Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

czas na zmiany

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8589
Komentarzy: 181
Założony: 29 września 2014
Ostatni wpis: 15 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zusiaa1918

kobieta, 34 lat, Warszawa

171 cm, 88.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 stycznia 2015 , Komentarze (1)

To pierwszy wpis w tym roku, lecz nieostatni. Od dwóch miesięcy nie mam pracy, ale ostatnio znalazłam w sobie dość dużo motywacji by ruszyć się i skończyć z wiecznymi wymówkami :) także więc jestem drugi dzień na diecie, dwa dni treningów za mną... i czuję się wspaniale :) mam male cele ale najwiekszym jest walka o samą siebie i lepszy wygląd w 2026 roku :) i cos czuję,  że może mi się udać :D a tym czasem ode spać... śpiąc też przeciez spalamy kalorie ;)

Pozdrawiam

Ruda ;)

25 listopada 2014 , Skomentuj

Witajcie,

Strasznie dawno mnie nie było... a pojawienie się tutaj odkładałam jak tylko mogłam tłumacząc sobie wszystkim, tak aby dzień za dniem mijał, tak samo odkładałam dietę i ćwiczenia... Wiem, żałosna jestem...

No cóż, wykupiłam sobie dietę więc czas się wziąć za resztę.... W lutym jadę na weekend ze znajomymi do Zakopca więc przydało by się wyglądać lepiej i mieć więcej siły niż obecnie, a zgubienie chociaż 5-8kg zawsze będzie miłą odmianą... 

Gdzieś wyczytałam, aby schudnąc 30 kg należy zacząć pisać bloga, więc potraktuję konto na vitalii jako swoistego bloga... Nie będzie już "zacznę od pon...", zacznę od dziś... Już się tego boję, ale jeśli nie zrobię tego ja nie zrobi nikt za mnie... a ruch i zmiana życia przyda mi się, bo utknęłam w miesięcznej dziurze czasoprzestrzennej, gdyż z domu raptem ruszyłam się 4 razy :( ech...

To do dzieła!

Pozdrawiam,

Ruda ]:>

27 października 2014 , Komentarze (9)

Witajcie,

Moja dieta i wszystko co sobie postanowiłam, kuleje... Ale może znajdę w sobie na tyle siły by wkońcu się do tego zabrać...

Dzisiaj mam mega kiepski dzień, bo straciłam pracę. Po 5 latach pracy w jednej firmie potraktowano mnie jak niepotrzebnego śmiecia, bo wręczono wypowiedzenie w pokoju pełnym współpracowników, z powodem wziętym z dupy, ale na szczęście potraktowano wypowiedzenie jako likwidacja stanowiska, więc będę miała jakąś szanse na życie...

Ogólnie dzisiejsze sytuacje do mnie nie docierają, nawet nie uroniłam łzy... może po części się cieszę, że nie dotyczy mnie już stres związany ze sprzedażą firmy oraz jej przekształcaniem... Sama nie wiem, ale wiem, że narazie biorę wolne by odżyć i zadbać o siebie, wkońcu trzeba będzie poszukać nowej pracy, a co za tym idzie jak najlepiej sprzedać samą siebie...

Uciekam odpoczywać.

Buziaczki

Ruda ]:>


23 października 2014 , Komentarze (1)

Witajcie Kochani!  :*

Wiem, bardzo długo mnie TU nie było, ale tyleee się wydarzyło, że nie miałam czasu ani chęci zaglądać do kompa, a nie ukrywam, że czułam się jakbym stanęła w miejscu, ale po kolei. 

Na początku października przyjechał mój P. byłam szczęśliwa, bo stęskniłam się za Nim (mieszkamy od siebie jakieś 500km).. No i został, aż po dziś dzień czyli 3 tygodnie:) powoli mam go dość, ale ogółem wkońcu czuję się kochana i doceniana.

W pracy mam mega kocioł, co potęguje stres, a za tym lenistwo, zajadanie emocji itp itd... Sprzedali mi firmę, w ten poniedziałek zwolnili 5 osób (całą "górę" czyli dyrektorów i kierowników) i zostaliśmy sami sobie. Firmę przekształcają i cholera wie co jeszcze mnie czeka, ale czuje, że nie będzie to nic miłego...

We wtorek, chciałam sobie zrobić legalne wolne i chciałam oddać krew, ale niestety nie przeszłam badań lekarskich :( poza tym trafiłam na strasznie upierdliwego lekarza, po części może to dobrze... nie mogłam oddać krwi z powodu za małej ilości żelaza, nowego partnera (trzeba odczekać 6 miesięcy, żeby ew wykryć HIV i inne żółtaczki, czy choroby) i o zgrozo z powodu ciśnienia... miałam 160/110!! (strach) Masakra, nigdy tak wysokiego nie miałam :( i nie powiem zawsze mama powtarzała mi, żebym się zabrała za siebie, a ja ze śmiechem mówiłam, że na coś trzeba umrzeć... a teraz się jednak mega przestraszyłam (szloch)

Dziś miałam leniwy dzień w pracy (tak jest od wtorku).... Pojechałam do swojej pani doktor z uczelni spędziłam 4 godziny słuchając o sprawach sądowych, doradziła mi co robić... i poczułam się lepiej, jakbym wyrwała się w tej masakrycznej dziury w jaką się wpakowałam... jakbym zaczęła żyć... więc dziś zaczynam swoje postanowienie i wyzwanie, za pół roku chce się widzieć o 2 rozmiary szczuplejsza :D

;) Przygotowałam sobie już mieszankę rodzynek, pokrojonych śliwek suszonych, płatków migdałowych, siemienia lnianego oraz orzechów włoskich do owsianki na śniadanie do pracy (zupa)

