Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubi sobie dobrze zjeść..:Di dlatego też jestem tutaj i postanawiam schudnąć..:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1201
Komentarzy: 8
Założony: 30 czerwca 2013
Ostatni wpis: 21 listopada 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
cupcake..

kobieta, 26 lat, Kraków

165 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 listopada 2013 , Skomentuj

A więc tak..:D
Nie jest źle, zawsze mogło być gorzej. Kurcze tylko zawaliłam bo zjadłam 2 kruche ciastka i 3 belvita..:( Nie za fajnie ale oczywiście nie ma opcji żebym sobie odpuściła dietę gdyż od kilku tygodni świetnie mi idzie..:*Z ćwiczeniami troszkę gorzej bo szczerze powiem że nie lubie ich.. na w-f uwielbiam ćwiczyć ale jeżeli chodzi o ćw. w domu nie za bardzo..:/Ale przyznam że jak już poćwiczę to endorfinyyy szaleją..:D Kocham to..xD

Hmm.. zawsze myślałam że dieta = ochydne dietetyczne jedzienie, męczenie się przy ćwiczeniu i ogólem same złe rzeczy.. A tu niespodzianka bo można megaaa smacznie jeść, a po udanym dniu czuć sie o niebo lepiej..^^Dzień za dniem podnosić swoja samoocenę i jednocześnie zdrowo i smacznie sie odżywiać..:D Same plusy..:* Ale przyznam że czasem trudno mi się powstrzymać od tej kostki czekolady lub CIASTKA, ale jakoś lepiej mi to idzie niż kiedyś..:P wcześniej polegało to głównie na tym iż jak już zawaliłam choćby ta jedną kostką lub ciastkiem cały dzień obżerałam się aż to bólu brzucha..:( Wiem nie fajnie a do tego czułam się jak ostatni grubas..:C Użalałam się nad sobą i płakałam po nie udanym dniu, obiecywałam sobie "od jutra" ale to nie chciało nastąpić..W szkole ciągle chodziłam smutna, nawet chciało mi się płakać..:/ Przyjaciele pytali się co się dzieje a ja nie chciałam o tym nikomu mówić bo to takie "krępujące"..  Po wieczornym objadaniu się mój brzuch przez następny dzień wyglądał jakbym była w ciąży a to tylko mnie dobijało..:/ Okropne uczucie. A jeszcze to patrzenie na moje koleżanki z figurami modelek.. ehh..

Teraz kiedy wziełam sie serio za siebie jest super, czuję się świetnie, jestem znowu bardziej towarzyska i ogólnie lepiej się czuję sama ze sobą. Co najważniejsze wziełam się za siebie i nie oczekuję juz magicznych rezultatów od razu. Planuję zrobić to wolniej, ale mądrze, a wasze wpisy są mega motywacją..:* Uwielbiam was czytać, szczególnie sukcesy i oby było ich jak najwięcej..^^

Do zobaczenia chudzinki..<3.

17 września 2013 , Komentarze (1)

Motywacja zerowa..:( Nie mam kompletnie chęci do odchudzania..:C Nie chce wchodzić na wagę bo wiem że to co zobaczę będzie okropne..

Mam tylko pytanie.. Czy jest któraś z was w takiej samej sytuacji..?. Chciałabym znaleźć sobie "towarzyszkę" Która bd mnie wspierać i ja ją oczywiście.Żeby móc popisać, i znaleźć utraconą motywację..Jest może taka chętna..?.

20 lipca 2013 , Komentarze (3)

A więc udało mi się.. schudłam 3,60 kg !!!
Wiem, że to nie dużo w porównaniu do tego co wy osiągacie np. -10 itp.. ale to i tak jest dla mnie wielkie osiągnięcie(jak na razie)..Można powiedzieć że jestem z siebie dumna a to dodaje mi skrzydeł w walce z pozostałymi kilogramami. Nie mam pojęcia jak ja to robię bo kiedy poprzednimi razy próbowałam się odchudzać moja dieta kończyła się na "No ok dziś to zjem od jutra będę się odchudzać" i tak mniej więcej co tydzień dlatego nie chudłam, ale w sumie też nie grubłam..xD
Myślę że to głównie dzięki wam bo czytając wasze wpisy zarówno z sukcesami i porażkami nabierałam coraz większej motywacji do działania... Dziękuję Wam..:D Teraz mogę się oprzeć słodyczom i nie czuję takiej chcicy na nie..HURAA..!! Oby ten stan pozostał jak najdłużej..


