Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lekkoatletka ;) -->1500m, 3000m, 5000m Na Vitalii by zrzucić parę kilo w celu poprawy formy,wyników, wyglądu i własnego samopoczucia. ;) Obecnie na roztrenowaniu przez kłopoty przeciążeniowe. :(( Czekam na powrót do prawdziwych treningów i stosuję tylko zdrową aktywność fizyczną bez "żyłowania" .

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 30981
Komentarzy: 173
Założony: 31 lipca 2016
Ostatni wpis: 16 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
forever.faster

kobieta, 25 lat, Gdańsk

162 cm, 53.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 lipca 2017 , Komentarze (7)

Dużo jedzenia, bo powoli wracam do żywych i już odczuwam braki sił na treningach (zwiększamy intensywność). Do tego praca stojąca, więc trochę ciężko,ale tylko do końca lipca. :)

1. 20g płatków owsianych, 20g płatków jaglanych, 5g konopi łuskanej, 3 morele, 100g serka wiejskiego,cynamon i kurkuma, 2 kawy z mlekiem

2. 200g ugotowanego bobu

3. dużo roszponki, 85g ugotowanego mixu kasz(pęczak, bulglur, soczewica), 85g łososia, 100g papryki, 2 ogórki małosolne, łyżka oleju lnianego+ miseczka zupy warzywnej(pomidory, cukinia, fasolka szparagowa) z odrobiną pestek słonecznika

w drodze do domu trochę malin z krzaczka

4.pudding przedtreningowy: łyżka lnu mielonego, łyżka otrąb pszennych, łyżka kakao, kawa, 200ml mleka ryżowego + byłam strasznie głodna, więc na zapchanie 150g jogurtu 0% z odżywką białkową

trening: rozgrzewka, 45min ćw. na stabilizację mięśniową od fizjo, 5km rozbieganie lekko 5'15''/km, ok.10min dynamicznych skipów, 5xok.150m rytm/przerwa w truchcie, 1.5km trucht = 8km, rozciąganie, brzuszki

zaraz po: 5g bcaa rozpuszczonego w odrobinie soku z pokrzywy (skończył mi się :( ), 1/3 banana

5. razowa bułka, 5 wafli ryżowo-gryczanych z amarantusem, pomidor, 330ml kremu z zielonych warzyw (seler naciowy, fasolka szparagowa, ziemniaki, jarmuż)

więc aż ok.2200 zjedzone, ale 2700 spalone , deficyt gites

aktywność oprócz bieganka to 5h a ulotkach

Romantic  beach bohemian crop top with sheer embroidered details

20 lipca 2017 , Komentarze (1)

Właśnie wróciłam z protestu- straszne rzeczy się dzieją, aż ciężko uwierzyć. :/

Dzisiaj bez miar i wag, wgl tak za bardzo swobodnie, ale aktywność w miarę spora. 

1. pudding chia z 15g nasion i 200g kefiru 1.5%, troszkę ricotty, po kubku malin i czarnej porzeczki + 2 kawy z mlekiem

2. kromka razowca z pastą z brokułów i pestek dyni, kawałek papryki, 5 wafli ryżowych z amarantusem, 2 łyżki miodu

3.przed biegankiem jeszcze miseczka muesli - takiego zwykłego, Fitness, syfiastego :(

rozgrzewka, 45' ćw. stabilizujących od fizjo, 8.5km wybieganie na mocnych górkach w tym 3 przyspieszenia do ok.3:30/km (1'30'', 45'', 1'15''), 10' dynamicznych skipów, w tym 2 razy z przejściem do sprintu, rozciąganie, brzuszki

po: 5g bcaa rozpuszczonego w 1/4 szklanki soku z pokrzywy, miseczka truskawek i malin

4. 90g tofu z dużym kawałkiem papryki czerwonej, 300ml soku wielowarzywnego

oprócz biegania jeszcze 8km roweru- po odbiór paczki i 5km po lesie tak 19km/h czyli jak na te góry to już żwawo :D

nw, ile zjadłam, 2650 spalone

Znalezione obrazy dla zapytania runner skinny

Podobny obraz

20 lipca 2017 , Komentarze (16)

Jak to jest z tym tyciem? Czy epidemia otyłości jest spowodowana spożywaniem 2500kcal dziennie? 

