Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

nie poprawna optymistka .)))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 49584
Komentarzy: 931
Założony: 7 czerwca 2015
Ostatni wpis: 21 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
emcia.emilia

kobieta, 42 lat,

168 cm, 85.20 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 stycznia 2016 , Komentarze (5)

...biłam się z myślami już w pracy. A daj sobie spokój dziewczyno, masz słomiany zapał , nic z tego nie będzie. weź sie lepiej czep czegoś pożyteczniejszego ( czyt.nauki języka). 1000 argumentów przeciw. Zastanawiam sie na co mi to bieganie. Co ja z tego mam?  przecież mi sie nie chce, przychodzie wypruta z pracy, niemalże tylko pracuje i spie, a jak mam luźniejszy okres w pracy to wyszukuje sobie zajęć bo mnie nosi z nudów. Nie należę do typowych kanapowców i mój wolny dzień musi byc cały wypełniony zajęciami. Za chwilę, nagle moja gazella mi sie przypomniała. największa moja miłość. I wszelkie kombinacje jak by tu dać sobie spokój z bieganin a skupić sie na rowerze.  Z tym ze ja jeżdżę kiedy sie tylko da, a np. dzisiaj. piękna pogoda więc nie potrafiła bym odpuścić. za chwile przed oczami miałam  siostrę mojego faceta. Nigdy nie chciałam  doprowadzić sie do takiego stanu jak ona. Z tym ze to jest typ kanapowca nad kanapowce. Wiecznie gruba, marudzącą, nie zadowolona, krytykująca wszystko co sie rusza. Praca, laptop, kanapa i tony żarcia., a i do tego obowiązkowo szlafrok.  Osoby które sie ruszają sa przez nia wyklinane. taki tym człowieka co wysysa z innych energię.  Dużo by pisać, ale szkoda mojego cennego czasu.

Pobiegłam... czułam łydki, czułam swoje kilogramy, nie zbyt miłe to uczucie. chce jeszcze...

24 stycznia 2016 , Komentarze (3)

No i od biegania rosną cycki.)

  Dobrej nocki. Do juterka.*

23 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Tak jak pisałam wczoraj był reset. A dziś i rower i truchtanie 35min. mi zeszło na moich marszobiegach. Wczoraj bolało mnie kolano, trochę nie bardzo oby to tylko było chwilowe a nie żadna kontuzja, bo sie wścieknę. Ja na serio chce biegać. Postanowiłam że nie będę się częściej wyrywał niż co drugi dzień. Dążę do ciągłego biegu przez 30 min. I myślę ze jaszcze z tydzień i dał bym radę, ale wiem ze nie tedy droga. Przy bieganiu bardzo łatwo nabawić sie kontuzji, tym bardziej przy nie umiejętnych początkach. Plany dla początkujących biegaczy przewidują od 6 nawet do 10 tygodni marszobiegów. żeby dojść do 30 min. ciągłego biegu. Więc coś w tym musi być. Ciało musi się przyzwyczaić. Ja ważę sporo wiec to też nie jest korzystne dla moich stawów.  Tak wiec co drugi dzień powoli oby bez kontuzji-mam nadzieję. Kilogramy zaczną spadać to tez bedzie mi lżej. Wspaniałe uczucie jak człowiek nie patrzy z zazdrością tylko robi to o czym marzył latami. Jeśli ktoś z was ma takie choć malenie pragnienie żeby dołączyć do grona biegaczy niech nie zastanawia sie nawet przez chwile. Ja juz nie bujam w obłokach tylko stawiam kolejne kroki ku pokonywaniu  kilometrów i spełniam swoje marzenia.

21 stycznia 2016 , Komentarze (6)

...Słowa nie dotrzymałam, miałam truchtać sobie co dwa dni po 30 min.A tu  taka wtopa na początku. Ani nie było co dwa dni, ani nie było 30 min.(strach)

Wczoraj było truchtanie no i dzisiaj tez było, ale nie 30 min. a 45.:D A i dzisiaj był jeszcze rower. Jutro raczej nie pobiegam więc tak sobie przełożyłam. I przy dobrych wiatrach w sobotę i niedziele zaszaleję. Ja w weekendy mam taki przypływ energii ze mi zawsze mało. Pamiętam jak kiedyś ćwiczyłam z Chodakowską to taka szajba mnie nachodziła że potrafiłam zrobić dwa treningi bo mi jeden było za mało. 