Do zobaczenia..

17 lipca 2013 , Komentarze (1)

Hmm.. od czego by tu zacząć..

We czwartek koleżanki zaprosiły mnie na wypad na miasto.. Niby fajnie ale ja oczywiście jak każda z was chciałam trzymać dietę i nie podjadać (a na takich wypadach to okropnie trudne) .Umówiłyśmy się że zjem u jednej obiad i ruszymy na zakupy.. Pomyślałam że spoko, miło ze strony jej mamy że mnie zaprosiła i obiecałam sobie rano że dalej bd trzymała dietę nawet jeżeli to co zjem u niej bd bardzo kaloryczne i... okazało się że jest gorzej niż myślałam...Na obiad miałam frytki ociekające tłuszczem i jakieś kotleciki też smażone.. Pomyślałam sobie Why akurat to..?. Niemogła być sałatka. Zresztą wszystko jedno ale nie coś tak kalorycznego Musiałam zjeść, to oczywiste bo nie dość że mnie zaprosiły to jeszcze miałam odmówić.? Nie wypadało no i wtedy pomyślałam sobie że mam spapraną całą dietę..:/ Że nie ma sie juz co odchudzać dziś bo zawaliłam i zacznę od jutra( tradycyjna moja śpiewka).No i wyruszyłyśmy na zakupy..

Kompletnie nie miałam głowy do zakupów. Cały czas myślałam o diecie.. i nagle wtedy sie ocknełam.. Byłyśmy w sklepie, dzieczyny przymierzały ubrania i mówiły żebym im przyniosła rozmiar S i zabrało mnie na płacz bo one maja S a ja kurde małe L.. Tyle że jak sobie przypomnę że ja niedawno tez miałam ten rozmiar to mi zrobiło jeszcze gorzej..

Po tym sklepie postanowiłam wrócić do domu i tak też zrobiłam.. Przyszłam i od razu zaczęłam płakać.. do końca dnia nic nie zjadłam, żaliłam się nad sobą a potem niepotrzebnie weszłam na wagę i zobaczyłam 60,2, to mnie już dobiło. Sądziłam że teraz tak bd wyglądały moje dni smutno i żałośnie... Przyszła mama i zaczęła mnie o wszystko wypytywać. No to jej powiedziałam, a ona nie chciała uwierzyć że o to chodzi.. Ale ustaliła tak że nie chce mnie więcej widzieć w takim stanie i pomoże mi się odchudzać..

I od tamtego piątku nie wiem co się stało ale trzymam dietę wzorowo..Nie podjadam bo na myśl mi przychodzi ta nieszczęsna liczba 60,2 i od razu mi się odechciewa batoników, lodów w sumie wszystkiego co słodkie. Ćwiczę. może nie jest to tak jak bym chciała ale zawsze coś..Zwykle to 6 weidera, pół killera i jakieś ćwiczonka..Wiem że może niby nic że dopiero "dietkuję" od 5 dni ale dla mnie to jest dużo, a moja motywacja jest chyba na największym możliwym poziomie..Nie bd już was dalej zamęczać czytaniem więc..

Pozdrawiam chudzinki..



4 lipca 2013 , Skomentuj

No to zaczynamy..

Czytałam wczoraj niektóre pamiętniki i muszę przyznać że..... dostałam kopniaka w tyłek

Pomyślałam sobie że czemu wam sie udawało i udaje a mi nie..?. Czemu ja jestem taka słaba..?. I w tym momencie zaczełam wszystko od nowa i o dziwo poszło mi dużo prościej niż wczoraj.. na prawdę DUŻO PROŚĆIEJ Nie czułam aż takiej chęci do jedzenia a w ręcz przeciwnie-odrazę, chyba dlatego że właśnie przez to jedzenie mam teraz taki mętlik w głowie. Można powiedzieć że to mnie zmotywowało.

