Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Annabelle84

kobieta, 40 lat, Nowa Sól

164 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 stycznia 2017 , Komentarze (7)

Dziś naszła mnie pewna myśl związana z powodem mojego tycia i problemów z jedzeniem. Szykując się rano przed lustrem uderzyła mnie myśl, dlaczego ładowałam i nadal ładuję w siebie słodycze i niezdrowe jedzenie. W jednym z pierwszych wpisów wspominałam, że cierpię na hirsutyzm, który w znacznym stopniu wpłynął na moje życie i zachowania. Sprawił, że robiłam wszystko, by ukryć jego objawy, starałam się, by nikt nie widział z bliska, jak naprawdę wyglądam, chciałam oszczędzić sobie przykrych komentarzy, docinków i uwag (co ostatecznie jednak nie do końca się udawało). Chciałam się ukryć przed innymi, być niewidzialną, nie rzucać się w oczy. To miało gwarantować bezpieczeństwo, święty spokój i brak konieczności tłumaczenia się, dlaczego wyglądam tak a nie inaczej. I choć nie jestem psychologiem czy psychoanalitykiem pomyślałam dziś, że może to podświadomość podsunęła mi zgubną wizję osoby grubej, otyłej, z którą inni nie chcą mieć kontaktu, której unikają, nie patrzą na nią z zainteresowaniem, a tym samym nie wnikają szczegółowo w jej sprawy. I tak chyba powstał podświadomy plan pod tytułem "Będziesz gruba, to nikt nie będzie zwracał na ciebie uwagi, na twój problem, zwłaszcza mężczyźni". Plan, który należało skutecznie zrealizować poprzez systematyczne tycie. Teraz, gdy w jakimś stopniu zaakceptowałam stan rzeczy co do mojego wyglądu, próbuję zmienić tę resztę, którą zepsułam w swoim wyglądzie przez tyle lat. Gdy oglądam tu zdjęcia dziewczyn w bieliźnie, myślę sobie: "Schudną, będę fajnie, zgrabnie wyglądać, nie będą się musiały już ukrywać". Nie wiem, czy cierpią na to co ja, może tak, tylko też próbują to ukryć, ale od razu nachodzi mnie myśl: "Ty możesz schudnąć, ale nigdy nie będziesz jak prawdziwa kobieta". I to "ale" tkwi gdzieś tam z tyłu głowy i sieje niepokój, zamęt, zwątpienie w sens całego tego odchudzania. To chyba jest myśl, którą muszę ostatecznie wyprzeć ze swojej świadomości, jeżeli chcę w końcu schudnąć i osiągnąć sukces.

30 stycznia 2017 , Komentarze (5)

I jak tu można schudnąć, gdy w domu polują na mnie takie rzeczy? Kuszą, nęcą i zachęcają :<:(. Czemu rodzina nie potrafi zrozumieć, że to samo zło. Można mówić, tłumaczyć, jak grochem o ścianę. A oni nadal przynoszą słodycze. Eh... Szkoda słów...

29 stycznia 2017 , Komentarze (8)

W czwartym tygodniu znowu zboczyłam z drogi prowadzącej do celu. Gdy przychodzi @, wszystko staje na głowie. Z tego powodu tez przesuwam ważenie, aż się wszystko unormuje. No i dopadł mnie w tym czasie mega pociąg do słodkiego i niestety mu uległam. Słabizna ze mnie, jeśli chodzi o to. Zła jestem bardzo na siebie, że tak łatwo poddaję silę czekoladzie, a jak na złość zimą ten nałóg przybiera na sile. Nastrój kiepski, zimno i brak słońca robią swoje. Najchętniej siedziałabym pod kocem i wpierniczała słodkie. Przede mną dwa tygodnie ferii, a tym samym jeden czynnik stresogenny na chwilę zniknął, więc jest szansa na rzadsze zboczenia z trasy do celu. Muszę też postarać się o inne obiady, bo ten tydzień wyjątkowo niekorzystnie wypadł. 

