Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mój wygląd zawsze mi przeszkadzał, czas wziąć się za siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15432
Komentarzy: 355
Założony: 4 października 2015
Ostatni wpis: 9 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Tysialke

kobieta, 30 lat, Olsztyn

162 cm, 51.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 grudnia 2015 , Komentarze (6)

Zaskakuję samą siebie, ponieważ stosuję dietę, nie jem słodyczy, staram się przejść na wodę niegazowaną... i mimo tego, że ustaliłam sobie dietę 1200 kalorii, nie mogę ich dobić... Wciąż brakuje mi 100 albo 200 kalorii żeby było akurat 1200 kalorii. Jem za mało, ale mam takie uczucie w sobie, że jem o wiele za dużo, jestem non stop przepełniona, a jedzenie wciskam na siłę. Dziwne, naprawdę dziwne. 

Tak czy inaczej dzisiaj mój jadłospis wyglądał dość ciekawie.

Śniadanie:

-Zrobiłam sobie dziwną mieszankę kaszy jaglanej, jogurtu naturalnego i pomarańczy. Smakowało o dziwo dobrze. (Nie chciałam marnować kaszy z wczorajszej torebki. I tak zostało mi jeszcze prawie 100 gram)

Obiad:

-Mix sałat ze smażonym bez tłuszczu kurczakiem, czerwoną fasolą z puszki, kukurydzą słodką z puszki i zieloną papryką. (Pychota! Polecam wszystkim serdecznie).

Podwieczorek:

-Grejpfrut czerwony, 5 sztuk suszonych śliwek, jogurt naturalny.

Kolacja:

-Na kolację planuję zjeść jogurt naturalny, 2 kromki chlebka chrupkiego razowego z szynką z gotowanego indyka (chudziutka, świetna), z plasterkami pomidorka. 

Staram się na siłę jakoś doszukiwać tych 200 kalorii, żeby nie zadręczać organizmu tak małą ilością kalorii jak 1000...

Waga pokazuje już 56 kilo, pozbyłam się zapewne wielu odpadów z jelit, oczyścił mi się nieco organizm i zeszło trochę wody. Nie jest źle, nie jest źle.

Nogi mam posiniaczone od rollera, ale skóra jakby zdaje mi się od razu gładsza. Mam takie przyjemne, delikatne uczucie pod dłońmi, kiedy masuję ręcznie swoje uda. Jestem zadowolona. <3

2 grudnia 2015 , Komentarze (8)

Wróciłam. Zbesztana, zgnębiona, wykończona, z wagą pokazującą aż 57 kilo... ale wróciłam. Pełna nadziei, pełna sił, czekając cierpliwie na operację, która <prawdopodobnie> odbędzie się już w przyszłym tygodniu. Aż chce się żyć! :) Głęboko w sobie noszę nadzieję, że może jednak wrócę do domku na święta! :)

Mimo tego, że waga wzrosła, nie czuję się temu winna. Dlaczego? Bo leżenie w łóżku bez jakiegokolwiek ruchu robi swoje. Mimo to, wczoraj wyczołgałam się z niego, powiedziałam "dość" i postanowiłam skoczyć chociaż do sklepu na zakupy. Co prawda nie udałoby mi się to bez pomocy znajomej, która dosłownie eskortowała mnie za rączkę i pomagała nie upaść, ale postęp jest! :D

Kupiłam sobie serum na cellulit 

I roller do ciała

. Mam ogromną nadzieję, że choć odrobinkę zmieni moje zdręczone cellulitem uda. Wiem, wiem, bez ćwiczeń nie ma efektów, ale na ćwiczenia muszę jeszcze trochę poczekać.

Od dwóch dni stosuję dietę 1200 kalorii i przyznam szczerze, że taka ilość kalorii w zupełności mi wystarcza. Żeby tego było mało, połączyłam ją z dietą jogurtową. :D Chodzę z pełnym brzuszkiem, jem smacznie.. i przede wszystkim - zdrowo. 

