Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

ojjjjj jak ciężko o sobie coś napisać ;)) Jestem Ania, bałaganiara, złośnica choleryczka, "pasjonatka" naleśników, ciastek,ciast, chipsów i słodkiego winka ;)) Póki co próbuję śmiertelnie obrazić się na te pyszne jedzonko, żeby mnie nie kusiło i nie wołało wciąż i wciąż. Bo od tej namiętnej znajomości tyłek strasznie rośnie :P ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 80821
Komentarzy: 2509
Założony: 5 marca 2015
Ostatni wpis: 11 maja 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Aniutka2015

kobieta, 46 lat, Zabrze

166 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 listopada 2015 , Komentarze (25)

gdy zaczynałam przygodę z Vitalią strasznie tłukło mi się po głowie takie hasło...

z czasem o nim zapomniałam. 

Ale z perspektywy czasu, gdy już tak niewiele dzieli mnie od mety, to nagle to hasło nabrało dla mnie innego znaczenia ;)

JEST MNÓSTWO LUDZI NA ŚWIECIE, KTÓRZY POWIEDZĄ CI, ŻE NIE MOŻESZ, ŻE NIE DASZ RADY. A TY MUSISZ PO PROSTU ODWRÓCIĆ SIĘ I POWIEDZIEĆ..."NO TO PATRZ!!!"

a więc...(wiem, że nie zaczyna się zdania od "a więc" ]:>)

a więc ;) już prawie, prawie mogę zagrać na nosie tym wszystkim niedowiarkom :D

złośliwa małpa ze mnie...ale jakieżżżżżż to przyjemne udowodnić, że powoli, ale daje się radę :)

nawet jeśli po drodze ma się chwile zwątpienia, gdy czasem nie widzi się sensu...te z Was, które są na początku drogi - uwierzcie, że jednak warto! :)

i tymi hasłami propagandowymi żegnam Was czule :D

:*

29 października 2015 , Komentarze (15)

zgaduj zgadula , gdzie jest Anula :p:PP

...i jej córa ;)

u mojej kozy w szkole realizowali taki projekt "WF z klasą", w ramach tego projektu zapraszali rodziców z dziećmi na wspólną zumbę. I wiecie co? z pewną taką nieśmiałością poszłam pierwszy raz i było fantastycznie!  Nie umiem zmusić się do ćwiczeń, ale to jest coś co naprawdę mi się podoba. Jak to napisała mi jedna z Was..."To ważne, żeby znaleźć coś co nas kręci :) "

I to chyba jest to! jupiiiii, jestem podekscytowana i w końcu czuję że oprócz diety, którą mam z Vitalii, to jeszcze coś  dodatkowo robię dla siebie :D

:*

23 października 2015 , Komentarze (38)

cześć i czołem, kluski pod stołem :PP

ojjjj zjadłoby się jakieś kluseczki....]:>

no ale dzielnie trwam i pilnuję się, chociaż waga jakoś nie bardzo łaskawa... złośliwa małpa :D Jem sobie grzecznie menu z Vitalii a ona raz -0,3 raz żadnego spadku, i tak w koło Macieju. Mam do zrzucenia ostatnie 4 kg. które sobie zaplanowałam,ale jakoś nie bardzo mi się udaje. Nie czuję już jakiejś strasznej presji, że muszę, że świat się zawali gdy nie schudnę... ale byłoby fajnie :) 

Dziewczyny, schudłam i to jest fantastyczne!!!. Idę do sklepu i kupuję ubrania, które są ładne, które mi się podobają, a nie te w które wchodzę. Same zresztą wiecie jak jest, że w sklepie to bierze się to, co na dupę wejdzie i z zazdrością patrzy się na te śliczne
i nieosiągalne szmatki. 

Sama nie potrafię w to uwierzyć, ale naprawdę teraz w sklepie mogę sobie kupić coś co ma rozmiar S albo 38!!!  jasne, że nie w każdym sklepie ta "Ska" na mnie wchodzi, ale świadomość, że teraz posiadam kiecuszki w takim rozmiarze...bezcenna!!!

