Cześć Laski ...A miało być tak pięknie!
Nie wiem może panikuję, może to nie tak. Byłam dzisiaj drugi raz mierzyć moją suknię, wszystko pięknie ładnie, tym razem pozwolono nam już zrobić fotki. Suknia jest przepiękna, co do tego zdania nie zmienię... Podpisałam umowę, wpłaciłam zaliczkę, Pani zdjęła ze mnie miarę. Korekta pomiarów dopiero w połowie maja, razem z przymiarką. Do tego czasu mogę chudnąć do woli, a i potem do 2 tyg przed ślubem mogę zrzucić co nieco. Tylko to mnie chyba pociesza.No bo fakt faktem, suknia była rozmiaru 38, nie była do mnie dopasowana, zresztą mają być w niej wprowadzone dość poważne zmiany które zmienią jej wygląd.
Ale mimo wszytsko, gdy przeglądałam się w lustrze to myślałam sobie: Cholera nie jest tak źle, na prawdę mnie wyszczupla ta suknia! Czułam się w niej bardzo dobrze! no i co przychodzę do domu, patrzę na zdjęcia i co widzę? WIELORYBA!!!!Normalnie tylko po Greenpeace zadzwonić ;/ Mam teraz kompletną załamkę, odechciewa mi się wszystkiego a przede wszystkim jedzenia ( to może i lepiej :) )
Fakt, w sobotę ubrałam gorset który ładnie wygładzał mi brzuszek, dzisiaj miałam zwyczajne majtasy i brzuch mi się odznacza...a to muślin więc wszystko jak na dłoni....Normalnie biorę się poważnie za siebię mam 2,5 miesiąca do pierwszej przymiarki, zdążę zrzucić te wstrętne cm..Już nawet nie mówię o ramionach bo to moja odwieczna zmora, razem z brzuchem.....
płakać mi się chcę normalnie a taki miałam dobry dzień