Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem studentką polonistyki na studiach magisterskich.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38503
Komentarzy: 770
Założony: 14 października 2014
Ostatni wpis: 18 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Glancusia

kobieta, 34 lat, Kielce

166 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 stycznia 2016 , Komentarze (17)

Co za bieda!!!!!! Zaczęłam sesję i bardzo mi z tym źle. Nie nauczyłam się prawie nic na kolosa i nie wiem jak zdałam. Zobaczę jutro. Czuję się fatalnie i wgl nie mam ochoty pisać tej cholernej magisterki :<<<

Jeszcze mam szczękościsk i wyglądam jak niedorozwinięty chomik :<<<

Ledwie mieści mi się łyżka z ustach i nie mam pojęcia jak mi się otworzy mój otwór gębowy na zdjęcie szwów :<<

Jestem na diecie kaszkowo-kisielkowej z zupą i schudłam jakieś 4 kilo....

Nie polecam takiej diety, bo jak widzę zwykłą kanapkę z sałatą ślinię się jak głupia, bo bym zjadła, ale cóż jak nie mogę przez ranę i przez mój szczękościsk. Dzisiaj za to nie sepleniłam co cieszy i zjadłam pierwsze rozgotowane jarzynki....

Czuję się jak za stare niemowlę :<<<

ZNAJDŹ RÓŻNICĘ xDDD

19 stycznia 2016 , Komentarze (17)

Jak można być taką mną :<< Ja nie wiem jak to możliwe. W jednym czasie prawie będę miała 2 zabiegi i jedną operację. Za dwa dni usunięcie ósemki takie zwykłe niby lajtowe jak to mój mąż mówi GG EASY. Druga ósemka to jakiś je%!ny boss, który jednak będzie robiony pod narkozą. Na jego widok zwątpił nawet jeden z najlepszych chirurgów szczękowych w województwie xDDD

Czemu moja ósemka postanowiła być trollem i się chamsko położyć w dziąśle, tego nie wie nawet Bóg. Po prostu poczuła się zmęczona i leży i ma wszystko gdzieś.

Dodatkowo endoskopowo będą diagnozować mi zatoki, pobierając mi wycinek i w miarę możliwości je czyścić. Super...

Przez to wszystko aż samoistnie chudnę, bo zanim tę jedną stroną zjem cokolwiek i rozciapciam, to odechciewa mi się jeść :<<

Miała któraś z Was robione coś na zatokach? Oprócz punkcji, bo to akurat miałam nieprzyjemność przechodzić -.- Wiem, że to będzie sinusoskopia, czyli przez nos i bez narkozy -.-

15 stycznia 2016 , Komentarze (10)

Takiej biedy i nieoczekiwanych zwrotów akcji jeszcze nie było... Nie no żartuję były... ale teraz się tego nie spodziewałam :< 

Od początku. Po świętach na lajcie powoli przeszłam na dietę. I jest spoko jem sobie co jadłam z ćwiczeniami różnie, bo niestety, ale dowalili mi tyle na uczelni, że mi się szczerze czasem i nie chce i nie mam siły. 

Od jakiegoś tygodnia ponad czułam bolące dziąsło. Dziąsło jak dziąsło w porównaniu z głową to żaden ból. A głowa lubi mnie boleć codziennie. I oczy 

No nieważne, ważne, że zaczęło boleć bardziej. Oczywiście po stwierdzeniu, ze ubytku nie mam, ani zapalenia dziąsła też nie mam, policzyłam zęby i odkryłam, że ząbkuję :<

Na starość wręcz zaczęły mi wychodzić jakieś opóźnione w rozwoju ósemki psia mać!!!!

I to nie zwykłe ósemki! Jak się dzisiaj dowiedziałam od pana dentysty, są to WYKURWISTE ÓSEMKI ZAGŁADY z dodatkowym buffem, który daje mi dodatkowy demage, zwłaszcza przy nocnej regeneracji hp. Słowem nie obejdzie się bez anestezjologa, chirurga, maga leczącego i egzorcysty :<<

Przez te dwie cholery wieczorem nic a nic mi się nie chce robić, a zwłaszcza ćwiczyć. Wiem, że potem będzie gorzej, więc nie mogę doczekać się zabiegu 

Oczywiście zabieg opóźni mi operację, więc nie dość, że opuszczę połowę sesji <3 - 4 dni dogorywania na jeden ząb, czyli razy dwa, plus ściągnięcie szwów i latanie na sprawdzanie, czy się zrosło> to w marcu opuszczę tydzień zajęć... Jupi...

Dlatego póki jestem świadoma co piszę i robię właśnie piszę i robię wszystko na mgr

Jeśli raz w tygodniu uda mi się COKOLWIEK zrobić z ćwiczeń, to uwierzcie mi to jest sukces. 

Dzisiaj się spięłam i zrobiłam sobie kurczaczka na dwa dni. Takie pałki pieczone w ziołach i sałateczkę z ziemniaczkami :3 Pyszota

Jem wcześniej, no bo wieczorem właśnie nic nie chcę jeść i wgl bieda :<

Plan działania: zultować te ósemki i je wyeliminować i napisać jak najwięcej + trzymać dietę

Na szaleństwa ze sztangą i czym tam jeszcze będę musiała poczekać :<<

27 grudnia 2015 , Komentarze (24)

Pośród ogólnej paniki i wielu reklam na wzdęcia i odchudzanie postanowiłam, w całej tej panice i destrukcji, pozostać niewzruszona :D Zdając sobie sprawę z pochłoniętych przeze mnie kalorii postanowiłam też abosolutnie nie pokutować wszystkich moich grzeszków poprzez samobiczowanie się i straszne diety kapuściane, czy inne dziwne wynalazki. Zadałam sobie kilka pytań, które pozwoliły mi się uspokoić i zrelaksować <może Wam pomogą>

1. Czy pochłonęłam cały zapas czekolady jaka była w domu?

Nie, bo zjadlam 1,5 czekolady :3 i to nie w jeden dzień xDD

2. Czy zjadłam moją rodzinę?

Teściową widziałam w kuchni ostatnio... mąż gdzieś też jest więc jest ok :D

3. Czy Twoi bliscy krzyczą na Twój widok i chcą Cię wysłać na przymusową metamorfozę do Chodakowskiej?

Nie, nie krzyczeli.... Mąż krzyczał, ale z powodu takiego, że nastąpiłam mu na rękę <nie pytajcie> xDD

4. Czy Twoja waga strasznie wyrosła?

PHI! kilogram i to po kolacji i to przed okresem! Ludzie co to za wzrost xDD Jeśli zatrzymała mi się woda, to zbiję to kilkoma dniami bez węgli i 3 litrami wody dziennie xD

5. Czy nie mieścisz się w większość rzeczy z szafy?

Nie no bez jaj takiej tragedii nie ma xDD

Odhaczając więszkość pytań na nie, a właściwie wszystkie stwierdzam, że nie mam co się biczować za kilka dni rozpusty. 

Kalorycznie doszłam do 3000 kcal max i jestem z siebie dumna, że nie pochłaniałam jakiś strasznych ilości wszystkiego. 

Ba nawet świąteczne babeczki były na ksylitolu.

Nie chcę pisać jakiś wzniosłych tekstów typu "to się nie powtórzy to było złe od teraz będę ćwiczyła z Chodakowską aż mi dupa odpadnie" itd.

Napewno się powtórzy za pół roku, za rok, pewnie nie wcześniej a nawet napewno nie wcześniej. 

Po prostu poświętowałam było spoko teraz po prostu będę jadła jak dotychczas. Cała filozofia. I bez szału, załamań, tabletek na chudnięcie i ćwiczeń wykańczających mnie fizycznie.

Pamiętajcie to nas nie zrujnuje, a takie zasłodzenie się raz na jakiś czas sprawi, że na bank nie podjecie nic słodkiego... aż do kolejnych świąt. 

:D

24 grudnia 2015 , Komentarze (10)

Nie gotowałam prawie nic a jet tyle jedzenia xDD Masakra xDD Zjadłam prawie nic, bo jednego karpia trochę pierożków, barszczyk i 3 babeczki, a i tak jestem przejedzona.. no jeszcze sałatkę wszamałam, ale w małej ilości...

Prezenty epickie. Dostałam telefon HTC, czapkę i kolczyki. :D Czapka epicka, nawet pan, którego spotkaliśmy na spacerze z mężem stwierdził, że ślicznie wyglądamy :D

Pokój z lampkami ledowymi w oknie też robi furorę... Sąsiad nawet fotki mu cykał :D Żeby było śmieszniej w oknie wisi teraz poduszka z tęczowym Nyan Catem xD

Wvprawym dolnym rogu mąż zmęczony jedzeniem ogląda jutuby xD

No i prezent, który zrobił furorę :3 Jak mama obiecała tak zrobiła. Mój Dawid dostał gówno pod choinkę :D

Deal with it!

Może doczołgam się na Pasterkę xDDD

A Wszystkim życzę Wesołych... bardzo wyluzowanych świąt, dużo miłości, dystansu, wyrozumiałości i samomyjących się garów i zdrowia na sto pięćdziesiąt lat!!!!!