Czuje się jakoś naładowana pozytywną energią, chyba wkońcu dorosłam do tego by się zmienić:D;)

(balon) AAAAAAAAAAAA zapomniałam, umiem pływać! Byłam na basenie, weszłam i naraz przepłynęłam pół basenu! a w życiu nie mogłam przepłynąć nawet metra! No i od wtorku codziennie chodzę na spacer :D

(gwiazdy) Więc czas - START! (gwiazdy)

:* Buziaczki :*

(swiety) RUDA ]:>

2 października 2014 , Komentarze (1)

Witajcie,

Dzisiaj spędziłam cały dzień w łóżku i przespałam pół dnia(ziew) (CO ZA GRZECH!). Ale jakoś nie mam wyrzutów sumienia, bo lepiej się już czuję.:D

Popołudniu spędziłam trochę czasu z siostrą, później troszkę rysowałam (czasem miło wrócić do dawnych pasji) :) ale także szperałam w necie i szukałam ćwiczeń nieobciążających kolan (mam boczne przyparcie rzepki :() i postanowiłam, że zacznę bawić się nordic walking'em oraz zacznę chodzić na basen i nauczę się w końcu pływać :). Oczywiście do tego będę wykonywać różnego rodzaju ćwiczenia na brzuszek, ramiona i pupkę, bo musi być wszędzie ładnie ;)

Jutro przyjeżdża mój P. więc pewnie poszwendamy się po mieście i kilka razy zgrzeszę, ale już przymierzam się do diety, a raczej do zmiany swoich złych nawyków żywieniowych na te lepsze, zdrowsze.

Także tego, czas na zmiany - mam nadzieję, że za pół roku zobaczę chociaż -10kg :D

Pozdrawiam,

Ruda ]:>

1 października 2014 , Komentarze (3)

Witajcie,

Na wstępie chciałabym podziękować za życzenia urodzinowe jakie otrzymałam, nie sądziłam, że ktoś zwróci na to uwagę. :D

Dochodzę do wniosku, że za każdym razem gdy chce coś ze sobą zrobić to mam pecha i coś się dzieje... od poniedziałku praktycznie mam grypę, dzisiaj do takiego stopnia, że ledwo się ruszam, tak wszystko mnie boli :(

Dzisiaj widziałam metamorfozę Dominiki Gwit, którą polubiłam z serialu "Przepis na życie" (gruba Zośka), która straciła aż 40 kg! i przyszły kolejne refleksje, czemu ja nie potrafię? Raz w życiu schudłam prawie 9 kg, gdzie byłam z siebie dumna jak paw, mogłam znacznie więcej, moja kondycja była niczego sobie, a wygląd mnie nawet zadowalał. Miałam wtedy jakieś 17 lat, a ważyłam ok 80 kg... Dziś moja waga to koszmar, bo pobiłam najśmielsze moje oczekiwania, a modliłam się w duchu by nigdy nie przekroczyć magicznej 100. Niestety złe hormony, stres, lenistwo i inne sprawiły wpłynęły na to jak dzisiaj wyglądam.

Wiecie, chciałabym móc być z siebie tak dumna jak Dominika Gwit, która z wielkim uśmiechem opowiadała o sobie. Chciałabym móc zaakceptować siebie, by widzieć w sobie to co wartościowe. Moim problemem jest zakrzywiony obraz siebie, nie widzę siebie taką jaką jestem. Może nie powinnam o tym tu pisać, ale widzę siebie czasem znacznie szczuplejszą niż jestem, to przykre jak idę do sklepu i widzę takiego grubasa, ale mimo to nie potrafię się zmienić. Moja motywacja trwa chwilę, po czym znika na miesiące.

Mam nadzieję, że tym razem małymi kroczkami osiągnę to o czym marzę, czyli o ciele które będę kochać, które będę mogła zaakceptować i w którym będę się dobrze czuła. 

Teraz mam kilka dni wolnego, więc leżąc w łóżku poszukam ćwiczeń i zajęć tanecznych :)

Pozdrowienia Vitalijki i pozdrawiam, bardzo gorąco wszystkich Vitaliszy! :*

Ruda ]:>

29 września 2014 , Komentarze (10)

Witajcie,

Kiedyś już założyłam tu konto, ale jak masę innych spraw, potrafiłam rozpocząć, ale żadnej nie potrafiłam doprowadzić do końca - tak było z każdą moją dietą.

Dziś kończę 24 lata. Ostatnio często mówiłam sobie, czas się za siebie zabrać, ale dziś podjęłam decyzję, że to ostatni raz - czas zacząć działać, a nie tylko gadać.

Chyba miałam urodzinową refleksję, bo zdałam sobie sprawę, że dotarłam do takiego momentu w życiu, że wyglądam strasznie, bo słowo źle to za mało... Żylaki zaczęły się pokazywać na nogach, a i w szafie coraz mniej ubrań na mnie pasuje. Zdałam sobie sprawę, że skończyłam 24 lata, za rok będzie już 25... Nie robię się młodsza a niestety tylko starsza, co za tym idzie - coraz trudniej będzie schudnąć, a i zaczęłam marzyć o rodzinie i dzieciach, a przy takiej wadzę i ew +15 moje kolana, stawy i kręgosłup padną.

Skończyłam studia, mam więcej czasu dla siebie więc postanowiłam codziennie pisać jakąś notkę, by mieć jakąś kontrolę nad tym co się dzieje. Postaram się prowadzić także pisemny, kartkowy dziennik i robić zdjęcia raz w tygodniu przy ważeniu. Może w końcu zmienię swoje życie i pokocham siebie taką jaką jestem. Mimo, że mój P lubi mój brzuszek i to jaka jestem, to mimo wszystko ja czuje się źle sama ze sobą.

Pozdrawiam wszystkie Vitalijki, 

Ruda :)