Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie chcę się więcej odchudzać... Moim celem jest, aby zdrowe odżywianie stało się moim nowym stylem życia...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33402
Komentarzy: 631
Założony: 28 sierpnia 2015
Ostatni wpis: 8 lipca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Never_Lose_Hope

kobieta, 36 lat, Gdzieś Tam

158 cm, 50.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2017 , Komentarze (2)

Hejka ;)

***

Jak minęła Wam niedziela??? U mnie spokojnie, acz miło. Udało mi się wykręcić kolejne kilometry (puchar) Nie było łatwo, wiatr dokuczał, deszczyk popadał... Ale za to jaka satysfakcja po powrocie do domu :) Poziom endorfin od razu wywindował (zakochany)

***

Menu dziś całkiem ładnie się prezentowało.

Śniadanie: 3 kromki chleba razowego z serem mozarella i paprykę (zapiekanki)

Przekąska potreningowa: koktajl (banan, jogurt naturalny o podwyższonej zawartości białka, wiórki kokosowe, karob, miarka odżywki białkowej)

Obiad: burger wołowy, kasza jęczmienna pęczak, surówka z sałaty lodowej, rzodkiewki na jogurcie greckim

Przekąska: ok. 10 szt. pistacji

Kolacja: jajecznica na boczku z cebulą

Więcej grzechów nie pamiętam :p No może poza tym, że piję za mało wody... Dziś wypiłam 3 herbaty ziołowe i 3 kubki wody... Trochę mało :x

***

Wrzucam jeszcze fotkę przedrowerową i zmykam, bo jutro do pracy po tygodniu laby... (szloch) Oj coś czuję, że będzie ciężko (uff) Taka mała kumulacja, nie dość, że poniedziałek to w dodatku po urlopie (smiech)

Nie potrafię tego obrócić ;(

***

Udanego tygodnia życzę :) Walczymy dalej i realizujemy swoje plany (puchar)

***

NEVER_LOSE_HOPE

7 maja 2017 , Komentarze (2)

Witam cieplutko ;)

***

Pisałam ostatnio, że biorę się w garść i tak też zrobiłam. Mimo niewielkich uchybień sobotę uważam za zakończoną małym sukcesem (puchar)

Pogoda wczoraj dopisała, więc po śniadaniu wsiadłam na rower i przepedałowałam 40 km (zakochany)

Wróciłam do domu naładowana pozytywną energią,wzięłam się za sprzątanie i przygotowywanie obiadu. Wcześniej oczywiście z apetytem pochłonęłam potreningową przekąskę. Dbam o to, aby po treningu rozciągnąć się co nieco i przekąsić coś pożywnego na bazie węglowodanów i białka.

Wieczorkiem spotkaliśmy się z przyjaciółmi i wtedy właśnie dopuściłam się uchybień, o których pisałam na wstępie :x Wpadły trzy drineczki (alkohol) Ale nie zakąszałam, więc spoko - rozgrzeszam się ]:>(smiech)

***

Menu:

I śniadanie: 2 kromki chleba pełnoziarnistego na zakwasie z serkiem twarogowym Almette i pomidorem

Przekąska potreningowa: koktajl (2 banany, łyżka wiórek kokosowych, mleczko kokosowe, jogurt naturalny o podwyższonej zawartości białka, karob, miarka odżywki białkowej)

Obiad: kasza jęczmienna pęczak,sznycel z indyka zrobiony w papirusie, sałatka z lodowej, ogórka i papryki na jogurcie greckim

Kolacja: 3 drinki, mała garść orzechów, sałatka z obiadu (porcja mniej więcej jak na zdjęciu powyżej).

***

Aktywnej niedzieli życzę Wam oraz sobie :) Walczymy dalej! (puchar)

Na koniec fotka z wczorajszego rowerowania

***

Pozdrawiam :)

NEVER_LOSE_HOPE

5 maja 2017 , Komentarze (6)

Witam serdecznie! ;)

***

Usłyszałam dziś w radio, że do wakacji zostało już tylko 50 dni! Natchnęło mnie, aby naskrobać trochę, podsumować to, co za mną i zrobić plan na najbliższe dni.