Moja wczorajsza dieta wyglądała tak:
śniadanie-zbożowe płatki z odtłuszczonym mlekiem,
II śniadanie-płatki owsiane z jogurtem naturalnym, niestety malutka kawa z mlekiem,
obiad- zupa koperkowa oczywiście bez żadnych kości i śmietany..:P,
podwieczorek-4 kanapeczki z szyneczką , ogórkiem i pomidorkiem na chrupkim pieczywie.
kolacja- sałatka warzywna.

Z ćwiczonkami nie było tak kolorowo ale zrobiłam pół killera z Ewą Chodakowską (okropnie ciężko było), jakieś ćwiczenia na nogi, pare seryjek brzuszków, 6 weidera no i tyle..:*

Mam nadzieje że ten zapał zostanie mi na długo, może nawet dłużej niż myślę.

Muszę lecieć chudzinki, na śniadanko.. mam nadzieje że wy też macie teraz mega motywacje i bd jeszcze szczuplejsze i bardziej pewne siebie..

mm..<3

3 lipca 2013 , Komentarze (1)

Kolejny dzień i kolejna porażka..

Przecież na tej diecie jestem zaledwie 2-gi dzień..:/ Czuje się okropnie.

Nie rozumiem co się ze mną dzieje..śniadanie, II śniadanie i obiad poszły super, nawet treningi ,ąż tu pojawiła się koleżanka z ciastkami i wszystko się pospało..:C Kompletnie nie mam teraz motywacji do działania. Czytałam wasze pamiętniki i wiem że wy też miewałyście takie sytuacje ale pomimo wszystko dawałyście rade stosować dietę przez 1-3 miesięcy bez podjadania i słodyczy. Ja tak nie potrafię.. Jak zjem jedną "zakazaną" rzecz to następne już się dosłownie ustawiają w kolejce i jem wszystko.. dramat. Kilka kilogramów temu nie powiedziałabym że tak tródno schudnąć.. Wręcz przeciwnie gdyby się mnie ktoś zapytał jak schudnąć to na pewno odpowiedziałabym że "mniej żreć", a teraz sama już wiem że to nie jest takie łatwe gdy się jest przyzwyczajoną do smaku np. czekolady.. Kiedyś śmiałam się z ludzi który się odchudzają, a teraz..?. Sama jestem jedną z nich..:/

Jeżeli ktoś to w ogólne przeczyta to powiedzcie mi czy wy też miewiałyście takie sytuacje..?.Może to tylko tak na początku bywa..?.


2 lipca 2013 , Komentarze (2)


No cześć..:P

Dopiero zaczynam odchudzanie z Vitalią, jest to moj pierwzy wpis więc chciałabym was na początek przywitać..

Troszkę się rozpisze:

Jak wiadomo jestem tu z tego samego powodu co wy. Ostatnimi czasy bardzooo się zaniedbałam, aż wstyd się do tego przyznać..:/ Jadłam bardzo dużo kalorycznych rzeczy, zajadałam smutki, w ogólne nie ćwiczyłam. W sumie nie przeszkadzało mi to i nie specjalnie zwracałam na to uwagę, liczyło się to żeby sobie pojeść..

Wiele razy próbowałam schudnąć ale wiadomo z jakim efektem.. Kupowałam sobie "produkty do odchudzania" które i tak w ogólne nie skutkowały a wręcz przeciwnie czasem po takiej "diecie" byłam tak głodna że mogłam zjeść pół domu, co mnie jeszcze bardziej dołowało.. Wolałąm siedzieć w domu bo czułam się gruba i nie chciałam wychodzić ze znajomymi bo to by oznaczało pokazanie mojego ostatnio bardzo przybrałego na masie ciała..

Pewnego dnia nastąpił przełom. Pojechałam do galerii na zakupy z mega emtuzjazmem a wruciłam zdołowana, ponieważ te ubrania które kiedyś pasowały na mnie, teraz wyglądały jakbym próbowała je na siłę wcisnąć. Zakupy się skończyły i czekają na lepszą sylwetkę. Kilka dni później moja kumpela (oczywiście chudziutka) rzuciła do mnie tekstem "grubasku" oczywiście mówiła że na żarty ale wiadomo o co chodzi.To mnie już dobiło i postanowiłam tu dołączyć...


Co ja bym dała za takie nogi..

No to by było na tyle dziewczęta..:D Do zobaczenia w innym rozmiarze..:*