Minął tydzień i nie mogę uznać, że wszystko poszło po mojej myśli. Za dużo podjadania słodkiego, z tym mam największy problem. A to jakaś drożdżówka, a to kawałek sernika, czy baton. Muszę popracować nad silną wolą i pozbyć się tej chęci na słodkie przy każdej możliwej okazji. Zwłaszcza jak jestem przygnębiona i zrezygnowana, to automatycznie sięgam po czekoladę.
Ale przynajmniej był rower 5 razy w tygodniu. To mogę zaliczyć na plus. W końcu zaczęłam się więcej ruszać.
Byłam w empiku i w ręce wpadła mi książka Natalii Gackiej - "Zostać fit. Nowa ty w 180 dni". Ja i ćwiczenia w domu to ciężki orzech do zgryzienia, ale ta książka mnie zaintrygowała. Znacie? Ćwiczyłyście? Skusiłabym się, ale obawiam się, że znowu poćwiczę zaledwie kilka dni i zapał mi minie. Beznadziejny przypadek ze mnie.
Tak w ogóle waga na dziś 77,5 kg.