Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

"Nigdy nie wzniesiesz się ponad to, czemu nie chcesz spojrzeć w oczy".

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19165
Komentarzy: 249
Założony: 21 listopada 2015
Ostatni wpis: 27 maja 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Unicorn.

kobieta, 23 lat,

169 cm, 64.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 listopada 2015 , Komentarze (2)

... więc większość moich notek przez następnych kilka dni będzie przygnębiająca, niemotywująca i beznadziejna, mająca zero do mojej diety, ćwiczeń i innych rzeczy.

Nie wiem, dlaczego ostatnio jestem taka, a nie inna. Ale uczucia, które tłumiłam przez poprzednie kilkanaście miesięcy zaczynają ze mnie uciekać. Zachowuję się, jakbym zwariowała, serio, koleżanki pytały mnie, czy coś brałam... 

Najpierw zachowuję się jak dziecko, zaraz potem jak osoba z kilkudziesięcioletnim życiowym stażem. Pamiętam, że dokładny rok temu pisałam w moim papierowym pamiętniku, że na razie udaje mi się trzymać to w sobie, ale to w końcu ze mnie wypłynie.

I stało się.

'paradoksy

gdy zabiłeś mnie już tysiąc razy

a ja nadal tu jestem'

...

Papa 

x

26 listopada 2015 , Komentarze (2)

Hej.

Dzisiaj przypomniała mi się pewna sytuacja, mająca miejsce w tym roku szkolnym, która o teraz, w tym momencie, cholernie złapała mnie za serce.

Ludzie mówią, że mam mordercze, groźne spojrzenie. Ja tego nie czuję. Wydaję mi się, że moje rysy twarzy zawsze są takie same, a gdy oglądam się w lustrze, nie widzę zła, o którym inni mówią.

Pewien dzień - nagrywaliśmy z klasą filmik w bibliotece szkolnej. Było dwóch starszych uczniów (w gwoli ścisłości - byli starsi o dwa lata). Dziewczynę znałam ze wcześniejszych lat, poza tym ona jest nieważna, chłopaka kojarzyłam (nawet wpadł mi w oko, nieważne ;-;).

Czułam się niekomfortowo, bo akurat ta scena była skupiona na mnie, więc każdy się na mnie gapił. Miałam taką minę jak zawsze, wiem to.

I ten chłopak niespodziewanie powiedział 'ale (tutaj pada nazwa roli, którą gram) jest bardzo smutna'. Spojrzałam wtedy na niego, a on na mnie. To było cholernie poruszające.

Od tamtego czasu nie mam  z nim styczności, ale to nieważne, wzruszyło mnie to, że nie stwierdził, że wyglądam groźnie, niemiło czy jakkolwiek inaczej. Po prostu smutno. I wiecie, on jedyny to zauważył. I wówczas byłam smutna. Wówczas bibliotekarka stwierdziła, że wyglądam niemiło. Ale wcale nie byłam wkurzona. Byłam smutna.

To, że ktoś zajrzał w głąb mojej duszy, nie ocenił powierzchownie, że wyglądam groźnie, naprawdę ma dla mnie znaczenie.

Gdyby ktoś miał mnie opisać padłoby pewnie wesoła. Bo ja zwykle staram się nikogo nie zniechęcić moją wrodzoną pesymistycznością.

Ewentualnie straszna.

Czasem trudno to znieść, tłumie emocje w sobie, czując, że lada chwila mogę wybuchnąć.

Nikt nie dostrzega tej maski.

Tylko on ją zobaczył.

Nooo... dziś nietypowy post, ale nie chcę o tym zapomnieć, chcę w przykrych chwilach przypominać sobie ten moment, nawet jeżeli moja i owego chłopaka droga więcej się nie skrzyżuję, to chcę mieć z nim związane to miłe wspomnienie.

Także no...

Do jutra.

x

26 listopada 2015 , Komentarze (1)

Nie rozbudowuje wpisu, bo niedługo powinnam dodać następny.

Zdjęcia z internetu.

Nie mam identycznej figury do tej na pierwszym zdjęciu, jestem trochę szczuplejsza, mam węższą talię i większe piersi, ale to jedyna podobna, jaką na tę chwilę znalazłam.

Efekt nie musi być taki sam, ale chociaż zbliżony do drugiego :D

25 listopada 2015 , Skomentuj

Hej kochani!