Pytanie oczywiście retoryczne.

Problemem jest oszukane jedzenie. I diety! Które wg wielu osób z nadwagą oznaczają obcięcie wartości odżywczej do minimum. 

Pewnie czytałyście już tryliard artykułów o wpływie diety poniżej wartości ppm na metabolizm i generalnie- zdrowie. Więc ja dodam od siebie tylko praktykę. Jak to wyglądało u mnie. Jak jedzą chudzielce. Kurczak i marchewka? No nie do końca...

Zaczęłam się odchudzać w wieku 11 lat, w 5. klasie podstawówki. Oczywiście uważam, że była to skrajnie kijowa decyzja, ale patrząc na zdjęcia- na dzień dzisiejszy też nie chciałabym utrzymywać takiej sylwetki. Tylko że w życiu nie zaproponowałabym dziecku niskokalorycznej diety. Teraz postawiłabym na sport wytrzymałościowy i byłoby super. Ja jednak trenowałam łyżwiarstwo i byłam na tyle niedouczona (po prostu mała :)), że dieta niskokaloryczna  wydawała mi się optymalna. Ważyłam niewiele ok.46kg/ 158cm, ale to było dziecięce "skinny fat". 

Szerokie biodra, sporo tłuszczyku, dojrzewająca dziewczynka. Nie podobało mi się to. Teraz też nie. Mimo zupełnie innych proporcji sylwetki to teraz, a nie wtedy mam okres, ale teraz nie o tym...

Zaczęło się od zamiany słodyczy na owoce. W baaardzo dużych ilościach. To oczywiście błąd, ale służyło. Chudłam. Potem produkty light i liczenie kalorii. Najpierw 1500, potem 1000... Masakra. Wytrwałam tak 2 miesiące, jak widzę , ile osób z nadwagą zabiera się za takie diety to łapię się za głowę. "Nie czuję głodu" "Nie wcisnę więcej" Co za bullshit. Będąc drobną dziewczynką czułam olbrzymi głód na diecie 1200-1500kcal więc jakim cudem osoba ważąca 100kg nie chodzi głodna. I dlaczego jeszcze waży 100kg? Chyba coś jest nie tak... W każdym razie, bo 2 miesiącach wyglądałam tak:

trochę się położyłam xD

Schudłam do 38kg/158cm, nie wiem, co ta dziewczyna za mną robi leżąc pod bandą. :D

2 miesiące diety w przedziale 1000-1500kcal sprawiło, że miałam problemy ze snem, zaczęłam traktować jedzenie emocjonalnie, okrutnie się stresować WSZYSTKIM, płakać z powodu wewnętrznego, nieuzasadnionego niepokoju, mieć problem z krzepnięciem krwi- siniaki na całych nogach, bo wiadomo, że trenując figurowe zdarzają się spotkania z taflą lodu. Oczywiście wszyscy wytkną mi anoreksję, ale życie nie jest biało-czarne i ja wiedziałam, jak wyglądam, stwierdziłam, że koniec odchudzania i od razu weszłam na dietę 1800kcal. Na obozie, na którym zrobiono zdjęcie jadałam powyżej 2tys. Dokładnie pamiętam menu:

obóż (duża aktywność (do 6h dziennie- 2h na lodzie, taniec, ogólnorozwojówka, trening imitacyjny)

1. porcja owsianki/muesli i 2 kromki razowego chleba- jedna na słono (szynka, ser, pomidor), druga na słodko (twarożek, miód/dżem) + kakao na mleku

2. sportowy batonik, owoc, czasem kanapka z 2 kromek chleba i szynki

3. to, co dawali na obiedzie: zupa+ całe drugie danie. Kotlety bez panierki, dużo surówki

4. owoce, jogurt

5. sportowy batonik lub kawałek czekolady, owoc

6. kromka razowego z czymś na słono, sałatki

Na wyjeździe wakacyjnym (to jest masakra żywieniowa, ale chociaż widać, że żeby utrzymywać sporą niedowagę nie trzeba jeść 1300kcal..):

