Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zaczynam kolejny rozdział w moim życiu, odwracam świat do góry nogami, spakowałam walizki wyprowadziłam sie od faceta któremu nigdy nie wystarczałam, zdobyłam nową pracę i odświeżyłam znajomości których mi brakowało. Ten pamiętnik jest inny, to jest pamiętnik pewnej siebie kobiety, która wie czego chce i wie, że to osiągnie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14345
Komentarzy: 101
Założony: 17 września 2014
Ostatni wpis: 16 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
KobietaWniezbytWielkimMiescie

kobieta, 37 lat,

172 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 września 2014 , Komentarze (6)

Pierwszą zmianą po tym jak znowu zamieszkałam sama była zawartość mojej lodówki. Gdy z nim mieszkałam lodówka zawsze była pełna pełna niezdrowych przekąsek, tłustych wędlin, kiepskiej jakości serów a w szafce zawsze było "coś do pochrupania". Wiem, że nie zmuszał mnie do jedzenia, ale bycie z nim rozleniwiło mnie niesamowicie, chciałam wychodzić na spacery na rower a słyszałam tylko "zmęczony jestem, jutro, jest coś do pochrupania?" i tak leżeliśmy na łóżku i chrupaliśmy. Nietrudno się domyślić że po związku z nim nie tylko miałam złamane serce ale i parę nadprogramowych kilogramów.

Zmiana zawartości lodówki była dla mnie prosta- dostałam nową pracę i byłam tak zajęta, ze niewiele jadłam a jeśli już jadłam to starałam się żeby było smaczne i zdrowe.

Oto, co jest dzisiaj w mojej lodówce:

1. mięso- oo to nieczęsty gość w mojej lodówce, jeśli juz sie pojawia to w postaci surowej jak w tym wypadku, zrobiłam z niego pyszne leczo. 

Odstawiłam mięso z wyboru, po prostu nie lubię wędlin, nie smakują mi, są zawsze okropnie słone i nic więcej. Co jakiś czas robię tylko obiad z mięsem, niedobory zelaza uzupełniam tabletkami, bo niestety mam skłonności do anemii.

2. papryki i pomidory

3. łosoś- oo ryby uwielbiam, z łososia robie szybki obiad - smażona cebulka, podsmażany łosoś wędzony, śmietana i pieprz, to podane z małą porcją makaronu z pszenicy durum (innych nie jem, bo tylko te sa pyszne i zdrowe)

4, 5, kiełki (mam sklep w ktorym są bardzo taniuo więc jem masowo ze wszystkim:)

6.rzodkiwki

7.cebula i ossstra papryczka (znowu się przyda do leczo), papryczkę kupiłam w wiekszym opakowaniu bo była tania, ale nie mogłam jej przejeść taka ostra więc wylądowała w zamrażarce

8.fasola- jak mam ochotę coś poskubać

9. owsianka activii i jogurt- raczej nie kupuję takich słodzonych rzeczy, ale czasem nie mam kiedy sobie przygotować jedzonka do pracy

10. feta- do brokułów

11.zupa pomidorowa z kartonu- w zasadzie dostałam od mamy, czasem trochę sobie zrobię, ale sama raczej nie kupuję bo ma baardzo duzo soli

12.brokuł

13. jajaka ZAWSZE z chowu ściułkowego- jednego mnie były nauczył- nie kupować jajek z "kurzego holokaustu"

14. sos sojowy do miesa i potraw chińskich

15. oliwa z oliwek dobrej jakosci

16. ciemne oliwki do sałateczek i i nie tylko

17. małe mleko do kawy

co jeszcze kupiję?

- tortillę- to świetny sposób na lunch w pracy- wystarczy wstać 10 minut wcześniej i przygotować ja, do środka wkładam wszystko co lubię, przede wszystkim masę warzyw, czasem do tego wędzonego kurczaka, czasem mozarellę, surimi, fetę

-suche pieczywo- zdecydowanie najlepsze i najtańsze jest w Aldi- nie namawiam nikogo do jedzenia suchego, ciemne pieczywo jest pyszne i zdrowe, ja kupuję suche z dwóch powdów 1. gdy mieszkam sama ciemne pieczywo zanim je zjem już mi się zepsuje a nie chcę cioągle mrozić i odmrażać 2. na suche mam mniejeszą ochotę więc mniej jem

-olej kokosowy- moje odkrycie, słoik 500g kosztuje 10-15 zł i starcza na napraaawdę długo, olej kokosowy nie ma smaku, nie przypala się i nie jełczeje a to co dla nas ważne nie odkłada sie w postaci tłuszczyku na boczkach tylko wzmaga przemianę materii:) Jajecznica na takim oleju jest delikatna i pyszna, wreszcie nie śmierdzi tłuszczem, który zawsze psuł  mi delikatność smaku samego jajka.

