Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Gosia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33046
Komentarzy: 1339
Założony: 28 lipca 2014
Ostatni wpis: 28 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieidealnaG

kobieta, 39 lat, Za Krzakiem

172 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 lipca 2014 , Komentarze (2)

Zawsze miałam nadwagę i podejmowalam próby odchudzania z lepszym i gorszym skutkiem. Jednak nigdy wcześniej nie doprowadziłam się do takiego stanu jaki mnie otrzeźwił na przełomie listopada i grudnia minionego roku. Szwankowało mi zdrowie, podwyższyło się ciśnienie, bolał kręgosłup, stawy, nie miałam siły, energii. Waga wskazała 115 kg i to był kubeł zimnej wody.Postanowiałam, że tak żyć nie chcę,tak być nie może. Miałam 28 lat a czułam się jak wrak a przecież powinnam żyć pełnią życia. Wtedy zmieniłam dietę na zdrowszą, ograniczylam tłuszcze, słodycze i zaczęłam się ruszać. Początki były trudne, kilka lat zaniedbań dawało o sobie znać ale walczylam. Początkowo stawiałam na lekką rozgrzewkę i pilates. Gdy już trochę nabrałam kondycji i nie umierałam bo 5 minutach ćwczeń dorzuciłam do tego ćwiczenia na orbitreku, 3-5 razy w tygodniu po 40-50 minut. Efekt taki, że w kwietniu moja waga wskazywała 96 kg.Pod koniec maja było 92 i byłam mega szczęśliwa. Tyle zgubić. Widać było, że zeszczuplałam ale mimo wszystko nadal jeszcze tych nadprogramowych kg było tyle , że wiedziałam, że walka musi dalej trwać bo jeszcze nie wyglądam tak jakbym chciala. Niestety czerwiec i niemal cały lipiec to sytuacja rodzinna, która zmusiła mnie do opieki nad chorą osobą i wychodziłam z domu rano,wracalam wieczorem, wykończona i nie mialam czasu na ćwiczenia. Na szczęście waga stanęła w miejscu i nie rosła. W minioną sobotę okazało się, że mam znowu czas, mogę ćwiczyć. Waga pokazała 93 kg i od soboty znowu aktywnie działam, orbitrek i pilates. Dużo już straciłam ale jeszcze wiele przede mną. Założyłam tu dlatego konto by móc dzielić się moimi perypetiami, komentować Wasze i dawać oraz dostawać motywacyjne kopy :) DAMY RADĘ ! :)

29 lipca 2014 , Komentarze (6)

Dzisiaj ćwiczyłam dwa razy po 40 minut na orbitreku. Rano i teraz, właśnie odpoczywam.Zwykle jeśli ćwiczę to raz dziennie ale czasami mnie bierze na więcej i jeśli organizm się nie buntuje to czemu nie :)
W ramach małego grzeszku ale i też przyjemności pochłonęłam dwie gałki lodów. Upał, duchota, chce się czegoś zimnego. Wyrzutów sumienia raczej nie mam bo mam taką umowę sama z sobą, że mimo odchudzania i mimo sporego ograniczenia tego co mi szkodzi to od czasu do czasu sobie na coś pozwalam. W tygodniu najczęściej nie, jeśli już mnie korci by coś zjeść to sięgam po kostkę, dwie gorzkiej czekolady, chyba, że są takie upały jak dzisiaj to jakąś gałkę, dwie loda zjem. Ale zwykle dopiero przy niedzieli pozwalam sobie na jakiś kawałek ciasta, cukierka. Nie rzucam się na to, tylko mała dawka a przyjemna. Na wagę to mi  nie wpływa  a ja nie chodzę wściekła, że nie mogę zjeść nic słodkiego. Podziwiam tych, którzy potrafią całkowicie zrezygnować ze słodyczy, dla mnie łakocie to duża dawka przyjemności stąd to moja umowa sama ze sobą, gdzie się mocno ograniczam ale od czasu do czasu robię małe odstępstwa :) Jeśli macie ochotę to napiszcie jak to u Was wygląda.
Pozdrawiam. G.

28 lipca 2014 , Komentarze (9)

Cześć, to mój pierwszy wpis. Dlatego tak w skrócie skrobnę co mnie tu przyciągnęło. Odchudzanie oczywiście. Od dziecka miałam nadwagę, w wieku nastoletnim zaczęło mi to przeszkadzać ale brakowało mi silnej woli by zgubić to i owo. Kolejną próbę podjęłam gdy mialam  20 lat i ważyłam około 90 kg, zawzięłam się, dieta+rowerek stacjonarny dały po czasie efekty w postaci  okolo -20 kg. Przez jakiś czas udawało mi się utrzymać taką wagę 65-70 kg ale 4-5 lat temu przyszły kłopoty, problemy i zajadałam stres. Kilogramy wróciły i to z dokładką. Kilka miesięcy temu stanęłam na wagę i z przerażeniem zobaczyłam, że pokazuje 115 kg. Czułam się z tym fatalnie, szwankowało zdrowie, kręgosłup i powoli kiełkowała myśl, że tak dalej być nie może. Na przełomie listopada i grudnia zabrałam się za siebie. Ćwiczyłam pilates i stosowałam dietę. Dietę mż czyli mniej żreć, ograniczyłam mocno słodycze, przestawiłam się na dużo warzyw, owoców, na ciemny chleb. Zjechałam do 92 kg pod koniec maja. Czerwiec i lipiec to sytuacja rodzinna, która spowodowala, że nie mialam zbyt wiele czasu na ćwiczenia i ćwczyłam nieregularnie, właściwie to sporadycznie, może z 5 razy i waga stanęła w miejscu. Od soboty mam czas więc znowu ćwiczę na orbitreku i dietkuję. Waga dzisiaj to 93 kg. Walczę o 65 ale to kiedyś, teraz  najbliższy cel to 90,później 85 i tak pomału do mety.
Założyłam tu profil bo moim problemem jest słaba wola, dlatego może tu ktoś zawsze udzieli mi wsparcie, doda motywacyjnego kopa. Zresztą czytając i widząc Wasze sukcesy czuę ,  że ja też mogę.
Pozdrawiam. G.