1. owsianka (ok.30g płatków) z dużą ilością owoców

2. 2-3 gałki loda, owoce

3. 3 łyżki kaszy/ryżu, kawałek (ok.100-150g) mięsa lub ryby, 0.5kg warzyw gotowanych + surówki

4. owoce, 2 gałki lodów

5. owoce, jogurt, kromka chleba razowego z szynką/serem i warzywami

Tak, jechałam na cukrze jak szalona. I ważyłam 38kg. Było widać mięśnie, żaden skinny fat. Byłam aktywna. Ale za to strasznie sfrustrowana. To nie było życie, byłam za ścianą, z resztą daleko od maksymalnej sprawności fizycznej a marzenia o sportowej karierze były ogromne. Tak więc poszłam do psychiatry. Niestety okazała się beznadziejna. Przepisała mi leki, nie kontrolowała ich działania, kazała przytyć, inaczej szlaban ze sportem. Zabroniła jakiejkolwiek aktywności fizycznej. I wtedy zaczął się szał... Napady kompulsywnego jedzenia, które ciągną się jak smród po gaciach do teraz! Jestem dojrzalsza, wiem, czego chcę, więc jest milion razy lepiej, ale nieodpowiedzialność pani doktor odcisnęła piętno na całej mojej młodości. Teraz walczę o jej resztę. :)

No to przytyłam do 43kg i zaczęłam trenować w klubie. Niby super, tylko nawyk panicznego pochłaniania słodyczy został. No więc dobiłam do 45, 47 i na koniec 54kg. Tak, rok wcześniej, przed odchudzaniem ważyłam 46. To była jedna z gorszych sylwetek w moim życiu. Ogromne kompleksy. Chciałam wtedy mieć chłopaka, szłam do gimnazjum, bardzo płytki okres w głowie nastolatki- z całym szacunkiem do gimnazjalistek! Ale 1 gimnazjum to jakiś kosmos. Nie miałam okresu, nie miałam piersi, byłam tylko pulchna. Brak pewności siebie tuszowałam kiczowatymi kieckami i mocnym makijażem, który w przypadku 13-latki kojarzył się z młodocianą kurtyzaną. :/

Wypychałam stanik skarpetami, bo chciałam być jak koleżanki. Brak pasji, poczucia własnej wartości... tylko pogoń za seksualnością. Diety przeplatane napadami. Mega syfiaste żarcie, wszystko takie sztuczne. Wstydzę się tego, ale zaciskam zęby i pokazuję, trochę oczyszcza...

Pod koniec 1 kl gimnazjum wzięłam się w garść i poważnie odchudziłam, ale nie tak jak pod koniec podstawówki. Znowu dieta była głupia, nikt nie nauczył mnie, jak się odchudzać nie tracąc zdrowia, ale o dziwo wtedy nie miałam żadnych problemów zdrowotnych. Jadłam dużo warzyw, zero słodyczy, mniej owoców, generalnie bardziej wartościowo niż wcześniej.

46kg/160cm

W drugiej gimnazjum wciąż trenowałam łyżwiarstwo i taniec towarzyski naraz, ale średnio się układało i w tym i w tym. Lód rzuciłam, a gdy partner taneczny nie uczęszczał na treningi to biegałam. No i się zakochałam. W tej wolności, sile, w tym, jak lekko mi to przychodzi. Robiłam codziennie 12km po górkach ze średnią poniżej 5' na km. Potem doszły ćwiczenia, znowu kompulsywne. Cięzki okres. Ok. 4-5h treningu 7 razy w tygodniu. Nie pytajcie, bo nie wiem, jak to wytrzymywałam. W zasadzie przestałam przejmować się wagą i tym , jak wyglądam , nie liczyłam kcal, jadłam ogromne ilości, bo chciałam to spalać. Jak się nie obżarłam to też spalałam. Dziwny okres. Wydawało mi się, że to kocham, ale w gruncie rzeczy bardziej się bałam tego nagromadzenia energii. Wyglądałam zajebiście, tylko z głową dalej nie było ok. 

Po obozie raz się ważyłam i było to 49kg/160-162cm . Moja najlepsza waga w życiu, idealna do biegania. 