-jabłka- kupujemy polskie jabłka!

W domu nie ma niczego słodkiego poza dżemem babcinej roboty. Co nie znaczy, że w ogóle nie jem słodyczy, po prostu raz, że kiedy w domu nie ma to nawet jak mam doła czy nagłą chcicę okresową to i tak nie ma co jeść, a nie polece specjalnie po batonika do sklepu, dwa- wolę umówić sie z przyjaciółką na kawe i pyszną babeczkę, wtedy to małe święto, delektuje się tym co jem w fantastycznym towarzystwie a nie zapycham sobie buzię tym, co mi wpadnie w ręce.

na koniec pochwalę się moim leczo, wyszedł cały gar, będę go chyba tydzień jadła:)

skład:

mięsko z indyka

kabaczek

papryka

papryka chilli

cebula

fasola

pomidory polne obrane wczesniej ze skórki

brokół

i na koniec darść kiełków słonecznika

mmmmniam!

17 września 2014 , Skomentuj

Każdy wie jak ważne jest komunikowanie swoich potrzeb, niestety kobiety zostały nauczone, że raczej trzeba siedzieć cicho i czekać cierpliwie niż wziąć sprawy w swoje ręce. Małe dziewczynki mają czekać na księcia z bajki i przygotowywać się do roli jego pomocnicy niż samemu sięgać po to czego się chce. Mężczyzna głową kobieta szyją. Mężczyzna dowodzi, kobieta pomaga. No i nie wolno marudzić, chłopcy nie lubią jak dziewczynki marudzą, żaden nie poślubi marudy. Jeśli chłopczyk ciągnie za warkocz to trzeba się uśmiechać, bo to jego "końskie zaloty". Trzeba sie uśmiechać nawet jak boli, bo zostaniesz sama, będziesz mieć obumarłą macicę a koty po śmierci zjedzą ci twarz. Więc "czemu taka ładna buzia się nie uśmiecha", przecież to jej obowiązek.

Po dwóch latach związku (z jednym z moich byłych) wymarzył mi się pierścionek. Nie zaręczynowy, ale ten też miałby dla mnie wyjątkowe znaczenie. Nosiłabym go zawsze na palcu i przypominałby mi że jestem z nim. Jestem jego. Poprosiłam więc na rocznicę, nic wyszukanego, skromny mały ale z dużą dawką miłości. Prosiłam delikatnie wspominając przy paru okazjach. Zostawiałam otwarte karty w przeglądarce, zostawiałam własne pierścionki na wierzchu żeby znał rozmiar. Zawsze myślałam, że pierścionki muszą kupować mężczyźni, wtedy tylko mają prawdziwe znaczenie. Czekałam... dostałam przepiękny komplet biżuterii..kolczyki i naszyjnik. Nie mogłam ukryć rozczarowania, mimo że świecidełka zachwycały urodą. Chociażby były wysadzane diamentami wtedy dla mnie liczyło się jedno: nie były pierścionkiem.

Następnego dnia poszłam na zakupy do centrum handlowego i znalazłam przepiękny pierścionek z malutką cyrkonią. Skromny i taki...mój. Gdy go kupiłam i założyłam na palec poczułam się cudownie. Otrzymałam pierścionek od osoby która najbardziej na świecie mnie kocha i chce zrobić wszystko żebym była szczęśliwa- od siebie samej.

Teraz w kolekcji mam dużo więcej pierścionków, niektóre kupiłam sobie sama, niektóre dostałam, ale tylko ten ma dla mnie wyjątkowe znaczenie. Przypomina mi kto w moim życiu jest najważniejszy.

Rozmawiając z przyjaciółkami zauważyłam że my kobitki tak mamy, że lubimy być rozpieszczane, lubimy gdy mężczyzna przejmuje inicjatywę i planuje coś ciekawego na wieczór. Niestety mężczyźni najczęściej mają problem z odczytaniem naszych potrzeb lub po prostu im się nie chce. "Co chcesz na urodziny?" to częste pytanie. "Może byśmy się gdzieś wybrali?". Niestety kończy się tym, ze albo my planujemy wieczór albo rozczarowane siedzimy przy mężczyźnie w domu.

