i cisza i to sapanie będzie się niosło echem. Zwariuję. Najwyżej jak już nie będę mogła wytrzymać, to pójdę na obchód obiektu. Dam radę.

Po powrocie do domu mam zamiar iść na moje marszobiegi. Dzień trzeci ;)

19 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Dziewczynki...

Jak pisałam wcześniej, pojechałam na miasto kupić karnet na siłownię. No więc spakowałam moje nowe butki i strój do ćwiczeń, coś do odświeżenia i ręcznik i wyskoczyłam z domu szczęśliwa, że zaczynam przygodę z siłownią. Tym razem uparłam się na silne ręce i będę takie właśnie mieć. Postanowiłam sobie kupić karnet open na siłownię, ponieważ ten karnet pracowniczy niby miał być dopiero od czerwca (tak powiedziała mi na mojej ostatniej służbie moja kierowniczka, bo coś za późno się za to zabrałyśmy). Zezłościłam się z tego powodu, bo miałam już plany na maj, że w każdej wolnej chwili coś tam będę robić. Czy to siłownia, czy zajęcia fitness, basen, rowerki czy poprostu relaks w saunie... a tu figa! Mam czekać jeszcze kolejny miesiąc! Nie mogłam bezczynnie czekać tyle czasu, bo bezlitosny ucieka szybko. Stąd też moja decyzja o karnecie na samą siłownię. Jeszcze na tyle mogłam sobie finansowo pozwolić, chociaż tak troszkę to z zaskórniaków. Prawie pod samym budynkiem siłowni dostałam SMSa od kierowniczki: Aśka rób przelew szybko, jest szansa że się uda" No to ja aż przystanęłam, by się zastanowić. Poszłam jeszcze popatrzeć czy może jakiś inny karnet wziąć, by dziś pójść i do maja jakoś pochodzić. Ale nic się nie opłacało. Karnet open na samą siłownię kosztuje 98 zł a 4 wejściówki (fitness, siłownia) 68 zł. Mój karnet MultiSport Benefit (pracowniczy, na który czekam) 82 zł. Wszystkie ważne miesiąc. Uznałam, że nie stać mnie na opłacenie dwu karnetów. No i co? W tył na lewo i do banku zrobić przelew. Teraz się modlę, by jednak od maja był ten karnet. Pomieszane z poplątanym. Niedawno wróciłam z moich marszobiegów. Cuuudnie :) Nie wiem jak jeszcze funkcjonuję, bo o 7 rano dziś zeszłam z dobowej służby, na której udało mi się zdrzemnąć niecałe 3 godziny i do tej pory nie śpię... No nic pora w końcu dać organizmowi odpocząć. Nie wstanę, pókii się nie wyśpię. Jutro wolne, a teraz czas na przyjemny prysznic. 

Dobranoc życzę. Ja oszołomiona mega zmęczeniem i endorfinami ^_^

19 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Dziś pierwszy dzień walki o osiągnięcie celu. Właśnie wybieram się do centrum po karnet na siłownię. Chcę pod okiem trenera uzyskać swoje postanowienie wzmocnienia siły górnych partii ciała. Wieczorkiem czeka mnie drugi trening biegania, który rozpoczęłam we wtorek, czyli 3x w tygodniu marszobiegi :-D Jestem silna! Walczę o lepszą siebie!

19 kwietnia 2013 , Komentarze (8)

Minął miesiąc odkąd jestem z Wami.
Fajnie tu, ale ja się nie mogę niczym pochwalić. Żadnych postępów... ani kilograma w dół. Jednak nie mam zamiaru się poddawać.
Zaczynam od nowa
Od dnia 19.04.2013r. biorę się porządnie za swoje "dupsko". Nie ma że boli.... musi boleć, ale wiem, że będzie to przyjemny ból. Do września daję sobie czas... moim celem jest osiągnięcie w miarę płaskiego brzucha, ale co ważniejsze... Chcę się chociaż 5 razy podciągnąć na drążku nachwytem i zrobić minimum 20 pompek... takich prawdziwych, nie żadnych kobiecych.
 I potrzebuję osoby, która się zadeklaruje, że jak tego nie osiągnę, to mnie znajdzie i porządnie skopie mi to moje grube i leniwe dupsko :D
Kto chętny?