Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W tym roku walczę o siebie. O moje szczęście i zdrowie. Jestem Hashimotką, mam insulinooporność. Czas najwyższy do pracy. Bo waga odbiera mi gibkość, ruchomość stawów, mięśni się pogarsza. Zawiązanie buta jest dla mnie wyczynem.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10325
Komentarzy: 144
Założony: 22 lutego 2016
Ostatni wpis: 11 maja 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Fasola2016

kobieta, 36 lat, wrocław

168 cm, 131.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2016 , Komentarze (1)

Moje kiełeczki rosną. Fajnie, bo nie mogę się doczekać jakiejś kanapeczki z awokado, jajeczkiem i kiełeczkami <3

Na zajęciach daję z siebie coraz więcej. (fala)(puchar)

Wyszła mi ogromna ilość kolacji na kolejne 2 dni, ale to w większości rukola i szpinak ( pomidorki, awokado, gruszki, cebula, orzeszki). Objętościowo jest to dużo, ale kalorycznie nie aż tak bardzo. (salatka)

Moja mama gotuje teraz takie dobre rzeczy...zjadłabym! Podobnie jak ptasie mleczko, czekoladę czy coś. Nie mam na to jednak jakiejś wielkiej chcicy. Słodycze są - ok. Nie odmówiłam sobie dziś np cappuccino. Ale to była taka moja mała przyjemność.

Jutro chyba znów zrobię sobie jakiś koktajl - np. z natki pietruszki, jabłka i pomarańczy.

Czuję potrzebę rozciągania mojego ciała. Takiego głębokiego i długiego. Moje mięśnie niestety się przykurczyły. Jakieś pół roku temu złapał mnie przykurcz mięśni lędźwiowo-biodrowych.  Nie chcę by się to powtórzyło. Będę sobie robić takie sesje raz w tygodniu, a jak będę sprawniejsza, to pójdę na zajęcia grupowe. Widziałam, że np. Fitness Academy proponuje streching lub jogę. Takie zajęcia wydają się proste, ale jak się waży tyle, co mały słoń i trzeba utrzymać to na swoich kościach, to robi się to trudne. Zwłaszcza mój prawy nadgarstek tego nie lubi. 

Dzień jedynasty i dwunasty będzie super.

Trochę boję się weekendu - zaprosiłam na babski wieczór moje przyjaciółki. Jedna z nich jest na diecie, więc może będziemy się wspierać i nie objadać niedozwolonymi rzeczami. Nie chce zabraniać reszcie jedzenia tego, na co mają ochotę. Z drugiej strony, to, czego nie zjedzą będzie mi żal wyrzucać. Może zaproszę brata, to zje wszystko?:D 

29 lutego 2016 , Komentarze (6)

Zepsuła mi się waga - stanęłam dziś na niej rano, a tam error! Pomyślałam, że to znak, by tak często na niej nie stawać :P w sumie nie wiem, jak ją naprawić. Z ciekawości zważyłam się u rodziców. Niestety na ich wadze ważę zazwyczaj mniej niż na swojej, więc nie wiem, jaką mam naprawdę mam wagę ;/

Dziś na śniadanie miałam chleb żytni z czymś a'la smalec - wczoraj jak robiłam ( olej kokosowy plus jabłuszko, przyprawy) roznosił się przepiękny zapach. Dziś jednak próbując tego, czułam się źle..siedzi mi to chyba wciąż na żołądku. I powoduje, że nic nie chcę jeść. Zjadłam jednak jabłuszko, sałatkę, jogurt, teraz zrobię sobie 2 grejpfruty.  

Pokochałam kiełki!

28 lutego 2016 , Komentarze (2)

Ubyło mi 3 cm w najszerszym miejscu na brzuchu!!! I straciłam 4,2 kg za mną. Juuuupi! Te cm najbardziej mnie cieszą :))

Może zacznę mieścić się w stare ubrania:) 

Za mną śniadanko - chleb żytni z awokado, jajkiem i kiełkami !

I słonko ładnie świeci!

Mam nową energię do kolejnego tygodnia dietowania:) tarlalalala:D(impreza)(gwiazdy):PP(tecza)

27 lutego 2016 , Komentarze (2)

Michał już wyjechał..smutno:(

Impreza wczoraj bardzo udana! Za to jestem supr niewyspana i muszę zdrzemnąć się zanim zabiorę się za porządki. Sobota dla mnie jest dniem relaksu. W niedzielę czuję zawsze to napięcie związane z kolejnym tygodniem pracy.