Dzisiaj zrobiłam sobie dzień przerwy - odkąd pamiętam robię go co 3/4 dzień, a dzisiaj wypadł 3 :). Poza tym zjadłam nadprogramowe herbatniczki i wypiłam kakałko, ale nie przeżywam :) Muszę się bardzo odprężyć, jutrzejszy dzień będzie wyjątkowo stresujący. 

Wystawiamy przedstawienie - odrobinę się boję, ale (UFFF) z mojej szkoły będą tylko dwie klasy :)

Dzisiaj znowu króciutki, ale postaram się to później nadrobić.

Pappapa :*

24 listopada 2015 , Skomentuj

Naprawdę kocham moje życie. 

Wolę nie wnikać w szczegóły, ale jedno jest pewne - kocham je baaaaaaaaaaaaaardzo mocno.

Dzisiaj nie chcę mi się dodawać jadłospisu, jestem zmęczona, za mną 3 dzień wyzwania Mel B, jest moc :D

To tyle xD

Do następnego xo

23 listopada 2015 , Komentarze (4)

Hej!

W dzisiejszym poście postanowiłam poruszyć trudny dla mnie temat. 

Moją przeszłość.

To nie będzie wesoły post, więc jeżeli nie lubisz tego typu spraw, a interesuje cię moja osoba, to zjedź na dół, aby móc zobaczyć mój dzisiejszy jadłospis i dowiedzieć się, co dziś ćwiczyłam.

Moja przeszłość? Nie jest najcudowniejsza, to znaczy, powiedziałabym, że jest do pewnego czasu. Najgorszym rokiem w moim życiu był 2013, wtedy nasłuchałam się na swój temat najgorszych rzeczy. Ale zacznę od początku.

Byłam w dziwnym wieku. Cholernie zależało mi na starszej koleżance, sama nie wiem dlaczego. Chyba głównym powodem był fakt, iż starsza koleżanka daje 'szacun'. Moje koleżanki takowe miały, a ja nie chciałam być inna. Gorsza.

Więc szukałam różnych sposobów. One były takie głupie, że nie chcę o nich pisać, serio. Ale przez nie dostawałam pełno anonimowych hejtów na asku. Nagle obcy ludzie zaczęli zwracać uwagę na to, że nie jestem szczupła. To był ogromny cios. Wprawdzie kiedyś dzieciaki mi dokuczały, ale moja mama szybko załatwiała te sprawy. Niestety w tamtym okresie miałam blokadę przed tym, aby powiedzieć coś mamie. To się nasilało. Dzięki Bogu, że był koniec roku. 

Nadeszły wakacje, a dla mnie to był start diet i te pe. Jednodniowe głodówki, rzyganie, skakanie na skakance (bo nie odkryłam jeszcze tego, że na yt są ćwiczenia!!). Poza tym byłam na koloni, na której jedliśmy 3 marne posiłki dziennie i chodziliśmy po 10 km.

Także po wakacjach wróciłam szczuplejsza, ale nie szczupła. Po prostu mniej gruba, oczywiście szybko to straciłam, obżerałam się słodyczami z nerwów. To był koszmar, i wiecie, dopiero wtedy tak na poważnie zaczęłam to dostrzegać. Zaczęłam się garbić, byle wydawać się jak najmniejszą, chowałam się pod szerokimi bluzami i spodniami. Nie chodziłam do szkolnego sklepiku, bo pamiętałam, że tam po raz pierwszy ktoś zakpił ze mnie oko w oko.

To było chore. Te ciągłe wpadanie w różne idiotyczne diety. Nienawidziłam siebie. Wówczas poznałam pewną dziewczynę, P. P była fanatyczką pro-any. Wprawdzie wiedziałam, na czym to polega, ale nie chciałam tego robić. Bogu dzięki, że ona mnie w to nie wciągnęła, ale za to pokazała mi tumblr'a. I zaczęło się.

Myśli samobójcze, cięcie się.

Pominę resztę tej przykrej części mojej historii. P urwała kontakt, a ja skończyłam z tym. Ale byłam strasznie smutna.

W lato 2014 niewyobrażalnie przytyłam. Moje życie skupiło się na czytaniu i jedzeniu czekolady, okazjonalnie wychodziłam z domu do biblioteki. I tak minęły tamte wakacje. Zero diet, tylko słodycze, i inne niezdrowe żywności... 

To trwało do kwietnia tego roku. Wówczas w miarę się ogarnęłam, nie zaczęłam ćwiczyć, ale odpuściłam czekoladę i inne słodkości. Albo inaczej - nie jadłam już jej w masowych ilościach.

