Witajcie moje wspieraczki ;-)
Dzień minął mi pracowicie że hej..
Było też sporo wzruszeń bo mąż pojechał do pracy i nie będzie go prawie 4 tyg. :-(
No ale cóż... Otarłam łzy i wzięłam się do pracy.A obowiązków jak zwykle dużo. Pranie, sprzątanie, wycieczka autem do lekarza z małą, potem do apteki, podawanie probiotykow córci etc etc. Apropos niunia ma się lepiej, ale jeszcze nie wydobrzala w 100%.
Mam wielką nadzieję, że jutro będzie już dobrze.
A ja zrobiłam porządki w lodówce, kolację zjadłam już według rozpiski, poćwiczyłam ok 10 m ale na więcej nie miałam silki.
Oczywiście regularne posiłki, woda mineralna była.
Za to ze słodyczy zjadłam 3 cukierki czekoladowe :-( tak dla poprawy nastroju
Trochę żałuję ale trudno. Ważne co będzie jutro
A jutro jest święto :-) i święto kościelne i święto bo zaczynam posiłki według rozpiski.
Cieszę się, że Was mam.
I mam 4 tyg na metamorfozę zanim mąż przyjedzie ;-) chcę wreszcie zrobić to dla siebie ale też chcę mu zrobić niespodziankę.
Trzymajcie kciuki i bądźcie że mna.
Najtrudniejsze pierwsze dni. Jeszcze zbliżają się dni X.
Ale wiem ze dam radę.
Dobrej nocy. Buziaki