Znalezione obrazy dla zapytania plan motywacje sportowe

Kwiecień zleciał mi baardzo szybko mimo, że w pracy wróciłam do normalnego rytmu i nie zostawałam po godzinach. Teoretycznie dłuższy dzień nie przekładał się niestety na dużo lepsze efekty w kwestii treningów i zdrowego odżywiania.

W  kwietniu:

- przejechałam 116 km rowerem,

- przebiegłam 30,32 km - w tym na zakończenie kwietnia zrobiłam swoją życiówkę i przebiegłam 7 km w 45 min. 31 s. (puchar)

- przejechałam 10,28 km na łyżworolkach,

- treningów w domu nie notowałam, ale nie było ich za wiele.

Statystyki nie powalają, to fakt! Ciężko mi się zmotywować i regularnie ruszać doopcią. 

Ale za sukces uważam to, że zaczęłam biegać. Ja, dotychczasowa sceptyczka biegania, jestem w stanie przebiec 7 km bez żadnej przerwy (puchar)

Dziś nawet  zainwestowałam w nowe buciki do biegania. W 50style trafiłam na promocję i zakupiłam takie oto buciczki: 

Bardzo wygodne i cena rozsądna. Jestem zadowolona. Poleciałabym przetestować, ale niestety póki co drugi dzień latam do łazienki i zmagam się z bólem żołądka (martwy) I oczywiście zamiast przejść na dietkę lekkostrawną to ja dziś zafundowałam sobie frytunie (frytki)Wilcza natura nie daje o sobie zapomnieć.. :(Nie potrafię się ogarnąć w tym temacie, chwilę jest dobrze, a później znów napad... Wykupiłam nawet sobie dietkę z Gym Break i ... wstyd się przyznać, ale nie zastosowałam się do niej ani jednego dnia :x(tajemnica) Taka zdolniacha ze mnie.

Są dni, że owszem, trzymam się dobrze i dogadzam sobie zdrowym jedzonkiem - oto dowody :)

- jajecznica na boczusiu

- owsianka z bananem

- owsianka z owocami

- pudełko do pracy - kasza bulgur, łosoś wędzony, mix sałat, pomidor, rzodkiewka, dressing - olej ze słonecznika, musztarda, sok z cytryny, sól i pieprz do smaku

- sznycel z indyka w papirusie, kasza bulgur i warzywka

- pieczony łosoś z kaszą bulgur i pomidorkiem

***

Tak jak pisałam na wstępie, do wakacji pozostało 50 dni. Pierwszy dzień schrzaniłam, ale o kolejne będę walczyć, tym bardziej, że pierwszego dnia wakacji wyjeżdżam na wymarzony urlop ;)Nie byłabym sobą, gdybym nie podniosła się po upadku z jeszcze większą siłą (puchar)

***

Wrzucę jeszcze swoje fotki na koniec (dziewczyna)

Brzuchol sprzed kilku dni:

Moja rowerowa wersja:

***

Miłego weekendu życzę! :)

Dbajcie o siebie :)

Podobny obraz

***

NEVER_LOSE_HOPE

8 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

Witam cieplutko :)

***

Pierwszy tydzień kwietnia powoli dobiega końca. Pogoda troszkę się na nas dąsa, ale i tak nie jest źle. Praktyczni każdego dnia można wychwycić moment, aby spędzić aktywnie czas na świeżym powietrzu. Mnie się udaje, czasami ścigam się z ciemnymi chmurami, ale ogólnie jest ok (puchar) Oto dowód:

Na dole ucięło mi bieganko z zeszłej soboty - pokonane 5,22 km w 35 min. 41 sek. :PP

Mam zamiar dorzucić siłowe, aby troszkę się ujędrnić tu i ówdzie :D 

***

Z żarełkiem niestety trochę gorzej... :| W środę miałam kryzys i popłynęłam... Złapała mnie totalna zamuła, nie było mowy o treningu (i to był błąd), odreagowałam czekoladą i paroma innymi rzeczami. Wpadło 2656 kcal (B - 103 g, T - 133 g, W- 256 g). Jedyny pozytywny aspekt (o ile w ogóle można o takim mówić) jest taki, że nie skończyłam z głową w kiblu... Następnego dnia oczywiście bolał mnie żołądek - standard po takiej akcji. Na szczęście grzecznie wróciłam na właściwe tory. 