Ale napady trwały dalej, poszłam do psychiatry, stosuję Asertin do teraz, trochę się uspokoiłam i trenuję dla efektów a nie spalania kcal. A tamten okres wylazł dopiero w tym roku . Wysokie CK, mocznik, kortyzol, niedoczynność tarczycy, no i waga oczywiście w górę- rekord to 59kg na progesteronie. Szybko zrzuciłam. 18 lat i pierwotny brak miesiączki. Teraz dostałam, mimo diety redukcyjnej, obecnie wciąż ok.53kg/162cm, więc dużo, ale wyglądam sto razy lepiej niż wtedy z wcięciem w talii i zaokrąglonym tyłkiem. Walczę o zdrowie psychiczne i fizyczne. I najważniejsze- schudłam przynajmniej (dawno się nie ważyłam) 6kg na diecie ok.2000kcal!  Nie wmawiajcie sobie, że nie jesteście głodne. Jeżeli uważacie, że dieta 1000kcal przynosi dobre rezultaty to zapraszam do lektury wpisu od początku. ;) 

I polecam kanał Ani Gruszczyńskiej, super babka, wie o czym mówi.

P.S: Kiedy trenuję, moje CPM wynosi nawet 4000 kcal i nie- nikt, kto trenuje wyczynowo nie tyje przy takiej ilości, o ile nie ma napadów kompulsywnego obżarstwa i nie głodzi się potem

19 lipca 2017 , Komentarze (1)

Okres wreszcie dostałam, więc się gimnastykuję, jak tu przyswoić nadprogramowe żelazo. :D Bo wszystko fajnie, oznaka zdrowia, ale dobrze by było hemoglobinę trzymać. Wyczytałam, że w tofu jest bardzo dużo. 

http://salaterka.pl/najlepsze-zrodla-zelaza/

Baaaardzo sensowny artykuł- ma ręce i nogi. Rzadko się zdarza, że blogowi "eksperci" zwracają uwagę na przyswajalność a nie tylko teoretyczne wartości.

A co do okresu to nic mnie nie boli całe szczęście. Myślałam, że się zacięłam. :D

Dziś:

1. 50g komosy ryżowej zmiksowanej z niecałym bananem, morelą i 100g serka twarogowego, kawa z mlekiem

2. 225ml soku pomidor-burak-papryka

3. 2/3 placuszków z 2 jaj, cukini, kalarepy, pietruszki, koperku, 20g otrąb, smażonych na łyżce masła klarowanego, 300ml sok mix warzyw+ 2 małe bułeczki wieloziarniste

4. razowe ciastko z jabłkiem, bez cukru

5. pół szklanki soku z pokrzywy, 2 garści roszponki, 100g papryki czerwonej, trochę cebuli, 90g tofu, 100g ugotowanego bobu, łyżka oleju lnianego, 5 ogórków małosolnych

~1900kcal

aktywność do uzupełnienia, póki co 5h na ulotkach i zakupy :)eS3FRAEX7dA.jpg (453×604)

Boy / babyboy / Kitten / Daddy

19 lipca 2017 , Skomentuj

szybciutko:

1. 30g płatków owsianych, 10g konopii łuskanej, 10g otrąb pszen., 100g serka twarogowego, 150g czarnej porzeczki + kawa z mlekiem

2. kawa z mlekiem, 200ml napoju z ziaren chia rozpuszczonych w soku z gruszek, malin , rumianku i melissy, 300g soku wielowarzywnego

3. jajko, 100g świeżego szpinaku, 50g mixu kaszu bulglur, pęczak i soczewicy + miseczka zupy pomidorowo-paprykowej z dużą ilością warzywek

4.duży baton proteinowy bez cukru

5. duuużo porzeczek i malin (no niestety, często mam takie "wilki") , 30g odżywki białkowej, 250g serka twarogowego, 2 łyżki sorbetu malinowego (miał chociaż mało kcal- 88/100g)

rozgrzewka, ćw. na stabilizację, 5km spokojnego biegu, brzuszki, rozciąganie

po: łyżka lnu mielonego rozpuszczona w odrobinie mleka, pół szklanki soku z pokrzywy

oprócz tej aktywności to jeszcze 5h na ulotkach

17 lipca 2017 , Skomentuj

Dziś 49. udany dzień diety, czyli jak można policzyć- nie było kolorowo. :P Ale to już przeszłość, nie chciało mi się pisać, w sumie nw dlaczego, może kwestia ciągłego bólu. Już niestety ponad tydzień mocno czuję kość pod dłutowanym zębem. :/

Dzisiaj  dość mało jedzenia, bo wczoraj poleciało szaleństwo, aż szkoda gadać...

