Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 18 lat i ogromną nadzieję, że uda mi się zrzucić zbędny balast . Od 4 lat jestem wegetarianką. Nie potrafię sobie odmówić czekolady, ale jestem grzeczna i jem ją tylko, kiedy mieści mi się w wyznaczonej liczbie kalorii. Ogólnie kocham słodycze i o ile jestem w stanie zrezygnować z chipsów i słonych przekąsek, ze słodkości nie potrafię. Ale ograniczam! Uwielbiam też gotować i piec, pewnie podzielę się z wami wieloma przepisami. :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6661
Komentarzy: 87
Założony: 15 października 2014
Ostatni wpis: 12 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
GabrielleVanDort

kobieta, 28 lat, Kraków

164 cm, 54.30 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 października 2014 , Komentarze (1)

Po wczorajszych grzeszkach bałam się wejść na wagę, pamiętam, że wcześniej, jak zdarzały mi się takie dni, w których pozwoliłam sobie na za dużo, to waga potrafiła skoczyć w górę nawet o kilogram. Ale nie uwierzycie, jak strasznie się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że nic nie skoczyło w górę! Teraz kontynuujemy dietę, spinamy poślady i zero słodyczy do końca tygodnia! Dam radę!

20 października 2014 , Skomentuj

I tak to właśnie zjadłam trochę (o dużo) za dużo i oczywiście nie warzyw, tylko słodyczy. Ale od teraz już koniec, na kolację wypiję tylko kawę - za karę. To jest takie straszne zajadać stres, nawet nie wiem, co byłoby gorsze czy palenie papierosów czy jedzenie czekolady? 

Mam za dużo obowiązków, sama przez siebie, a teraz narzekam.

Mam nadzieję, że to dzisiejsze jedzenie nie odbije się jakoś bardzo na wadze(proszę, proszę, proszę).

A tak z innej beczki, co myślicie o blogach? Czytacie? Prowadzicie?

19 października 2014 , Skomentuj

Skarpetki! Nie nie żartuję! W sumie to chciałam trochę pochodzić, pomyśleć i uciec od normalnego życia, a co jest najlepszym sposobem dla kobiet na taką ucieczkę? Oczywiście zakupy, skarpetki były świetnym pretekstem - kupiłam aż pięć par. Chociaż dzień trochę wariacki, bo wstałam o 6:20, żeby jechać pociągiem o 7:20, po czym się okazało, że jest o 7:10, bo od dzisiaj jest zmiana rozkładu - pechowiec na najwyższym poziomie, więc zrezygnowałam, ale że kobieta zmienną jest, to w końcu zdecydowałam się na ten wyjazd i pojechałam po 13.

Pochodziłam, pospacerowałam, nakupiłam rzeczy, trochę się odstresowałam i jest okey. 

Co do diety - też trochę szalony dzień, zamieniłam obiad z lunchem w kolejności, bo chciałam obiad zjeść jeszcze w domu. Oprócz tego zjadłam aż 8 kostek czekolady, ale plus jest taki, że wliczyłam je w próg kaloryczny, a nie były nadprogramowe. A,no i jeszcze zjadłam kolację trochę wcześniej.

Postanowiłam dzisiaj, że jednak będę ważyła się co poniedziałek, a nie sobotę, bo to pierwsze postanowienie było trochę głupie, zaczęłam dietę w poniedziałek, więc powinnam chyba wchodzić na wagę po okrągłym tygodniu. 

18 października 2014 , Komentarze (6)

Właściwie to wczoraj pierwsze pięć dni odchudzania dobiegły końca, bo zaczęłam od poniedziałku, ale postanowiłam się ważyć co sobotę. Oczywiście musiałam kontrolować wagę codziennie, ale myślę, że teraz nie będę tego robić tak często, po prostu wolałam się upewnić, że waga idzie w dół, nie w górę. I na szczęście zeszła w dół, nie dużo, bo tylko -0,7 kg. Ale zastanawia mnie to, że zaraz z rana ważyłam wczoraj 57,2 kg, a przed obiadem 56,9 kg. Którą wagę powinnam liczyć?

Poza tym bałam się, że na diecie będę chodziła głodna, a tu proszę - czuję się mega syta, szczerze powiedziawszy wczoraj po obiedzie byłam tak pełna, że spokojnie mogłabym nie zjeść kolacji, ale zjadłam oczywiście. :)

Spadek wagi bardzo motywuje do dalszego działania.