A jest spadek .Na wadze 78.20kg. Już nie chce widzieć tej 8-ki z przodu. kiedyś 6 nie na widziałam wiec sie dupskiem na mnie wypięła i postraszyła 8 ka.

Raczej nie piszę o prywatnych sprawach, ale tym razem chyba muszę. Czy jest wśród was ktos kto spędził kilka lat na emigracji, po czym wrócił do kraju, i nie żałuje tej decyzji? Rozważamy powrót do Polski, co prawda nie już, ale to bardzo trudna decyzja. Wiem ze nikt za nas tej decyzji nie podejmie. Al juz mi głowa puchnie od myślenia.

20 stycznia 2016 , Komentarze (3)

Ale mnie brało i nękało po południu, leń mnie chciał przekabacić na swoja stronę, 100wymówek wymyślał...ale wróciłam z pracy  i w nogi.  Pogoda marzenie, chyba ze 3/4 trasy przetruchtałam, znowu sie zmuszałam żeby i marszu troche było,ale trudne to bardzo. Trochę przeholowałam bo 45min. zaliczyłam miało być mniej. Było CUDNIE. Trzymajcie za mnie kciuki żeby mi się chciało chcieć.  Jak się ruszam to jakoś z jedzeniem tak nie szaleje, po prostu jakoś tak to działa. Ale nie ukrywam ja chce schudnąć.Ruch kocham od zawsze, ale jak nie bedzie grzecznie z jedzeniem to nie ma co sobie oczu zamydlać nie schudnę.

 Wy też goncie swojego lenia.)

19 stycznia 2016 , Komentarze (5)

A z tego wszystkiego zapomniałam sie Wam pochwalić, docierają do mnie pierwsze komplementy. Chudnę wolno, ale waga mi nie skacze raz w ta raz w tamtą, to tez cieszy.  Ze cos tam zaczyna się dziać zauważyłam już dawno, może szału w spadkach nie ma ale ciało mam inne, nie takie galaretowate, nie takie "celulitowate", jak by się troszkę "wciągnęła".  

Ile waszym zdaniem można schudnąć w 4 miesiące tak rozsądnie do tego podchodząc. Taka ja- waga ok 80 kg. 168cm wzrostu.

18 stycznia 2016 , Komentarze (11)

Ciesze się jak głupia. Pogoda wymarzona w granicach 0, bezwietrznie. Obiecałam sobie że dzisiaj 30min. nie więcej. Bardzo trudno jest mi  biec truchtem, bardzo trudno jest  mi przestać biec i przejść się kawałek. Wiem ze muszę. Przyznam szczerze ze te 30 min. to mało jak dla mnie. Ale walczę. Jak trenowałam w domu to nie raz musiałam zagryźć zęby żeby zwiększyć tępo, wytrzymać kilka powtórzeń itp. Tym razem nie chce niczego przyspieszać. Na razie chce biegać co drugi dzień i dojść do 30min. ciągłego biegu, Osiągnę pierwszy cel będę planować dalej. Wczoraj byłam na spacerze, jak ja tym biegającym osobom zazdrościłam, zrobiłam im parę fotek i przy okazji odkryłam bardzo fajna ścieżkę biegową.

16 stycznia 2016 , Komentarze (7)

