Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

z irytacją za pan brat!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25353
Komentarzy: 594
Założony: 9 lutego 2015
Ostatni wpis: 2 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
violettone

kobieta, 35 lat,

164 cm, 56.60 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 lutego 2015 , Komentarze (2)

W sumie to jestem Świeżak na Vitalii a już zdążyłam się podirytować. Lubię czytać posty o sukcesach, o fajnych pomysłach na menu itp, itd. Ale ostatnio zauważyłam sporo idiotycznych wpisów lasek z ED albo trollów. Nie wiem kogo to jara, ale mnie to irytuje. Jak widzę wychudzoną dziewczynę, która pyta czy zjadła na kolacje za dużo (wypisując, że zjadła jakiś serek,jabłko, ogórka i marchewkę) mam ochotę wsiąść do auta ,podjechać do maca i coś porządnego zjeść :P Próżność tego wszystkiego też jest przerażająca... kobiety za wszelką cenę dążą do nie wiadomo jak idealnej sylwetki. Ja wiem, że idealna nigdy nie będę, ale na pewno nie chcę przeginać. Chcę być zdrowa i nie mieć nadwagi a przy okazji nie być uzależniona od liczenia kalorii i bez żadnych wyrzeczeń od czasu do czasu wypić kufel piwa i odjeść się orzeszkami (bo w sumie raz się żyję!). Nie dajmy się zwariować i tyle :) A tego typu wpisy "ważę 41 kg, ile powinnam schudnąć" zacznę unikać. Bo człowiek w życiu i tak ma sporo problemów, więc po co się irytować :)

Wyrzuciłam z siebie wszystko i od razu mi lepiej :) czas wskoczyć w butki do biegania i trochę po eksplorować bo w Niemczech słonko! :) 

12 lutego 2015 , Komentarze (1)

Odkąd zaczęłam się odchudzać, szukam sporo informacji na ten temat. I zauważyłam jedno,sporo tych tzw. "motywacji".No i ja też zaczęłam się zastanawiać, jakie ja mam motywacje i czym się motywuje.Po długich przemyśleniach skonstruowałam taką o to sweet liste.


Odpowiedź nr.1:

Moją motywacją na pewno nie są laski, którymi nigdy nie będę. Bo uważam, że każdy jest indywidualny i porównywać się nie można!Ot tak! Jak patrzę, na te opalone cud dziewczyny, raczej łapie doła niż się motywuje. Większość tych dziewczyn wydaje mi się mega przypozowana i jakoś nie wiem w sumie sztuczne to dla mnie.


Odpowiedź nr.2:

Jedną z moich pierwszych motywacji był tekst mojego partnera. Głupi tekst (mało ambitny, ale jak przekonujący!)."Jak schudniesz do 63 kg, stawiam Ci fryzjera". Moje oczy były takie jak 5zł. Pomyślałam"ok, 7 kg to w sumie nie jest jakaś masakra, a potrzebuje nowej fryzury i nowego koloru". I to mnie motywowało. Przy 64 kg, stwierdziłam jednak, że nie chce fryzjera, CHCE NOWE SPODNIE :D Bo w sumie szczuplejsza jestem, więc czemu nie :P No i fakt,że już tyle kg było za mną postanowiłam kontynuować dążenie do fajnego ciałka. I tak postanowiłam sobie 55 kg, ale bez żadnych obiecanek. Po prostu 55 kg dla mnie. I tyle. oczywiście mój partner jakoś nigdy nie miał problemu z moją wagą, widział że ja się męczę i postanowił mnie wspierać, abym ja się czuła lepiej. Dziękuję mu za to, bo jego mało ambitny plan w sumie wypalił i oboje jesteśmy szczuplejsi (ja wagowo, on finansowo :D ).


Odpowiedź nr.3:

Czasami motywuje mnie fakt, że mam starszą siostrę, która jest szczupła i nawet fajne ciałko ma. Ja zawsze byłam tym pulpetem. Dlatego też ta myśl często się w mojej głowie pojawia. Nie możesz być już więcej pulpetem. Twoja siostra jest szczupła bo tego pilnuje, więc ty też możesz. Jak powiada Chodakowska "nic się samo nie wydarzy!" :D (ten tekst jest super).


Odpowiedź nr.4:

Bieganie mnie motywuje. Jak kończę biegać, w głowie planuje kolejny bieg. Im jestem lżejsza tym bieganie się wydaje przyjemniejsze. Oczywiście, nie zamierzam dochodzić do 40 kg, aby zamiast biegać latać po chodnikach. Po prostu zauważam, że bycie lżejszym sprzyja moim kolanom i całej kondycji. Jestem na prawdę z siebie dumna.