Pochwalę się Wam, że w konkursie Vitalii  "Jak będzie wyglądała Vitalia za 10 lat" udało mi się ślepym trafem zdobyć koszulkę :D 

ps. "senkju wery macz" Vitalio za koszulkę!!! :D

I to właśnie wtedy sobie pomyślałam, raz kozie śmierć, wezmę rozmiar S, najwyżej schudnę do niej :) jakie było moje zaskoczenie, gdy nie dość, że się w niej zmieściłam, to jeszcze wyglądam nieźle ;) I wtedy wpadłam na to, żeby w sklepie popróbować i poprzymierzać mniejsze rozmiary.

Słuchajcie, jeśli macie chwile zwątpienia, macie dość pilnowania się, zdrowego jedzenia, całego tego halo z odchudzaniem...to uwierzcie mi, warto to wszystko przetrwać !!!! To uczucie, gdy patrzysz w lustro i widzisz siebie szczuplejszą o te wszystkie kilogramy, to jest nie do opisania :) I nawet jak masz gorsze dni i napchasz się chpisami i popijesz piwkiem (tak jak mi się zdarzało]:>), to nie jest tragedia, bo drugiego dnia wstajesz
i nadal zdrowo się odżywiasz :))

I to jak reagują znajomi, którzy Cię jakiś czas nie widzieli...szaleństwo!!!

Jest pięknie, czego i Wam życzę!!!!!

miłego weekendu :*:*:*

7 października 2015 , Komentarze (10)

wiecie, staram się wieczorkiem przygotować jedzenie do pracy na następny dzień, wstaję ok.4.30 czasem 5:00 rano i nie zawsze mam na to czas skoro świt. Wczoraj także ładnie popakowałam w pudełeczka jedzenie, dziś z lodówki wyciągnęłam reklamóweczkę wzięłam do pracy i zadowolona już w pracy zasiadłam do śniadanka...

A tu w reklamówce... wielka kostka żółtego sera(ser), kawał wędliny, pasztet (swinia)(stek) i in. ciekawe rzeczy. 

Kurczaczek... :pwczoraj po zakupach na szybko wepchnęłam świeżo zakupione produkty w reklamówce do lodówki  i pech chciał, że śniadanie spakowałam  w taką samą reklamówkę :D

Szkoda że dziś nie widziałyście rano mojej miny gdy zasiadłam do śniadania :PP:D

ehhhhhhh muszę zacząć nosić brele *

taki morał z tego (cwaniak)

słownik wyrazów obcych dla niewtajemniczonych :D

po śląsku

brele

rzeczownik, rodzaj niemęskoosobowy, liczba mnoga

okulary

;)

27 września 2015 , Komentarze (16)

powiem Wam...

niechże kończy się już ten wrzesień a z nim sezon urodzinowo-imprezowy ;)(impreza)(torcik)(alkohol)

sześciu świętujących w tym miesiącu to zdecydowanie za dużo prób dla mojej silnej woli... bo jakże tu chociaż torcika nie spróbować albo innych pyszności? ;)

no i okazuje się, że jednak słabą mam tę silną wolę ]:>i co tu się dziwić że tygodniowe  spadki wagi na poziomie -0,30 albo -0,20 :PP

nooooo, ale teraz spokój aż do świąt, żadna inna impreza się nie kroi więc będzie dobrze;)

7 września 2015 , Komentarze (10)

generalnie teraz u mnie "nijak"

w tygodniu ładnie się trzymam diety...ale przychodzi piątunio i nie umiem sobie odmówić piwka, piweczka z mężem. A jak już się napiję alkoholu, to oczywiście włącza mi się program "Lodówka". I wiecie, niby się nie nażrę jak prosiaczek, ale jednak piwko, coś tam z listy zakazanych wpadnie i całotygodniowa dieta idzie się bujać.