Dzisiaj dla przykładu mój jadłospis wyglądał następująco.

Śniadanie:

-bułka grahamka cienko posmarowana serkiem ze szczypiorkiem plus gotowana szynka z indyka. Do tego jogurt naturalny.

II śniadanie:

-Jogurt naturalny ze szczyptą cynamonu, pomarańcza.

Obiad:

-Wątróbka drobiowa duszona, kasza jaglana (ugotowana 100g), sałatka z pomidora i jogurtu naturalnego

Kolacja:

-Jogurt naturalny, papryka zielona do pochrupania.

Smacznie, zdrowo, sycąco. Do tego chciałam brać błonnik.. ale przyznam szczerze że nie odczuwam takiej potrzeby. Jestem z siebie zadowolona. A kilogramy skoro przyszły, to i pójdą. 

Najważniejsze to nie dać się załamać.

20 listopada 2015 , Komentarze (7)

Wczoraj mimo ogromnego bólu pleców postanowiłam wyjść z przyjaciółmi na karaoke. Warto było! Siedziałam i łączyłam łzy ze śmiechem, ludzie traktowali mnie normalnie, ludzko, zapominając o potworku, który sprawia, że jestem nieco kłopotliwa ostatnimi czasy. Śmiejcie się lub nie, ale nadałam imię mojemu nowotworowi. Śmieszkamy ze znajomymi że Jędrula ostro mnie poturbował, jest pozytywnie. Podchodzimy do tego z humorem, jest dużo łatwiej, naprawdę. :) 

Przez moją chorobę odsunęło się ode mnie wielu ludzi, została tylko bardzo mała garstka, której za nic w świecie nie zamieniłabym na liczne grono fałszywych twarzy. Kocham ich całym serduszkiem i wiem, że dzięki nim jest dużo łatwiej. 

Zapewne niektóre z was są ciekawe jak wygląda Tomasz... cóż. :D

Tak czy inaczej...

Waga dalej pokazuje 55, jednak prawda jest taka, że patrząc dziś na siebie w lustrze nie czułam się gruba... Nie czułam się nieatrakcyjnie, nie czułam się źle. Podoba mi się mój brzuch, moje obojczyki, ręce, biust... Jedyne co chciałabym zmienić to uda... ale nie mam jak... cholernie ciężko jest zrzucić uda nie mogąc chodzić! Cholera! xD

Dzisiaj wyjątkowo długi wpis, przepraszam jeśli zamęczyłam ale troszkę się ostatnio działo!! :* Buziaki kochane robaczki!

18 listopada 2015 , Komentarze (2)

Jest tak wiele tego cholernego ciężaru na moich barkach

Wszystko, co staram się zrobić, to żyć moim pieprzonym życiem

Powinnam być szczęśliwa, ale jedynie staję się zimniejsza

Noszę uśmiech na twarzy, ale wewnątrz mnie jest demon

18 listopada 2015 , Komentarze (4)

Wstałam rano, wzięłam tabletki... uszykowałam sobie szklankę ciepłej wody z cytrynką i zium, pół godzinki przed jedzonkiem pochłonęłam ją praktycznie za jednym przechyleniem kubka. Pychotka! Uwielbiam rozpoczynać dzień tym magicznym płynem. :) Daje kopa z rana, przeczyszcza jelitka ze złogów - cudeńko. Na śniadanko ciemna bułka z serkiem czosnkowym, pomidorkiem, polędwicą i oczywiście do tego jogurt naturalny, wszystko zwieńczone czerwoną herbatą pół godzinki po posiłku. Po śniadanku szybko na uczelnie - podanie o urlop dziekański złożone, smutno, pusto... przykro. Jestem zawiedziona tą decyzją, jednak wiem że ona jedyna była w tym przypadku słuszna. Na drugie śniadanie jabłuszko zjedzone w pośpiechu, potem w domku zjadłam jeszcze jogurt naturalny i owoc kaki, do tego po raz kolejny czerwona herbatka. O 15 obiadek (buraczkowa mojej mamusi i jogurt naturalny, pychota!), i o 18 kolacja jogurt naturalny i czerwona papryka. Yummy. <3