Odpowiedź nr. 5:

Moje postępy mnie motywują! To chyba najważniejszy podpunkt. Jak patrzę na swoje zdjęcia kiedyś, w trakcie i teraz, jestem dumnym pawiem. Mimo tego ,niewyglądam jak super dziunia ani wysportowana dziewczyna, widzę zmiany po sobie i to jest moim głównym pchnięciem na przód. Jak staję na wadzę i widzę te 59kg,od razu się uśmiecham. W moim kalendarzu co tydzień w każdą sobotę wpisuję swoją obecną wagę. Jak mam doła albo mam ochotę na coś na co nie powinnam to badam swój kalendarz i te przemijające kg. Od razu mija mi chęć na chipsy, raczej budzi się wielka ochota na ćwiczenia lub bieganie :)


A wy? Wy jakie macie swoje motywacje?


PS. Wczoraj zjadłam porcje warzyw pieczonych w oliwie razem z sosem czosnkowym i rukolą. Uważam, że ten zestaw jest mega pyszny i mega syty. Takie warzywa polecają się na obiad lub kolację :

10 lutego 2015 , Komentarze (3)

6 weidera zaczęłam robić z moim partnerem (on ciężko pracuje nad swoim brzuchem). Początki były dosyć proste.

Szybko łatwo i w sumie przyjemnie. Obecnie jesteśmy na 30 dniu (jeszcze 12 i fairant!!!!)Ćwiczenia się dłużą, są męczące no i trzeba pilnować kręgosłupa. Faktycznie sporo się naczytałam,że u wielu osób pojawił się jego ból. U mnie na początku faktycznie był, lecz popracowałam nad prawidłową podstawą i jest ok.Jeśli kogoś ciągle boli kręgosłup, według mnie warto przerwać ćwiczenia. Niema co się nadwyrężać.Pewnie większość zastanawia co z tymi efektami. Z nimi na pewno podzielę się jak skończę cały program.

Jedyne co mogę teraz na 100% stwierdzić to fakt, że moje mięśnie zdecydowanie są mocniejsze. Na początku rowerek był dla mnie niewykonalny, w tym momencie go śmigam i daję radę :) 

Jako, że zostało mi już 12 dni mogę śmiało stwierdzić, że gdybym miała jeszcze raz zaczynać ten program raczej bym go sobie zwyczajnie w świecie darowała. Ale, że mam charakter jaki mam i jak już coś zaczęłam to chcę skończyć, zrobię to 6 weidera do końca. Jedno jest pewne, robię to pierwszy i ostatni raz. Ćwiczenia są mega nudne- to jest ten główny powód dlaczego postanowiłam już więcej do nich nie wracać (nie zważając na efekty). Jestem przekonana, że jest wiele znacznie lepszych i przyjemniejszych ćwiczeń, które również są skuteczne. 

Niedługo zacznę poszukiwania!

Mój partner raczej ma podobne wrażenia co ja. Górna część jego brzucha zdecydowanie się poprawiła, ale zapał z jakim podchodzi do ćwiczeń mówi sama za siebie.

Do tematu za pewne powrócę jak już program zostanie oficjalnie zakończony. Zrobię sobie małe podsumowanie i jakieś sweet focie.

A teraz nic innego nie pozostało jak ogarnąć przestrzeń wokół siebie,założyć buty do biegania i trochę potruchtać :)

9 lutego 2015 , Komentarze (5)

Zaczynam pisać, tylko jestem ciekawa czy długo to pociągnę. Odchudzanie porządne, takie "na serio" zaczęłam pod koniec września. Startowałam z wagą 70 kg,było ciężko. Obecnie ważę 58,9 kg. Jest to spora różnica, ale gdyby nie motywacja jaką otrzymałam od swojego partnera,to zdecydowanie by się nie udało. Swój złoty środek znalazłam w bieganiu, nie tylko gubiłam kg, ale relaksowałam się.  Obecnie mam tydzień przerwy w bieganiu ze względu na pogodę i na nową pracę (muszę znowu znaleźć pomysł jak wszystko sobie zorganizować). Dlatego właśnie w tym miejscu, mam zamiar odnaleźć pomysł na pogodzenie obowiązków z pasją do biegania i dążenia do upragnionej wagi a jeszcze bardziej do wymarzonego wyglądu.

Muszę sobie życzyć good luck.