Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Niczym nie wyróżniająca się 25 latka. Przez pół swojego życia próbuje zrzucić swoje zbędne kilogramy. Aktualnie studiuję ekonomię w trybie niestacjonarnym. Jestem na 3 roku, więc powoli zaczynam pisać pracę licencjacką. Pracuję na stanowisku specjalisty do spraw rozliczeń, brzmi całkiem nieźle, jednak nie jest to praca moich marzeń ;) Być może w niedalekiej przyszłości będę chciała ją zmienić, jednak na chwilę obecną cenie sobie swoją stabilność. Co prawda jestem osobą, która lubi zmiany, ale o ironio panicznie się ich boje- że sobie nie poradzę, że się nie sprawdzę, że będę żałowała, że będzie to zmiana na gorsze. W wolnym czasie lubię oglądać filmy i seriale, staram się też minimum raz w miesiącu chodzić do kina. Najbardziej lubię fantastykę i filmy Marvela- co nie znaczy że nie oglądam innych :) Nie pogardzę (raz na jakiś czas) komedią czy dramatem. Interesuję się makijażem, wydaję całkiem sporo na kosmetyki- po prostu je uwielbiam, te kolory, zapachy, opakowania... Niestety, gdy wejdę do NYXa, Sephory, Douglasa to przepadam... :D Uwielbiam też przeglądać blogi w internecie- szczególnie te związane z jedzeniem- wśród moich faworytów są "Kwestia Smaku" oraz "Moje wypieki" - polecam, żaden przepis jeszcze mnie nie zawiódł. Zresztą- nie ukrywam, uwielbiam gotować :) Uważam się za osobę pogodną, aczkolwiek jak każdy miewam swoje lepsze i gorsze dni. Lubię pośmieszkować :) nie jestem duszą towarzystwa, mam bardzo wąskie grono znajomych, nie potrafię nawiązywać bliższych relacji- po prostu jestem mało charyzmatyczna, a do tego bardzo nieśmiała. Tłumaczę to sobie tym, że być może to przez moje kompleksy których mam na prawdę dużo. Nie podobam się sobie, po prostu. Mam więcej wad niż zalet. Wiem, że wszystko siedzi w głowie, i dopóki nie zaakceptuje siebie takiej jaką jestem i nie pokocham siebie to nigdy siebie nie pokocham i nie będę się czuła dobrze w swoim ciele. Co mnie skłoniło do odchudzania ? wiele rzeczy. Nie mieszczę się w większość swoich ubrań. NIe cierpię zakupów (odzieżowych)- nie sprawiają mi one przyjemności, nie lubię się oglądać w przymierzalni. Kompleksy, które towarzyszą mi na codzien. Chciałabym w końcu poznać faceta. Owszem, sporadycznie korzystam z tindera, jednak gdy przychodzi do propozycji spotkania - paraliż. Czemu? otóż mam z tyłu głowy świadomość, że jak druga osoba zobaczy mnie na żywo to się rozczaruje. Głupie myślenie- wiem. Wstydzę się swojego ciała. Gdy znajomi wyciągają mnie na spacer lub na weekend na Mazury- odmawiam, bo nie chcę żeby widzieli mnie w kostiumie. Znalazło by się jeszcze kilka powodów ;) Marzę o tym, by być szczupła- oraz o tym, by moje szczupłe ciało pozwoliło mi pozbyć się chociaż częsci kompleksów. Chciałabym się bardziej otworzyć na ludzi i przede wszystkim być bardziej pewną siebie.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1072
Komentarzy: 4
Założony: 3 lutego 2018
Ostatni wpis: 7 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Wercia.cukiercia

kobieta, 31 lat, Warszawa

173 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 lutego 2018 , Skomentuj

Masakrycznie się nie wyspałam. Zażyłam może 2,3 h snu. Generalnie od kiedy pamiętam mam problemy ze snem, ciężko mi zasnąć, wiele razy w nocy się budzę. W zasadzie nie pamiętam, kiedy spałam bez przerwy chociażby 6h. Niestety odbija się to na moim samopoczuciu w ciągu dnia- co tu dużo mówić, chodzę zmęczona, ociężała, nic mi się nie chce. A wieczorem i tak nie mogę zasnąć. Do rzeczy. Po prostu czułam się dziś źle przez to, że tak mało spałam. Kawa nie pomogła. Nic mi się nie chciało w pracy, najdrobniejsze codzienne obowiązki były dla mnie wyzwaniem. Ale jakoś przeżyłam te 8h :)

Po pracy odebrałam z apteki moje nowe tabletki na włosy, skórę i paznokcie - Solgar. Niestety jestem "właścicielką" nie dość że cienkich, to jeszcze bardzo rzadkich włosów, które nie chcą się trzymać mojej skóry głowy, więc co jakiś czas (w zasadzie większość roku) funduje im suplementacje, różne wcierki czy napary. Bez tego już dawno chyba musiałabym pomyśleć o peruce. Taka chyba ich natura :) Moja mama oraz siostra mają takie same włosy, więc już niewiele z tym zrobię. 

