Dzień 15 i drugi dzień w szpitalu
Dziś miało być ważenie, miało ale się zesra....
Jestem w szpitalu i na pewno do piątku nie wyjdę :( niech to szlag! Prawdopodobnie jestem w ciąży pozamacicznej i coś trzeba z tym zrobić. Ja tu oszaleję tyle czasu.
Psychicznie to luz, nie odczuwam jakiejś straty, bo nie staraliśmy się wcale o dziecko, ale to siedzenie w tym zamknięciu i czekanie na decyzję czy zabieg, czy leki jest wkurzające.
Dieta na razie trochę w odstawce, ale oczywiście wszystkim odwiedzającym mnie już obwieściłam, że żadnych słodyczy, soków itp. Tylko zdrowe owoce, warzywka, jogurciki ;)
Dzień 14 i pechowy :(
Dziś wylądowałam w szpitalu. Nie wiem nawet na razie na ile :( Będę teraz miała utrudnioną dietę (chociaż mam prowiant i jutro też obiad mają mi dietetyczny dowieść ;)
Z ćwiczeń też nici :(
Ehhh beznadzieja
Dzień 13 i wcale nie pechowy :)
Wczoraj dzień minął grzecznie, była dietka i ćwiczenia, żadnego podjadania itp
Dziś podobnie, z tym, że już rano "odbębniłam" ćwiczenia i może to i dobrze, bo jakaś taka rozleniwiona jestem na wieczór i nie wiem, czy by się chciało :)
Na wagę zgodnie z obietnicą nie wchodzę. Najbliższe ważenie dopiero we wtorek :)
Dawno już nie miałam takiej motywacji do diety, jak teraz. Dbam o to co jem, ćwiczę, kremuję i masuję ciałko i wiem, że osiągnę swoją wymarzoną wagę. Nie ma innego wyjścia, muszę. Dla siebie, przede wszystkim dla siebie!
Mam też zamiar zacząć biegać, może nawet już w tym tygodniu mi się to uda :) Trzymajcie kciuki ;)
Miłej niedzieli :)
Jak dobrze, że dziś piątek. Dzień 11
Waga: 77,2 (-1,9) kg
Dziś jakaś taka jestem rozleniwiona, może dlatego, że to piątek, czyli w sumie już weekend. W pracy też już spokojnie, niedługo do domku :)
Dziś dzień relaksu :) czyli wieczorem ćwiczenia, a potem dłuuuuga kąpiel z pianą i świecami. Potem jakaś maseczka na twarz. Malowanie pazurków i od razu człowiek będzie się lepiej czuł :) A potem wrzuci się jakiś film i nic mi już do szczęścia nie będzie trzeba :)
Wam również życzę już teraz miłego popołudnia i wieczoru.
I pamiętajcie o wybieraniu zdrowego jedzonka :)
No i kolejny dzień zleciał niewiadomo kiedy
Dziś przez cały dzień miałam takiego powera, że szok. Cały dzień w biegu, mnóstwo spraw załatwione.
Ćwiczenia mimo zmęczenia też zaliczone :) Jestem z siebie dumna.
Dziś to tyle, bo idę jeszcze po odpoczywać trochę :)
Aha jutro oficjalne ważenie vitaliowe ;)
9 dzień prawie za mną :)
I kolejny dzień dobiega końca, właśnie skończyłam ćwiczyć z Jillian. Chwila relaksu z Vitalią, potem relaksująca kąpiel, balsamiki i jeszcze trzeba trochę popracować.
Dziś troszkę zgrzeszyłam, bo zjadłam dwa pyszne naleśniki, które mój ukochany zrobił dla siebie i córci na obiad. I nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie to, że niespełna godzinę wcześniej zjadłam swój zaplanowany obiad. Ależ czułam się pełna. No ale żeby bilans wyszedł ok, to kolacji już nie będzie.
Mam nadzieję, że Wy grzecznie dietkujecie i ćwiczycie, a waga spada ;)
Zaczynam drugi tydzień, czyli 8 dzień z IGpro :)
Waga: 77,8 kg (czyli przez tydzień 1,3 kg mniej
)
Nastawienie cały czas bardzo dobre, humor też dopisuje :)
Dziś niestety będzie bez ćwiczeń z Jillian, bo jedziemy wieczorem w odwiedziny, ale za to pojeżdżę sobie tam na stacjonarnym rowerku trochę tak, aby była mimo wszystko jakaś ciągłość ćwiczeń :)
Dziś na obiadek było pyszne "risotto" z pęczaku, pieczarek i kurczaka, dobre i bardzo sycące :)
Coraz bardziej mi się ta dieta podoba :)
Walka z wagą nadal trwa:
No i tydzień minął - 7 dzień
Dziś jest 7 dzień mojego dietkowania, dziś także nie wchodziłam na wagę, bo postanowiłam, że zrobię to dopiero jutro, aby zobaczyć efekt tygodniowy. Zamierzam też się pomierzyć i mam nadzieję, że coś tam pospadało ;)
Dziś także 4 dzień ćwiczeń z Jillian, jest już coraz lepiej, ale zakwasy nadal są niestety.
Dzień ogólnie minął dziś bardzo przyjemnie, a to z pewnością za sprawą słoneczka, które przez cały dzień pięknie świeciło :)
Zaraz porobię na jutro kanapki dla córci do szkoły i ukochanego do pracy, oraz sobie przygotuję jedzenie w pojemniki, a potem długa kąpiel, kremiki i pod kołderkę :)
Moje motto na dziś:
"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie."
Kończę 6 dzień
No i kolejny dzień diety za mną :)
Co prawda była mała odskocznia od planu, bo byliśmy na zakupach i skusiłam się na obiad na mieście, ale wybrałam makaron pełnoziarnisty z warzywami i oliwą z oliwek. Więc tragedii nie ma ;)
Dziś miałam takie zakwasy, że myślałam, że umrę, a do tego mój ukochany postanowił dziś pojeździć po sklepach i zakupy porobić, no ale dzielnie mu towarzyszyłam i stwierdziłam, że zawsze to dodatkowy ruch. Ja sobie nic na razie nie kupuję, bo przecież niebawem schudnę ;)
Trzeci dzień ćwiczeń za mną. Jestem z siebie dumna, tym bardziej, że dziś na prawdę było ciężko z tymi zakwasami :)
Jutro do pracy, więc trzeba przygotować jedzonko w pudełeczka na wynos.
Dzień szósty
Waga: po wczorajszym skoku postanowiłam dziś na nią nie wchodzi, wejdę dopiero we wtorek, jak minie tydzień diety. Ehh ciężko mi się oprzeć ważeniu, chyba jestem uzależniona ;)
Nastawienie: cały czas bardzo pozytywne
Humor: bardzo dobry, bo nareszcie za oknem słoneczko :)
Na początek dnia motywator: