Poniedziałek!!!!
Zazwyczaj człowiek jest niechętny do optymizmu tego dnia. Wczoraj wróciliśmy z Holandii,mega wymęczeni. Spaliśmy tylko 4 godziny i sru w drogę! Od Eindhoven do naszego domu jedzie się ok.6 godzin, wliczając oczywiście przerwę na WC i jakiś obiad :) Zahaczyliśmy jeszcze po drodze o miasto Venlo w Holandii by zrobić zakupy, trochę pozwiedzać a przy okazji w ten weekend odbywała się biegowa imprezka fajnie było sobie popatrzeć na biegaczy :) to zawsze motywuje! Ludzi było pełno, więc mieliśmy problem z parkowaniem, potem ze znalezieniem auta itp. itd. Ostatecznie byliśmy około 22 w domu (po drodze dwa korki). W aucie zastanawiałam się czy iść biegać w poniedziałek czy nie! Ostatnio padło na to, że przecież skoro MAM WOLNY DZIEŃ od pracy i jest początek tygodnia trzeba co rozpocząć z impetem.
Wstałam rano, zjadłam dwie kromeczki z mascarpone i dżemem brzoskwiniowym, wypiłam porządną kawę, odczekałam trochę czasu i ruszyłam!
(ach ten kabel :P )
I jak było? Było niesamowicie! Cudownie mi się biegało, nawet nie zauważyłam kiedy już kończyłam bieg :) Trochę był wiatr, trochę szaro, ale co tam! Nogi mnie niosły razem z dobrą muzyką i tak tym sposobem pykło mi 10 km :) W swoim poprzednim wpisie miałam, że biegam wtorek-piątek- niedziela, ale wyszło jak wyszło :) jutro może zrobię tylko mały 5 km wybieg (bo też mam wolne :D ) a kolejny w piątek. Zobaczę jak to wyjdzie w praniu :)
a teraz coś do jedzenia, bo jeść też trzeba!
krewetki w sosie słodko-kwaśnym z ryżem :)
mango lassi zawsze na propsie :)
pieczone kofty wołowe z chili, czosnkiem i ziołami, do tego domowy chlebek naan i raita (czyli taki jakby sos czosnkowy z dodatkiem mięty)
batoniki owsiane z rodzynkami i orzechami :) (nie zjadłam wszystkiego, a szkoda. musiałam się podzielić z ukochanym :P )
Nie wiem co z tym jutrem :P biec czy nie biec? Oto jest pytanie! :) Co byście zrobiły/li na moim miejscu? ;)