1. koktajl z 100g truskawek, 100g brzoskwini, 10g sproszkowanego buraka, 10g siemienia lnianego, soku z 1/2 cytryny, łyżki jagód goji + 2 kawy z mlekiem 

13min rowerek stacjonarny na rozgrzewkę +45min ćwiczeń u fizjoterapeuty na równowagę mięśniową

2. 0,5l soku wielowarzywnego z ziołami, 250ml kefiru 1.5% z niecałymi 30g (trochę się wysypało xd) odżywki białkowej

w międzyczasie maliny z krzaczka, oczywiście nieważone, ale może nawet 500g się uzbierało

3. 50g makaronu razowego, ok.200g mieszanki warzyw: marchew, fasolka szparagowa, seler, kalafior (ugotowana), pietruszka, łyżka oleju MCT, 250ml soku buraczkowego

rozgrzewka ok.5min, 6km na sporych górkach w lesie (30min), ćw. lekkoatletyczne, 6x 80m rytm/80m marsz+ 300m truchtu, brzuszki,stabilizacja,  rozciąganie

4. 5g bcaa rozpuszczonego w ok.25g soku z pokrzywy, koktajl ze 100g szpinaku, 1/2 banana, 6g chia, 150g serka grani, soku z cytryny + jogurt naturalny z dodatkiem ricotty i  łyżką kakao

nie chce mi się specjalnie liczyć, bo nie wygląda na dużo kcal, a już o 22 mam spalone 2550 czyli będzie coś koło 2700

Lauren+Fleshman+Aviva+London+Grand+Prix+Samsung+5Hz35Opt40ql.jpg (395×594)

Podobny obraz

11 lipca 2017 , Komentarze (2)

No taka osłabiona jestem i możliwości jedzeniowe bardziej upośledzone niż ostatnim razem(w marcu wyrywałam pierwszą ósemkę). Opuchlizna też większa. Przyznam, że całkiem efektowna. Całe szczęście jutro też nie mam pracy. Dzisiaj tylko siedzę w domu, bo nie dość, że jak tylko ketonal przestaje działać to ból jest dosyć przenikliwy, to jeszcze czuję mega osłabienie i lepiej nie ryzykować z antybiotykiem, bo już znam efekty biegania na tym gównie. xD 4 dni biorę, kolejne 4 dalej odpoczywam i dopiero pierwsze bieganie. A praca już w czwartek., ale mam nadzieję, że nie zaszkodzi. Staram się odżywiać choć trochę przeciwzapalnie, do tego kończę 10-dniowy cykl na Echinacei- co prawda to w celach treningowych, ale na odporność jak znalazł. Do tego czosnek w kapsułkach, bo po zwykłym mam mdłości i nie chcę ryzykować z takim stanem jamy ustnej. Soczek z pokrzywy dobry na wszystko, mój jest z dodatkiem askorbinowego, więc też się przyda. Trochę przesadzam z nabiałem, ale szczerze to go uwielbiam, z resztą smakuje na zimno (a ja gorącego nie mogę) i to pierwsze białko nie-do-gryzienia, które przychodzi mi do głowy.

Menu:

1. zblenderowane: 30g płatków owsianych, 10g otrąb pszennych, 5g konopii łuskanej, 150g ricotty, 1/2 banana,1 morela +kawa z mlekiem

2. 400g zupy krem z marchwi, pietruszki, selera, pora i imbiru+ łyżeczka oleju lnianego+ pół szklanki soku z pokrzywy+ szklanka soku wielowarzywnego z żeń-szeniem