Czemu wiecznie musimy czekać na to żeby ktoś za nas realizował nasze marzenia? Czemu nie mozemy same dla siebie być książętami z bajki? Lubię poznawać nowe smaki, lubię chodzić do restauracji, czy to na pyszną prawdziwie włoską pizzę ("lepiej zamówmy do domu") czy sushi w klimatycznym lokalu ("za drogo!"). Zapraszam więc przyjaciółkę, wspólnie lub na zmianę wybieramy restaurację i spędzamy cudowny czas. Daję się zaprosić facetowi z internetu na kawę (poznaję nową osobę,z ciekawości do ludzi, a jesli okaże się nieciekawy to chociaż przejdę się po parku z ulubionym waniliowym latte w dłoni). Gdy ktoś chce mnie gdzieś zaprosić nie boję się powiedzieć czego chcę a ku mojemu zaskoczeniu mężczyźni przystają na każdą zachciankę, bo chcą sprawić mi przyjemność:)

Z dnia na dzień uczę się, że bycie zdecydowaną kobietą to nie jest bycie sukowatą marudą, tylko uśmiechnięta pewną siebie laską. Nie robię niczego wbrew sobie, jeśli spotkanie mnie nudzi, wymyślam szybki pretekst i idę dalej, gdy jestem zmęczona mówię to wprost i zostaję w domu żeby wziąć długą kąpiel. Jestem dla siebie najważniejsza i tylko ja mogę się uszczęśliwić:)

17 września 2014 , Komentarze (9)

Opowieść zacznę od tego w jaki sposób inna się skończyła.

Rok temu poznałam mężczyznę, spotykalismy się bez zobowiązań do momentu kiedy doszedł do wniosku, ze chce być ze mną i tylko ze mną. Długo się wahałam, to nie był mój ideał mężczyzny, ale to jak swobodnie się przy nim czułam, jak miło spędzaliśmy czas i jak nie mogłam wytrzymać bez niego dnia przekonało mnie. Powiedziałam, ze też go kocham i chcę z nim być. Miesiąc później mieszkaliśmy ze sobą. Powód naszej przeprowadzki (wynajeliśmy razem mieszkanie) był barsziej prozaiczny niż romantyczny po prostu obydwoje szukaliśmy nowego miejsca a mniejszy koszt wynajmu przekonywał bardziej niż niejedna romantyczna bajka nakręcana na ucho.

Gdy się wprowadziliśmy bylo jak w bajce, miodem płynąca kraina aż się wylewało oknami. Ja urządzałam mieszkanie on...był. Niedługo później straciłam pracę jednak miałam dość oszczędności żeby płacić swoją część wynajmu i spokojnie żyć, jednak szybko z braku zajęć zamieniłam się w kurę domową czekająca z obiadkiem na mężczyznę. Wtedy też było miło, uwielbiałam te momenty kiedy wracał z pracy i rozświetlał mój dzień, jednak on szybko przyzwyczaił się do posiadania kuchty i sprzataczki i uznał że to mój obowiązek. Przestał sie mną interesować, na każdym spotkaniu bardziej intoersował się innymi kobietami niż mną. Próbowałam nie okazywać zazdrości, ale czułam się coraz bardziej jak Kopciuszek a coraz mniej jak Księżniczka. Z dnia na dzień problemy narastały a gdy otwarcie posunął się o krok za daleko z inną (nie zdradzając mnie) to wyprowadziłąm się.

Miałam sie jakiś czas dobrze, moja przyjaciółka była ze mną, umawiałam sie z mężczyzną z innego miasta, dużo rozmawiałam z nimi, nie czułam sie samotna. Do momentu gdy zobaczyłam GO na imprezie...miał się świetnie, kręciła się ciągle wokół niego masa ludzi bo był organizartorem, często przewijały sie koło niego kobiety. Wtedy cały wieczór starałam sie traktować go po przyjacielsku i bawić się jak nigdy. Dopiero po powrocie do pustego domu poczułam sie sama jak nigdy dotąd. Zaczęłam sie zastanawiać czy sie zbytn nie pośpieszyłam, czy skoro sie kochamy to nie możemy dopracować różnic, chciałam zbowu się do niegho przytulić i zasnąć obok niego. Ryczałam trzy dni i błagałam go o powrót do mnie. Po tygodniu dał odpowiedź- twierdzącą.

Obiecałam że się zmienię, ze bedę go słuchała i że bedę komunikowała swoje potrzeby, starałam się jak nigdy, bo bałam się ze znów go stracę, znowu będę sama. Błagając go o to żeby do mnie wrócił, biorąc cała winę na siebie osiągnęłam dno, nigdy jeszcze nie prosiłam faceta o taką litość nade mna, nigdy wczesniej na nikim mi tak nie zależało jak na nim wtedy.