Czwartek - 1448 kcal (B - 115 g, T - 49 g, W - 147 g)

Piątek - 1438 kcal (B - 74 g, T - 45 g, W - 193 g)

Sobota - 1613 kcal (B - 73 g, T - 87 g, W - 150 g)

Średnio wychodzą mi te makra, kombinowanie z posiłkami. Staram się, ale brakuje mi pomysłów. Wiem, że jest sporo inspiracji, gotowych przepisów (nawet tu, na Vitalii), ale kuchnia to zdecydowanie nie mój żywioł (kreci) Wiem jednak, że bez tego moje treningi przyniosą średnie efekty, dlatego muszę postarać się bardziej :p

Dzisiejszy zielony koktajl (kiwi, awokado, banan, szpinak, mleczko kokosowe i napój kokosowy) - zdrowa pychotka (swiety)

Muszę przyznać, że dodał mi powera do mycia okien i sprzątania hihi (smiech)

***

Miłej, słonecznej i aktywnej niedzieli życzę :)

***

NEVER_LOSE_HOPE

2 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

Witam serdecznie :)

***

Jak Wam mija weekend? Mam nadzieję, że podobnie jak ja korzystacie z dobrodziejstw pogody i spędzacie czas na świeżym powietrzu?

Nie wiem jak Wam, ale mi zdecydowanie brakowało słońca i takich cieplutkich dni ;) Czuję przypływ pozytywnej energii 8) Plany przekuwam w działanie :PP

W piątek włożyłam na nogi łyżworolki i pomknęłam przed siebie, w sumie to był mój pierwszy dłuższy wyjazd w tym roku. Po 1 km czułam niemiłosierny ból nóg, maiłam ochotę wracać, ale nie poddałam się, wykonałam swój plan w 100 % (puchar)

W sobotę rano wstałam, ogarnęłam mieszkanie, po czym pojechałam w odwiedziny do rodzinki. Wróciłam dość późno, wcale nie miałam w planach aktywności. Naszedł mnie jednak impuls na bieganie. Długo się nie zastanawiając założyłam sportowy strój, buty do biegania i wyszłam z domu. Towarzyszył mi mój Połówek <3 na rowerze i psiak (pies)

Nie jestem dobra w bieganiu, więc jaram się z każdego pokonanego kilometra ]:>

Dziś natomiast przetestowałam mój nowy rower <3 Jechało się super, miałam przejechać 12 kilometrowy odcinek z punktu A do punktu B, ale czułam niedosyt i wykręciłam parę dodatkowych kilometrów.Rower (w przeciwieństwie do biegania) to zdecydowanie to, co kocham <3

***

Co do diety to postanowiłam parę dni temu wrzucać w apkę Fitatu to, co jem. Okazało się niestety, że jem mało, ok. 1400 kcal. Od dwóch dni pilnuję się, aby dobijać do 1800 kcal, ale idzie średnio. 

Wczoraj wpadło 1696 kcal (w tym B - 61 g, T - 63 g, W - 227 g), a dziś 1704 kcal (B - 108 g, T - 62 g, W - 189 g). 

Nie jest jeszcze idealnie, ale jest już progres 8) Muszę się pilnować, bo nie chcę zrujnować sobie organizmu. I tak przez stres i niedojadanie mam zanik okresu, myślałam, że jak zacznę lepiej jeść to wszystko wróci do normy, ale tak nie jest. Byłam u gina, badanie wyszło ok, od dziś biorę luteinę i czekam cierpliwie (tajemnica)

Zamierzam też dorzucić trochę ćwiczeń siłowych, bo wiem, że samym cardio nie zdziałam cudów. 

***

Trzymajcie się Fighterki <3 Niech moc będzie z nami ;)

***

NEVER_LOSE_HOPE