Pozbieram się, spoko loko, ale jakieś takie ostatnie 2 weekendy miałam zniżkowe pod kątem nastroju...waga nie rośnie, bo aż tak źle nie jest, jedynie stoi w miejscu. Utrzymuję ją...no ale mam chudnąć przecież :D :p

nie piszę tego bo się żalę, no trudno czasem są takie momenty że i na piwko przyjdzie czas:D już się ogarniam i będę się pilnować. a co zjadłam i wypiłam to moje:p;)

Ale popatrzcie jakie to wszystko zakręcone. Przed dietą jesz jak wieprz (tzn.ja jadłam tak, Was nie obrażam broń boże :D) no i tyjesz, jasne że tyjesz...a wszystko to jest rozłożone w czasie. I tyjesz sobie powoli, raz szybciej...

A potem przechodzisz na dietę, odżywiasz się w miarę zdrowo, zmieniasz wszystko w swoim życiu, raz pilnie trzymasz dietę raz mniej pilniej. Raz chudniesz raz nie, no wiadomo, każda z nas to zna. Ale kurczaczek...trzymasz tę cholerną dietę ale każde odstępstwo od diety powoduje ze waga wariuje. Wiem wiem, że jak sobie raz na jakiś czas pozwolisz to nie spowoduje od razu że przytyjesz to co zrzuciłeś/zrzuciłaś... Ale tylko coś do paszczy się włoży to zaraz ta cholerna waga reaguje :D

i czytam i mądrzę się, bo wiem że to często woda się zatrzymuje gdy nagle wtrąbi się bardziej przetworzoną żywność...ale i tak za każdym razem trafia mnie szlag gdy po piwku nagle cały tydzień waga pokazuje mi 1 pełny kilogram więcej. 

No takie tam przemyślenia po piwnym weekendzie:p;)

a tak poza tym byłam z dzieckiem na imprezce którą "organizowała" Kinder Niespodzianka. Jeśli u którejś z Was dzieciatej  będzie taka imprezka w mieście  to polecam, świetna zabawa. Moja Mila była zachwycona, ja zresztą także ;)

Mila tym razem z malunkiem na buźce hmmmmm zebry...no tak, to jest zebra gdyby jednak były wątpliwości:D

1 września 2015 , Komentarze (29)

dziś pierwszy dzień, Milenka bardzo zadowolona, nie może doczekać się jutrzejszej szkoły (nooooo ciekawe kiedy zrozumie z czym to się je :D).

Póki co nie mam zamiaru sprowadzać jej na ziemię, zresztą może ona będzie z tych co naprawdę lubią szkołę? :) nooooo, będzie lubiła chodzić do szkoły przynajmniej do czasu, gdy zrozumie, że tam trzeba jednak się uczyć :p a ona  to z takich, co wolą w sufit patrzeć albo w chmurki a nie pisać jakieś nudne literki :D

dziecko się cieszy a ja trochę wkurzona, w czerwcu na zebraniu powiedzieli nam, że ta klasa do której chodzi Mila będzie chodziła na rano. A dziś zonk! nagle okazuje się, że będzie chodziła na późniejszą zmianę tzn. na 11:50. Ja nie rozumiem jak można tak nagle zmienić klasie zmianę, od czerwca już sobie planowałam kto i jak będzie ją odprowadzał, a teraz taki  suprajs :| 

no nic, trzeba znów coś pokombinować

26 sierpnia 2015 , Komentarze (30)

pewnie Ameryki nie odkryłam. Ale tak się czuję

ciężko z motywacją, zwłaszcza gdy już człowiek schudnie i po nim to widać. Trochę wtedy osiada się na laurach, prawda? I jakoś ta silna wola robi się coraz słabsza. Nie żebym grzeszyła i odpuszczała sobie na amen, ale z początku na imprezach albo rodzinnych spędach trwałam jak ta skała, opoka niezłomna...

hahahaha no dobra, pojechałam za bardzo:p 

ale jakoś się trzymałam, nie pozwalałam sobie na odstępstwa od diety. A teraz tu coś z grilla wpadnie, tu piweczko tam chipsy...a waga? waga albo stoi albo spadki po 100 czy 300 gramów. Wiem wiem, byle nie rosła. Ale jak sobie przypomnę te piękne tygodnie kiedy spadała po 1 pełny, przepiękny kilogram? ehhhhh to były czasy:D

to dopiero uczy człowieka pokory ;) i tego, że nie należy planować ile i w jakim czasie się schudnie. Pewnie że są tacy twardziele, którzy wytrzymują do końca i osiągają cel dokładnie wtedy gdy założyli. Ja według obliczeń miałam schudnąć do upragnionej wagi pod koniec sierpnia, i co? 