Kupiłam dziś także trzy rodzaje końcówek do szczoteczki elektrycznej- jedną zwykłą oraz dwie dedykowane aparatom ortodontycznym (tak, jestem zadrutowana). Sama nie wiem dlaczego po założeniu aparatu odstawiłam moją Oral-B :) Coś kojarzę, że ortodontka mówiła, że elektryczne nie są wskazane do aparatów bo mogą uszkadzać zamki, więc grzecznie posłuchałam ;) Na jej miejsce kupiłam szczoteczki Curaprox z rowkiem - też ortodontyczna oraz jednopęczkową do przestrzeni między zamkami + wyciorki. Niestety- o ile szczoteczki Curaprox są super- nie ma porównania w czyszczeniu do szczoteczki elektrycznej. W przyszłości rozważam też zakup sonicznej- myślę że po zdjęciu aparatu się w nią zaopatrzę. 

Dietę dziś dzielnie trzymałam ;) Troszkę sobie dołożyłam kcal, np zamiast dwóch kromek chleba zjadłam grahamkę ;) zamiast 70 g awokado zjadłam 100 :P Na obiad zjadłam zupę krem z dyni (biedronkową), doprawiłam troszkę solą i pieprzem, dorzuciłam koperek i grzanki czosnkowe. Pycha ;) Uwielbiam zupy kremy z biedronki- największym zaskoczeniem i odkryciem jest zupa z buraków! Długo się nad nią wahałam, ale jak już spróbowałam, to stwierdziłam że to mój nr 1 ! :) Mają bardzo dobry skład, są względnie tanie i naprawdę dobre :)

Pomaszerowałam sobie dziś w obie strony do pracy, o dziwo Endomondo działało !

Jeżeli nie kłamie, szłam z prędkością ok 6km/h (niestety łapały mnie po drodze wszystkie możliwe czerwone światła na przejściach dla pieszych :P) i zrobiłam dziś ok 10 km :)

Dziś głodna nie byłam ani razu, a wszystkie posiłki ze SD mi smakowały :)

Trzymam się :D najważniejsze że motywacja nie słabnie ;)

Dobranoc ;)

6 lutego 2018 , Komentarze (2)

Dziś był pierwszy dzień wg Smacznie Dopasowanej :)

Generalnie jestem zadowolona, jedzonko było naprawdę w porządku :)

Ale jedno ale- byłam głodna :D Do standardowych 5 posiłków dodałam jeszcze jeden, ale nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia, bo była to zupa krem z buraków i soczewicy (ok 200kcal).

Mój dzień trwa dość długo, wstaję o 6, a kładę się ok 22-23 ;)

Zaliczyłam dziś spacer do pracy w obie strony - 4km i 45 minut w jedną stronę. Wracając zrobiłam ok 5km, musiałam jeszcze załatwić kilka rzeczy, wszędzie spacerkiem :)

także ruch był, a jakże ;)

Mam jakiś problem z GPSem w telefonie, ciągle gubi mi sygnał- zarówno na Endomondo, jak i aplikacjach do mierzenia kroków. Już nie mam pomysłu czym to może być spowodowane, próbowałam kombinować na różne sposoby z ustawieniami, z ponowną instalacją aplikacji i dupa. no nic- nie jest mi to do życia niezbędne więc nie zamierzam się tym przejmować. Ruch jest, endomondo nie musi mi tego udowadniać :)

Na jutrzejsze śniadanie jest przewidziana kanapka z serem, szynką i pomidorem- przygotuje ją rano, żeby była świeża i zjem od razu po przyjściu do pracy.

Na II śniadanie jest krem z awokado, jogurtu naturalnego i miodu- kurcze dobre to, ale nie powiem, żebym zaspokoiła jakoś szczególnie tym głód (wiem, dziś też jadłam i po godzinie mój żołądek upominał się o kolejny posiłek- może mam rozepchnięty żołądek? :P )

Lunch- fritatta z cukinią, papryką, cebulą, jakiem i serem twarogowym- miałam ochotę ją zjeść od razu jak wyszła z piekarnika :D jestem fanką jajek i wszelkiego rodzaju omletów, więc to super opcja :) Kolejnym razem zrobię w foremce do muffinek i dołoże może po kawałeczku fety i pół oliwki, a co ;)

A obiad i przekąskę przed snem, to jeszcze nie wiem, jutro zdecyduję :)

Boje się czwartku- tradycją u mnie w pracy jest to, że pączków jest do oporu- jak się na nie nie skusić ? :)

5 lutego 2018 , Komentarze (1)

Tak ! Zrobiłam to! i jestem z siebie cholernie dumna!