3. 100g ricotty+150g jogurtu 0% +łyżka kakao nat. , kawa z mlekiem4. 500g zupy krem z buraczków i tymianku, łyżeczka oleju lnianego, 100g soku warzywnego, 20g lnu mielonego lub 5g bcaa rozpuszczonego w soku z pokrzywy (jeszcze zobaczę) tylko 1220-1270 kcal zjedzone, spalone bmr(1340)+ chodzenie od łóżka do komputera, na dół, ogarnianie rzeczy po sobie, leżenie, czytanie książki- generalnie bez szału xDD ☆ Join our Pinterest Fam: @SkinnyMeTea (140k+) ☆ Oh, also use our code 'Pinterest10' for 10% off your next teatox@lejennie ☼☼☼☼☼

A to ja z tamtego roku, może jakiś -1kg mniej niż teraz, więc nieidealnie, ale jest to też pozytywna motywacja dla mnie, że trzeba trzymać hormony w ryzach, jeszcze troszkę zrzucić balastu i będzie fajnie :) (tutaj na zdjęciu wciąż bf i waga są sporo powyżej norm dla biegaczek, ale wygląda spoko)

10 lipca 2017 , Skomentuj

Łooo matulu, nie pamiętam co dokładnie jadłam dwa dni temu. Było ok.2000kcal, 2583 spalone. Aktywność to 5h pracy na ulotkach i niecałe 5km biegania po 5:10/km około, ćw. na stopy, brzuszki. 

Dzisiaj mam trochę czasu i nastroju,żeby pisać, bo w zasadzie to nic nie mogę robić. Miałam dłutowanie ósemki, finalnie się udało, wyjęta w kawałkach. Z jedzeniem trochę słabo, póki co pół twarzy średnio czuję, ale już powoli schodzi znieczulenie. Coś tam półpłynnego wpadnie

wczoraj:

1. 50g komosy ryżowej, 250g czarnej porzeczki, łyżka serka wiejskiego, kawa z mlekiem

2. 25g awokado, 17g wędzonego łososia, kalarepa, 200ml soku z kiszonych warzyw

pomiędzy znowu kawa z mlekiem

3. 30g botwinki, mix sałat z rukolą, 110g upieczonej piersi kurczaka, łyżka oleju mct, łyżka czarnuszki, 1/2 pomidora, 50g papryki + 70g wafli z mąki żytniej i wody

4. 250g zupy krem z buraków i soczewicy, jabłko, pomidor, łyżka lnu mielonego z łyżką otrąb, paroma jagodami goji i łyżką odżywki białkowej z 50g kefiru

15min rozgrzewki, seria ćw od rehabilitanta, 8km bieganie w tym 6x15sek rytm do ok. 2:57/km, reszta biegania po 5:00, 10min ćw. lekkoatletycznych typu skipy, rozciąganie, brzuszki

--> było mega jak na mnie ostatnio! Niestety dzisiaj nic już w nogach nie zostało i postawiłam na regenerację. Z resztą chyba za mało zjadłam po treningu, bo trochę więcej niż ostatnio spaliłam

5. 5g bcaa, 50g soku z pokrzywy, 50g czarnej porzeczki, 15g odżywki białkowej, 80g kefiru, 10g płatków owsianych

nw , ile to wyszło, bo nie chce mi się liczyć, a spalone 2700 więc deficyt jest na pewno

dzisiaj:

1. jajecznica z 2 jaj, łyżeczki masła klarowanego, 70g kiełków różnych strączków+ kawałek papryki+ niestety aż 3,5 kromki razowca i łyżeczka miodu    (no mówię, za mało wczoraj zjadłam)

regeneracyjny bieg- 22min trucht nawet 6:00/km, 8min marsz po górkach i jeszcze 4 min trucht, rozciąganie brzuszki. Wcześniej rozgrzewka i ćw. od rehabilitanta

2. 1/2 jabłka, sałatka z całej botwinki (łodygi i liście posiekałam, a bulwy ugotowałam i wkroiłam), czerwonej kapusty, 50g mozarelli light, 50g piersi kurczaka, łyżki oliwy, pomidora

no i to nieszczęsne dłutowanie, kolejny posiłek po 4,5h:

3. 150g jogurtu naturalnego z 2 łyżkami kakao, 1/2 szklanki lnu mielonego z mlekiem, 1/2 szklanki kefiru z łyżką odżywki białkowej