ŚniadaniaII śniadaniaObiadyPodwieczorkiKolacje

22 stycznia 2017 , Komentarze (2)

W poniedziałek był podobno najbardziej depresyjny dzień w roku, na który wpływ ma podobno m. in. czynnik psychologiczny związany ze świadomością niedotrzymania postanowień noworocznych. I u mnie nastąpił ów dzień, gdyż po nim wszystko się posypało. Jeden dzień można by jeszcze przeżyć, jednak u mnie rozciągnęło się to cały tydzień. W połączeniu ze zbliżającym się @ była to jedna wielka masakra. Było dużo, niezdrowo, nie w wyznaczonych porach, bez ruchu, więc waga musiała pokazać wzrost o 700 g. Ale już się ogarniam, bo przez to samopoczucie fizyczne było fatalne, nie mówiąc o psychicznym. Jakoś zaczynam czuć, że do wiosny już bliżej niż dalej i gdy pomyślę, że nie będzie można się już ukryć za grubym swetrem czy kurtką, to czuję się niespecjalnie. Inną sprawą, którą zauważyłam w tym tygodniu, jest fakt, iż przez to, że szukając inspiracji do przepisów na instagramie, natrafiam też na zdjęcia tych mniej zdrowych rzeczy, co powoduje, że w sklepie przyciągają one moją uwagę. Muszę też nad tym popracować, by nie wbijały mi się one tak mocno w umysł. Tymczasem nie poddaję się i walczę dalej. 

ŚniadaniaII śniadaniaObiadyPodwieczorkiKolacje

15 stycznia 2017 , Komentarze (2)

Drugiego tygodnia niestety nie można zaliczyć do udanych w 100%.. Zbliża się @, więc tym samym odczuwam większy pociąg do słodyczy. Do piątku udało mi się w miarę dobrze trzymać, niestety w sobotę trochę popłynęłam ze słodkim i stąd wynik na wadze mniejszy niż oczekiwałam. W sobotę rano z ciekawości weszłam na wagę i było 89,5. Ostateczny wynik z dziś był mniejszy - 89,9 kg, ale mimo to fajnie pozbyć się 9-tki z przodu. Co do słodyczy, to jednak zdecydowanie sprawdza się u mnie zasada "Nie masz w domu, to cię nie będzie cię kusić". Jeśli chodzi o jedzenie nie wymyślam póki co jakichś specjalnych dietetycznych przepisów, ale staram się odchudzać tradycyjne potrawy i nadal próbuję wyeliminować słodycze. Za dwa tygodnie ferie więc może wtedy poeksperymentuję z przepisami. No i picie wody. Jakoś zimą nie mam na nią ochoty, wole wypić sobie herbatę, ale wiem, że to ważne i nadal będę próbować zwiększyć jej ilość. Nadal jeżdżę na rowerze stacjonarnym - w tym tygodniu łącznie ponad 2,5 godziny. Wiem, że to niewiele, ale lepsze niż nic. Do tego codzienny marsz do i z pracy, zamiast jazdy samochodem. Najważniejsze, że nie rezygnuję mimo wpadek.:)

ŚniadaniaII śniadaniaObiadyPodwieczorki

Kolacje

14 stycznia 2017 , Komentarze (7)

Tydzień pierwszy nowego roku za mną. Początek tradycyjnie, mimo moich dobrych chęci, nie był najlepszy, gdyż w domu nadal kusiły resztki świąteczno-noworoczne, ale od środy nastąpiła poprawa i efektem jest spadek wagi o 1,5 kg. Śniadania nadal w większości jem pod postacią owsianki, gdyż najbardziej mnie ta forma syci. Trochę gorzej jeśli chodzi o II śniadania. Nie zawsze sobie coś wcześniej przygotuję lub okazuje się, że brak pieczywa na kanapki, więc nie jest ono zawsze super zdrowe. Z obiadami nawet dobrze poszło. Mięso miałam gotowe, do tego kasza lub ziemniaki plus jakieś warzywa lub surówka. W moim domu zawsze obiadom towarzyszył domowej roboty kompot jako ukoronowanie. I choć nadal uwielbiam jabłkowy czy brzoskwiniowy, to staram się ich nie pić i zastępuję wodą. Nie ukrywam, brakuje mi tego smaku, ale wiem, że nawet w nim jest zbędny cukier. Najwięcej problemu mam z podwieczorkami. Brakuje mi czasem pomysłu co mogłabym zjeść, by oszukać ochotę na słodkie i wytrwać do wieczora. Muszę chyba znów przeprosić się z jogurtami naturalnymi lub wypróbować zdrowsze desery. Ogólnie patrząc na ubiegły tydzień nie było super ekstra mega zdrowo i póki co tak nie będzie, ale będę się nadal starać, by głównie unikać słodyczy i nie przejadać się. Z ruchem wyszło średnio - w sumie 180 minut na rowerze stacjonarnym, ale póki co na tyle mogę sobie teraz pozwolić. 