23 grudnia 2015 , Komentarze (13)

Jeśli myślicie, że dzisiaj narobiłam się Mel B i Chodakowskiej i nie wiadomo czego, to się gruubo mylicie xDD Dzisiejszy dzień zaczął się całkiem niewinnie... Woda naczczo, pomelo, kanapka z pastą twarogową... do czasu kiedy nie poszłam z teściową na zakup do Biedry.. Zakupy jak zakupy całkiem udane. Kupiłyśmy jednak wieeelkiego szampana, a do niego dołączone było tycie tycie winko...Wypiłyśmy po kieliszku, ale wino było za dobre, żeby zostawić ten fakt bez komentarza i po prostu przejść do gotowania obiadu i rzeczy na sałatkę... Postanowiłyśmy od razu pójść po ten cudowny napój do sklepu. Wzięłyśmy inny smak, coby spróbować wszystkich smaków xD Przepyszne winko niestety się skończyło i poszłyśmy po kolejne. Znaczy poszłam ja,bo teściowa robiła pyszną pomidorówkę. Po zjedzeniu pomidorówki spróbowałyśmy już ostatniego smaku wina <tym razem truskawkowe> i chichotałyśmy jak durne kiedy robiłam sałatkę na Wigilie xD Niechybnie przyszedł mój mąż, który stwierdził, że nie jesteśmy normalne xD Chciał się umyć, ale zauważył trzech przybyszów w wannie, czytajcie Adaśka,  Zenona i Bogusia. 3 śliczne żywe karpie pływały sobie z radością  ich ostatnich chwil na tym ziemskim.... padole xD. Na szczęście nie zauważył, że my w przypływie radości zaczęłyśmy te karpie karmić chlebem, co się niestety nie udało :D Mama wsadziła 3 jegomościów do miski i dała ją na balkon, coby mój Dawid się wykąpał. Jakąś dziwną intuicją wyczułam, że byłoby zbyt pięknie, gdyby te karpie tak po prostu czekały na tym balkonie na śmierć, więc sprawdziłam co u nich. Dobrze, że to zrobiłam, bo jeden karp ninja już opuszczał balkon i prawie wypadłby na trawnik. Niby mieszkamy na parterze, ale wolałam nie gonić karpia pod blokiem w dodatku wieczorem xDD Karpia uratowałam i mam nadzieję, że nie knują razem ucieczki z miski xD Morał jest z tego taki, że winko przed wigilijne jest jak najbardziej wskazane, ale nie wolno nigdy ufać karpiom! Śpią niby spokojne niby śnięte  tu ni stąd ni zowąd uciekają, ewentualnie knują spisek jak zawładnąć światem :D

U Was tez wesołe święta? :D

20 grudnia 2015 , Komentarze (3)

Jestem strasznie z siebie dumna, bo ubrałam choinkę z tatą i posprzątałam w końcu pokój ... trochę... ale ojtam ojtam XD

Spakowałam się... Siebie napakuję wieczorem.... 

Ale dumna jestem z jednego.. że dostałam tyle słodyczy, a nie otworzyłam ani jednej paczki! <oprócz tej czekolady ciemnej z pomarańczą, którą mam od 2 miesięcy i zjadłam z niej może jedną kostkę> xD

Zastanawiam się jak bardzo się to zmieni, kiedy będą święta... Chociaż... mam zamiar kupić wagon mandarynek... i zjeść tonę śledzików i karpi w mące <3 mniam.....

I sałatki jarzynowej ... <3 ooo soryy dieto pierogi i sałatkę musze zjeść chociaż raz w roku.. bez jaj :D Oczywiście postaram się mimo wszystko trzymać minimum zasad, typu  5 posiłków, woda, ruch wieczorem, połowa porcji, niesłodzenie... Mam nadzieję, że nie przytyję w te 3 dni jakiś 10 kilo. Mam nadzieję, że pierogi nie zrujnują mi tego co wypracowałam, zwłaszcza że nadal mam zamiar trenować :D

Czuję się już święta :D

Na internetach i w radio lecą już piosenki świąteczne...

Moim zdaniem wrealu wyglądaja tak:

 Tak na poprawę humoru xDD Jakby ktoś był zbyt nerwowy :3 

19 grudnia 2015 , Komentarze (8)

Zrobiłam małe toure de rodzinka. Podzieliliśmy się opłatkiem pogadaliśmy. I git. Na święta jadę do teściowej. W sumie podobno nic nie muszę szykować, bo pierogi jakieś kupią, śledzia się kupi, barszczyk się ugotuje i będzie gites :D Pytałam moze co zrobię, ale nie chcą, więc ojtam ojtam xDD

I tak piekę zakalce, gotujęza słone i za pieprzne zupy,przypalam bigos więc może lepiej xDDD

To mniej więcej ja kontra święta.. 