4. 50g soku z pokrzywy, zupa krem z brokułów 500g+ ok. 50g jogurtu nat.

tylko 1500kcal przez tą cholerną ósemkę, ale 2200 spalone, więc może być

 A teraz jeszcze 4 dni antybiotyk, więc zero ćwiczeń przynajmniej tydzień. Nawet z 8dni wolnego zrobię, nie wiem, co będę robić, ale jakoś muszę dać radę. :) 

http://www.photorun.net/images_L/2010/M/Mardi_Gras_Marathon/Paulson_Ilsa-MardiGras10.JPGto jest cudoooo <3 ale też mega predyspozycje, bo ja przy tak chudej sylwetce pewnie nie miałabym, już wyników 

Podobny obraz

7 lipca 2017 , Komentarze (2)

1. omlet z 2 jaj i łyżki mąki jaglanej smażony na łyżeczce masła klarowanego, łyżka serka wiejskiego, filiżanka poziomek, 2 kawy z mlekiem

2. 200g zupy krem z buraków i soczewicy czerwonej, 50g kaszy orkiszowej, łyżka jagód goji, czubata łyżka kakao

trening: rozgrzewka, 30min ćw. na stabilizację od rehabilitanta, 5km swobodny bieg po w miarę płaskim tym razem (4:55/km), rozciąganie, 200 brzuszków

5g bcaa, woda z cytryną

3. koktajl: 2 garści szpinaku, pęczek natki pietruszki, banan, kiwi, cytryna, woda

4. 110g chudej wołowiny usmażonej na stek pół-krwisty na odrobinie oliwy, pomidor, 300g fasolki szparagowej

5. sałatka: garść szpinaku, 160g czerwonej kapusty, 50g kukurydzy, 30g wędzonego łososia, 30g czarnych oliwek, 60g czerwonej papryki, łyżka oleju lnianego, trochę octu

6. łyżka lnu mielonego z łyżką mleka

1700kcal tylko wychodzi, a wydaje się sporo żarła :) spalone 2300 więc elegancki deficyt

•°•✧ Pinterest - @ Tanyacrumlishx•°•✧

7 lipca 2017 , Skomentuj

Aleee mi się nie chiało pisać, więc w skrócie: 40.- ok.2000kcal zjedzone, 2400 spalone - praca na ulotkach 5h i 1h ćw. rehabilitacyjnych

41- wolne od liczenia, dzień na zregenerowanie głowy i ciała, bo miałam już straszne doły spowodowane prawdopodobnie niedoborami tryptofanu; generalnie zjadłam jeden zdecydowanie za duży jak na dietę posiłek: banan, kawa z kakao, duża micha owsianki i masło ze zblenderowanej filiżanki pestek słonecznika z łyżką oleju kokosowego nierafinowanego. Zdrowo i niedietetycznie. Potem miałam przynajmniej trochę sił na trening (niestety nawet przy wartościowej- ale z deficytem kalorycznym- diecie nie mam ochoty wgl się ruszać)- rozgrzałam się 15min w tym ćw. na stopy, potem 8km luźny bieg w terenie na górkach, 15min ćw lekkoatletycznych typu skipy, 3x rytm 80m, 400m trucht, 400 brzuszków , planki 3min, 30min cardio, rozciąganie. Więc długo, ale przyjemnie. ;) Bez spiny i męczenia się. Potem już grzecznie sałatka o 19 i o 21 druga. Użyłam szpinaku, kiełków, kukurydzy, pomidora i kurczaka wędzonego, trochę młodego bobu, a do pierwszej dałam łyżkę lnianego.Przyszły moje kochane i oglądałyśmy "7". Zarąbisty film, powiem wam. Bardzo stresujący, sikałyśmy tam normalnie, ale warto obejrzeć.

Przed tym wielgaśnym posiłkiem było 2 h wcześniej zwykłe śniadanie: wielki banan, 150g jogurtu greckiego z czubatą łyżką kakao i kawa z mlekiem.

Dzisiaj już normalne liczenie. Dieta na 100% i do przodu. Wpis "42" napiszę wieczorem. Trzymajcie się ciepło!

Znalezione obrazy dla zapytania skinny track runner