Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od stycznia 2015 podwójna mama. Kobieta dużo pracująca. Bywa że udaje mi się schudnąć, w 2015/1016 z Vitalią osiągnęłam już niemały sukces, ale potem wszystko legło w gruzach... Krótko mówiąc: ciągle zaczynam od nowa ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 117962
Komentarzy: 6653
Założony: 10 października 2015
Ostatni wpis: 28 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_81

kobieta, 43 lat, Marki

167 cm, 90.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 października 2015 , Skomentuj

w końcu coś drgnęło na wadze.1 kg mniej. Biorąc pod uwagę że mam zespół policystycznych jajników,i na razie jestem bez leków (ciężko z dziećmi wybrać się  do lekarza) to jest maleńki sukcesik.(balon)

Pozdrawiam

A.

15 października 2015 , Komentarze (2)

Cóż,lekko nie jest. Dziś mąż przyniósł z pracy czekoladki,i weź tu człowieku bądź twardy.(martwy)..?no... Ach...I tym sposobem podwieczorek miałam z bani...zjadłam dwie praliny,do kawy...Ale szczęśliwa i dumna nie jestem... Oczywiście nadal ćwiczę,wczoraj i spacer (godzina) i rowerek i gimnastyka,dziś też planuję;) Zaczęłam intensywniej liczyć kalorie i jestem przerażona.3 tapetowe chlebki z najchudszym twarogiem to już 200 kcl... Dlaczego to tak jest,hę?!Że żeby byç fit to w sumie trzeba ciągle zaciskać gębunię... Ale nie wszyscy.Moja teściowa jest chuda jak patyk,a je słodycze,ciasta,słodkie dżemy i chleb z centymetrową warstwą  masła,i nic,zaszuszona jak patyk.I mój mąż który zje pizzę,popije piewem,wciągnie wyżej wymienione praliny,i ... Nic...A my?!liczymy,ograniczmy,tniemy kalorie,przeklinamy wagę i ciągle pod górę.Nic to.Pomarudziłam,a tu trzeba myśleć co chudego na kolację i jeszcze 40 minut pobrykać żeby lepiej się spaliło.

Pozdrawiam,

A.

14 października 2015 , Komentarze (1)

Dziś kolejny dzień dietowania...

Zaczęłam go świeżo mieloną kawą z chudym mlekiem i taką sałatką:

Dość sycąca

12 października 2015 , Komentarze (2)

Dziś przećwiczyłam skalpel z E.Chodakowską,co przy moich gabarytach,przy nieprzespanych wciąż (Jaś ma 9 miesięcy i 4dni) nocach uważam za wyczyn:D.

Po drodze używałam "różnych słów" by wyrazić swoje emocje ;)Cóż pani Ewa to połowa mnie,inna jakość ćwiczeń.Niom ale byłam dzielna,dałam radę.Fakt -błagałam małżonka by mnie podniósł z podłogi po tym wysiłku,ale jakby to powiedzieć, nie jego przedział wagowy,by dźwigać:D

Fak faktem ale od dwóch tygodni poświęcałam około 40 min dziennie na ćwiczenia i jazdę na rowerku,bez tego bym poległa,a tak cieszę się że przetrwałam.Wiem,wiem są cięższe treningi niż skalpel,ale-od czegoś trzeba zacząć.

Co do diety,to jakoś się trzymam.Udaje się nie zjeść więcej niż dwóch kostek gorzkiej czeko i ujarzmić apetyt na słodkie rodzynką lub winogronkiem.

Także trwam,a w uszach brzmi BO JAK NIE MY TO KTO??!!!(muzyka)

Pozdrawiam

A.

11 października 2015 , Komentarze (1)

witam,

Postanowiłam zacząć od nowa.Nie mogę patrzeć na siebie,mam dosyć noszenia getrów i spodni dresowych zamiast dżinsów... Do pełnej motywacji kupiłam sobie kurtkę zimową  " za małą";),więc jak nie schudnę choćby 6kg w najbliższym czasie to zima będzie mnie bardzo ZIMNA(loser)

Co do diety to wyeliminowałam słodycze,chleby pszenne,w zasadzie białe pieczywo całe,makarony w ilości ptasiej(skubnąć i uciec...),jem na zielono

Piję dużo wooody i unikam tego

Tort był dla męża (dziś mamy 12tą rocznicę ślubu,ech 20kg mniej temu....).

Od męża dostałam pięknego storczyka,półwytrawne winko iiii talerz obranego ze skórek i błonek grapefruita