NO I NIE WYTRZYMAŁAM I WLAZŁAM NA TĘ WAGĘ I .......... 75,7. O MATKO JAK SIĘ CIESZĘ.A TERAZ WAM POWIEM PRAWDĘ NIE CHCIAŁAM WCHODZIĆ NA WAGĘ BO BAŁAM SIĘ ROZCZAROWANIA. JA NIE CZUŁAM ŻEBYM COKOLWIEK SCHUDŁA CHOĆ NAPRAWDĘ NIE OSZUKIWAŁAM Z JEDZENIEM.TYLKO WCIĄŻ MAŁO PIJĘ I TEGO NIE MOGĘ PRZESKOCZYĆ. POZDRAWIAM!!!!!!!!!!!!!
MAM PASKUDNY HUMOR NIC MI SIĘ NIE CHCE I CIĄGLE JESTEM ZMĘCZONA. DZIECI DOSTAŁY MAŁPIEGO ROZUMU I JAK NA ZŁOŚĆ MĄŻ TEŻ MNIE WKURZA. POCIESZAM SIE ŻE JUTRO WSTANIE NOWY DZIEŃ PEŁNA OPTYMIZMU.A POZA TYM JADĘ DO KOLEŻANKI NA PLOTY I DOBRĄ HERBATKĘ (BEZ CIASTA), KAWY NIESTETY NIE PIJĘ BO NIE LUBIĘ.
DZIŚ PRZECHODZIŁAM KOŁO CUKIERNI I POMIMO MOJEJ KRÓTKOZWROCZNOŚCI ZOBACZYŁAM JE,POCZUŁAM JE W USTACH,SAME SIĘ ROZPŁYWAŁY;PACZUSIE Z LUKREM PYSZNE PRZEPYSZNE.... ALE MOJA SILNA WOLA ZWYCIĘŻYŁA ALE WALKA BYŁA OKRUTNA.TERAZ JESTEM STRASZNIE ZMĘCZONA... CHYBA TĄ WALKĄ. I MYŚLĘ O TYM ŻEBY JAK NAJSZYBCIEJ WYLĄDOWAĆ W ŁÓŻKU.A ĆWICZENIA TO CO???!!!
Jest trudniej niż myślałam.Za pierwszym razem było dużo łatwiej,przynajmniej tak mi się wydaje.Z albumu wyciągnęłam stare zdjęcie tzn po diecie.Powiesiłam sobie na lodówce do koszyka ze słodyczami włożyłam gumy i zakupiłam dzisiaj hula hop.Od niedzieli bez ćwiczeń pół kg mniej i już się cieszę.Ale dziś zgrzeszyłam , dzieciakom dałam chipsy i nie mogłam oprzeć się pokusie i spróbowałam.
Zacznę może od tego że łatwiej jest powiedzieć a trudniej wykonać.W 2009 pierwszy raz z moim mężem jechaliśmy na wczasy. Nadmienię tylko że byłam wtedy mamą trzy i dwulatka.O ile po pierwszej ciąży przy której przytyłam więcej szybko zgubiłam zbędne kilogramy. Tak po drugiej ciąży masakra + dodatkowe kilogramy.Postanowiłam wtedy o nie Maniucha musisz trochę nad tym popracować. I tak poszłam do Pani dietetyk która przepisała mi dietę 1000kcal.Zaczęłam ją stosować 17 marca a 19 czerwca już było 10 kg mniej.Jaka byłam szczęśliwa to nikomu nie muszę pisać.No ale wróciłam z wczasów wypoczęta i opalona ale z dodatkowymi kg i tak trwa do DZIŚ.Dietę daję wszystkim znajomym i chudną.A ja jakoś nie potrafiłam wziąć się w garść.Dawałam cukiereczki moim dzieciom i samej sobie też jakoś tak do buzi wędrował.Zamiar miałam od dawna.Cały czas było coś ;imieniny, wesele,rocznice,komunie itp.We wrześniu 2013 dałam mojej koleżance tą dietę do dziś -18 kg.Stwierdziłam skoro ona dała rady{a mówiła że to nie ma sensu} to ja też podejmę wyzwanie.