Tak więc czas biegnie nieubłaganie, ale ja się opamiętałam na szczęście!!!
Pierwszy miesiąc było -4 kg ... a potem waga zaczęła wariować.. rosnąć.. stanęła... tragedia !!! Załamałam się tym, i postanowiłam coś zmienić.
Już prawie miesiąc takiego zastoju, a przypomnialam sobie że obciełam kalorie właśnie taki czas temu do 1200. Według tego co się ostatnio naczytałam w książkach i artykułach, dostarczałam za mało, i organizm magazynował i bronił się jak się tylko da.. Więc wracam na 1500 , czyli tyle ile mniej wiecej dostarczałam na początku i waga leciała. Zbyt radykalnie to obcięłam no i mam za swoje !
Tak więc teraz 1500 kcal , 5 treningów w tyg , woda woda i jeszcze raz woda, no i oczywiście bez słodyczy !!!
Mam nadzieję że będzie spadek, ale z ważeniem poczekam sobie około tygodnia a może nawet dwóch !
Efekty muszą być ! Przy tych 1200 kcal miałam mało energi i siły na ćwiczenia przez co unikałam ich jak ognia.
Jeżeli macie jakieś uwagi lub byłyście w podobnej sytuacji liczę na wsparcie i wasze doświadczenie :)
Menu na dziś :
- jajecznica z 2 jajek ze szczypiorkiem + pieczywo żytnie z pomidorem
- jabłko
- makaron ciemny z sosem ( został ze wczoraj :) )
- orzechy włoskie
- serek wiejski z pomidorem + kromka żytnia
Aktywność na dziś :
- rowerek 30 min
- ABS Mel B
- trening na spalanie
No i odrobinka motywacji :