Tydzień. Tydzień spotylkaliśmy się ponownie zanim coś mnie podkorciło żeby sprawdzić jego telefon. Nie cierpię się takiej: nieufnej, kontrolującej, podejrzliwej, ale musiałam. Musiałam sie upewnić, ze wszystko jest miedzy nami w porządku, że mnie kocha. Masa wiadomości do innej kobiety, ostatnie z nich sprzed jednego dnia, zapraszał ją do siebie, ona się nie zgodziła. Celu w jakim ją zapraszał nie musze wyjaśniać.

Zerwanie było szybkie jak usuniecie plastra, nawet nie przeprosił, ostatnie co od niego usłyszałam to "tylko szukałaś pretekstu żeby ze mną zerwać".

Minął kolejny tydzień, pisze do mnie że przeprasza, że się pogubił, że wszystko naprawi. Spotykamy się, płacze, ja siedzę jak głaz. Nie chce mi sie płakać, chcę mieć to już za sobą. Następnego dnia zabieram od niego swoje drobiazgi razem z listem w którym wyznaje mi miłość i obiecuje poprawę. Dzień później dzwonię z odpowiedzią, słyszę szloch w telefonie (myślę "gdzie zgubiłeś jaja", mówię że juz nie mam urazy, ze życzę mu dobrze), pomiędzy szlochami dowiaduje sie ze czemu postanowił mnie przeprosić?

Bo spotkał się z tamtą od smsów, przespał sie z nią i okazuje sie ze to ze mną chce być! Trzasnęłam słuchawką, tyle mnie słyszał.

Starałam się jak najbardziej streścić to co działo sie przez ostatni rok w moim, życiu, zwłaszcza przykre zakończenie. Trzeba przyznać że jak mi tak płakał do słuchawki obiecując poprawę to mi się go na prawdę zal zrobiłoo. Tym bardziej ciesze się ze sie wygadał że miał upojny wieczór z tamtą i nie było tak jak sobie wyobrażał i zadna mi nie dorówna :D Złośliwa satysfakcja i to ze jednak wolę go nie lubić niż sie nad biednym ptysiem rozczulać. Ma za swoje:)

Czemu o tym opowiadam? Bo ta historia wpłynęła na to że zaczęłam się zmieniać. Dotknęłam dna upodlenia błagając go żeby ze mną był, chociaż nie był tego wart i wstałam otrzepałam się i zaczęłam robić wszystko, żeby taka sytuacjia już nigdy się nie powtórzyła w moim życiu. W następnych wpisach postaram się napisać co do tej pory zmieniłam i jak to wpłynęło na moje życie:) 

p.s. nie krępujcie się, komentujcie ile wlezie i jeśli macie ochotę powrzucać facetom, albo powiedzieć jakim ch.. jest mój były to jest to świetne miejsce;)

17 września 2014 , Komentarze (4)

Chcę więcej od życia, chcę przyjaciół na których mogę liczyć, chcę realizować się zawodowo, chcę spędzać czas efektywnie,chcę mieć pasje, chcę kiedyś poznać mężczyznę dla którego będę całym światem, chcę nigdy nie watpić w to jak wspaniałą osobą jestem.

Wreszcie nauczyłam sie mówić CHCĘ! i dobrze mi z tym! Do pewnego czasu starałam się być miłą dziewczyną, pomocną uprzejmą, ale im bardziej miła i uczynna chciałam być tym bardziej mężczyźni oglądali sie za innymi. Troszkę marudziłam, ale nie za bardzo, żebym przypadkiem nie okazała się zazdrosna. Dawałam drugiej osobie tyle wolności i zaufania ile można było, ale w końcu odkryłam że grzeczne dziewczynki dostają od życia to co im ktoś podaruje, niegrzeczne biorą to co chcą.

Postanowiłam załozyć pamiętnik o tym jak wygląda i będzie wyglądała moja droga do zmiany samej siebie i swojego lepszego `życia. Czemu tutaj? Strata kilogramów raczej będzie dodatkowym efektem zmiany stylu życia niż celem samym w sobie. Wybrałam vitalię przez sentyment, bo wiem ile podobnych do mnie kobiet jest tutaj. Chcę byście czytając moje wpisy razem ze mną nabrały pewności siebie i przekonały się że niezależnie od tego czy macie kilogram w ta czy w tą to pewnością siebie zdobywa się uznanie i..mężczyzn, mam nadzieję że czasem Was rozbawię, czasem dodam siły:) Wszystko przed nami!
a i będzie tez o facetach i seksie i oleju kokosowym, i bieganiu i przyjazniach dasko-damskich i damsko-męskich i o dobrych drinkach. Będzie o zyciu singielki w niezbyt wielkim mieście:)