A ludzie czy to ważne? Żeby się kilka osób albo często jedna zajechała się, bo święta? Żeby sie kłócić o nie wiem zakupy, że ktoś nie kupił buraków, czy grzybów? Na lataniu po galeriach jak debil ? xDD

No dla mnie nie :D

Dla mnie święta to wspólne spotkanie przy stole, obowiązkowa pasterka, kolędy, coroczny spacerek wieczorny w 1 dzień świąt, oglądanie filmów i granie w gry rpg z górą mandarynek :D

I chyba tyle.. aż tyle.. Niektórzy nie mają tego. Mają trudne święta, nie tylko ze względów finansowych, ale i zdrowotnych, rodzinnych...

Życzmy tym osobom wszystkiego co najlepsze, zadzwońmy PAMIĘTAJMY!!

Dajmy im odrobinę miękkości a ta miękkość wróci do nas na pewno! <3 :3

18 grudnia 2015 , Komentarze (15)

Stwierdziłam, że mam twarz i figurę z tego czasu, kiedy udało mi się zejść do 85 kg <no właściwie 83,5>. Mam teraz 90,2 prawie równe 90. W porównaniu z wcześniejszym odchudzaniem o wiele więcej wiem. Po pierwsze ćwiczę z ręką na sercu codziennie i codziennie robię przysiady i wymachy nóg. Po drugie nie podjadam słodyczy w ogóle, a zdarzało mi się to wcześniej kiedy się odchudzałam. Robię więcej powtórzeń i piję zdecydowanie bardziej regularnie. Nie piję też soków owocowych z butli, czy kartonu. 

Mój brzuch stan na 18.12.2015

90 kg, biodra 110 talia 87 brzuch 97,5

Dwa lata temu pierwsze odchudzanie

Tu nieco ponad 90 kg

Miałam wtedy 100 w brzuchu w biodrach 117 

Tu moje największe zaskoczenie. Zdjęcie sprzed roku. Wtedy od lat osiągnęłam najniższą wagę. 83,5 kg i uwaga ... są to identyczne wymiary jak teraz, kiedy mam 90 kg! 

Mam jedynie nogi nieco grubsze. W udzie jak porównywałam różnica jest 4 cm. No ale gdzieś te 7 kg musiało się ukryć. Mimo wszystko mam podobną figurę, o ile nie jędrniejszą xD 

Tak wiem.. ah te boczki xDDD

Takie porównanie dało mi dużo do myślenia i oczywiście motywację.

Wiem co robiłam źle i czemu ćwiczenie z doskoku po 1,5 godziny to nie to samo co codzienny, rzetelny wysiłek nawet o połowę krótszy.

Robię więcej ćwiczeń na wzmocnienie, żeby przygotować się lepiej do siłowni i szybszego pływania. Mam nadzieję, że też Was to troszkę zmotywuje, tak jak mnie cieszą i motywują Wasze przemiany i lecące centymetry :)

17 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Dzisiaj typowy cheat meal, bo dużo łażenia po mieście miałam i na kolację dopiero zjadłam uszka i sałatę. Lipa, ale tak za mną chodziły, że nie żałuję. Lepiej uszka z kapustą, niż batony i chipsy. Kilogram jest z powrotem mniej na szczęście. Nieco lepsza kondycja również. 

Dzisiaj też zrobiłam najlepszy zakup ever za całe 84 gr. Poznajcie króliczka Lucusia, którego znalazł mi mąż w Robanie. Dlaczego Lucuś był najlepszym zakupem ever?

Otóż z Lucusiem i moim Dawidem poszliśmy sobie na maszynki. Mamy żyłkę hazardzisty, więc chodzimy po kasynach. Zwykłe maszynki ot co jak maszynki. Ja oczywiście wrąbałam moje 5 zł w jednej sekundzie, za to mąż wygrał 150 zł... Potem poszedł na maszynki koło mieszkania swojej mamy... wygrał 500 zł. Potem poszli na pizze... i zgadnijcie co... Mama pierwszy raz wygrała na maszynce <60 zł> Dawid 100 xDD Była w lekkim szoku, bo biedna nie wiedziała gdzie jest oznaczenie kredytów, a gdzie stawka. xDD

Śmieję sie, że mój Dawid niedługo nie będzie już nigdzie wpuszczany, bo już po raz .. chyba 4 wygrał 600 zł raz wygrał 1800 zł a raz 1300 zł... nie licząc chyba 10 przypadków albo nieco ponad kiedy wygrał po 100, 200 zł xDD Śmieje się, że z głodu nie umrzemy xDD a jeśli nawet, to zaraz mój mąż coś wymyśli xDD  A i żeby nie było, nigdy nie przegrał więcej niż 50 zł xDD więc jest dobrze Mogę mu je wybaczyć. W końcu nie jest jakimś nałogowcem, a gra od... a już chyba 6 lat xD

Skubany :D Podoba Wam się szczęśliwy króliczek Lucuś? :D Musiałam go kupić sobie na prezent świąteczny :D