Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Podejmuję wyzwanie, kolejny raz.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3852
Komentarzy: 18
Założony: 17 lutego 2016
Ostatni wpis: 10 marca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Erza_Scarlet

kobieta, 37 lat, Kraków

161 cm, 78.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2021 , Komentarze (1)

Już marzec. 

U mnie trochę lepiej, choć ciągle mam obawy, ze rzucę to w diabły i znów zacznę się kompulsywnie objadać.

Od połowy lutego jednak naprawdę się staram. Co zrobiłam w kierunku tego by przerwać zaklęty krąg?

1. Byłam u endokrynolog, poza niedoczynnoscią tarczycy, wyszła ewidentna insulinooporność. Nie ma innej drogi tylko rozsądna dieta, ruch, woda i leki. Jeśłi zabraknie jakiegokolwiek elementu znów stanę w miejscu. 

2. Przeczytałam polecane książki " Mit motywacji" oraz "Jak zerwać z cukrem" dały mi trochę do myślenia i pewnie będę do nich zaglądać w chwilach zwątpienia. 

3. Staram się ruszać. Nie jest łatwo bo praca, dzieci, życie. Zaczęłam jednak chodzić z kijkami, mogę słuchac jednocześnie muzyki więc jest to bardziej przyjemnośc niż poświęcenie. Niestety maksymalnie 3 razy w tygodniu udaje mi się wyjść, ale zawsze to krok naprzód.

4. Dieta hmm ciężka sprawa. Nadal gotuje dla rodziny, ale staram się by moje posiłki były zdrowsze, choć do ideału mi brakuje. Póki jestem w domu jeszcze jest ok, nastomiast w pracy i rodziców jest naprawdę niebezpiecznie. 

Wytrwać, kontynuować, nie poddawać się nawet jeśli wszystko się posypie. Małymi krokami, dzień za dniem. 

Naprawdę chciałabym jesienią zobaczyć różnice w lustrze.

22 grudnia 2020 , Komentarze (9)

Zbliżają się święta, na których zapewne, niechybnie stoczę się na dno jedzeniowego obżarstwa. 

Kończy się kolejny rok, w którym nie osiągnęłam zupełnie nic. Gdybym ruszyła ten swój tyłek to teraz mogłabym być w zupełnie innym miejscu. Tymczasem, jak zwykle, jak co roku kilogramów przybywa, ja niby myslę, żeby coś z tym zrobić, ale tak naprawdę odwracam wzrok od swojego odbicia w lustrze i wrzucam kolejną przekąskę coby gryźć i zapomnieć o tym bagnie. 

No i oczywiście wymówki, bo przecież mam ich nieskończenie wiele. Chora tarczyca, tabsy, nieregularny tryb życia, dzieci wiec coś mi się od życia należy. No i oczywiście to coś to nic innego jak jedzenie, słodycze i fast foody.

Kolejny rok unikania fotek, spotkań ze znajomymi, byle jakośći, nie dbania o siebie, udawania, że wszystko jest cacy. Fantazjowania o tym, by się ogarnąć, uwierzyć w siebie, nauczyć się prowadzić samochód, ruszyć do przodu, rozwijać swoje kompetencje. Być wzorem dla córek i poczuć się atrakcyjna żoną. Jednak takie rzeczy udają się innym, nigdy mnie. 

Jeśli przeczytałaś/eś ten post i znasz godne polecenia książki lub kanały na yt itp o tym jak zmienić swoje myślenie, jak ruszyć z miejsca to będę wdzięczna jeśli wrzucisz w komentarzu. 

Czy  Nowy Rok będzie taki sam jak poprzednie? tego najbardziej się obawiam.

20 lipca 2020 , Komentarze (3)

Po urlopie mega kac moralny, bo popłynełam. Zwłaszcza przez głupie podjadanie słodyczy. Jak zacznę to nie potrafię się opanować. Powinnam też zrobić nowe badania tarczycy ale się obawiam :P

Jutro wracam do pracy, dzis grzecznie przygotuje jedzenie na jutro i pozostaje miec nadzieję, że w pracy nie będzie pokus.

Jak sobie radzicie z pokusami? kiedy słodycze lezą i tylko czekają żeby je zjesc? U nas w pracy tak jest, a schowac nie mogę bo to dla wszystkich :P

5 lipca 2020 , Komentarze (1)

..czas zacząć. Najśmieszniejsze jak i najsmutniejsze jest to, że teraz moja wagą docelową jest ta z której kilka lat temu tak bardzo chciałam zejść. A teraz nie dość, że starsza, po dwóch porodach, z niedoczynnoscią tarczycy to jeszcze 81 kg na wadze i od dłuższego czasu nic z tym nie potrafię zrobić. Za tydzień polskie morze niby fajnie ale jak się tu cieszyć skoro wyglądam jak wyglądam. 