ŚniadaniaII śniadaniaObiadyPodwieczorkiKolacje

14 stycznia 2017 , Komentarze (5)

Witajcie w Nowym Roku 2017!!! 

Po prawie 3-miesięcznej przerwie przy okazji Nowego Roku wracam na Vitalię, by na nowo powalczyć o lepsza wersję samej siebie. Miniony rok pożegnałam niestety z większą wagą niż go zaczynałam. Na dziś jest to - o zgrozo! - 92 kg. Przy końcówce roku popłynęłam tak, iż w pewnym momencie myślałam, że zakończę go z wagą 3-cyfrową. Jednak udało się tego uniknąć i może dzięki temu znalazłam w sobie na nowo siłę, by jeszcze raz spróbować powalczyć z kilogramami. Mój cel na ten rok to -32 kg. Jak będzie, czas pokaże. Życzę sobie i Wam, by w tym roku udało się nam zrealizować nasze plany!:)Powodzenia!!!

10 września 2016 , Skomentuj

Waga po tygodniu i kilku dniach pokazała spadek o 1,5 kg. Trochę to podejrzane dla mnie, bo nigdy tyle nie było. Na pewno spadła woda po @, ale wątpię by było jej aż tyle, zwłaszcza, że nie obyło się bez grzechów. A może stres w pracy zrobił swoje. Podejrzewam więc, że gdy zważę się jutro waga będzie większa. Co do owych grzechów, to już wiem, czego mi trzeba by je wyeliminować :)

7 września 2016 , Komentarze (1)

Chyba czas najwyższy na zmianę zawodu, jeżeli każdy powrót ma tak wyglądać. Dopiero co wróciłam, a już przez ten tydzień zdążyłam się nawkurzać i nawnerwiać. Ktoś chętny? Chętnie oddam.:) 

1 września 2016 , Komentarze (2)

Nowy rok szkolny rozpoczęty, czas wrócić do pracy, choć niezbyt specjalnie mam na to ochotę, zwłaszcza, że zarobię jeszcze mniej niż miałam.(szloch) Ale mówi się trudno i idzie dalej. Również od dzisiaj postaram się bardziej przyłożyć do mojego odchudzania. Pewnie nie będę miała czasu dodawać regularnie wpisów, ale postaram się w miarę możliwości, bo zależy mi, by ten pamiętnik był dla mnie motywacją. Waga dziś pokazała 90,7. Dużo. Za dużo. 

Dziś dzień zabiegany - najpierw szkoła, potem urząd pracy, jedno miasto, drugie, trzecie, a w międzyczasie parę innych rzeczy, na szczęście jednak posiłki były w miarę ok i bez podżerania. Oby tylko powrót do pracy nie wywołał nadmiernych negatywnych emocji kierujących moje kroki ku słodyczom. Powodzenia tym, którzy też tego dnia (może po raz kolejny już) podjęli na nowo walkę o siebie. 8)

 Śniadanie (owsianka, banan, brzoskwinia)

II śniadanie (bułka staropolska ciemna, jabłko)

Obiad (pierś z kurczaka, ziemniaki, ogórek kiszony)

Podwieczorek (jogurt naturalny, melon, maliny, miód)

Kolacja (chleb żytni, ser twarogowy, pomidor, rzodkiewka)