i psinco:p ten mój cel coś w czasie się oddala i oddala, jakoś teraz na horyzoncie pojawił mi się październik...albo to był listopad? ;)

i może nie mam teraz już jakiegoś strasznego parcia, bo jestem zadowolona z tego co osiągnęłam, ale...ale te ostatnie 7 kilosów to tak trudno zgubić ;) 

schudłam 16 kilogramów w 6 miesięcy, czyli niecałe 0,7 na tydzień. Ponoć zdrowe tempo chudnięcia...

ale teraz cięęęężżżżo oj ciężżżżżżko idzie. Nic to, dużo cierpliwości mi trzeba, w końcu osiągnę cel, prędzej czy później.

Wolę prędzej, "of kors" ]:>:D

18 sierpnia 2015 , Komentarze (30)

taką fajna koszulkę dostałam w prezencie na 10 latek Vitalii:D

julcia2008 może i Tobie się taka spodoba ? :))

#10latVitalii

17 sierpnia 2015 , Komentarze (12)

jakimś cudem w sobotę rano waga pokazała mi szatańskie 66,6]:>

nawet nie nie przyzwyczaiłam, bo weekend był grillowo-jedzeniowy i tym razem znów nie umiałam się oprzeć. Wpadła kiełbaska, piweczko i cholera moja zmora czyli chipsy. No ale trudno, nie pierwszy i nie ostatni raz...dlatego nawet staram się nie pamiętać tego pięknego wyniku na wadze, bo wiem że poszedł w cholerę. Przez to moje weekendowe podjadanie ;)

ale nie o tym chciałam, tylko o tym że naprawdę czasem Ci szczupli patrzą na nas, tych wiecznie na diecie, jak na kosmitów. Bo przez 5 minut byłam podekscytowana taką piękną wagą i pochwaliłam się koleżance. Koleżanka całe życie szczupła...spojrzała na mnie wzrokiem: " 66,6? a co w tym takiego fantastycznego, o co takie halo?" naprawdę to spojrzenie, nie umiem opisać, ale po prostu widzisz, że ktoś sobie myśli "o co ta cała afera i ach i och?"

Dodała też, że jeszcze trochę i będę ważyła tyle ile ona...

Naprawdę, ten kto nie był nigdy na diecie nie rozumie, nie rozumie taj fascynacji i radości, że spadło kolejne 200 gramów, albo że jeszcze np. 100 gramów kogoś dzieli od magicznej siódemki, szóstki czy też piątki na wadze. I powiem Wam, że wtedy poczułam, że bardziej rozumieją mnie (czasem zupełnie obcy ) ludzie z Vitalii. Że ten wiecznie szczupły, zajadający się chipsami, frytkami i boczkiem z grilla to w ogóle nie ma pojęcia co się dzieje w naszej głowie. I mówcie co chcecie, nigdy nie zrozumie...

chyba że mu dupa z wiekiem urośnie i będzie musiał się w końcu odchudzać...

I hasło, że niedługo będę ważyła tyle ile ona...To nie było jakieś złośliwe, uwierzcie mi, bo po prostu stwierdziła fakt. Bez jakiejś tam zawiści czy wbijania szpilki. Po prostu stwierdzenie faktu.

Ale myślę sobie, że część z tych szczupłych to myśli, że jak mamy nadwagę, to już mamy ją mieć, że tak ma być. I w czerepach im się nie mieści, że ten wiecznie gruby zrzuci 15,20 albo 30 kg. i będzie ważył mniej od nich. Myślą, że tylko im jest dane być szczupłym zgrabnym i zdrowym.

A guzik!!!!

tym bardziej sama sobie udowodnię, że i mnie to może być dane! a właściwie wypracowane

bo my tutaj nie mamy nic za darmo, tylko o każdy gram musimy walczyć

cześć dziewczyny, miłego tygodnia,

wylałam co mi na wątrobie leży

i to by było na tyle