Po wczorajszym owsiankowym dniu waga z rana pokazywała 55 :) Jutro kolejny owsiankowy dzień, miejmy nadzieję że niedługo wrócę do 54 i będzie już tylko z górki. :)

Wczorajszy zastrzyk z ketonalem nie pomógł w walce z bólem, płacz, gryzienie kołdry by zadusić krzyk.. panika ojca w oczach... Bardzo boli mnie to, że tak mocno ranię swoich rodziców tym bólem, moim stanem, moją niemocą. Chciałabym uśmierzyć ich ból, pomóc odciągnąć od tego myśli, ale jak? Jestem bezradna na ich łzy. Powtarzanie "będzie dobrze", "jakoś się ułoży", "damy radę"... to już na nich nie działa. Jestem wewnętrznie rozdarta.

17 listopada 2015 , Komentarze (4)

Dziś, spontaniczny owsiankowy dzień. Czemu? Bo wczoraj zgrzeszyłam! Zjadłam kawałek mrożonej pizzy. No ale cóż, patrząc na wielkość tego kawałka nie ma co nad tym płakać. :D 

Znalazłam przepiękny kubeczek z zaparzaczem! Moja czerwona herbatka zakochała się w nim równie mocno jak ja. Jest idealny! Dosłownie. No... może zmieniłabym jego kolor ale trudno, raz się żyje. 

Postanowiłam upolować nowy telefon, jutro wybieram się go kupić. Nie będę sobie żałować, całe życie żałowałam i odmawiałam wielu przyjemności, teraz nie mam czasu na wybrzydzanie i mówienie "zrobię to kiedy indziej, nie potrzebuję tego aż tak bardzo". Czasu i tak nie kupię... więc mogę szaleć. 

Wybieram się do kina na Listy do M 2. Poprzednia część była całkiem przyjemna, zobaczymy czy ta zaskoczy mnie jakimś nowym smaczkiem,

Owsianka w kinie... będzie zabawnie. :D 

16 listopada 2015 , Komentarze (10)

Udało mi się, w końcu, po 3 godzinach udało mi się skończyć kolorować obrazek. :D 

Te kolorowanki są świetne  - pomagają się odstresować, zabijają nudę, kształcą i ogólnie uspokajają człowieka. Jestem jak najbardziej za. 

Lekarz przepisał mi ketonal w zastrzykach... czyli... witaj odwiedzanie szpitala codziennie po zastrzyk... Jupi! > . > 

16 listopada 2015 , Komentarze (2)

Dzień dobry, cześć i czołem! :) Wróciłam zza mrocznej kotary, którą spuścił na mnie ostatni tydzień. Pozytywnie nastawiona, z nowymi celami w życiu prę przed siebie! Mam parcie na szkło. Po moim ciągu słodyczowym w końcu udało mi się opanować tę manię jedzenia wszystkiego co popadnie i wczoraj (po 3 tygodniach grzeszenia, obżarstwa) udało mi się wytrzymać dzień zgodnie z moją dietą. Teraz będzie już tylko łatwiej! :D Postanowiłam że żadna choroba nie wpłynie na moje życie i że będę dalej robić to, co robiłam. Dieta to dobry pomysł na zajęcie myśli czymś innym niż przejmowaniem się tym, co będzie, poza tym założyłam się z Tomaszem. W 14 dni ja mam zrzucić jak najwięcej kilo, on zaś ma przytyć ile tylko będzie w stanie. Chłopak mnie straszy swoją sylwetką - mając 178 waży tyle co ja, czyli 56 kilo. Wygląda jak wieszak i śmierć zarazem. Czas to zmienić! :D

Jedzonko na dziś zaplanowałam bardzo dobre, zdrowe i sycące. :D 

Śniadanie : jogurt naturalny z 3 łyżeczkami otrąb owsianych i jabłko.