Od bardzo dawna mnie nękało....idź biegać, no idź, przecież chcesz, zawsze chciałaś , na co czekasz, no idź. Biłam się z myślami od bardzo dawna, zawsze lubiłam biegać. Już w podstawówce pani z wf odkryła we mnie "talent" długodystansowca. Cała klasa na trzy, cztery.... wyrywał z buta ile sił w nogach a ja na spokojnie bez pospiechu rozkładałam siły. Padali po bardzo krótkim czasie a ja pierwsza dobiegałam do mety. Miałam w swoim życiu kilka dłuższych"zrywów" biegowych. I zawsze sama nie wiem czemu do biegania powracam.Przez ok. 2 miesiące trenowałam w domu, bardzo sie wciągnęłam, bardzo, ale u nas bez przerwy ktoś jest, wiec pokoj w którym jest wystarczajaco miejsca jest zajety. Wymysliłam sobie ze zacznę cwiczyc na stepperze bo jedynie na niego mam miejsce. ale nie chciałam wywalać pieniedzy w błoto i stwierdziłam ze na początek kupie urzywany zeby nie było ze bedzie stał i kurzył sie w koncie.  stepper znalazłam i super pedze do domu wskakuje na niego a on taki głosny ze sama mnie nosiło po kilku próbach stwierdziłam ze nic z tego nie bedzie.  Ok ale ja ruszać sie muszę. Więc ubrałam sie odpowiednio do pogody  i przed siebie. Trochę zaszalałam bo z 45min. mi zeszło, ale to marszobiegi więc mam nadzieje ze jutro nogami ruszę.

 i tak oto mam za soba swój pierwszy bieg i mam cicha nadzieję ze tym razem moja przygoda bedzie bardzo długa.

7 stycznia 2016 , Komentarze (2)

To takie dziwne, walczę z kilogramami od lat, nabawiałam sie kompulsów.  W ciągu dwóch miesięcy ubyło mi jakiś 4,5kg. zaczęłam ćwiczyć systematycznie nie duzo ok. 30min dziennie, nie można powiedzieć ze trzymam jakąś dietę, staram sie mniej jeść,moja zmora były wieczory, brzuch pekał w szwach, nie mogłam spac po nocach wstawałam z zapuchniętą twarza, było mi bez przerwy nie dobrze, nabawiałam sie refluksu zoładka do tego stopnia że bardzo często budze sie w srodku nocy z duszacym kaszlem. Miałam tego dosyć. Nie zmuszam sie do ruchu, bo sprawia mi on taka frajdę jak nic innego. to nie tak ze zaczęłam   sie"zdrowo" odzywiać, to nie tak ze zmieniłam nawyki zywieniowe. Doszłam do takiego momentu, ze dawna ja mi mowi "idz sie nażreć," i ja ide tylko tego obżarstwa nie ma. Otwieram paczke ciastek, zjem jedno,  ciagnie mnie do kuchni, do lodówki, ide, staje przed nia.I zero reakcji. cos mnie pcha , słysze "podszepty", ale napchać sie nie potrafie, tak jak by toczyła sie we mnie walka dwóch osób. tylko  to nie ja walcze. niemalże co dzień jem cos słodkiego, najczesciej  po kolacji, ale to raptem pasek czegolady, czy czekoladowy cukierek. jem i wychodzę. tak po prostu. 

20 grudnia 2015 , Komentarze (5)

...tak myślę bynajmniej. Planu jedzeniowego się trzymam, trening był choć go nie planuję, po prostu mam wolna chwile po pracy to sobie brykam. Spocę się, zasapie i jest mi tak cudnie, że nawet nie koniecznie myślę o jedzeniu. Bardzo cieszy mnie fakt, ze jak akurat danego dnia nie zaliczę treningu to nie mam żadnych wyrzutów-najmniejszych. Serio dziwnie mi z tym bo do tej pory ile kroć miałam  zrywy ćwiczeniowe, to obsesyjnie o nich myślałam, nie możliwością  było  by żeby dwa dni  z rzędu nie poćwiczyć. A teraz tak po prostu  ćwiczę kiedy mogę, jak mogę i czerpie z tego wielka satysfakcje. Mega uczucie!

 Nie ukrywam mam nadzieje na spadki choć wiem że to odżywianie było dla mnie zawsze zmorą. Dzisiaj zostałam wystawiona na próbe zaspałam do pracy wiec w biegu bez śniadania i kawy do 10eej nie wiedziałam jak się nazywam. Należe do tych osobników które jak rano nie zjedzą solidnego śniadania chodzą cały dzień do tyłu a i ile bym nie zjadła w ciągu dnia, najeść sie nie potrafię tak mnie ssie w żołądku.ale dzisiaj byłam dzielna i zwyciężyłam. taki mały sukcesik pisząc

nie skromnie.)))