Zakupy dziś zrobione. Zawsze po wypłacie szaleję, a potem jest ciężko. Teraz jednak przestawiłam się na kupowanie raz w tygodniu i to naprawdę super rozwiązanie. 

Dieta dziś = brak diety - śniadanie dopiero ok 13 ( koktajl oczyszczający i gołąbki od mamy:) przed chwilą zjadłam 3 mandarynki i parę cukierków. Kolacja ma być już zdrowa - została mi jeszcze sałatka. Dorzucę do niej świeżego kurczaczka.

Idę się zdrzenąć, potem sprzątanie, ćwiczenia. Potem mają wpaść znajomi.

Miłego wieczoru robaczki:*

25 lutego 2016 , Komentarze (1)

Obawiam się, że mam zespół cieśni nadgarstka - prawy mnie boli od kilku lat, ale coraz bardziej promieniuje, ręka często sztywnieje mi w nocy.

Co do diety dziś - pierwsze 3 posiłki elegancko. Po południu nagrzeszyłam, ale grzeszenie zaplanowane, choć mam wyrzuty sumienia przez to. Jutro impreza. Nie chcę pić alkoholu, ale będę zapewne usilnie namawiana. A chciałabym sobie pójść, potańczyć, pogadać, wrócić do domu ok.2. W sobotę mam badania, spotkanie ze znajomymi, sobotnie sprzątanie, muszę zrobić też zakupy na cały tydzień, ogarnąć budżet domowy, zrobić jedzenie. No i pożegnać chłopa. Dziś na jedno z serii pożegnań poszliśmy do ulubionej knajpki, stąd szaleństwo. Ale jak Pączek ( ironicznie) wróci, to chcę być szczuplejsza. Dziś trochę się podroczył ze mną na temat diety. Ruszam z tą dietą teraz, bo będzie mi łatwiej zmienić nawyki w czasie jego nieobecności. Wiem, że muszę być zajęta, by nie myśleć za dużo, nie tęsknić za bardzo.

We wczorajszych komentarzach widziałam pytanie, czy u mnie mleko to grzech? Niestety tak, zwłaszcza krowie. Podobnie jak wszelkiego rodzaju pszenne produkty. Obecnie jestem na nisko węglowodanowej diecie. Jedyne węgle spożywam do śniadania. Dla zdrowych osób nie jest to wskazane, ale w moim przypadku tak. Każde odstępstwo - zwłaszcza na późniejszym etapie może powodować, że waga będzie stała. Nie wiem, czy któraś z Was ma Hashi albo insulinooporność, ale te  choroby to dziady. 

Zauważyłam, że czuję się dużo lepiej - pozytywniej, jeżeli jem witaminę D. Chwała Bogu za moją Endokrynolożkę :) 

Jedno z czego mogę być dumna to brak słodkości. Odmawiam ich dzielnie w pracy. Zapycham się wodą w przerwach między posiłkami, więc latam do WC jak szalona. Dobrze! Oczy odpoczną od monitora, krew inaczej pokrąży.

Chciałabym pójść na zajęcia taneczne, ale boję się o moje kolana. Nie mogę szaleć. Nakazano mi spokój, relaksowanie, wysypianie się, dietowanie. To ma być slow life.

Kupiłam sobie nawet kolorowanki na odstresowanie. Nawet pomalowałam 2 rysunki, ale kredki się łamały, strony nie tak stały. To rzuciłam to w kąt!

24 lutego 2016 , Komentarze (1)

Dziś dietowo ok, choć grzeszki niewielkie były dziś ( np. mleko do kawy) - ale wszystko było liczone coś za coś.

Po pracy wyszłam z kolektywnie, a więc odrobinę mniej na obiad i brak kolacji. Coś za obiadokolację można uznać w kanajpce. Przepyszne to żarełko. Nie było tego jakiś ogrom, ale za to zjadłam placki naan i później czułam się odrobinę nieswojo.  

Wróciłam do domu, zabrałam się za gotowanie na kolejne 2 dni i czuję się super:) Na śniadanie mam komosę z pomarańczą, sezamem, orzeszkami i cynamonem. Przyznaję, że to snobistyczne ziarno przypadło mi do gustu. Zaczynałam od czerwonej, która jest jednak intensywniejsza w smaku. Teraz jadam białą i znacznie bardziej mi smakuje. Na 2 śniadanie mam koktajl owocowy, na obiad zupę z brokułów, udekorowaną fetą, kiełkami i migdałami. Potem jogurt z warzywami i na koniec sałatkę caprese. 