II śniadanie : grejpfrut 

Obiad : Mix sałat z grillowanym kurczakiem, świeżymi warzywami, posypany pestkami słonecznika z sosem jogurtowym

Kolacja : Jogurt naturalny, czerwona papryka do pochrupania. 

Oczywiście po każdym posiłku herbatka czerwona <3 . 

Cierpię i ubolewam wielce nad faktem, że nie mogę wykonywać żadnej czynności fizycznej i jestem przyklejona do łóżka. To utrudnia mi wszystko, ale nie ma co się demotywować! :D Wygram tę kolację! 

12 listopada 2015 , Komentarze (3)

Myśląc, że gorzej być nie może... jesteśmy w stanie igrać sobie z losu, który na samym końcu i tak wyjdzie na prowadzenie. Wstając rano miałam tę radość, ten błysk w oku, tę pewność, że wszystko będzie dobrze. Wizyta w szpitalu obudziła mnie, przeszywając moje ciało morzem bólu i zgorzknienia. Doktor Kopeć przyjął mnie z profesjonalnym spojrzeniem starszego, doświadczonego życia człowieka... to, co mi powiedział złamało mi i tak już złamane, postrzępione, kruche serce. Operacja jest zbyt niebezpieczna, by ktokolwiek mógł jej się podjąć. Nadzieją dla mnie, dla niego i innych jest doktor Harat, który jest najlepszym neurochirurgiem w Polsce. Guz jest umiejscowiony w szyi, wchodzi do kanału, naciska na rdzeń, na główną tętnicę w szyi... "Nie będę Pani okłamywał, sprawa nie wygląda dobrze, operacja nie jest łatwa, jest niebezpieczna, zagrażająca życiu. Na pewno nie skończy się na jednym zabiegu, istnieje możliwość niepowodzenia. Guz jest na tyle blisko tętnicy, iż istnieje możliwość wewnętrznego krwotoku, rozcięcia tętnicy, staramy się porozumieć z doktorem Haratem w tej sprawie, liczymy na niego". Też na niego liczę. 
Staram się nie załamywać, podnoszę wysoko głowę. Od kiedy wiem że nowotwór wżera mi się w szyję, w rdzeń, teraz już nawet uciskając moją tętnicę... czuję go jakby sobą, czuję że on jest... jestem świadoma jego obecności, boli, kuje... Ale przecież muszę go zaakceptować, na razie musi być częścią mnie. 
Nie wiem jak mam się wgryźć w swoje obecne życie, co mam zrobić, co uznać za słuszne? Doktor zalecił zrezygnowanie na chwilę obecną ze studiów... uważam że to dobra decyzja, tym bardziej że nie wiadomo jak wyjdzie operacja, czy uda się ją bezpiecznie zakończyć, czy nie trzeba będzie jej poprawiać, czy będą powikłania... każda choroba niesie za sobą ryzyko, każdy zabieg jest niebezpieczny... Studia, muszę o was zapomnieć... na rok. 
Pogubiłam się w swoich myślach, w swoim życiu, nawet w swoim ciele. Staram się, uwierzcie mi, na Boga, staram się w tym odnaleźć! Zbyt wiele niewiadomych pojawiło się w jednej, niekontrolowanej chwili. Co to za nowotwór? ... Prawda jest taka, że oni sami nie wiedzą. Mówili że łagodny.... dziś i nad tym stoi znak zapytania. KTO ZNA ODPOWIEDZI?!

10 listopada 2015 , Komentarze (27)

W końcu wróciłam do domu... Szpital... męka... koniec świata. Załamanie nerwowe... brak słów.

Mam nerwiaka w kręgosłupie...

Uciska na rdzeń kręgowy...

Ma 6 centymetrów, szybko rośnie...

Jest to nowotwór...

Trzeba go jak najszybciej operować...

Mój świat nie ma barw. 

3 Kilo na dzień dobry wróciło. Czy to naprawdę powinien być mój problem? Chrzanić to, mam nowotwór. Bogu niech będą dzięki że łagodny.

Cholera... mam tylko 21 lat...