Chcę, ale słaba ta moja motywacja. Na razie plan to przede wszystkim wiecej wody i nie objadać się tak napadowo. 

czy wystarczy mi sił?

17 lutego 2016 , Komentarze (4)

Pierwszy wpis na vitalii. 

Kiedyś miałam konto, jednak bardzo go zaniedbałam. Aktualnie nawet nie mogę se do niego dostać. Także nowe konto nowe możliwości.

Będzie nudno i długo :P

DLACZEGO SIĘ CHCE ODCHUDZAĆ

1. Okropnie czuje się w swoim ciele, w zasadzie mam już depresję z tego powodu. Nic mnie nie cieszy, za to wszytko wkurza. Jem i jem żeby ukoić ten wewnętrzny ból.

2. Chę w końcu poczuć się aktrakcyjna i kobieca. Nosić ubrania na jakie mam ochotę, nie wstydzić się siebie. Nabrac pewności siebie. 

3. Dla mojego męza i dziecka. Chcę by mieli szczęsliwą i zadowolona z siebie zonę/mamę.

MOJE GŁÓWNE PROBLEMY

1. Zajadanie stresu słodyczami, jedzenie bez umiaru, nie czucie głodu. Potrafię zjeść ogromne ilości jedzenia. Cała pizze, 2 czekolady, ciasta. Naprawdę jestem jak odkurzacz. 

2. Nieregularny tryb życia. Praca zmianowa w tym w nocy. Obowiązki zwiazane z opieką nad dzieckiem. Dojadanie po nim. 

3. Brak silnej woli. Jak już zjem to później mi się uruchamia myslenie pt  co mi zależy, zjem jeszcze i tak jestem beznadziejna. 

4. Duże pokusy w pracy jesli chodzi o jedzenie/ słodycze. Imprezy rodzinne, częste biesiady. 

5. Zero motywacji, czasu do ćiwczeń w domu. Nienawidzę palować posiłów i potem się tego trzymać. 

6. Cżęste przebywanie z chorującym dzieckiem w domu, podjadanie. Brak możliwośći wyjścia na jakies zajecia. 

7. Lenistwo, unikanie wyzwań i pracy nad sobą. 

MOJE ZASOBY

1. W zeszłym roku dużo chodziłam na siłownię. Nie schudłam bo jednak bez diety to nie jest takie proste. Jednak teraz tez się postaram min 2 x w tyg wyjsc i pocwiczyć. Karnet mam, musze tylko ruszyć tyłek. Jak tylko dziecko przestanie chorować i będą mogła wyjsc z domu. 

2. Byłam u dietetyka. Jednak nie jestem zadowolona. Za 230 zł otrzymałam jadłospis na tydzień i przepisy z wytycznymi jak wybierac produkty. Nie otrzymałam wyników z pomiaru masy ciała, tkanki tłuszczowej i mięsniowej. Jakoś nie mam przekaonania do tej diety, ale mimo to spróbuję. Jesli nie wyjdzie to zamówię dietę vitali. 

MOJE CELE NA TERAZ

1. Zwiększenie samokotroli iświadomoći teo co i ile jem. Unikanie słodyczny i ciągłego podjadania. Praca nad sobą. CODZIENNA. 

2. Więcej wody.

3. Regularne posiłki na tyle na ile jest to możliwe. 

4. Codzienne lub prawie codzienne wpisy bez vitali. Inaczej zancze snów oszukiwać sama siebie. 

4. Alkoholu nie piję do Wielkanocy ;)

MOJE CELE W TYM ROKU

1. Schudnąć do Świąt Wielkanocnych chociaz tyle żeby polepszyło mi się psychiczne samopoczucie.

2 Komunia siostrzeńca w maju - maks 62 kg

3. Pażdziernik - wesele przyjaciłóki musze wyglądac i czuć się szałowo :P

Patrząc na te moje punkty to odnoszę wrażenie, że mam za mało motywacji i zasobów w stosunku do przytłaczających mnie problemów. Przydałby się prenie pscyhcolog ale na to nie mam ani czasu ani pieniędzy. Choc jesli nie będę miała postępów so połowy marca to na powaznie to rozważę. 

Na sukces trzeba zapacować. Nikt za mnei nie spali tych zwałów tłuszczu. Jedzenie to nie mój pocieszyciel i musze to zrozumieć. Siedzenie przed komprem i ukrywanie się przed światem nie sprawi, że problem zniknie a świat będzie piękniejszy. 

Praca, wytrwałośc. Motywacja. Muszę ją umacniac każdego dnia, bo moja tendencja to szybkiego poddawania się za bardzo weszła mi w krew. 

Jakies rady? Uwagi?  <3