Zaliczyłam dziś basen- pierwszy raz od... 3, 4 lat ? Czuje się jak młoda bogini. No cóż, taka stara nie jestem, ale za to do bogini mi bardzo daleko :) Zastanawiam się, dlaczego wcześniej tego nie zrobiłam! Oprócz tego zastanawiam się nad 2, może trzema indywidualnymi lekcjami. Jestem świadoma, że moja technika jest żadna, potrafię pływać jedynie klasycznym kraulem na brzuchu, boje się spróbować czegoś nowego. Podczas pływania czuję, jak tyłek mi ciągnie w dół, mimo, że staram się to jakoś kontrolować. nie potrafię też prawidłowo oddychać- zaobserwowałam, że inni nabierają powietrza nad wodą, a wydychają je w wodzie. Generalnie- miałam ciężki dzień (10h w pracy), ale czuje, że woda wyciągnęła ze mnie cały stres i zmęczenie! Czuje się fantastycznie ;)

Mam już przygotowaną dietę na jutro. 

Naszykowałam już do pracy śniadanie (makaron, ogórek, pomidor, papryka i mozarella- taka sałatka makaronowa :D ) , przekąskę (pół awokado zmiksowanego z jogurtem naturalnym i miodem) oraz lunch (2 kromki chleba z "pastą": jajko, szynka, jogurt naturalny. Na to powinna iść papryka, ale ja ją starłam na tarce i też wrzuciłam do tej pasty, ponieważ będę to jadła w pracy.

Tylko zastanawiam się, czy śniadania (sałatki) nie zamienić z luchem (kanapki z pastą). Jakoś tak... nigdy nie jadłam makaronu na śniadanie, nie pasuje mi :P

Na obiad (po powrocie z pracy) będę miała makaron z serkiem wiejskim i truskawkami (w przepisie były jagody :P ). Zostało mi jeszcze kilka truskawek zamrożonych, więc je zmiksuje i poleje tym makaron. A na ostatnią przekąskę jest... nie pamiętam już co :)

Jeszcze poświęcę dziś chwilę na przejrzenie jadłospisu na najbliższy tydzień, dopasuję go do siebie i tego co mam w lodówce (zrobiłam dziś zakupy takie trochę na chybił trafił :P ), później go wydrukuje i powieszę na lodówce ;)

AAA! bym zapomniała ;) zaliczyłam też spacer do pracy w 1 stronę- 4 km i jakieś 45 minut ;)

Wieczorem pięknie popadał śnieg- o ile nie będzie jutro zbyt ślisko, może też się przejdę :)

https://www.youtube.com/watch?v=e_JTM5gnpL0

4 lutego 2018 , Komentarze (1)

Od czego by tutaj zacząć.

Może co tutaj robię i dlaczego tutaj jestem? Postanowienie noworoczne? Raczej nie. W tym roku wyjątkowo nie miałam żadnego postanowienia. Nie lubię sylwestra, zmiany daty, "nowy rok nowa ja". Życie toczy się dalej tak samo, nie widzę różnicy pomiędzy zmianami od nowego roku, a tymi od dziś, czy jutra. Więc, skoro nie postanowienia noworoczne, to co? Chęć zmiany, chęć otwarcia się na ludzi. Chciałabym być wreszcie pewna siebie! Chowam się pod ubraniami, próbuje oszukać siebie i schować swoje kompleksy. Ile tak można ? W 2017 roku spełniłam swoje małe marzenie o założeniu aparatu ortodontycznego, w tym roku prawdopodobnie go zdejmę. Zawsze lubiłam się uśmiechać, pewnie po zdjęciu będę robiła to jeszcze chętniej. Być może 2018 rok to rok kolejnej zmiany w moim wyglądzie. W sierpniu będę obchodzić swoje 25 urodziny. Niby jestem młoda, niby to piękny wiek.. Ale brakuje mi kogoś, nie chcę być sama. A wiem, że jeżeli się nie ogarnę to będę miała z tym problem.

Moje marzenie? Móc cieszyć się latem, założyć spódniczkę przed kolano, spodnie nieco krótsze niż do kolan, obcisłą bluzkę. Chciałabym bez skrępowania móc wyjechać ze znajomymi nad morze, na mazury, na kajaki, czy iść nad wisłę się poopalać.

Póki co zżerają mnie kompleksy. Nie lubię lata. wręcz go nienawidzę. Próbuje ukryć swoje ciało w ubraniach. Zakrywam nogi bo cellulit mam aż na łydkach.

Mam pretensję tylko i wyłącznie do siebie- dlaczego się tak zaniedbałam?

Pozostawię to pytanie bez pisemnej odpowiedzi. 

Jutro będę miała dostęp do diety. Miałam wczoraj zrobić zakupy, ale póki co wyjadłam resztki, straczyło też na przygotowanie obiadu na jutro do pracy.

Zakupy mam zamiar zrobić po pracy, dostosowane już pod dietę. 

Kupiłam dziś też strój kąpielowy- skoro powiedziałam A, to trzeba powiedzieć B- trzeba się wybrać na basen ! :)

P.S Po cichu mam nadzieję, że nigdy nikt nie będzie czytał mojego pamiętnika ;)