Maj - kupiłam sukienkę. Piękną, pudrowo-różową sukienkę, która wyglądała bajkowo. Z przodu była ok, ale z  tyłu koszmarna. Ta sukienka mnie zmotywowała.

Ćwiczyłam przez kilka ostatnich dni maja, czerwiec, wakacje, ale w tym roku szkolnym zaprzestałam... A to lekcje, a to koleżanki zapraszają na pizze. Przytyło mi się, ale podejmuję znowu walkę.

Tytuł postu nie wziął się znikąd - bo w tym wszystkim przeplata się moja nienawiść do siebie, łzy, gdy patrzę w lustro. Nadal nie jestem z siebie w pełni zadowolona, ale jest lepiej.

Ale w tym roku też usłyszałam niemiłe rzeczy, bynajmniej nie o mojej wadze. Zostałam nazwana 'straszną'. To boli, wiecie? Gdy obcy ludzie wygadują coś, pomimo tego, że mnie nie znają...

Nadal piszę moją historię, ona jeszcze się nie skończyła...


Teraz czas na trochę bardziej codzienną część, czyli jadłospis i ćwiczenia.:D

Śniadanko:

Owsianka z jogurtem greckim, dwie mandarynki i kiwi

Drugie śniadanie (wiem, że zjadłam dużo cukrów prostych :(): 

Jabłko, dwie mandarynki

Obiad:

Makaron ze szpinakiem z pieczarkami, odrobiną sera i jakimś mięsem, nie wiem jakim

Kolacja:

Dwie kromki chleba z twarożkiem z poprzedniego postu i pomidorem :)

Wypiłam niecały 1,2l wody, ale nadal popijam (:, oraz zieloną herbatę - kubek, z łyżeczką cukru

Ćwiczenia:

Wyzwanie Mel B; poniedziałek, czyli:

rozgrzewka

cardio

brzuch x2 (dwa inne treningi)

pupa

Razem 51 min, ale było warto <3

Do następnego xoxo

Szczęśliwy Jednorożec jest offline


22 listopada 2015 , Komentarze (10)

Hej znowu :D

Dzisiejszy dzień był fantastyczny, naprawdę. Kocham moje życie <3. Kocham ćwiczyć, jejku, wysiłek fizyczny jest tysiąc razy lepszy niż czekolada <3. Jak zauważyliście - jestem bardzo szczęśliwa, bo po prostu nie mam teraz powodów, aby się smucić :). Wprawdzie odczuwam lekki stres (bo w czwartek wystawiamy przedstawienie), ale na pewno minie. Strach w końcu ma wielkie oczy :)

Dzisiaj dowiedziałam się od mamy czegoś fantastycznego: w wakacje wykupi mi karnet na siłownie :DNiby do wakacji jeszcze trochę, ale już czuję ogromną ekscytacje. W roku szkolnym niestety nie mam kiedy chodzić na drugi koniec miasta, a nie ma mnie kto zawozić, ale w wakacje nie ma przeciwwskazań :) Wiecie, coś czuję, że 2016 będzie najlepszym rokiem w moim dotychczasowym życiu. Kocham nowy rok, to jakby dostać od Boga nową szansę, ma się w tym roku czystą kartę. <3:D

Ale przechodząc do kwestii jedzonka i te pe (ostrzegam: mój obiad nie był szczególnie zdrowy, ale niedzielny obiad w moim domu to jedyna okazja, by spędzić razem czas c: Mam nadzieję, że zrozumiecie c:) :

Śniadanko:

  • Cztery łyżki płatków owsianych
  • Trzy łyżki jogurtu greckiego
  • Mandarynka
  • Kiwi
  • Banan

Kalorii nie liczę, płatki wymieszałam z jogurtem, bo nie lubię z mlekiem, są za ciepłe xD 

II śniadanie:

  • Bułka razowa
  • Twaróg kanapkowy domowej roboty (twaróg chudy, jogurt grecki, szczypiorek, zioła i przyprawy)
  • Pomidor 

Obiad (grzeszki, heh :D): 

  • Cztery malutkie kuleczki ziemniaków
  • Duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo buraczków 
  • Kotlet z piersi z kurczaka 

Kolacja:

  • Dwie kromki chleba razowego pełnoziarnistego 
  • Ten sam twaróg co w przypadku II śniadania
  • Pomidor 