Co do aktywności fizycznej. W przyszłym miesiącu będzie oczko wyżej - czyli w marcu będę chodzić na zajęcia 2 razy w tygodniu. Na pewno będę chciała robić jeszcze treningi siłowe i rozciąganie. Może do lata zyskam superformę:)

W weekend żegnam mojego mężczyznę. Może, gdy wróci po tych 2 miesiącach będę mogła go zaskoczyć nową sylwetką. A przynajmniej chciałabym, żeby było nam czasem lżej ;)

Chciałabym kupić jaką wyciskarkę do owoców/warzyw. Polecacie coś? Ja w tym temacie jestem totalnie niezorientowana.

Dziękuję Wam za wsparcie:) 

23 lutego 2016 , Komentarze (2)

Dzień trzeci okazał się większym wyzwaniem, czułam się głodna momentami. Jednak nie byłam w stanie skończyć obiadu czy kolacji.

Zastanawia mnie kaloryczność tych potraw, ale nie jest chyba zbyt wielka. Liczę, że ok 1200-1500 kcl - śniadanie 1+2 dały łacznie ok 450 kcl. Co oznacza, że obiad i kolacja były w zakresie 400-500 kcl. A nie zjadałam wszystkiego. Wiem, że muszę jeść trochę więcej, by nie zasłabnąć albo nie zmasakrować sobie przemiany materii na amen. Przy chorej tarczycy nie wydaje się to trudną sprawą.

Aktywność fizyczna: zaliczone:)

Rzec mogę - jestem dziś dumna. Mam ten wieczorny ciąg do słodyczy...wzięłam magnez, niby ma pomagać z takim apetytem. Zobaczymy, jak będzie dalej. To taka moja zmora to wieczorne podjadanie. Albo piątki wieczorem, gdy czuję się rozluźniona..kupuję sobie wino, paczkę chipsów, dorzucam coś jeszcze np. ptasie mleczko, włączam tv i co? Zjadam to wszystko, a brzuchol rośnie. Ale koniec z takimi piątkami.

Jutro gotuję zupę z brokuła, na kolację będzie sałatka caprese ( czwartek, piątek).

W czwartek wychodzę na miasto zjeść obiad i wiem, że nie skusze się na sałatkę - ale jest to zamierzone i kontrolowane. W piątek mam zaś imprezę - mam nadzieję, że nie przegnę. Na pewno nie będę pić alkoholu. Będą mnie namawiać, ale nie skuszę się.

Podoba mi się ta moja siła, motywacja, chęć do walki. Dawno takiej nie miałam. I obym wytrwała jak najdłużej. Jeżeli uda mi się 1 miesiąc to i drugi powinien pójść gładko.

22 lutego 2016 , Komentarze (1)

Dzień drugi idzie póki co lepiej niż dzień pierwszy.

Jedynka była tragedią, która rozegrała się wieczorem. Wpadli znajomi, na stole pojawiły się orzeszki w panierce, cukierki...kto je dokończył? Ja. Kto pojechał nażreć się o północy McDonaldem? Ja.

Spróbowałam dziś jogi. Kiedyś praktykowałam, lubiłam. Dziś nie wytrzymałam dłużej niż 3 minuty. Zmienię matę, bo na tej się ślizgam i codziennie będę próbować. Dziś wieczorem spróbuję.

Muszę kupić magnez z wit B6. Zjadać te przepisana wit D, selen, nie zapomniać o euthyroxie i glucophage. No bo zapominam. Z euthyroxem nie ma problemu, ale z resztą..

Idę zjeść obiad - jest całkiem smaczny, choć porcje wydają mi się maleńkie. Muszę przywyknąć. Kolacja też jest smaczna (fasolka z łososiem).

Dziś będę robić jedzenie na kolejne 2 dni. Sprawia mi to przyjemność. Jestem zmotywowana. Chciałabym schudnąć 25 kg w ciągu najbliższych 3 miesięcy. Większości czytających będzie się wydawać to ogromną liczbą, ale przy moich kilogramach powinno pójść łatwo. Endokrynolog przestrzegała mnie, że jeżeli schudnę 25 kg w ciągu roku, to będzie dobrze..

Zaprę się i zrobię to w końcu.