Ponadto wypiłam kubek zielonej herbaty z jedną płaską łyżeczką cukru (staram się stopniowo do niej przyzwyczaić) i 1,75l wody :)

Jestem z siebie dumna, bo zero słodyczy (cukru nie liczę), a mama nawet wymachwiała mi ciastkami przed nosem xD

Ćwiczenia:

  • Wyzwanie Mel B - niedziela (rozgrzewka, pupa, rozciąganie)
  • Pierwszy dzień wyzwania z przysiadami przy ścianie (całe 20 sekund xD)
  • Tiff boczki 
  • Znowu rozciąganie z Mel B :D

Po tych ćwiczeniach czuję się naprawdę cudownie! A jutro 51 minut, nie mogę się doczekać :D

To na tyle,

Szczęśliwy Jednorożec jest offline

22 listopada 2015 , Skomentuj

Hej! 

Od razu piszę, że wieczorkiem dodam post, gdzie zamieszczę mój dzisiejszy jadłospis i to, co ćwiczyłam. Piszę teraz, bo mam wenę 

A więc postanowiłam podjąć się dwóch trzydziestodniowych wyzwań i jednego tygodniowego (jak w tytule :D). Cieszę się bardzo, że je znalazłam, wydają się bardzo przyjemne, ale co tu dużo pisać, lepiej je zamieszczę:

Najukochańsze Mel B i Tiffany <3 Moje najulubieńsze trenerki, naprawdę, kocham je <3

Chyba robię to jeszcze dlatego, że chcę sobie udowodnić, iż mogę, przysiady przy ścianie były moją największą zmorą, a gdy były w ćwiczeniach na yt, to poddawałam się po pięciu sekundach. Teraz dam radę :D

A oto siedmiodniowe wyzwanie na brzuch, trochę jestem sceptycznie nastawiona, ale to tylko tydzień, więc dlaczego nie? Poza tym koleżanka mnie prosiła, abym wypróbowała (kobiety i dziewczyny, które przeszły na zdrowe odżywianie i ćwiczą - łączmy się! :D). 

http://www.zabalza.pl/2014/08/paski-brzuch-w-tydzi...

Do wieczora, miłego dnia, pszczółki (ale wymyśliłam, he xD),

Szczęśliwy Jednorożec jest offline :').

21 listopada 2015 , Skomentuj

Hej. 

Moją przygodę z dietami i te pe zaczęłam już dawno, bo w pod koniec maja tego roku (wiem, nie jest to nie wiadomo jak ogromna ilość czasu, ale jednak...). Wolę się do niej nie przyznawać, zacząć od początku jako nieświadoma, początkująca dziewczyna (albo Jednorożec) próbująca zrobić coś ze swoim spasionym dupskiem. Życzcie mi powodzenia!

Przygoda zaczyna się jutro, pod względem jedzenia dzisiejszy dzień był prawdziwym dnem. Pizza z przyjaciółkami, oczywiście do picia słodziutki soczek, kilka(naście) ciastek, ze cztery opakowania gumy mamby... Żenua, ja to wiem. A teraz popijam herbatę z cukrem, o Boże! Jaka ze mnie idiotka >,< Piszę o dietach, a piję słodki napój. Tacy ludzie jak ja powinni iść do diabła :-;.

Napiszę coś o sobie, bo w końcu mam tu zamiar spędzić trochę czasu, więc wypadałoby jakoś wypaść w waszych oczach. Jeżeli w ogóle ktoś to czyta... Jestem Szczęśliwym Jednorożcem, witam serdecznie. Tak naprawdę jestem Patrycja, ale Szczęśliwy Jednorożec brzmi bardziej czarodziejsko, majestatycznie, jakbym była kimś, kto naprawdę emanuje szczęściem, tajemniczością, magią i innym super-świetnymi rzeczami, które mnie nie opisują. Ale zawsze mogą, tak? Mogę równie dobrze zmienić swój charakter. Serio - chcę zmienić wszystko. Nie żebym nienawidziła siebie, ale czuję do osoby, którą jestem dziwny uraz. Tak, tak, wiem, mam iść do psychologa. Nie, dzięki. Wolę być Szczęśliwym Jednorożcem.

A później skończyć ze schizofrenią lub inną chorobą psychiczną.

O Boże.

Nieważne, zapomnijmy o tym. 

Może kiedyś napiszę tu, dlaczego nie przepadam za samą sobą, ale to innym razem.

Do następnego, czyli do jutra.

Szczęśliwy Jednorożec

xoxo